Выбрать главу

Biła od niej moc i złe zamiary.

– Rozmawiałam z moim adwokatem. Powiedział, że skontaktuje się z pana przełożonymi, którzy się panem zajmą, agencie Crowne. Teraz pan wyjdzie. Nie będę z panem rozmawiać.

– Ależ pani Kostas – powiedziała Rachael. – Nie chce się pani dowiedzieć, czy śmierć pani brata rzeczywiście była wypadkiem? Nie obchodzi panią, że ktoś mógł go zamordować? Czy nie kochała pani swojego brata?

Jack zobaczył dziką wściekłość na jej twarzy. Pochyliła się do przodu, oparłszy dłonie o gładką powierzchnię biurka z jasnej brzozy.

– Nieszczęściem mojego brata było picie. Quincy i ja wiele razy prosiliśmy go, by przestał, a przynajmniej, żeby nie prowadził, kiedy wypije zbyt dużo, ale on nas nigdy nie słuchał, ani nikogo innego. Quincy i ja zastanawialiśmy się, dlaczego tyle pije, kiedy jego droga ponoć córka w magiczny sposób wróciła do niego. Oboje zastanawialiśmy się, czy nie zmieni zdania co do ciebie, czy zażąda testów DNA, ale nie miał na to szans, bo umarł. Greg Nichols też twierdzi, że to dziwne, to twoje pojawienie się, śmierć mojego brata.

Powinnaś mi dziękować, że nie naciskaliśmy policji, by rozpoczęła śledztwo w twojej sprawie, szczególnie że jesteś jedyną, która zyskała na jego śmierci. Dlaczego wmieszałaś w to FBI? Myślisz, że nie uważają cię za główną podejrzaną?

25

Była dobra, pomyślał Jack, bardzo dobra, wprawna manipulatorka. Odwróciła kota ogonem, a to, co powiedziała, miało sens. Dla Jacka było oczywiste, że Rachael nigdy tego nie rozważała. Wyglądała na oszołomioną.

– Pani Kostas, jak rozumiem, pani ojciec był takim despotą, że matka Rachael bała się go do tego stopnia, że nie powiedziała Rachael, kim jest jej prawdziwy ojciec, aż do śmierci Cartera Alaine'a Abbotta – powiedział Jack.

– To nonsens. Absolutny nonsens. Mój ojciec był wielkim człowiekiem, błyskotliwym, o niezwykłej przenikliwości. Proszę się rozejrzeć, to on pięćdziesiąt lat temu założył Abbott Enterprises przy niewielkim centrum handlowym i proszę, czym teraz jest – marką znaną na całym świecie. Nazwisko Abbott jest podziwiane i szanowane, a to wszystko spuścizna mojego ojca.

Dla swojej rodziny był uosobieniem dobroci. Ale powiem wam coś, nie mógł znieść głupców i kłamców, chronił swoje dzieci, opiekował się nimi. Kiedy zobaczył twoją matkę, wiedział, kim była, i uchronił przed nią swojego syna. Pojawiłaś się na progu domu mojego brata, bo twoja matka intrygantka potrzebowała pieniędzy, a ty mogłaś je dla niej zdobyć.

Rachael chciała ją zabić na miejscu, zacisnąć dłonie wokół jej szyi i… ale powiedziała tylko głosem spokojnym, a nawet uprzejmym:

– Doskonale to pani rozegrała, pani Kostas. Zepchnęła mnie pani do pozycji obronnej, a tę umiejętność, jak twierdził mój ojciec, ma pani opanowaną do perfekcji. Ale ja nie chcę być właścicielką firmy, którą pani chciała zagarnąć.

Chodzi o dowiedzenie się prawdy o śmierci mojego ojca, a nie o pani złośliwość czy niechęć wobec mnie. Chodzi o szukanie sprawiedliwości dla wspaniałego człowieka. Laurel uderzyła pięścią w biurko.

– Znam prawdę, jest już wystarczająco okropna i nie ma potrzeby wyciągania wniosków o udziale w tym jeszcze kogoś. Jeśli ty go nie zabiłaś, wygląda na to, że senator był pijany i stracił panowanie nad samochodem.

– Oczywiście wiedziała pani, że pani brat, odkąd osiemnaście miesięcy temu zabił tę dziewczynkę, Melisę Parks, nie wziął do ust alkoholu oraz nie siadał za kierownicą samochodu.

Jadła pani z nim posiłki, widywała na spotkaniach towarzyskich. Oczywiście zauważyła pani, że nigdy nie pił i nie prowadził. Taka jest prawda. Wiem, że to prawda. Zawsze pił tylko wodę sodową. Dlatego nie mógł ani być pijany, ani prowadzić. To był ktoś inny.

– Nie będę więcej rozmawiać na ten temat.

– Wiem, że Jimmy powiedział pani, pani mężowi i Quincy'emu o tym, co się stało osiemnaście miesięcy temu. Co więcej, wyznał pani, że nie może dłużej żyć z poczuciem winy i że ma zamiar o wszystkim opowiedzieć publicznie. Mówił, że pani i Quincy wpadliście w furię, kiedy powiedział wam, co zamierza zrobić, chociaż tylko jego zrujnowałoby to wyznanie, nie zgodziliście się. Czuliście, że to zniszczy dobre imię rodziny, postawi pytanie o jej honor, sprawi, że partnerzy w interesach zaczną kwestionować uczciwość rodziny Abbott. Powiedział, że pani i Quincy byliście wściekli. Był rozczarowany, ponieważ oczekiwał od was zrozumienia i wsparcia.

Laurel wyprostowała się. Wyglądała na lekko znudzoną.

– Na jakiekolwiek aberracje cierpiał pod koniec życia mój biedny brat, nie są już one dla nikogo powodem do niepokoju. Bardzo kochałam brata. Podziwiałam go, ale on nie był silnym człowiekiem.

– Nie był silny? Nie znałam go zbyt długo, ale moim zdaniem był jednym z najsilniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałam.

– Chcę, żebyście już poszli. Nie mam wam nic więcej do powiedzenia.

– Jest coś jeszcze, pani Kostas. Czy pani i pani brat, a może leż pani lubieżny mąż, odurzyliście mnie, przywiązaliście moje stopy do betonowego bloku i wrzuciliście do jeziora Black Rock, ponieważ wiedzieliście, że zamierzałam powiedzieć światu, co zrobił mój ojciec?

– Ty mała suko, nie mieszaj w to mojego męża! Twierdzisz, że ktoś próbował cię zabić? Wrzucił cię do jeziora? – Śmiała się. – Jesteś bardzo melodramatyczna. Myślisz, że ktoś uwierzy komuś takiemu, jak ty? Jesteś niczym więcej jak tylko chwilowym kłopotem. Wynoś się.

– Właściwie jestem czymś więcej niż chwilowym kłopotem, pani Kostas – powiedziała Rachael, odwracając się. – Jestem właścicielką domu Jimmy'ego. Do mnie należy jedna trzecia jego pieniędzy i jedna trzecia jego udziałów w firmie. Mam nadzieję, że zakwestionuje pani jego testament i zażąda testów DNA. Tak, zróbmy to, publicznie, tak jak pani lubi. Dzięki temu będę miała szansę oznajmić światu, jaką żmiją jest pani i pani brat.

Laurel oparła się o biurko, jej dłonie na blacie zacisnęły się w pięści.

– Wynoście się stąd natychmiast!

– Wiem, że próbowaliście mnie zabić. Baliście się, że ogłoszę to za Jimmy'ego. Próbowaliście trzy razy! Trzy! I wciąż tu jestem, stoję w pani biurze. Śmierć Jimmy'ego nie była wypadkiem i dobrze pani o tym wie. Proszę wyobrazić sobie te tłumy dziennikarzy koczujące przed pani domem, pani Kostas, kiedy wszyscy poznają prawdę. Ciesz się tym zimnym, bezdusznym biurem póki możesz, ciociu Laurel, bo nie zostaniesz tu już zbyt długo.

– Co tu się dzieje, Laurel? Julia powiedziała mi, że w twoim gabinecie jest FBI. Och, to pani. Co pani tutaj robi, panno Janes?

– Szuka guza, Quincy – powiedział Stefanos Kostas, okrążając szwagra.

Jack i Rachael odwrócili się i zobaczyli Quincy'ego Abbotta i Stefanosa Kostasa. Quincy wyglądał tak, jak Jack się spodziewał, że będzie wyglądał Abbott – bardzo drogi włoski garnitur, czarny w bardzo cienkie czerwone prążki, biała koszula, czerwony krawat. Był elegancki, zadbany i w tej chwili wyglądał na bardziej zdziwionego niż złego. Tylko jedna rzecz tutaj nie pasowała – tupecik, który nosił. Kolor był doskonale dobrany, ale styl niezupełnie pasował do kształtu jego głowy.

Co do Kostasa, Jack pomyślał, że wygląda on jak rozpustny playboy, człowiek, który żyje tylko dla swojej własnej przyjemności i dla swoich kaprysów. Był tak przystojny, jak Jack przypuszczał, wysportowany, dobrze ubrany, ale z nim też było coś nie tak i nie chodziło o tupecik. W tej chwili Jack nie był w stanie powiedzieć co. Rachael odwróciła się i odezwała się uprzejmie:

– Wujku Quincy, to jest agent specjalny Jackson Crowne. Jest tu, żeby dowiedzieć się, co się przydarzyło mojemu ojcu i kto próbował mnie zabić w ostatni piątek, poniedziałek i wczoraj też. Ale jestem przekonana, że o tym wiecie, prawda?