Выбрать главу

- Co zamierzasz zrobić? - spytała w chwilę później, kiedy - znów pełen czułości - pomagał jej się ubierać.

- Jak tylko opuścisz Thionville, pojadę do Soleuvre i zobaczę się z Zuchwałym, nie czekając aż mnie wezwie. Powiem mu do jakiego stopnia mi na tobie zależy, a również, że chcę cię pojąć za żonę. Nie ośmieli się wtedy ciebie ścigać. Za bardzo potrzebuje oddziałów, którymi dowodzę.

- Dlaczego nie odejdziesz zamiast stawiać czoła jego gniewowi? Wyjedź ze mną!

Zawahał się, najwidoczniej skuszony; dręczyła go przecież myśl, że będzie musiał się rozstać, choćby na krótko, z tą zachwycającą kobietą. Rozsądek wziął górę.

- Nie mogę - wyznał. - Muszę zapłacić moim ludziom a książę winien jest mi złoto.

- Może kto inny dałby ci więcej?

- Wiem... i możliwe, że pewnego dnia zdecyduję się na to. Na razie jednak chcę odzyskać wszystko, co mi się należy. Zuchwały wysłał do Lombardii wielkiego bastarda Antoniego, swego przyrodniego brata i najlepszego dowódcę, aby sprowadził wojska najemne. Chciałbym, aby moi ludzie zostali opłaceni przed ich przybyciem.

Fiora nie nalegała. Wpadła na pewien pomysł: pozwoli się zaprowadzić do Pierrefort, a tam z pewnością znajdzie sposób, by uciec. Jeśli kondotierowi zależy na niej tak jak mówi, to porzuci wszystko, by pojechać za nią.

W godzinę później, wyciągnięta na poduszkach nieco już starej lecz solidnej lektyki ze szczelnie zasuniętymi, skórzanymi zasłonami, Fiora opuszczała Thionville, którego nawet nie zdążyła zobaczyć. Salvestro, jak zwykle obojętny, jechał tuż przy niej, a dziesięciu eskortujących, podzielonych na dwie grupy, znajdowało się przed i za zaprzęgiem. Dla ostrożności żołnierze zamiast burgundzkich płaszczy z białym krzyżem świętego Andrzeja założyli tuniki z po-

Zbudowany sto lat wcześniej przez Piotra de dwójnym krzyżem Lotaryngii. Bar zamek Pierrefort, nazwany tak od imienia Szybko skierowali się na południe. Musieli pokonać w ciągu dnia około dwudziestu mil dzielących luksemburskie miasto od lotaryńskiego zamku Campobasso.

się nad wysokimi brzegami wąwozu stanowiącego naturalną drogę między Barrois i Mozelą. Powstał na planie pię-cioboku o powierzchni około dwudziestu tysięcy metrów kwadratowych. Chroniły go cztery wieże, z których każda stanowiła odrębny przykład ówczesnej architektury wojskowej: jedna czworoboczna, jedna okrągła, jedna zakończona spiczasto i wreszcie duża wieża ośmioboczna: don-żon. Ją właśnie kazał zniszczyć zagniewany René II, ale niewiele ucierpiała od pożaru. Północna i wschodnia fasada budowli wychodziły na urwisty wąwóz, a od południa i zachodu odgrodzona była szeroką, głęboką fosą, której brzegi łączył stały most i opadający nań most zwodzony. Fosę poprzedzała pierwsza linia obrony złożona z częściowo spalonej palisady i wieżyczek strażniczych. Było to jednocześnie dzieło sztuki i silna forteca, w której Campobasso pozostawił garnizon złożony z około dwudziestu ludzi dowodzonych przez jednego ze swoich synów.

Fiora jednak nie widziała tego wszystkiego, podobnie jak nie zobaczyła nic po drodze; wstrząsy lektyki po wybojach nie przeszkodziły jej twardo zasnąć. Otworzyła oczy dopiero, gdy rozległ się zgrzytliwy łomot opuszczanego mostu zwodzonego i podnoszonej w bramie kraty. Oddział przeszedł pod ostrołukiem bramy, wkroczył na ogromny podwórzec oświetlony ledwie kilkoma pochodniami i wreszcie zatrzymał się przed wejściem do pięknego budynku mieszkalnego o oknach wykwintnie ukształtowanych i ozdobionych herbem dawnych władców zamku.

Na progu stał podobny do kondotiera młodzieniec, odziany w kolczugę z lśniących ogniw, a poza nią w skórzany strój.

- Witaj Salvestro, stary draniu! - zawołał wesoło. Mało brakowało, a przez te lotaryńskie tuniki dostałbyś parę strzał z kuszy. Co to za pomysł?

- Burgundia nie cieszy się najlepszą opinią. Przez ostrożność więc...

- A cóż za dobry wiatr cię sprowadza?

- Wiatr, który cię porwie, panie Angelo. Twój ojciec cię wzywa, a przysyła mnie, bym przejął dowodzenie w Pierre-fort.

- Prawdę mówisz? Opuszczę wreszcie to gniazdo puszczyków, znowu ujrzę wojnę? Chwała Bogu! Czekam na to od dawna!

Mężczyźni ściskali się, że śmiechem klepali po plecach, po czym Angelo zapytał:

- Co jest w tej lektyce?

- Największy skarb twego ojca. Ta, która wkrótce będzie panią na waszym zamku. Twoja przyszła macocha, ot co!

Rozsunąwszy zasłony lektyki podał dłoń Fiorze, by pomóc jej wysiąść. Nie całkiem obudzona młoda kobieta mrużyła oczy w świetle trzymanych przez dwóch służących pochodni.

- Czy już dojechaliśmy? - zapytała.

- Tak, madonna. Oto pan Angelo, starszy z synów dostojnego pana Coli.

Jednak młodzieniec już składał ukłon z wdziękiem nieoczekiwanym u odzianego w stal mężczyznę i ujmował dłoń Fiory.

- Jeszcze przed chwilą sądziłem, że z radością opuszczę to miejsce, piękna pani. Ale teraz przechodzi mi na to ochota, ponieważ ty zostajesz, podczas gdy ja odjeżdżam!

- Dziękuję ci za powitanie, panie! Nie spodziewałam się zastać w tej fortecy człowieka o tak wykwintnych manierach.

- Ja również - rzekł Salvestro kpiąco. - Zrobiłeś postępy w sztuce mówienia do kobiet, mały. Jeśli zaś chodzi o wojnę, to nie masz co na nią za bardzo liczyć! Książę Karol przebywając w Soleuvre wysłał podobno kanclerza ale przedyskutował warunki pokoju z wysłannikami króla Francji.

Z twarzy młodzieńca znikła cała radość:

- Pokój? Zuchwały chce pokoju ze swym śmiertelnym wrogiem? Nie do wiary! Od czasu wygaśnięcia rozejmu, od maja, Francuz odebrał mu Pikardię, i zaatakował północna część Franche-Comté.

- Zuchwały ma co innego do roboty, z pewnością woli trzymać Ludwika XI na dystans, nawet za cenę ułomnego pokoju. Mówi się, że na wezwanie René do Franche-Comté wkroczyli również Szwajcarzy oraz Alzatczycy. Możliwe więc, że w końcu będziesz miał tę wojnę! - zakończył z drwiącym uśmiechem.

- Wszystko to niezwykle interesujące, panowie - powiedziała Fiora z uśmiechem łagodzącym wypowiedź - ale chętnie weszłabym do tego domu i zjadła kolację, jeśli to możliwe.

- Wybacz nam, pani - powiedział Angelo - masz po stokroć rację. Przybywasz w odpowiedniej chwili, gdyż polowałem cały dzień i właśnie miałem siadać do stołu.

- Pozwalasz sobie na polowania, panie, mimo że ta burgundzka forteca na ziemi lotaryńskiej jest zapewne w stałym niebezpieczeństwie?

- Nie jesteśmy tak naprawdę w Lotaryngii lecz na granicy tego księstwa i Francji. Ponieważ granica nie jest zbyt dokładnie wytyczona, żyję we względnym spokoju, ale będzie on jeszcze większy, jeśli zawrzemy pokój z Ludwikiem XI. Wejdźmy do środka!

Wchodząc do domu Fiora odkryła, że można być żołnierzem i mieć dobry gust. Komnatę, w której nie brakowało ani mebli, ani poduszek, ani pięknych przedmiotów, zdobiły kobierce i dodała, że zamek w Thionville, choć był dawną siedzibą książąt, nie mógł się pochwalić niczym podobnym.

- Mój ojciec bywa tam tylko przejazdem. Zadowala się tym, co jest. Tutaj mieszka u siebie. Podobnie ładnie jest w Ainvelle-aux-Jars, gdzie mieszka mój brat i sędzia odpowiedzialny za ściąganie podatków. Tamtejszy zamek wymagałby jeszcze pewnego zagospodarowania. Zapewne zajmiesz się tym, pani, jako że zostaniesz żoną ojca? Szczerze mnie to raduje.

Fiora uświetniła swą obecnością kolację, na którą podano ryby i dziczyznę, a następnie oświadczyła, że jest zadowolona z sypialni, którą w tym czasie dla niej przygotowano. Była to duża przytulna komnata z zasłonami haftowanymi w gałązki i kwiecistym gobelinem ozdabiającym ścianę. Okna, jak wszystkie w budynku, wychodziły niestety na podwórzec.