Выбрать главу

— Nie mogą, czy nie chcą? — zapytał Tytus.

— Nie mogą — raz jeszcze zapewnił Efer. — Wielokrotnie akcentowano: „Wytłumacz kosmonautom, to po prostu fizycznie niemożliwe. Najmądrzejszy człowiek nie może gawędzić z mrówkami. Ludzie nawiązali kontakt z niektórymi ssakami, lecz na tym koniec. Dlatego wybraliśmy pośrednika.”

— Również człowieka — powiedziała Tereza. — Czy posiadasz szczególny dar porozumiewania się z Rozumniejszymi?

— Nie, nie posiadam. Nie jestem człowiekiem. Zbudowano mnie na obraz i podobieństwo ludzi.

— Cyborg — odezwał się Akon. — Piękny Cyborg.

— Nie. Poza tym okiem nie ma we mnie nic sztucznego. Po prostu stworzono kształt i treść autentycznie ludzką, wzbogaconą nieludzkim umysłem, umożliwiającym porozumienie z Nimi. Dzięki temu Rozumniejsi będą mogli prowadzić dialog z przedstawicielami cywilizacji ziemskiej.

— Odgadujesz myśli, a jednak rozmawiasz z nami — zauważył Tytus. — Dlaczego to spotkanie odbywa się w przeszłości? Czy przeżywamy czas przeszły planety Ziemi?

— Odpowiem kolejno na te pytania. — Efer ponownie napełnił kielichy. — Ja odgaduję myśli, wy nie zdołaliście jeszcze opanować tej umiejętności. Co prawda intuicja Tytusa i Terezy umożliwia niekiedy czytanie w myślach, lecz swobodna pogawędka jest technicznie łatwiejsza. Od małego dziecka przygotowywano mnie do tego spotkania. Poznałem historię cywilizacji ludzkiej, zdołałem nieźle opanować wasz język.

— Odgadując myśli, popełniasz niedyskrecję — powiedziała Tereza. — Ludzie są bardzo gościnni, ale istnieją granice gościnności. Niegdyś mawiano: „Mój dom — mój zamek”. Dzisiaj powiadamy: „Mój umysł — mój zamek”.

— Rozumniejsi szanują prawa i obyczaje innych cywilizacji — odparł Efer. — Ale powiedzmy sobie szczerze, to, co w warunkach ziemskich posiada sens, tutaj traci swoje znaczenie. Dlaczego wybraliśmy wspomnienia przeszłości? Z czysto technicznych względów. Ta retrospekcja ułatwiła zorganizowanie spotkania w mieście na Innej Planecie w Innym Układzie Słonecznym. Długo szukaliśmy najodpowiedniejszego miejsca i czasu w przeszłości kosmonautów, najbardziej zbliżonego i podobnego do teraźniejszości tych stron. Przejście z czasu do czasu, z przestrzeni do przestrzeni wymaga spełnienia wielu warunków. Zdołano wreszcie odgrzebać w waszej pamięci obrazy konnych wycieczek, drogi wśród pól. Dokonany poprzednio przegląd krajobrazów i sytuacji na wielu planetach podobnych do Ziemi ułatwił odnalezienie identycznej drogi, identycznej akcji o nieco innym dalszym ciągu. W ten sposób, stale nadając sygnał-drogowskaz, wprowadziliśmy pięcioro ludzi przez pomost przeszłości do tego miasta. Czy nie można było nawiązać bezpośredniego kontaktu z eskadrą? Nie, jak słusznie, chociaż złośliwie powiedział kosmolog Laurin: „Bez pośrednika ani rusz”. Dlaczego więc nie doprowadzono do spotkania z przedstawicielami eskadry na kosmicznej drodze. Zastanawiano się również nad takim rozwiązaniem, ale Rozumniejsi nie podróżują po Kosmosie w gwiazdolotach. To bardzo stary środek lokomocji kosmicznej, praktycznie bezużyteczny przy pokonywaniu stale powiększającej się przestrzeni Wszechświata. Rozumniejsi od Was — tu Efer uśmiechnął się i przykładając dłoń do serca, mówił: — wiem, że to określenie nie obraża rozsądnych ludzi. Otóż Rozumniejsi zastanawiali się również nad możliwością sprowadzenia gwiazdolotu Dowódcy na jakąkolwiek planetę, gdzie pojawienie się statku kosmicznego nie wywołałoby paniki. Najdogodniejsze byłoby lądowanie na bliźniaczo podobnej do Ziemi planecie, zamieszkałej przez podobne do ludzi istoty, znajdujące się w tej samej lub zbliżonej fazie rozwoju. Ale taka druga cywilizacja nie istnieje — Efer przysunął paterę z owocami, wybrał rumiane jabłko i podał Terezie. — Radzę skosztować, arcysmaczne. Upoważniono mnie do wyjawienia zasady struktury cywilizacji świadomych swego istnienia w Kosmosie. Jesteście jednym z wielu ogniw kosmicznego łańcucha życia. W strefie dostępnego dla nas Wszechświata egzystuje wiele społeczeństw i istot myślących, od najprymitywniejszych do najrozumniejszych. Stały i systematyczny rozwój rozumu stwarza dogodne warunki dla samodoskonalenia się, a to prowadzi szczebel po szczeblu do szczytu drabiny intelektualnej dla tej strefy Kosmosu. Laurin pragnie wiedzieć, czy po pewnym czasie wszystkie istoty, wszystkie cywilizacje osiągną doskonałość. Słowo „wszystkie” nie określa niczego. Posługujecie się czysto ludzkimi pojęciami. Co co to znaczy: „wszystko”? Proces tworzenia stale trwa. Co chwila powstają nowe obiekty kosmiczne, mgławice, gwiazdy, planety i rodzi się nowe życie, które przechodzi kolejne etapy rozwoju. Wzrasta jedynie ilość maksymalnie rozwiniętych cywilizacji, ale i one, jak sądzą Rozumniejsi, mogą przekraczać to maksimum. Tereza pomyślała: kiedy ten szesnastoletni mędrzec zmęczy się?

— Istotnie, tak pomyślałam — przyznała Tereza. — Czy odgadujesz każdą myśl? Myślenie w twoim towarzystwie żenuje. Przestaję myśleć.

— Prawie każdą — pocieszył Efer. — Nie powinienem uprzedzać nie wypowiedzianych pytań. Wybaczcie, obcując z Rozumniejszymi odwykłem od rozmów. Starałem się wytłumaczyć, dlaczego postąpiliśmy tak, a nie inaczej. Wybrano planetę o łagodnym klimacie, żyją tu i rozmnażają się łagodne istoty.

— Nie dostrzegliśmy nikogo — rzekł Tytus.

— To południowa godzina — wyjaśnił Efer — gdy kryją się w cieniu i chłodzie swoich domów. Straże czuwały, by odpowiednio przygotować drogę i wjazd do miasta. Wasze ubiory mogły wywołać sensację. Oznajmiłem, że przybywa do stolicy poselstwo z innego kraju. Otrzymacie inne stroje, stosowne dla współczesnej epoki.

— Co to za epoka? — zapytał Laurin. — Jaki stopień rozwoju cywilizacji?

— Okres Średniego Prymitywu — odparł Efer. — Czas dawno miniony na Ziemi. Powolniejszy rytm życia średniowiecza posiada wiele uroku. Ułatwia medytacje.

— Wspomniałeś na początku rozmowy, że jesteś jednym z mieszkańców tego miasta. — Tytus położył dłoń na lśniącej powierzchni stołu. — Te meble,

komnata, pałac, dobrze świadczą o twoim guście. jesz dostatnio, wygodnie. To normalne zjawisko, powszechne?

— Nie — Efer roześmiał się głośno i był to niesłychanie melodyjny śmiech. — Zgodnie ze starym zwyczajem odziedziczyłem stanowisko zarządcy po moim zmarłym przed dwoma laty ojcu.

— Rozumiem, szczególny talent odgadywania myśli, no a przede wszystkim stały kontakt z Rozumniejszymi czynią cię wszechmocnym — stwierdził Akon. — Twoi poddani wierzą zapewne w boskie pochodzenie swego pana i władcy, może i tyrana?

— Wierzą w moje nadprzyrodzone zdolności. Nie tylko zresztą wierzą. Niejednokrotnie mieli możność przekonać się o tym.

— Wielki to zaszczyt dla skromnych ludzi — powiedziałem, włączając się do rozmowy. — Nie byle kto pośredniczy w nawiązaniu kontaktu z Rozumniejszymi.

— Tak pokierowano moim życiem, by stworzyć optymalne warunki dla naszego spotkania.

— Czy będziemy mogli od czasu do czasu wrócić do teraźniejszości eskadry? — zapytał Tytus.

— Kiedy tylko zechcecie. Nie możemy ugościć dwustu tysięcy kosmonautów, nie zamierzamy unicestwiać planów ekspedycji, nie będziemy przerywać podróży po Kosmosie. Nawiązujemy łączność z grupą przedstawicieli Cywilizacji Ziemskiej. W wyprawie uczesniczy wiele bardzo rozumnych ludzi, uczonych, ekspertów, reprezentujących różne dziedziny wiedzy. Rozumniejsi obserwowali przygotowania do Wielkiej Wyprawy, a znając cel tego śmiałego przedsięwzięcia, poczęli nadawać sygnał-drogowskaz. Postanowiono dopomóc ludziom w zakresie możliwości, którymi dysponuje Najwyższy stopień Tej strefy Kosmicznej. Będziecie pośrednikami w rozmowach z Pawłem Do i innych.