Выбрать главу

– Czy przypomina pan sobie, że powiedział Arturowi Dolanowi o jej przeszłości coś, co mogło jej zaszkodzić, jeżeli zostałoby ujawnione? Coś na tyle poważnego, że mogła czuć się zagrożona? – zapytała Sherlock.

– Nigdy niczego nie mówiłem Arturowi, nie mógłbym. Czy mogła czuć się na tyle zagrożona, że chciałaby mnie zabić? Oczywiście, że nie. W jej przeszłości nie było niczego znaczącego, oprócz tego, ze zamordowała swojego męża.

Savich i Sherlock osłupieli. Wpatrywali się w doktora MacLeana, w jego zamglone oczy, w których zgasł szaleńczy błysk. Wyglądał, jakby za chwilę miał zasnąć. Przesadził ze środkami przeciwbólowymi. Ta kongresmenka zamordowała swojego męża? Barman nie wspominał, żeby słyszał o morderstwie.

Jak na zawołanie otworzyły się drzwi i stanął w nich doktor Bingham. Osłuchał MacLeana, ale nie próbował nawiązywać z nim rozmowy. Stali tak wszyscy przy jego łóżku i patrzyli, jak zapada w sen.

Doktor Bingham pokiwał głową i wyprostował się.

– Ma pan chwilę? – zapytał cicho Savich.

Sherlock wyłączyła mały dyktafon, który miała w torbie, i wyszła z sali.

– Był przytomny? Mówił do rzeczy? – zapytał doktor Bingham, kiedy już znaleźli się na szerokim korytarzu.

Savich zastanawiał się, jak opisać jedno z najdziwniejszych przesłuchań w swojej karierze.

– Owszem, był przytomny, i przez większość czasu mówił bardzo do rzeczy. Ale mówił o swoich pacjentach, rodzinie, partnerze do gry w tenisa bez żadnych zahamowań. Bez ogródek i ze szczegółami opowiadał o swoich pacjentach. Myślę, że jego opisy były bezlitośnie szczere.

– Ale to jego lekceważenie, pogarda dla pacjentów – wtrąciła zaszokowana Sherlock. – Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że tak myśli o swoich pacjentach. Dillon ma rację. To było niezwykłe przesłuchanie.

– Biorąc pod uwagę jego reputację, zgodziłbym się z tym powiedział doktor Bingham. – To bardzo smutne, że spotkała go demencja i w następstwie utrata własnego ja. To okropne, naprawdę okropne.

Doktor Bingham pożegnał się z nimi i odszedł z opuszczoną głową, włożywszy ręce do kieszeni białego kitla.

Sherlock mogłaby przysiąc, że słyszała, jak śpiewał pod nosem.

– Myślisz, Dillon, że to możliwe, że doktor MacLean nas nabiera, i że zmyślił większość z tego, co powiedział? – zapytała Sherlock.

Savich pokręcił głową.

– Może tylko trochę przesadził, nie wiem. – Zwrócił się do agenta Tomlina: – Proszę dobrze pilnować doktora MacLeana.

– Nikogo tutaj nie wpuszczę – odparł Tomlin. – Może być pan tego pewny, agencie Savich. Tomlin wpatrywał się w jego żonę, dopóki nie wsiedli do jednej z wind na końcu długiego korytarza.

– Jesteś skłonny uwierzyć w to, że kongresmenka McManus zamordowała swojego męża? – zapytała Sherlock, naciskając guzik z literą „P”.

– Niedługo się tego dowiemy.

– Zastanawiam się, czy dlatego właśnie chodziła do psychoanalityka, bo dręczyły ją złe sny, poczucie winy, wyrzuty sumienia.

– Być może – powiedział Savich, przyciągnął ją do siebie i pocałował.

19

Wtorek Slipper Hollow

– Jaki piękny dzień – westchnęła Rachael, mrużąc oczy i przyglądając się czystemu letniemu niebu ze smużkami białych chmur. Założyła włosy za uszy i pociągnęła za cienki warkocz. – Aż trudno uwierzyć, że jest tak dużo prawdziwego zła tutaj, w świecie wuja George'a.

– Obawiam się, że zło szerzy się wszędzie – powiedział Jack. – Ale nie tutaj.

– W przeciwieństwie do wuja George'a nigdy nie myślałam o Slipper Hollow jak o odludziu, z którego chciałbym uciekać. Raczej był to dla mnie azyl, schronienie, gdzie mogę być bezpieczna. Oczywiście, byłam wtedy dzieckiem. Kiedy teraz spoglądam w przeszłość, rozumiem niepokój mamy, kiedy chciała stąd wyjechać i rozpocząć nowe życie. Spojrzał na jej warkocz, zapleciony dziś bliżej twarzy. Kiedy przechyliła głowę na bok, oparł się o jej policzek.

– Bardzo podoba mi się ten warkocz.

– Co? A, dziękuję. Jimmy'emu też się podobał – jej głos lekko zadrżał.

– W dużej części – powiedział Jack – zgadzałem się z polityką twojego ojca.

– Ja też się zgadzałam. Uwierzysz, że wuj Gillette uprał i uprasował nasze ubrania?

– Ucałowałbym go za to, ale odsunął się w ostatniej chwili.

– Ja ucałowałam go za nas oboje. Sądzę, że on gromadzi wszystkie wzmianki, które może znaleźć o śmierci Jimmy'ego. Są nawet fragmenty filmu z pogrzebu. Powiedział, że pokaże nam to wszystko dzisiaj po południu. Jack pokiwał głową. Poczuł nagłe swędzenie i ból w lewym łokciu, co zdarzało mu się, kiedy coś było nie tak, ale nie miał pojęcia, co to mogło być. Slipper Hollow było azylem, Rachael miała co do tego rację. Było odcięte od świata, bezpieczne. Tu mogli cieszyć się spokojem, zanim skupili się na zbadaniu wszystkich szczegółów tej psychotycznej sytuacji. Psychotycznej? Jack zastanowił się nad tym przez moment. Dziwne, ule przyszło mu do głowy właśnie to słowo. Łokieć nie powinien był go swędzieć, ale tak było. Postanowił to zignorować.

– Nie jesteś mężatką – powiedział po chwili.

– Raz byłam już blisko, ale dowiedziałam się, że narzeczony jest hazardzistą, i było po sprawie. Mój dziadek miał ten problem.

Powiedziałam o nim matce. Myślałam, że go kocham i chciałam wyjść za niego za mąż. Powiedziałam jej, jak odkryłam, że jest hazardzistą i wiesz, co ona na to? Nic a nic. Tylko słuchała.

– Mądra kobieta.

– Tak, dobre rady to ostatnia rzecz, jaką chce usłyszeć dwudziestosiedmioletnia kobieta, której wydaje się, że wie wszystko.

Jack chciał wiedzieć wszystko o tym mężczyźnie, ale teraz nie była na to pora.

– Ile lat ma twój przyrodni brat?

– W zeszłym tygodniu Ben skończył dziesięć lat. To bardzo żywiołowe dziecko, szybkie, zręczne i ma mocny rzut. Jego ojciec uważa, że to następny Joe Montana.

– Kim jesteś z zawodu, Rachael? Studiowałaś? Uniosła podbródek.

– Jestem projektantką wnętrz.

Czekała, aż zacznie się śmiać, nabijać lub robić złośliwe uwagi.

– Podoba mi się, jak Gillette urządził dom, a szczególnie kuchnię. Kafelki są niesamowite. Pomagałaś przy tym? – zapytał.

Skinęła głową.

– Tak, zrobiłam mu szkic, i to mu się spodobało.

– Musiałaś być najpopularniejszą dziewczyną wśród znajomych. Rachael zaśmiała się.

– Tak, dawno nie byłam wśród przyjaciół, ludzi, którym ufasz i nie musisz uważać na to, co mówisz, kiedy jesteś wśród nich. Ludzi, którzy nie będą mieli ci za złe, kiedy pijesz za dużo i zachowujesz się jak idiota. – Raz jeszcze odgarnęła włosy. – Od czasu, kiedy wyjechałam do Waszyngtonu zobaczyć się z Jimmym, nasze stosunki znacznie się rozluźniły.

– Pracowałaś w Richmond?

– Kiedy ukończyłam studia, podjęłam pracę w biurze projektowym. Byłam jednym z sześciu zatrudnionych tam projektantów. Dużo się tam nauczyłam, nawiązałam wiele kontaktów i otrzymałam od klientów sporo pochlebnych opinii. Uzbierałam kapitał na rozpoczęcie własnej działalności i byłam gotowa przejść na swoje, kiedy matka powiedziała mi o Jimmym. Wzięłam urlop. Potem Jimmy namówił mnie, żebym rzuciła pracę, powiedział, że byłby najszczęśliwszy, gdybym przeprowadziła się do Georgetown. – Przełknęła ślinę. – Był taki podekscytowany, może bardziej niż ja. On… – Odwróciła się i chciała odejść.