Выбрать главу

– Verity. – Oczy jej siostry lekko rozbłysły. – Pamiętasz go. Kochasz go. Nie oszukasz mnie. To cudowne. Bardzo romantyczne.

Verity wyrwała dłoń z uścisku siostry i zerwała się na nogi.

– Jesteś dziecinna! Najwyższa pora, byś poszła spać. Wprawdzie wróciłaś już do zdrowia, lecz wciąż jeszcze musisz się oszczędzać. A więc marsz do łóżka. Odwróć się, to rozepnę ci z tyłu suknię.

Chastity nie dawała się zbyć byle czym. Zerwała się z łóżka i wzięła Verity w ramiona. W oczach zalśniły jej łzy.

– Jestem zdrowa dzięki twemu poświęceniu – powiedziała. – Nigdy nie zapomnę, ile ci zawdzięczam. Spotka cię za to nagroda. Gdybyś nie podjęła pracy u lady Coleman i gdybyś nie zrezygnowała ze spędzenia z nami świąt, nie spotkałabyś wicehrabiego. A więc widzisz, że już spotkała cię nagroda. Jestem taka szczęśliwa, że aż chce mi się płakać.

– Marsz do łóżka – odrzekła zdecydowanie Verity. – Wyciągasz zbyt daleko idące wnioski z tego, że dziś wieczorem wicehrabia Folingsby zachowywał się szarmancko. Poza tym, nie przepadam za nim.

Chastity zachichotała tylko i bez słowa opuściła sypialnię siostry.

Poprzedniego wieczora Julian odbył rozmowę z jej stryjem, Następnego ranka obaj panowie ponownie się spotkali, by przedyskutować i ustalić szczegóły. A tego popołudnia rozmawiał z matką Verity. Pani Ewing poleciła córce zejść do salonu, gdzie czekał Julian, bardziej zdenerwowany niż kiedykolwiek dotąd w życiu.

Drzwi cicho się otworzyły, a następnie zamknęły. Verity oparła się o nie plecami. Ręce trzymała za sobą, zaciskając je na gałce. Miała na sobie jasnozieloną, muślinową suknię o prostym kroju. Włosy też upięła w nieskomplikowany węzeł w tyle głowy. Znacznie schudła i zmizerniała. Niemniej wciąż pozostawała kobietą o niezwykłej urodzie. Julian nisko się skłonił.

– Panna Ewing? – zapytał.

Ona przez chwilę bacznie mu się przyglądała i w końcu puściła gałkę drzwi.

– Tak, mój panie.

– Panna Verity Ewing – powiedział. – To niewłaściwe imię.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała.

– Verity – powiedział.

– Zostało mi dwieście funtów – powiedziała cicho, podnosząc dumnie głowę. – Nie potrzebuję tych pieniędzy. Chcę ci je zwrócić. Mam nadzieję, że pięćdziesiąt funtów puścisz w niepamięć. Ostatecznie na nie zarobiłam.

– Sądzę, że twoje dziewictwo warte było pięćdziesięciu funtów – oświadczył. – Co z resztą?

– Mam je tutaj.

Zauważył, że ma ze sobą niewielką torebkę. Otworzyła ją i wyjęła rulon banknotów. Wyciągnęła je w jego stronę, a kiedy Julian nie wykonał najmniejszego ruchu, sama do niego podeszła. Wziął pieniądze w jedną rękę, w drugą torebkę i położył wszystko na stojącym obok niego krześle.

– Zadowolona? – zapytał. – Nasza umowa wygasa?

Verity skinęła w milczeniu głową i popatrzyła na pieniądze.

– Zwróciłabym ci je wcześniej, ale nie wiedziałam, jak mam to zrobić. Wybacz.

– Verity – powiedział cicho – kochana.

Zamknęła oczy.

– Nie – powiedziała z całą mocą. – Między nami wszystko skończone. Nie zostanę twoją kochanką. Może i jestem kobietą upadłą, ale… twoją kochanką nie będę. Proszę, daj mi teraz spokój i odejdź. Dziękuję, że nie wyjawiłeś prawdy mojej matce i siostrze. Ani stryjowi.

– Kochana. – Julian stracił całą pewność siebie. Verity Ewing, alias Blanche Heyward, jak już przekonał się na własnej skórze, miała niezłomną wolę i wielki hart ducha. – Czy muszę odejść? A może zostanę… na zawsze? Czy wyjdziesz za mnie?

Otworzyła oczy i popatrzyła nań szyderczo.

– A, naturalnie. Jestem córką dżentelmena, i ty również jesteś dżentelmenem. Nie, mój panie, nie musisz silić się na przyzwoitość. Ja również cię nie zdradzę.

– To był twój pierwszy raz – odparł Julian. – Nie spodziewałem się, że zrozumiesz; przecież nie miałaś doświadczenia, Kiedy kupuje się seks, robi się to dla rozkoszy, w każdym razie odnosi się to do mężczyzn. Ale tym razem było to coś więcej. W takim sensie, że dla mnie też był to pierwszy raz. Nigdy przedtem nie kochałem. To stało się z miłości, Verity. Wiedziało o tym moje ciało, kiedyśmy się kochali, wiedział o tym mój umysł, gdy już było po wszystkim. Stałaś się dla mnie niezbędna jak powietrze, którym oddycham, samym życiem, duszą. Myślałem, że odczuwasz to samo. Prawda dotarła do mnie dopiero wtedy, gdy odeszłaś. Czy tamtego dnia przenikał cię taki sam ból, jaki dręczył i mnie? Nigdy jeszcze bardziej nie cierpiałem,

– Byłam prostą córką kowala, tancerką w operze, ladacznicą. Nie zaproponowałbyś mi małżeństwa. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło, mój panie. Jestem córką pastora, lecz w dalszym ciągu ladacznicą. Nie zostanę ani twoją kochanką, ani twoją żoną.

Ujął w ręce obie jej dłonie. Były zimne jak lód.

– Oddasz mi pieniądze – powiedział gwałtownie – co do pensa. I odwołasz te straszne słowo, jakim się sama określiłaś, Powiedz mi jedno. I powiedz prawdę, Verity. Dlaczego spędziłaś ze mną tamtą noc? Czy po prostu zarabiałaś na życie? A może byłaś jedynie kobietą dającą i biorącą miłość i nie myślałaś o pieniądzach? Spójrz na mnie i odpowiedz.

Verity podniosła głowę.

– Powiedz.

Julian stwierdził, że mówi szeptem.

Od odpowiedzi dziewczyny zależała cała jego przyszłość, jego szczęście.

– Jak mogłabym cię nie kochać? – odrzekła. – To były czarodziejskie dni, a ja straciłam czujność. Pojechałam tam z cynicznym, aroganckim hulaką. Dopiero później odkryłam, że mężczyzna ten ma wiele ciepła, jest miły, czuły, potrafi kochać. Nie miałam doświadczenia w tych sprawach, mój panie. Jak mogłabym nie pokochać cię ciałem, duszą i sercem? Kiedy to się działo, nie docierało do mojej świadomości, że staję się ladacznicą.

– Wcale się nią nie stałaś – zaprzeczył gwałtownie Julian. – Stałaś się moja, a ja twój. To, co zrobiliśmy, było złe. Ale ludziom wybaczano już cięższe winy. Pozwól, że zanim jeszcze raz cię poproszę, coś ci wyznam. Po Bożym Narodzeniu odwiedziłem ojca w Conway Hali. Mój ojciec to earl Grantham. Czy o tym wiesz? Jestem jego dziedzicem. Od jakiegoś czasu bardzo mu zależy na tym, bym ożenił się i spłodził potomka, ponieważ nie ma więcej synów. Verity, kocham swego ojca. Wiem, co jestem winien jemu i do czego zmusza mnie moja pozycja społeczna. Oświadczyłem mu wyraźnie, że jeśli już kogoś poślubię, to tylko ciebie. Uważałem cię wówczas za córkę kowala i tancerkę w operze, ale w żadnym razie za ladacznicę. To, co zrobiliśmy, wynikało z czystej miłości, nie kupczenia ciałem.

– I co na to twój ojciec?

Twarz Juliana rozjaśnił pogodny uśmiech.

– Verity, on bardzo mnie kocha. Najważniejsze dla niego jest moje szczęście. W naszej rodzinie zawsze miłość i uczucie stawiano najwyżej. Dałby mi, choć zapewne niechętnie, swoje błogosławieństwo, nawet gdybym chciał poślubić córkę kowala.

Dziewczyna spuściła wzrok i popatrzyła na ich złączone ręce. Julian ściskał jej dłonie z całych sił.

– Kochana – powiedział – panno Ewing. Czy wyświadczysz mi zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Verity nie podnosiła wzroku.

– Wtedy trwało Boże Narodzenie – powiedziała cicho – a w Boże Narodzenie wszystko wygląda inaczej. Bardziej różowo, bardziej nierealnie i bajkowo. To błąd. Nie powinieneś był tu przychodzić. Nie wiem, jak odkryłeś, kim naprawdę jestem.

– Verity, oboje popełniliśmy błąd. Zachowujemy się, jakby Boże Narodzenie trwało tylko przez jeden dzień w roku, jakby spokój, nadzieja i szczęście istniały tylko wtedy. Ale to nie tak. Czyżby to, co wydarzyło się w Betlejem, miało przynieść światu radość wyłącznie w ten jeden dzień w roku? Jakże uboga jest nasza wiara w moc religii. Jak niewiele od niej wymagamy. Dlaczego Boże Narodzenie nie może trwać do dziś, dla ciebie i dla mnie?