W latach dziewięćdziesiątych dość często pojawiały się głosy o potrze bie nowego planu Marshalla dla gospodarek przechodzących od systemu centralnego planowania do rynku. W przypadku Polski takie zadanie z nawiązką spełniła postawa zachodnich wierzycieli wobec zadłużenia, które powstało, a następnie szybko narastało w ramach gospodarki realnego socjalizmu. Trzeba jednak podkreślić, że oddłużenie nie mogło mieć bez pośredniego wpływu na uruchomienie procesu wzrostu, co leżało u podstaw planu Marshalla. Strukturalnym problemem gospodarki polskiej był brak kapitału. Jego źródła sięgały zarówno w odległą przeszłość kraju, jak i wynikały z polityki władz komunistycznych, które zniszczyły prywatną przedsiębiorczość. Niezbędne było przyciągniecie do Polski inwestycji zagranicznych.
Kapitał zagraniczny w większej masie zaczął napływać od 1992 roku. Powodem tego napływu były rozmiary polskiego rynku, rysujący się wzrost gospodarczy, niski koszt siły roboczej i umacnianie reform rynkowych. Kapitał zagraniczny dokonywał zakupu prywatyzowanych firm, tworzył joint ventures i zakładał nowe przedsiębiorstwa. Początkowo największe zainteresowanie lokatami w Polsce wykazywały firmy amerykańskie, wielo narodowe, niemieckie, włoskie, francuskie i holenderskie. Ich kapitały kierowały się głównie do handlu i przemysłu przetwórczego. Do 1994 roku wartość zagranicznych inwestycji bezpośrednich osiągnęła 4,3 mld dol. Tak więc w okresie porównywalnym z funkcjonowaniem planu Marshalla w Polsce zainwestowano zaledwie 0,6 mld dol. wg cen z 1948 roku. Rów nowartość estymowanych 2 mld dol. z 1948 roku, w postaci bezpośrednich inwestycji zagranicznych, Polska uzyskała do 1996 roku, a więc w ciągu siedmiu lat od rozpoczęcia procesu transformacji systemowej.
Inwestycje zagraniczne istotnie przyczyniły się do przełamania kryzysu i przejścia do fazy wzrostu gospodarczego. Po gwałtownym załamaniu w latach 1990-1991, związanym z wdrażaniem reform stabilizacyjnych, od 1992 roku systematycznie rósł PKB, inwestycje i produkcja przemysłowa, przy spadającej stopie inflacji. Od następnego roku poprawiła się sytuacja w rolnictwie, a w latach 1994 -1996 nastąpił wzrost zatrudnienia i obniżyła się stopa długu publicznego. Optymizm budziła wysoka dynamika eksportu, rezultat unowocześnienia i rosnącej efektywności produkcji. Polska rozwijała się szybciej niż kraje Unii Europejskiej.
W rezultacie skumulowanych wysiłków poziom PKB z 1990 roku został przekroczony w 1996 roku o ponad 18%. Główną dźwignią wzrostu gospodarczego była prywatyzacja, niosąca ze sobą poprawę wskaźników wydajności pracy. Wpływ miał także wzrost inwestycji, których poziom w 1996 roku o blisko 49% przekraczał stan z 1990 roku. Natężenie procesów inwestycyjnych zawdzięczano aktywności sektora prywatnego, w tym szczególnie kapitału zagranicznego.
Przytoczone fakty wskazują, że ewentualna pomoc amerykańska dla Polski mogła przynieść korzystne efekty gospodarcze i społeczne tylko w warunkach demokratycznego ustroju państwa i gospodarki rynkowej. Świadczy o tym dobitnie kontrast między dekadami lat siedemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia w Polsce. W pierwszym okresie miało miejsce olbrzymie marnotrawstwo kredytów zagranicznych zaciągniętych przez rządy komunistyczne. Udowodniło ono niską efektywność i przyczyniło się do upadku gospodarki centralnie kierowanej. W drugim - pomoc zewnętrzna, głównie w formie redukcji długów zagranicznych i napływu inwestycji bezpośrednich, uruchomiła proces przebudowy systemowej, trwałego wzrostu gospodarczego i stopniowej poprawy stopy życiowej ludności.
Profesor Janusz Kaliński (ur. 1942 roku) jest ekonomistą, pracownikiem naukowym w Katedrze Historii Gospodarczej i Społecznej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W latach 1981-1982 oraz 1990-1993 był dziekanem Wydziału Ekonomiczno-Społecznego SGH, a w latach 1993-1999 dziekanem Kolegium Ekonomiczno-Społecznego. Profesor specjalizuje się w najnowszej historii gospodarczej Polski oraz powszechnych dziejach gospodarki w XIX i XX wieku. Jest autorem wielu publikacji z dziedziny ekonomii, m.in.: Bitwa o handel 1947-1948 (1970), Plan Odbudowy Gospodarczej 1947-1949 (1977), Polityka gospodarcza Polski w latach 1948-1956 (1987), Gospodarka Polski w latach 1944-1989. Przemiany strukturalne (1995), Zarys historii gospodarczej XIX i XX w. (2001).
Prof. Jerzy Holzer
CO BY BYŁO, GDYBY KAROL WOJTYŁA NIE ZOSTAŁ PAPIEŻEM W 1978 ROKU?
Należałoby zacząć właściwie od innego pytania: Czy Karol Wojtyła mógł nie zostać papieżem? I odpowiedź będzie oczywiście: Tak, z wielu przyczyn mógł nie zostać papieżem. Pomińmy przy tym rozważania nad jego drogą życiową, zakładając, że sam nic by w niej nie zmienił. Każdy człowiek zależny jest jednak od swego czasu, od okoliczności, w których przyszło mu żyć.
Aby Karol Wojtyła został papieżem, musiał poprzednio osiągnąć godność kardynała. Aby osiągnąć godność kardynała, zostać musiał krakowskim arcybiskupem albo objąć inny bardzo wysoki urząd kościelny. Powołaniu Karola Wojtyły na krakowski tron arcybiskupi sprzyjały dwie okoliczności. Pierwszą z nich była samodzielność polskiego Kościoła katolickiego.
Wiele z niej stracił Kościół na Węgrzech, którego prymas Laszló Lekai szedł na daleko idące ustępstwa wobec władz komunistycznych. Zdaniem jego biografa biskupi „stracili jednak autorytet wśród wierzących". Z kolei w Czechach Kościół był słaby, a w Słowacji skalany podczas II wojny światowej współpracą licznych duchownych z reżimem sojuszniczym wobec Niemiec. W Polsce Kościół katolicki był silny, a jego prymas, kardynał Stefan Wyszyński, unikał wprawdzie ostrych starć z rządzącymi, ale nigdy nie rezygnował z samodzielności. Inna sprawa, że gotów był do ustępstw przy obsadzaniu metropolii i diecezji, gdyby rządzący zgłaszali przeciw konkretnym osobom absolutny sprzeciw.
Drugą okolicznością była zupełnie błędna ocena, jaką komunistyczni notable przyjęli w związku z kandydaturą Karola Wojtyły na arcybiskupa krakowskiego. Zdawali sobie oni sprawę z wielkiego jego formatu. Przyzwyczajeni do personalnych ambicjonalnych starć we własnej ekipie wyobrażali sobie, że między Karolem Wojtyłą a Stefanem Wyszyńskim dojdzie do konfliktów, co osłabi pozycję Kościoła w społeczeństwie i wobec władz.
Kardynał Wyszyński nie tylko nie wszedł w konflikt z arcybiskupem, późniejszym kardynałem Wojtyłą, ale wspierał go w działaniach, które później odegrały ważną rolę w czasie wyboru na papieża. Największe znaczenie miał tu żywy udział Karola Wojtyły w międzynarodowych kontaktach polskiego Kościoła. Nie ma zaś wątpliwości, że to Stefan Wyszyński miał decydujący głos na temat tego, kto i kiedy ma Kościół ten reprezentować w Watykanie i w innych krajach.
Podsumowując ten wątek: Karol Wojtyła mógł nie zostać krakowskim metropolitą albo wtedy, gdyby kardynał Wyszyński przejawił małostkowość i nie chciał tolerować na szczytach hierarchii polskiego Kościoła wybitnego człowieka, albo gdyby przywódcy komunistyczni z ekipy Gomułki sądzili Wyszyńskiego i Wojtyłę nie wedle swej miary, oraz gdyby dostrzegli, że Kościół z tą nominacją nie osłabnie, lecz na odwrót, wzmocni się.
Zupełnie inna przyczyna, dla której Karol Wojtyła mógł nie zostać papieżem, wiązała się z nieoczekiwaną śmiercią jego poprzednika, Jana Pawła I, po zaledwie 33 dniach pontyfikatu. Jan Paweł I zmarł w nocy, na zawał serca, w wieku 66 lat. Warto tu zauważyć, że czterej jego poprzednicy, ale też jego następca Jan Paweł II, przeżyli ponad 80 lat. Odrzucić trzeba sensacyjną, lecz nieprawdopodobną hipotezę, że Jan Paweł I został otruty. Jego śmierć wydaje się jednak zbiegiem nieszczęśliwych wypadków. Albo lekarze watykańscy nie dołożyli dostatecznych starań, aby zawczasu zorientować się w stanie zdrowia papieża i podjąć odpowiednią kurację. Albo choroba była rzeczywiście głęboko ukryta i nierozpoznawalna, a przejawiła się z pełną siłą w chwilach nocnej samotności, nie dając lekarzom możliwości natychmiastowej pomocy. Jest prawdopodobne, że przy innym biegu zdarzeń Jan Paweł I nie zmarłby i tron papieski nie zostałby opuszczony być może jeszcze przez wiele lat.