Выбрать главу

Czekając, aż ciśnienie się wyrówna, Pacino przyciągnął ciała znajdujące się w wodzie do półki pokładu. Zaczął od Catardiego. Kapitan był nieprzytomny. Druga była Schultz. Komandor porucznik miała otwarte, ale szkliste oczy, Pacino próbował sprawdzić, czy Schultz oddycha, ale wciąż osłabiony słuch nie pozwolił mu nąto. Do następnego ciała musiał podpłynąć. Okazało się, że to Wes Crossfield. Kiedy Pacino pociągnął go w stronę włazu, nawigator wydał mu się o wiele za lekki. On także miał otwarte oczy, ale pozostawały nieruchome. Pacino sięgnął w dół do wody i wzdrygnął się, gdy odkrył, że ciało Crossfielda kończy się na ostatnich żebrach; zostało rozerwane na pół. Porzucił zwłoki i podpłynął do Carrie Alamedy. Była przytomna i patrzyła na niego ze zgrozą. Kiedy wyciągnął ku niej ręce, wrzasnęła przeraźliwie. Spróbował ponownie, zaczęła z nim walczyć. Zanurkował, chwycił ją pod wodą za pas i poholował do włazu. Krzyczała i kopała go, trafiła go w krocze, ale mimo bólu płynął dalej. Przy włazie Alameda złapała się Catardiego i wepchnęła mu głowę pod wodę. Pacino wyciągnął kapitana z powrotem, przeklinając obłęd wokół siebie. Alameda znalazła na przegrodzie jakiś uchwyt i uczepiła się go kurczowo, wciąż patrzyła na Pacina jak na ducha.

Okręt pochylił się jeszcze bardziej i Pacino uznał, że nie może dłużej zwlekać. Musiał otworzyć właz i przetransportować troje duszących się rannych do pojazdu głębinowego. Nie mógł czekać na całkowite wyrównanie się ciśnienia w obu przedziałach, gdyż przy pochyleniu okrętu półtonowy właz byłby za ciężki, żeby go podnieść. Należało wykorzystać różnicę ciśnień do jego otwarcia. Zawór bezpieczeństwa wciąż gwizdał, a manometr był roztrzaskany. Pacino uznał, że lepiej zaryzykować katapultowanie do tunelu przedziału operacji specjalnych, niż dopuścić do sytuacji, w której właz nie da się otworzyć.

Sięgnął do klamki włazu, wciąż słysząc gwizd zaworu bezpieczeństwa. Właz nie był zaryglowany, zgodnie z regulaminem zanurzenia, w pozycji zamknięcia trzymała go tylko klamka. Pacino mocno nacisnął dźwignię w dół i właz eksplodował do środka. Pacino został wessany przez otwór do wewnątrz i wrzucony do wąskiego korytarza. Odbił się od przegród kilkanaście razy, co spowolniło jego ruch, ale był cały posiniaczony i poraniony. Uderzył we właz do tunelu przedziału reaktorowego, daleko w górze nad włazem przedziału dziobowego, potem stoczył się w dół trzydzieści metrów do miejsca, w którym tunel się zaczynał, klnąc nieprzerwanie z bólu.

Ciśnienie w przedziale dziobowym wepchnęło właz do tunelu przedziału operacji specjalnych, ale mechanizm utrzymywania go w pozycji otwartej zawiódł, gdy właz weń uderzył. Sprężyny zawiasów pękły i górny zawias urwał się. Pozostałe trzy osoby znajdujące się przy otworze zostały wdmuchnięte do środka wraz z tysiącami litrów wody morskiej. Siła rozpędu półtonowego włazu wyrwała dolny zawias i ciężka, stalowa płyta grubości prawie ośmiu centymetrów poszybowała w górę tunelu. Wylądowała mniej więcej w połowie odległości między włazem do DSV-a a otworem wejściowym do tunelu przedziału dziobowego, na lewej nodze Carolyn Alamedy. Carrie uderzyła głową o stalową płytę pokładu i na szczęście straciła przytomność. Kapitan Catardi wpadł na Pacina, potem zsunął się obok Alamedy pochyłym tunelem z powrotem w kierunku otworu po włazie. Schultz zderzyła się z przegrodą i upadła na właz na nodze Alamedy. Miała głęboko rozcięte czoło i krwawiła. Powietrze w tunelu przedziału operacji specjalnych było dotychczas świeże, ale natychmiast skaziło je sprężone powietrze z przedziału dziobowego.

Pacino rozmasował bolącą głowę. Bolał go też łokieć, ale neoprenowy skafander uchronił jego ciało przed pokaleczeniem. Znów zgubił regulator akwalungu. Odnalazł go w przyćmionym świetle latarni bojowych umocowanych do przegród tunelu. Miał nadzieję, że jeszcze działa, wykonał wdech, ale zauważył, że powietrze napływa z trudem. W panice zużył prawie cały zapas dwóch butli, choć wysokie ciśnienie w tonącym okręcie też miało na to wpływ, gdyż do napełniania płuc w takim otoczeniu potrzeba było więcej powietrza. Nie zostało mu dużo czasu. Przedostał się do włazu ładowni pojazdu głębinowego i obrócił koło w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara. Na szczęście działało. Otworzył zawór bezpieczeństwa, żeby wyrównać ciśnienie po drugiej stronie, potem pchnął właz, który opadł pod kątem nurkowania. Przynajmniej ktoś to dobrze zaplanował, umieszczając zawias na przedniej krawędzi otworu. Właz zablokował się w pozycji otwarcia. Pacino sięgnął do wnętrza ładowni, włączył latarnię bojową i wrócił do tunelu. Woda w korytarzu przybierała. Przedział dziobowy był już całkowicie zalany i powietrze pozostało jeszcze tylko w wąskim tunelu. Pacino wyrównał ciśnienie w komorze powietrznej DSV-a, otworzył właz i zablokował. Wiedział, że niedługo będzie miał problem, jak go zamknąć przy takim pochyleniu okrętu. Postanowił pomyśleć o tym później.

Wmanewrował do komory powietrznej kapitana Catardiego, potem Schultz i odwrócił się w stronę Alamedy. Leżała z ciężkim włazem na lewym kolanie. Płyta przykrywała jej łydkę. Pacino naparł na właz, licząc na to, że pochylenie okrętu pozwoli mu go przesunąć, ale stalowa płyta ani drgnęła. Alameda zamrugała. Pacino sądził, że znów spróbuje go uderzyć, ale otworzyła szeroko oczy i spojrzała na niego błagalnie.

– Zostaw mnie tu – wychrypiała. – Wchodź do DSV-a. Ten właz waży dwieście pięćdziesiąt kilogramów, Patch. Nie przesuniesz go. Idź już.

Pacino, nie zwracając uwagi na jej słowa, znów zaczął pchać właz, ale bez skutku. Ubywało powietrza, woda zbliżała się do nich. Parł na właz, ale nie mógł go ruszyć. Przekonywał siebie samego, że jest dużo silniejszy niż ktokolwiek inny na pokładzie, oddycha świeżym powietrzem i na pewno mu się uda, jeśli się skoncentruje.

– Anthony Michaelu – usłyszał głos Alamedy. Nie był to głos komandora porucznika, lecz kobiety, którą poznał w pojeździe głębokiego zanurzenia. – Zostaw mnie tu. Wejdź do DSV-a, proszę cię. Zrób to, jeśli nie dla siebie, to dla mnie. Nie możesz tu umrzeć. Nie pozwalam ci. To rozkaz.

Woda podeszła jej do brody. Jeszcze przed chwilą, gdy wyciągała szyję, pozwalało jej to utrzymywać usta i nos nad powierzchnią. Teraz ten sposób już nie pomagał.

– Idź – wykrztusiła wraz z ostatnim oddechem. Woda sięgnęła jej do oczu wytrzeszczonych z przerażenia oczu, w końcu je zalała i na powierzchni pozostały tylko włosy.

Na widok jej znikającej twarzy coś wewnątrz Pacina pękło i znów stracił swoje świadome ja. Patrzył jakby z dystansu, jak nurkuje pod wodę, zaciska ręce na włazie, zapiera się nogami o przechyloną przegrodę i zaczyna ciągnąć do góry. Bez skutku. Porażka doprowadziła go do furii. Są tak blisko DSV-a i ocalenia, a ten cholerny właz zabije ją. Pacina nagle przestał obchodzić własny los. Niech tamci zamkną się w batyskafie bez niego. Zostanie z Alameda i umrze z nią. Kiedy napinał mięśnie, żeby ruszyć właz, skończyło mu się powietrze w butlach. Wypluł regulator i zacisnął wargi.

Ciągnął właz do góry, dopóki nie musiał zrobić wdechu. Choć starał się powstrzymywać od oddychania, do nosa dostała mu się woda i spłynęła do gardła. Wykaszlał ją razem z resztką powietrza, wchłonął następną porcję i nagle ogarnęło go przerażenie, czas płynął teraz o wiele wolniej niż normalnie, każda sekunda wydawała się trwać minutę. Tracąc świadomość, zdawał sobie jeszcze niewyraźnie sprawę z tego, że właz się przesunął, a on trzyma bezwładne ciało Alamedy w ramionach, a potem kaszle i wymiotuje na powierzchnię wody, brnie do włazu batyskafu i sprawdza po drodze, czy Alameda oddycha. Z jej ust i nosa wypłynęła woda morska i śluz, ale zakaszlała dwa razy. Żyła, lecz była nieprzytomna. Pacino zaczerpnął powietrza. Wciągnął do płuc cuchnący dym, niewiele lepszy od wody, której przed chwilą się opił.