Выбрать главу

Oswald powtórzył wszystkie rozkazy. Kiedy mówił, kapitan przyglądał mu się surowo, gdy skończył, Judison zadowolony wyszedł ze sterowni.

– Sternik, cała naprzód standardowa, obroty dla szybkości piętnastu węzłów, kurs północny – rozkazał Oswald.

Hammerhead skierował się na północ, jego sonar starał się wykryć Snarca.

– Dowodzenie, tu sonar. Pogłosy blisko okrętu, duże odchylenia ujemne.

Komandor porucznik Ash Oswald podrapał się w brzuch. To był jego stały nerwowy odruch.

– Sonar, tu dowodzenie. Przyjąłem. Szef sonaru do sterowni.

– Tak jest, sir – odezwał się głos za plecami Oswalda.

– Do jasnej cholery, Stokes! Skończ z tymi numerami!

Bosman popatrzył spokojnie na Oswalda. Miał twarz pełną powagi.

– Nie wiem, co to za dźwięk. Brzmi tak, jakby ktoś stukał młotkiem w kadłub – powiedział.

Wspiął się na stanowisko dowodzenia i zmienił kilka obrazów na ekranie sonaru. Przez chwilę manipulował oprogramowaniem, potem się wyprostował. Z głośników sufitowych zaczęło dochodzić echo rytmicznych uderzeń. Oswald wpatrywał się w wyświetlacz i słuchał upiornych dźwięków, pot wystąpił mu na czoło.

– Odchylenie w dół, mówisz… – mruknął pod nosem.

– Dokładnie pod nami – odrzekł Stokes.

– Zanurzenie, cała stop.

Oswald, nie odrywając wzroku od ekranu sonaru, podniósł słuchawkę telefonu i poszukał palcem przycisku brzęczyka.

– Kapitanie, tu oficer pokładowy. Proszę przyjść na stanowisko dowodzenia.

Antena BRA-44 Bigmouth wystawała z Hammerheada ponad błękitne fale niczym słup telefoniczny na środku morza. Zamiast utrzymywać łączność z siecią bojową przez satelitę CommStar lub prowadzić transmisję do orbitalnego serwera internetowego nadawała przekaz na zmiennych częstotliwościach do komercyjnego satelity sieci telefonii komórkowej InterTel. Odbiór trafiał na górny poziom przedziału operacyjnego, a stamtąd do telefonu satelitarnego admirała Kelly’ego McKee w kajucie dla VIP-ów.

Upłynęło kilka minut, zanim McKee nawiązał kontakt z Biurem Badań Morskich, Zarządem Poszukiwań Głębinowych, Ośrodkiem Naukowych Analiz Podwodnych i sztabowcami Pattona. Kiedy wszyscy oficerowie już się zebrali na linii, przesłano im nagranie uderzeń młotka w kadłub. McKee dał im dwadzieścia minut na odpowiedź, co to za dźwięk, do cholery? Okręt pozostał na głębokości peryskopowej i czekał. W końcu na drugim końcu linii odezwał się wiceadmirał Huber, dyrektor Zarządu Poszukiwań Głębinowych.

– To nasze urządzenie, panie admirale – wyjaśnił. – System alarmowy zainstalowany w pojeździe głębokiego zanurzenia Mark XVII. Takim, jaki jest w przedziale operacji specjalnych Piranii.

– Musimy opracować plan akcji ratowniczej.

– Panie admirale, nie mamy głębinowego pojazdu ratowniczego, który mógłby ich wydobyć. Są uwięzieni wewnątrz kadłuba ze stali HY-100. Nawet gdyby udało nam się go przeciąć, pojazd ratowniczy nie ma włazu do połączenia z Mark XVII. Nie mamy też dźwigu zdolnego unieść DSV-a. Ale wiem, kto mógłby to zrobić. Jest niedaleko od waszej pozycji. Dwa dni drogi, najwyżej trzy.

– Kto? Cywilna jednostka ratownictwa morskiego?

– Hm… Nie, sir. Królewska Marynarka Wojenna.

– Niech pan mówi, admirale Huber.

– Musimy to zrobić w dwóch etapach. Najpierw trzeba dokładnie zlokalizować wrak i sprawdzić, czy wewnątrz kadłuba ktoś jest. Być może w ogóle nikt nie przeżył. Nasz DSV Narragansett zaraz tam odleci samolotem transportowym. Dotrze na miejsce za kilka godzin. Dostarczymy go nad wrak statkiem handlowym, który będzie ubezpieczał pierwsze zanurzenie. Do zachodu słońca powinniśmy znać sytuację na Piranii. Jeśli ktoś ocalał, będziemy musieli poprosić brytyjską ekipę pracującą w miejscu zatonięcia City of Cairo, żeby przyszła nam z pomocą. City of Cairo był ich statkiem i chcą przeprowadzić akcję ratowniczą za pomocą Explorera II i pojazdu głębinowego Berkshire, który zbudowano z myślą o ewentualnej katastrofie brytyjskiego okrętu podwodnego. Ten pojazd może przecinać grubą stal kadłubową palnikiem ciśnieniowym i wtryskiwaczem cząsteczek diamentu. Ma dźwig do podnoszenia ciężkich obiektów z dna morskiego i oddzielną komorę głębokiego zanurzenia z regulowanym łącznikiem kołnierzowym na wypadek ratowania podwodniaków z kadłuba bez komory ewakuacyjnej.

– Dlaczego prowadzą akcję ratowniczą dotyczącą statku handlowego przy użyciu pojazdu głębinowego marynarki wojennej?

– Ćwiczą ratowanie okrętu podwodnego.

– Więc ten City of Cairo to tylko obiekt treningowy?

– Niezupełnie, panie admirale. Był małym, dwukominowym transatlantykiem brytyjskim o wyporności ośmiu tysięcy ton i długości stu czterdziestu metrów. W roku 1942 płynął z Bombaju do Anglii z trzystoma osobami na pokładzie. Połowę z nich stanowili pasażerowie, połowę członkowie załogi. Został storpedowany przez niemieckiego U-Boota, U-68.

– Ale czemu Angole chcą ratować starą, zardzewiałą łajbę parową, przeciętą na pół przez hitlerowskie torpedy? – zapytał McK.ee.

– Bo w chwili zatonięcia miała w ładowni trzy miliony uncji srebra w dwóch tysiącach skrzyń ze srebrnymi monetami.

– Aha – skinął głową McKee. – Okay. Więc jak ściągnę tutaj Explorera II?

– Będzie pan musiał zadzwonić osobiście do dowódcy operacji, Petera Collingswortha. Jeśli powie mu pan, nie wtajemniczając go w szczegóły, że jest nam potrzebny, da sobie na razie spokój z szukaniem srebra. Pod warunkiem że jego rząd będzie współpracował z naszym.

Kiedy dziesięć minut później McKee znów łączył się z Pentagonem, drzwi kajuty otworzyły się i stanęła w nich Karen Petri.

– Sir, chyba wykryliśmy Snarca na wschód stąd na głębokości peryskopowej.

Jej mina mówiła: „Zostaw ten telefon, żebyśmy mogli zejść głębiej i rozpocząć pościg”. Ale McKee musiał się skontaktować z Explorerem II i sprowadzić go na miejsce zatonięcia Piranii.

– Daj tu Judisona – warknął do Petri, nie odrywając wzroku od telefonu, żeby móc wybrać numer.

Judison zjawił się chwilę później, gdy operator Pentagonu próbował uzyskać na UHF-ie połączenie z okrętem HMS Explorer II.

– Sir, mamy detekcję wąskopasmową, dwieście pięćdziesiąt cztery herce, kierunek dwa dziewięć pięć. Musimy rozpocząć pościg.

Wielki kapitan dyszał ciężko, co było efektem szybkiej wspinaczki po drabince ze środkowego poziomu.

– Wyślijcie w tamtym kierunku UUV. Albo nawet kilka – rozkazał McKee. – I wystrzelcie parę Mark 8 Sharkeye. Ale okręt ma zostać tutaj na głębokości peryskopowej.

Judison skinął głową i zniknął. Mark 8, korpusy torped z sonarowymi głowicami odbioru obrazu akustycznego, miały oddalić się od okrętu w kierunku detekcji Snarca i pozostać w zaplanowanym punkcie. Sensory sonarowe sharkeye’ów wydłużały zasięg pokładowych sensorów okrętowych o setki mil morskich. UUV-y, bezzałogowe pojazdy podwodne, miały cicho płynąć dalej przez morze. W przeciwieństwie do stacjonarnych Mark 8 były ruchomymi platformami nasłuchowymi. Po wysłaniu dwóch UUV-ów i dwóch sharkeye’ów okręt mógł pozostać nieruchomo na głębokości peryskopowej i jednocześnie badać morze w odległości setek tysięcy metrów na północny wschód, na kierunku Snarca.