Выбрать главу

Nie chciał patrzeć, jak się wstydzimy, jak jesteśmy napiętnowani i upokarzani z powodu tego, co zrobił. Mój syn zabił się, żeby ratować mój honor.

37

Georgetown

Czwartek wieczór

Sherlock otworzyła drzwi wejściowe i wpuściła do domu Rachael i Jacka, za nią podskakiwał Astro, ocierając się głową i merdając ogonem, a za nim Sean. Jack ukląkł i wyciągnął rękę.

– Sean, wszędzie bym cię poznał. Jesteś bardzo podobny do taty. – Sean wyciągnął rączkę, a Jack potrząsnął nią. – Nazywam się Jack Crowne i pracuję w jednostce twojego taty. To jest Rachael Abbott. No, no, wygląda na to, że macie tu jakiegoś groźnego psa.

– To jest Astro – powiedział Sean, patrząc na Jacka oczami swojego ojca. Zwrócił się do Rachael. – Ja jestem Sean. Pani jest ładna. Podoba mi się pani warkocz. Jest pani prawie taka ładna, jak mama.

– Cóż za wspaniały komplement – roześmiała się Rachael. – Dziękuję, Sean. Jack podrapał Astro po głowie.

– Cześć, wielkie psisko, jak leci? Urosłeś?

– Wielkie psisko – powtórzył Sean. – Tato, nie myśleliśmy o takim imieniu. Wielkie psisko. – Zwrócił się do Jacka: – Mieliśmy na podwórku sztuczną trawę i dlatego on jest Astro.

– Może na drugie imię damy mu Wielkie Psisko? – zaproponował jego ojciec.

– Astro Wielkie Psisko Savich – powiedział Sean, złapał Astro w pół, pociągnął i przetoczył się po podłodze. Jack śmiał się i rozrabiał razem z nimi, do rozgardiaszu przyłączyła się Rachael. Po chwili okrzyki i szczekanie wypełniły dom.

Dobrze się bawili.

Kiedy wszyscy usiedli w salonie, Astro wdrapał się na kolana Rachael i lizał jej dłonie.

– Jack powiedział mi, że Sarah Elliot była twoją babcią, Dillon – powiedziała. – Ten obraz nad kominkiem jest wspaniały.

– Dziękuję. Też tak uważam – przyznał Savich. – Zatytułowała go Chromy mężczyzna na placu. Mam osiem jej obrazów wystawionych w galerii Corcoran. Zmieniam je jakieś trzy, cztery razy w roku.

– Ja wolałabym mieć je wszystkie przez cały czas przy sobie – odparła Rachael.

Odezwał się dzwonek u drzwi. Po chwili Dane Carver i Ollie Hamish weszli do salonu. Rachael poznała Dane'a i Olliego, a Wielkie Psisko Astro przewrócił się na grzbiet, wystawiając do góry łapy i wywieszając język.

– Dzwonił pan Maitland. On nie może tego zrobić – powiedziała Sherlock, stając w drzwiach kuchni. – Najpierw zjedzmy, a później uporządkujemy sprawy.

– Mamo, co będziecie porządkować? – zapytał Sean.

– Chodź, umyj ręce, Sean – powiedział Savich i zaprowadził go do łazienki.

– Gapa ze mnie, Sherlock, może ci w czymś pomóc?

– Rachael natychmiast zerwała się z kanapy. – Mogę coś zrobić?

– Sherlock gotuje? – zapytał Ollie, nie ruszając się z miejsca.

– Powiedz, że ty gotowałeś, Savich – podpowiedział Dane, kiedy wchodził do salonu. – Prawda?

– Niewdzięcznicy – mruknęła Sherlock.

Savich zaśmiał się, wycierając teraz już czyste ręce syna.

– Tak, ja gotowałem. Mięsne lasagne dla barbarzyńców i wegetariańska dla mnie i Seana.

– Ja zrobiłam sałatkę cesarską – pochwaliła się Sherlock.

– Daj jej liść sałaty, a ona sprawi, że zatańczy – powiedział Savich.

Wszyscy wysłuchali szczegółowej relacji z pierwszego meczu futbolowego Seana z trójką dzieci z sąsiedztwa, po dwóch na stronę i jak to on rzucał najlepiej i miał najdłuższe przyłożenie w historii, jak Maggie zderzyła się czołem z Paulem, rozbijając mu wargę i tak dalej, aż do deseru. Sherlock kroiła szarlotkę na równe kawałki, a wszystkie oczy przy stole utkwione były w nożu, który trzymała w ręku. Pomiędzy jedzeniem lodów i ciasta Sean opowiedział im o swojej nowej grze komputerowej Dora Odkrywczym.

– Znam już hiszpański, więc to łatwe.

– Rozmawia po hiszpańsku z Gabrielą, swoją nianią – powiedziała Sherlock. – Myślę, że ja i Dillon też powinniśmy uczyć się hiszpańskiego, żeby dotrzymać mu kroku!

Było wiele śmiechu i radości, czegoś, co, jak pomyślała Rachael, ostatnio brakowało w jej życiu. Nie rozmawiali o pracy, aż Sherlock wróciła na dół, po tym jak położyła Seana spać, a Savich wyprowadził Wielkie Psisko Astro na wieczorny spacer.

– No dobra – powiedziała Sherlock. – Bierzmy się do roboty. Rachael wróciła do rzeczywistości.

– Obiad był tak przyjemny, że zapomniałam o całym tym nieszczęściu, ale teraz to wraca.

– To jeszcze nic – powiedział Jack. – Spotkała nas wielka niespodzianka, kiedy wróciliśmy do domu senatora… to znaczy do domu Rachael.

– Co się stało?

– Odwiedził mnie mój były narzeczony – wyjaśniła Rachael. Jack rozparł się wygodnie na sofie i skrzyżował ręce na piersi.

– Rachel stanęła jak wryta, kiedy go zobaczyła, a ja o mało go nie zastrzeliłem, bo z tego, co wiedziałem, próbował ją zabić. Zrobiłem tylko nieznaczny ruch w jego kierunku, a ten mały palant prawie się porzygał.

– Pewnie dlatego, że jego bukmacherzy już go szukali i był przestraszony – powiedziała Rachael. – Musisz przyznać, Jack, że szybko wrócił do siebie.

– Tak, ale tylko dlatego, iż wiedział, że na niego patrzysz, i nie chciał wyjść na tchórza. Ten głupek zachowywał się tak, jakbyś wciąż chciała za niego wyjść. Nawet próbował cię pocałować.

– Ale nie przywaliłeś mu, Jack? – upewnił się Ollie. Jack przez chwilę milczał, marszcząc brwi.

– Muszę przyznać, że przez chwilę było blisko.

– Jak nazywa się ten były narzeczony? – zapytała Sherlock, dolewając doskonałej kawy Savicha do filiżanki Rachael.

– Jerol Springer.

– Zastanawiam się, co to za nazwisko – powiedział Jack.

– To znaczy, on nazywa się prawie jak facet z telewizji. Wiesz, Rachel, nie mogę uwierzyć, że kiedykolwiek zamierzałaś poślubić tego idiotę.

– Do ślubu nigdy nie doszło, i to bynajmniej nie z powodu jego nazwiska – odparła Rachael, sącząc kawę i na chwilę zamykając oczy, aby delektować się jej smakiem. – Kawa Dillona jest równie dobra jak moja.

Wszyscy dyskretnie prychnęli, oczywiście nikt jej nie uwierzył.

– Dlaczego pan Springer jest byłym? – zapytał Ollie. – Nie był wierny?

– O nie, o ile wiem, był wierny jak pies. Ten kretyn był hazardzistą i ja się o tym dowiedziałam. Tak naprawdę jego bukmacher wysłał jednego ze swoich idiotów, żeby spotkał się ze mną i powiedział mi o tym, że tak powiem, bardzo dosadnie. Najwyraźniej Jerol nie był takim zapalonym hazardzistą.

– Grał na wyścigach konnych? – zapytał Dane.

– Konie, psy, futbol, siatkówkę plażową, piłkę nożną, kto pierwszy beknie po wypiciu piwa, zakładał się o wszystko i przegrywał. Więc kiedy Jerol zobaczył Jacka, pomyślał, że przyszedł przestrzelić mu kolana. Kiedy zorientował się, że Jack jest tylko agentem FBI, prawie się popłakał, tak mu ulżyło. Nie widziałam go od jakichś sześciu miesięcy.

– Może przyjechał, bo dowiedział się, że Rachael jest córką zmarłego senatora Abbotta i kasa zaświeciła mu w oczach – podsunął dane.

– Wiecie, co zrobił Jack? – zapytała Rachael. – Udał, że mieszkamy razem, przytulił się do mnie, nawet objął mnie ramieniem, podczas gdy Jerol stał tam, patrząc z nadzieją.

Jack szeroko się uśmiechnął.

– Pokazałem mu, gdzie jego miejsce. – Zrobił srogą minę i zwrócił się do Rachaeclass="underline" – Byłaś dla niego zbyt miła. Rachael sięgnęła do swojej kabury i wyciągnęła pistolet.

– Gdyby mi dokuczał, strzeliłabym mu w stopę. To należało do mojego ojca. Idealnie się do tego nadaje.