Выбрать главу

– Jimmy nie był takim typem człowieka. Greg, znasz Laurel, jej obleśnego męża i Quincy'ego. Nie mów mi, że oni zawahaliby się zabić kogoś, kto mógłby zburzyć ich cudowny świat. Jimmy planował przewrócić go do góry nogami.

– Zaplanowali zabójstwo własnego brata? Żeby położyć temu kres? Nie, moim zdaniem to wyciąganie pochopnych wniosków.

– Mam opowiedzieć ci o sprawach, nad którymi pracowałem, gdzie członkowie rodziny entuzjastycznie wyżynali się nawzajem? – zapytał Jack.

– Nie mogę się z tym zgodzić, agencie Crowne – zaprotestował Nichols. – Mówi pan o psychopatach, o ludziach ograniczonych umysłowo, którzy mają tylko pięści i wolę ich użycia. Rodzina Abbott taka nie jest. – Podniósł ręce, już ich nie zaciskał. – Wiem, że zna pan przerażające opowieści, agencie Crowne, ale Abbottowie, bez względu na swoje zachowanie, swoje wady, pozorny brak, hm… ludzkich uczuć, znam ich od bardzo dawna. Oni nie przelewają własnej krwi. Nichols pochylił się do przodu, skupiając całą swoją uwagę na Rachael.

– Czy wciąż zamierzasz powiedzieć światu, co zrobił twój ojciec, Rachael?

– Tak, myślę, że tak. Wiem, uważasz, że to może zniszczyć twoją karierę, Greg, ale ty też nie jesteś bez winy. Popatrzył na nią.

– Co przez to rozumiesz?

– Mówię o twoim udziale w ukrywaniu faktów. Daj spokój, Greg, Jimmy powiedział mi, jak wyperswadowałeś mu telefonowanie na policję po tym, jak potrącił tę małą dziewczynkę. Kiedy opowiedziałby o tym publicznie, oczywiście nie wskazałby twojej w tym roli, ale wiedziałeś, że to kiedyś wyszłoby na jaw. Spekulacje o twoich powiązaniach zakończyłyby twoją karierę, wiedziałeś o tym.

– Cokolwiek zaszło pomiędzy senatorem Abbottem i mną, jest poufne, ale powiem to – oświadczył Nichols. – Chociaż wiedziałem o wypadku, nie znałem szczegółów, o których senator Abbott powiedział mi parę dni przed swoją śmiercią. Taka jest prawda. – Wzruszył ramionami i wyglądał na poważnie rozczarowanego.

Jack skinął głową i odezwał się aprobującym głosem:

– Przypuszczam, że nieznajomość szczegółów jest najlepsza. Greg, przecież nikt nie oczekuje, że przyznasz się do bycia współwinnym śmierci w wypadku drogowym. Nikt nie oczekuje, że sam wyślesz się do więzienia. Nichols splótł dłonie przed sobą, a jego głos stał się cichy i ostry.

– Powiedziałem wam prawdę. Więcej nie będę o tym mówił – stwierdził, po czym podniesionym głosem zwrócił się do Rachaeclass="underline" – Kim ty jesteś, żeby niszczyć człowiekowi nazwisko, osądzać go po ułamku życia, po tym, jak przez lata robił wspaniałe rzeczy? To jest coś, czego nie możesz wyrządzić nikomu. A szczególnie jemu. Spędziłaś z nim zaledwie sześć tygodni, Rachael, nie dość czasu nawet, żeby się dowiedzieć, co lubi jeść na śniadanie. Nie znałaś jego myśli ani jego uczuć. Musisz się z tym pogodzić. Jack spojrzał na bladą twarz Rachael.

– Gdzie byłeś tej nocy? – zapytał Nicholsa.

– Ja? Dobrze, załóżmy, że jestem podejrzany. Uwierz mi, nie potrzebuję kalendarza. Ta noc zapadła mi w pamięć na zawsze. Miałem zjeść obiad z Susan Wentworth, ona pracuje w Izbie Obrachunkowej. Ale nie spotkaliśmy się, nie pamiętam dlaczego. Więc nie mam alibi na noc śmierci senatora Abotta. – Spojrzał na zegarek. – Muszę iść na spotkanie z senatorem Jankelem. Potrzebuje mojego wprowadzenia, zanim odda głos. – Wstał, nie podał im dłoń na pożegnanie i powiedział do Rachaeclass="underline" – Mam nadzieję, że dobrze to przemyślałaś, Rachael. Bardzo dobrze. Rachael nic nie odpowiedziała. Jack pomyślał, że wygląda na bardzo smutną i zmęczoną.

Po wyjściu z biura senatora Jankela Jack powiedział:

– Spodziewałem się, że powiesz mu o tym, że ktoś próbował cię zabić, ale nie zrobiłaś tego.

– Szczerze mówiąc, Jack, nie widziałam sensu. On jest bardzo bystry, Jack, i bardzo wpływowy. Jego słowo przeciw mojemu i co by to dało? On to wie. – Wzruszyła ramionami. – Tak naprawdę go nie obwiniam. Tylko próbował posprzątać ten bałagan, ale go nie spowodował.

– Jest też kłamcą.

– Owszem, jest.

– Myślisz, że zamordował twojego ojca? – zapytał Jack. Rachael zatrzymała się na chodniku przed biurowcem Hart i wzniosła twarz ku słońcu.

– W końcu, czy znalazłby pracę w Kongresie, gdyby wyszło na jaw, że pomógł mojemu ojcu zatuszować ten wypadek? Och, sama nie wiem. Strasznie boli mnie głowa.

34

Kiedy Savich zadzwonił do biura kongresmenki McManus, dowiedział się, że jej dziś tam nie będzie. Ustalenie jej adresu nie było trudne. Pojechali prosto do jej domu w Tenleytown, za dzielnicą biurowców ciągnącą się od Wisconsin Avenue do Upton Street.

– Nie zapowiemy się? – zapytała Sherlock.

– Nie. – Savich przecząco pokręcił głową.

– Pewnie jest bardzo zajętą osobą. Mam nadzieję, że jest w domu, że nie wyjechała służbowo.

Dolores McManus była w domu. Jej sekretarka, Nicole Merril, zmarszczyła ciemne gęste brwi, kiedy Savich przedstawił się, po czym zaprowadziła ich do gabinetu kongresmenki, który znajdował się w głębi sporego, zbudowanego z czerwonej cegły domu w stylu georgiańskim, stojącego z daleka od ruchliwej ulicy, otoczony przez dęby i klony. Lekko zapukała do drzwi, po czym wprowadziła ich do niewielkiego, lecz przyjemnego pokoju. Wypełniony był regałami z książkami, ciężkimi, ciemnymi meblami, które zachęcały, by się w nie zapaść. Jak na gust Sherlock było tu stanowczo zbyt przytulnie.

– Proszę wybaczyć, że przeszkadzam, kongresmenko McManus – powiedziała Nicole Merril. – To jest agent Savich i agentka Sherlock z FBI. Chcą porozmawiać o doktorze Timothy MacLeanie.

Taki wstęp wystarczył. Savich zauważył, że dłonie McManus osunęły się z klawiatury komputera i nieomal spadła z krzesła, ale się powstrzymała.

Potem wstała z krzesła, wyprostowała się, wysoko uniosła głowę i spojrzała na nich. Dolores McManus była wspaniała i dobrze ubrana, miała prawie metr osiemdziesiąt wzrostu, silną budowę ciała i niewiarygodną twarz, z głębokim zmarszczkami po obu stronach ust. Te usta właśnie zamierzały przemówić, a Savich podświadomie wiedział, że ta kobieta uwielbiała się spierać, nieważne, z kim i na jaki temat. Może mógłby się z nią pospierać na tematy polityczne. Pewnie by to zrobił, gdyby nie wynajęła jakiegoś zbira z Savannah, żeby zabił jej męża, kierowcę ciężarówki.

Spojrzał w jej ciemne oczy i dostrzegł w nich poczucie winy. Wiedział, że to zrobiła. Dokładnie to przemyślała, rozważyła wszystkie za i przeciw, przeanalizowała wszelkie scenariusze, potem wszystko precyzyjnie zaplanowała, prawdopodobnie bała się, że facet, którego wynajęła do zabicia swojego męża, ujawni się.

Bardzo chciałby uczestniczyć w jej spotkaniu z Timothym, ale oczywiście nigdy nie zgodziłaby się na taką propozycję. Jeżeli to ona próbowała zabić MacLeana i rzeczywiście zabiła jego partnera do tenisa, Artura Dolana, to czy w jakiś sposób udało jej się niepostrzeżenie wymknąć z Waszyngtonu i zrobić to samodzielnie, czy wynajęła kogoś, tak, jak w przypadku męża?

– Kongresmenko – powiedział, podchodząc bliżej, wyciągając dłoń i uśmiechając się życzliwie. – Dziękuję, że zgodziła się pani z nami spotkać.

McManus podała rękę im obojgu, zmierzyła ich od stóp do głów i zaproponowała wodę do picia, ale oboje odmówili.

– Muszę przyznać, że nie spodziewałam się państwa – powiedziała. – Jesteście z FBI?

– Zgadza się, proszę pani – odparła Sherlock, uśmiechając się promiennie. – Bylibyśmy wdzięczni, gdyby zechciała pani z nami porozmawiać o doktorze Timothym MacLeanie McManus pokręciła głową, spoglądając na rolexa na swoim nadgarstku.