Выбрать главу

Na dziewięćdziesięciu planetach wylądowało dziewięćdziesiąt gwiazdolotów. Kosmonauci, nie opuszczając statków, obserwowali nowe otoczenie. Dzięki pomocy Efera maszyny opanowały język Istot Rozumnych i swobodnie tłumaczyły rozmowy, prowadzone w pobliżu miejsca lądowania/Istoty gawędziły ze sobą:

— Spójrz, przed domem postawili coś nowego.

— Coś zupełnie nowego.

— Co to może być?

— Taka sobie konstrukcja.

— Jak na Istotę Rozumną nie wyrażasz się precyzyjnie.

— Dwa stożki złączone podstawami.

— Rodzaj figury geometrycznej.

— Do czego to służy?

— Na mój rozum, są to nowe skrzynki pocztowe.

— Nie widzę otworu na listy.

— Zapewne skrzynka otworzy się, gdy zbliżysz do niej rękę z listem.

— Przekonajmy się, czy twoje przypuszczenia są słuszne.

— Nie mam listu.

— Czy bez listu nie można przeprowadzić doświadczenia?

— Jeżeli to skrzynka do listów, nie można.

Istoty odeszły. Widzieliśmy na ekranach sylwetki niemal ludzkie, wysokiego wzrostu, o zatartych rysach twarzy, jak gdyby lekko zamglonych, sunące dostojnie po ulicach ogromnego miasta. Nad skwerami i placami unosiły się domy kuliste bez okien i drzwi.

Nie opuszczając swojej pracowni w gwiazdolocie Dowódcy, utrwalałem obrazy i dźwięki, przekazywane przez dziewięćdziesiąt statków kosmicznych, Krążyliśmy po orbicie dostatecznie odległej od planet, by nikt nie zauważył obecności eskadry. Tysiąc dziewięćset dziesięć gwiazdolotów czuwało nad bezpieczeństwem dziewięciuset ludzi. — Czy na tej planecie żyją giganci — zapytał Paweł Do. — Patrzą na statek kosmiczny, mieszczący stu kosmonautów, a widzą skrzynkę do listów.

— To wada wzroku — wyjaśnił Efer. — Ich oczy pomniejszają wszystkie obrazy. Patrzą na rzeczy, na inne istoty jak gdyby z góry i wielkiego oddalenia.

Drugi statek kosmiczny przekazał następną rozmowę Istot Rozumnych, mieszkańców innej planety:

— Spójrz, przed domem Stoi coś nowego.

— Oryginalny kształt.

— Barwna, lśniąca bryła.

— Rzeźba?…

— Oczywiście, rzeźba świetnie zharmonizowana z krajobrazem tej dzielnicy. Budujemy domy w kształcie stożków, stożek świeci triumfy we współczesnej architekturze, także w sztuce.

— A tworzywo?…

— Solidne. Dotknij.

— Ciepłe.

— I słusznie. W tym klimacie tylko ciepła, gorąca rzeźba może liczyć na sukces. Żarliwy artysta nie tworzy zimnych dzieł.

— Mamy kłopoty z ogrzaniem domów, a rzeźbiarze marnotrawią ciepło.

— Pragną rozgrzać nasze zimne wnętrza.

— Moje wnętrze nie wymaga sztucznego rozgrzewania ani artystycznych podniet. Ciągle ktoś zbliża się do mnie, by odtajać. Niektórzy traktują moją emanację niczym centralne ogrzewanie.

— Niektórzy? Czy należę do „niektórych”?

— Ty? Co za pomysł? Ty wyzwalasz reakcje, które ocieplają klimat wokół nas. Istoty oddaliły się, lekko emanując światłem i ciepłem.

Przytulone do siebie zniknęły za wysoką wieżą w kształcie wysmukłego stożka.

Zanim zdołaliśmy ochłonąć po tym dialogu, trzeci gwiazdolot rozpoczął transmisję z kolejnej planety:

— Spójrz, coś nowego.

— To na pewno nowa reklama.

— Czego?

— Koncentratów albo zabawek.

— Raczej przyrządów ułatwiających koncentrację uwagi.

— Słyszę jakieś dźwięki.

— To reklama nowych instrumentów. Rodzaj bąka, który wirując, gra.

— Ale ten nie wiruje.

— Na tym właśnie polega nowość. Gra, chociaż nie wiruje.

— Im dłużej na to patrzę, tym większe ogarnia mnie wzruszenie.

— Wspomnienie dawnych melodii?

— Wzrusza mnie troska o harmonię tego bytu, o melodyjną egzystencję.

— Byle tylko nie piszczał. Nie znoszę piszczących instrumentów.

— On dźwięczy.

— Raczej brzęczy.

— Nie sprzeczaj się ze mną.

— Wiem, co mówię.

— Gdybyś wiedział, nie gadałbyś głupstw.

— Jestem Istotą Rozumną.

— Pozory, pozory.

— Chcesz mnie obrazić?

— Istota Rozumna nie może obrazić drugiej Istoty Rozumnej. — Prawda, ty jednak obrażasz.

— Co ma oznaczać ten świst?

— Gwiżdżę na ciebie.

— Pożałujesz.

— Widzę gwiazdy przed oczami.

— To objaw prymitywnej wściekłości.

— Znikam, by nie wyrządzić ci krzywdy.

— Nie spróbowali nawet przekonać się, czy przedmiot sporu rzeczywiście spełnia funkcję instrumentu — powiedział Laurin. — Posłuchajmy następnego dialogu:

— Spójrz, postawili nowy kiosk przed naszym domem.

— Oni mają pomysły. Dookoła pełno kiosków, więc stawiają jeszcze jeden.

— Zamknięty.

— Zapukaj, może otworzą.

— Ktoś odezwał się. Są w środku.

— Otwierać!

— Otwierają.

— A cóż to za straszydła?

— Już wiem, to kukiełki. Teraz taka moda na teatry kukiełkowe. Na każdym placu teatr. No, chodź, idziemy, nie będziemy przecież bawić się kukiełkami.

Następna rozmowa z innej planety:

— Spójrz, co to jest?

— Wyrosło przed domem w nocy.

— Wysokie, wielkie…

— Prawie jak nasz dom.

— Od dawna podejrzewałem, że w głębi planety kryją się skarby. Lekki wstrząs wyrzucił to na powierzchnię.

— Sądzisz, że to ma jakąś wartość? — Spójrz na te barwy, na lśnienia.

— Gdy inni zobaczą, odbiorą nam.

— Nie zobaczą. Postawimy rusztowania, mówiąc, że budujemy obserwatorium.

— Obserwatorium! Przyszło mi coś do głowy. A jeżeli to nie wyszło spod powierzchni, a spadło z nieba?

— Tym lepiej. Ciała spadające z nieba są bardzo cenne, cała planeta stanie się naszą własnością.

— Może nawet dwie, albo trzy planety.

— Najpierw dowiemy się, jak „ciała spadające z nieba” notują na giełdach światowych.

— Teraz coraz rzadziej coś spada znieba.

— Dlatego wartość tego stale wzrasta.

Poznaliśmy dziewięćdziesiąt różnych wersji. Gwiazdoloty uznano za aparaty do oczyszczania powietrza, beczki śmiechu, puszki do zbierania datków, kosze automatycznie spalające śmieci, fontanny, drogowskazy itp. Nikt nie odgadł prawdy. Paweł zapytał Efera:

— Czy sami nie budują pojazdów kosmicznych?

— Kilkakrotnie zabierali się do tego, ale zniechęciwszy się pierwszymi niepowodzeniami, łatwo, rezygnują. Są stale czymś zaabsorbowani, lecz wrodzona kłótliwość uniemożliwia zrealizowanie pomysłowych koncepcji. Dlatego nigdy nie zdołali się oderwać od swoich planet w fizycznym tego słowa znaczeniu.

— Rozwiązali przecież tajemnicę ruchu, czasu i przestrzeni.

— Co jeszcze bardziej rozleniwiło te Istoty. Spróbujcie nawiązać z nimi kontakt, pamiętając o tym, że mieszkańcy każdej planety inaczej widzą, jedni odbierają zmniejszone obrazy, inni powiększone. Niektórzy 2nowu zdeformowane, poszerzone lub zwężone, bądź spłaszczone.

Dowódca po krótkiej naradzie wybrał planetę, której mieszkańcy skojarzyli statek kosmiczny z rzeźbą. Był to gwiazdolot prowadzony przez Borcę.

Istoty Rozumne wracały do swoich domów. Ujrzawszy statek kosmiczny, zatrzymały się ponownie, rozpoczynając dyskusję na temat współczesnej sztuki. Borca wywnioskował z rozmowy, że widzą dwukrotnie zmniejszony obraz statku kosmicznego. A zatem wzrost ludzi nie powinien wzbudzić sensacji.