Quincy Abbott zaśmiał się, po czym katem oka spojrzał na siostrę i powiedział:
– Wygląda na to, że jakiś twój były chłopak się wkurzył. Z kim ty sypiałaś? Rachael pomyślała o swoim byłym narzeczonym z Richmond. Straszna porażka. Stefanos nie zwrócił uwagi na jego pytanie.
– O co chodzi z tym zabójstwem?
– Może pan, pani Kostas i pan Abbott zechcą powiedzieć mi, gdzie byli w piątek w nocy? – zapytał uprzejmie Jack Quincy zmarszczył brew.
Byłem u pani Mauriel Longwoeth na powitalnym przyjęciu na cześć nowego włoskiego ambasadora. O ile sobie dobrze przypominam, ty, Stefanos, przyszedłeś później. Stefanos pokiwał głową i spojrzał na piersi Rachael. Nie mam zamiaru odpowiadać na to pytanie – odparła Laurel.
– Wujku Quincy, Jimmy powiedział ci o śmierci tej małej dziewczynki – zwróciła się do niego Rachael.
– Możliwe. Prawdę mówiąc, nie byłem tym zbytnio zainteresowany. A jakie to ma teraz znaczenie? Senator nie żyje i został pochowany. Szkoda tylko, że zostawił ci nasz dom. Co do udziałów, przynajmniej nie masz ich tyle, żeby sprawiać kłopoty. – Rozchmurzył się. – Mówisz, że ktoś próbuje cię zabić? Więc niech ten agent FBI go znajdzie i wsadzi do więzienia. – Quincy Abbott skinął głową do nich obojga, przeciągle spojrzał na siostrę, odwrócił się na pięcie i wyszedł z gabinetu.
Stefanos oparł się o drzwi, skrzyżował ręce na piersi i zwrócił się do żony:
– Byłem na zakupach. Guido zadzwonił do mnie w sprawie lej bardzo lekkiej wełny, którą noszę. Jak uważasz? Znowu spojrzał na biust Rachael, wiedząc, że żona go obserwuje. Gdyby była na miejscu Laurel, zastrzeliłaby go. Ale Laurel nic nie powiedziała i nie dała po sobie poznać, że coś jest nie tak.
Wydaje się, że każde z ich trojga żyje na innej planecie, pomyślała Rachael.
Rachael i Jack wyszli z gabinetu.
Ostatnim wspomnieniem Jacka o Laurel Abbott Kostas był chłód i zła wola w jej oczach, jej mąż oparty o drzwi, jak wytwornie ubrana jaszczurka. Jackowi przypomniał się Jakie Hades, właściciel złomowiska w Marlin, w stanie Kentucky, poczciwy staruszek, który jeździł po okolicznych miastach. Zabijał ludzi i umieszczał ich ciała pod starymi wrakami samochodów, pomiędzy stosami opon, albo upychał do bagażników. Powiedział Jackowi, że lubił zapach gnijących ciał. Jack wciąż miewał koszmary o Jukiem i stosie kości, które odkrył pod plandeką narzuconą na stos kierownic. Dziwne, że bogaty grecki playboy przypominał mu Jukiego, ale tak było. Wdychali morskie powietrze, idąc wzdłuż Calver Street do Inner Harbor. Jack zaśmiał się.
– Ona jest przerażająca, Rachael. Napędziła mi stracha. Quincy jej nie lubi, ale wie, że to ona ma władzę. Zastanawiam się, czy się jej boi?
– Muszę wziąć prysznic – powiedziała Rachael. – Stefanos Kostas jest okropnym człowiekiem. A ona nawet nie zauważyła, że patrzył w mój dekolt.
Jack zatrzymał się na środku chodnika, położył dłonie na jej ramionach i powiedział.
– Dałaś radę. Jestem z ciebie dumny.
Rachael stała nieruchomo, świadoma przechodzących obok ludzi, świadoma tego, że czuje się dobrze i tego, co powiedział.
– Dziękuję. Mówisz, że Quincy boi się swojej siostry. Dlaczego? Jack opuścił ręce i dalej szli z tłumem turystów.
– On jest delikatny jak jedwab i zachowuje się, jakby starał się na każdym kroku udowodnić, że jest coś wart. To zupełnie inna liga niż jego siostra. Co do tupeciku, niewiele o nim mówi. To był tylko wstęp do pierwszej bitwy, Rachael.
Rozległ się głos Madonny, śpiewającej „Like a Virgin”. Rachael wyczekująco spojrzała na Jacka, który wyciągnął z kieszeni telefon i odebrał go.
– Halo? – słuchał. Jego dłoń zaciskała się na telefonie. Słuchał bardzo długo. Kiedy włożył telefon z powrotem do kieszeni marynarki, powiedział: – To był Savich. Zidentyfikowali faceta, którego wczoraj postrzeliłem w rękę, tego, którego kobieta z krótkofalówką nazywała Donley. Nazywa się Everest, Donley Everett. Okazało się, że pojechał do Clapperville w Wirginii, poszedł do miejscowego lekarza i zmusił go, żeby go opatrzył. Dzięki Bogu go nie zabił. Najwyraźniej Donley myślał, że lekarz mieszkał sam, więc zostawił go związanego i zakneblowanego w piwnicy. Okazuje się jednak, że żona lekarza była w delegacji. Przyjechała do domu godzinę po tym, jak Everett wyszedł. Zawiadomili policję, która wysłała za nim list gończy.
– A jaki był stan zdrowia Donley a Everetta?
– Lekarz twierdzi, że kiedy się u niego pojawił, miał gorączkę i jeżeli chodziłby z tą kulą w ramieniu przez jeszcze jeden dzień, mógłby umrzeć. Everett zmusił go, żeby wyjął kulę tylko przy miejscowym znieczuleniu, i tak też zrobił. Powiedział Savichowi, że facet nawet nie pisnął.
Lekarz dał mu dawkę antybiotyków wystarczającą na tydzień i bardzo silne środki przeciwbólowe. Powiedział, że Everett przez chwilę mógł czuć się kiepsko, ale jego zdaniem wyjdzie z tego. Savich mówi, że lekarz poczuł ogromną ulgę, kiedy Everett tylko go związał i zostawił w piwnicy.
– A co z tym drugim, z tym, którego zastrzeliłeś?
– Na razie nic nie wiadomo. Savich uważa, i zgadzam się z nim, że Everett zakopał go gdzieś w krzakach. Savich mówi, że przeszukali system pod kątem imienia Clay. Ma przysłać mi na komórkę zdjęcia dwóch mężczyzn, którzy mogą pasować. Jeden z nich jest znanym współpracownikiem Everetta, więc on najbardziej pasuje.
Stali, wpatrując się w ekran telefonu.
Po chwili Jack patrzył na mężczyznę, który nazywał się Clay Clutt. Ale to nie był ten, którego Jack postrzelił na skraju lasu w Slipper Hollow.
Oddzwonił do Savicha.
– To nie Clay Clutt – powiedział do słuchawki.
– No dobra, Clutt był na rozgrzewkę. Zaraz dostaniesz drugie zdjęcie. Kiedyś pracował z Everettem. Już ci go wysyłam.
– Bingo – zawołał Jack do Savicha kilka minut później. – Clay Huggins.
Rachael słuchała, jak opowiadał Savichowi o ich spotkaniu z Laurel Kostas, jej mężem i Quincym Abbottem. Kiedy schował komórkę, powiedział:
– Dane Donleya Everetta i Claya Hugginsa figurują w aktach w Kalamazoo, byli podejrzani o morderstwo. Żaden z nich nie został skazany. Savich wysyła naszych agentów do miejsc zamieszkania obu panów. Powiedział, że razem z Sherlock jadą do mieszkania Everetta, bo prawdopodobnie tam się zaszył, leczy postrzelone ramię i łyka prochy przeciwbólowe. Savich twierdzi, że wygląda na to, że wdepnęliśmy w mrowisko, to dobrze. No dobra, może dość na dziś, Rachael, chodźmy zjeść homara.
26
Waszyngton D.C.
Środa, późne popołudnie
Słońce chyliło się ku zachodowi, kiedy Savich zaparkował swoje porsche niedaleko apartamentowca, w którym mieszkał Donley Everett.
Budynek stał w dzielnicy, gdzie jednopiętrowe domy z lat czterdziestych i pięćdziesiątych stopniowo były odnawiane lub burzone. Na nieszczęście dla nowych dużych domów, podwórka pozostały tak małe, jak dawniej.
Budynek, w którym mieszkał Everett, wyglądał może na dziesięć lat, był dobrze utrzymany, z fasadą z czerwonej cegły.
Sherlock pomachała do Dane'a Carvera i Olliego Hamisha, którzy w towarzystwie dwóch agentów wysiedli z czarnego chryslera.
Savich i Sherlock patrzyli, jak Ollie i Dane zaszli od tyłu budynek i sprawdzili wyjścia. Większość mieszkańców jeszcze nie wróciła z pracy, bo pracowali jako urzędnicy państwowi. Przez otwarte okno na pierwszym piętrze słychać było radośnie gaworzące dziecko, a nowy piosenkarz country Chris Connelly śpiewał o swojej zdradliwej ukochanej, która łamie mu serce. Savich lubił Chrisa Connelly'ego.