Выбрать главу

Fang zastanawiał się przez moment, czy celem nieprzyjaciela są również okręty zaopatrzeniowe, takie jak Tajsang. Jakby w odpowiedzi na to pytanie pokład uniósł się wolno i ustawił pionowo. Fang zobaczył przez otwór w podłodze płonący dziób swojego okrętu. Kula ognia dotarła do sterowni i rozdarła mu ciało na pół. Resztka jego świadomości odnotowała jeszcze, że pomieszczenie wali się i niknie w płomieniach. Potem ogarnęła go miłosierna ciemność, poczuł spokój i jego wojna się skończyła.

Wokół horyzontu dogasały pożary i morski krajobraz odzyskiwał stopniowo normalny wygląd. Kilka płonących plam ropy zalały łagodne fale Morza Wschodniochińskiego. Na wodzie unosiły się tysiące spalonych ciał, puste tratwy ratunkowe, przewrócone szalupy, materace i rozmaite szczątki. Niektóre ciała były czarne od ropy rozlanej w promieniu pół mili morskiej wokół zatopionej floty.

Ocalało czternaście okrętów. Kiedy ich kapitanowie zobaczyli, co się stało wokoło nich, ruszyli przez pokryte szczątkami fale na poszukiwanie żyjących. Wyłowili zaledwie około setki mężczyzn, większość ich stanowili śmiertelnie ranni. Potem okręty odpłynęły na północ, żeby dołączyć do trzeciej grupy bojowej.

Szesnaście minut po pierwszym ataku nastąpił drugi. Dwanaście ocalałych okrętów zaopatrzeniowych eksplodowało i poszło na dno. Niektóre zatonęły tak szybko, że po minucie pozostały po nich tylko gigantyczne kule pomarańczowego ognia. Drugie uderzenie przetrwały tankowiec i okręt radiowy Hajdżej, który nadał meldunek alarmowy do admiralicji. Wymienił nazwy zatopionych okrętów oraz nazwiska i stopnie ofiar.

Kapitan Hajdżeja ze smutkiem pokręcił głową. Jego były dowódca nazwałby to skromnie złym dniem na morzu. Nawet jeszcze nie wzeszło słońce.

25

W mroku kajuty Pacina brzęczał telefon. Kapitan przez chwilę wpatrywał się w aparat, zaskoczony, że spał tak mocno. Czuł się jak pijany i z trudem przypomniał sobie, gdzie jest. Nie mógł uwierzyć, że to, co się działo w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin, nie było snem.

– Pacino – zgłosił się.

– Panie kapitanie, tu oficer pokładowy – odezwał się młody porucznik nazwiskiem Deke Forbes. – Odbieramy nasz kod radiowy na ELF, sir. Wzywają nas na głębokość peryskopową.

Pacino usiadł na wibrującej koi. Rozkazy operacyjne wymieniały transmisje na ELF jako jedyne odstępstwo od ciszy radiowej i zakazu używania sieci bojowej do łączności. Nie wyjaśniono, dlaczego podczas tej operacji nie wolno korzystać z sieci bojowej. Pacino podejrzewał, że została rozpracowana przez wroga, a procedury jej omijania wydawały się kiepską improwizacją. Ale ponieważ nieprzyjaciel nie mógłby transmitować na ELF bez wielkich anten i dziesiątek megawatów mocy nadawczej, Pentagon nadal używał ELF w sytuacjach alarmowych.

Devilfish straciłby tylko dziesięć minut na podejście na głębokość peryskopową i odebranie poczty elektronicznej z serwera orbitalnego. Potem mogliby wrócić w głąb morza i znów przyspieszyć do szybkości alarmowej. Pokonaliby pięć mil mniej, niż powinni, ale Pacino musiał się z tym pogodzić.

– Podnieść okręt na czterdzieści pięć metrów, sprawdzić stożek ciszy i podejść na głębokość peryskopową – rozkazał. – Odebrać e-mail, wrócić na sto sześćdziesiąt siedem metrów i przyspieszyć do szybkości alarmowej. Zaraz przyjdę na stanowisko dowodzenia.

Forbes powtórzył rozkazy i Pacino wstał z koi. W kajucie paliła się tylko przyćmionym światłem lampa na biurku. Włączył czerwone oświetlenie sufitowe i włożył kombinezon podwodniacki, który dostał od Pattona. Strój pasował na niego doskonale, miał naszytą flagę amerykańską i nowy emblemat SSNX-a, ale wyglądał zbyt świeżo. Tradycja nakazywała noszenie kombinezonu z naszywką poprzedniego okrętu i Pacino natychmiast zatęsknił za starym strojem z Seawolfa, ale po chwili zdał sobie sprawę, że to śmieszne pragnienie. Objął dowodzenie nowym atomowym okrętem podwodnym na tydzień, a potem wróci do stoczni, dżinsów i wysokich butów z metalowymi noskami. Pomyślał o Anthonym Michaelu i akcji ratowniczej i nagle przyszło mu do głowy, że wiadomość do odebrania na głębokości peryskopowej może zawierać jakieś nowe informacje dla niego.

Zaczekał na stanowisku dowodzenia, aż antena BRA-44 wsunie się z powrotem do kiosku, wziął notebook i w czerwonym świetle sterowni sprawdził e-mail. Wiadomość była ściśle tajna, zaadresowana osobiście do oficera dowodzącego i podwójnie zaszyfrowana. Jej odczytanie wymagało użycia legalizatora SAS. Zanim e-mail został rozkodowany i zalegalizowany, okręt wrócił w głąb morza i przyspieszył do szybkości alarmowej. Pacino przeczytał wiadomość od admirała Pattona i zbladł.

Snarca porwali dwaj ludzie. Jeden z nich był konsultantem wojskowym, dokonał abordażu i pomógł wystrzelić torpedy w Piranię. To oni posłali Anthony’ego Michaela na dno. Drugi porywacz nie był po prostu kimś tam, lecz człowiekiem, którego Pacino kiedyś już spotkał. Na polarnej powłoce lodowej. Po zatopieniu pierwszego Devilfisha. Teraz ten człowiek nazywał się Victor Krivak. Zmienił nazwisko i wygląd, ale pod nową tożsamością krył się Aleksiej Nowskoj – Rosjanin, którego Pacino chciał niegdyś zabić gołymi rękami, darował mu jednak życie. To ten człowiek zatopił na Atlantyku statek pasażerski wyczarterowany przez marynarkę wojenną i zabił ponad tysiąc najbliższych przyjaciół i kolegów Pacina. Pacino wrócił myślami do tamtej chwili w arktycznym schronie, gdy lewą ręką trzymał Nowskoja za gardło, a prawą zaciskał w pięść. Nowskoj z rezygnacją zamknął oczy, jakby śmierć od ciosów Pacina miała mu przynieść ulgę i Pacino zdał sobie nagle sprawę, że bicie Rosjanina byłoby czymś podobnym do znęcania się nad bezbronnym zwierzęciem, i opuścił go na lód. W tym jednym momencie źle skierowanego miłosierdzia skazał się na los, który go potem spotkał – strata wyższych oficerów, koniec kariery i syn umierający trzy kilometry pod powierzchnią Atlantyku. Błąd, jaki popełnił, nie zabijając Nowskoja, zrujnował Pacinowi życie i spowodował śmierć tysięcy ludzi. Teraz tamten człowiek planował atak rakietowy przy użyciu pocisków manewrujących, w którym mogły zginąć miliony, a jeszcze zanim go dokona, mógł umrzeć syn Pacina.

Pacino wiedział jedno – gdyby kiedykolwiek życie Aleksieja Nowskoja znów zależało od niego, nie popełniłby drugi raz tego samego błędu. Skręciłby mu kark, nawet gdyby resztę życia miał spędzić w więzieniu. Ocknął się z zamyślenia i podszedł do stołu nawigacyjnego za stanowiskiem dowodzenia. Wziął ołówek i zapisał współrzędne punktu planowanego spotkania Krivaka z jachtem motorowym. Miejsce leżało wewnątrz kręgu, z którego pociski Javelin IV mogły dolecieć do Waszyngtonu i Nowego Jorku. Pacino zaznaczył kursorem współrzędne na mapie morskiej i sprawdził pozycję Devilfisha. Potem obliczył czas podróży do tamtego punktu. Mógł wyprzedzić Snarca o dziesięć do dwunastu godzin. Po dotarciu na miejsce krążyłby i czekał na Krivaka.