– Zwykłe przeprogramowanie nic nie da. Bez pomocy pilota komputer tankowca nie jest w stanie wyliczyć tak skomplikowanego manewru. Ale zdalne sterowanie – proszę bardzo.
– Słusznie – klon skinął głową. – Terrorysta mógł się znajdować wszędzie: na stacjach obronnych, na innym statku czekającym na swoją kolej. A w tankowiec wbudowano biologiczny blok zdalnego dostępu, żeby po zakończeniu akcji uległ rozpadowi.
– Coś okropnego. Klon skinął głową.
– Jasne. Ale w każdym biznesie są ludzie, dla których moralność to tylko pusty dźwięk. Wie pan, specbiznesmenów jeszcze nie wymyślono…
Uśmiechnęli się obaj.
– Czyli obudzenie pana było usprawiedliwione? – zapytał Alex.
– Jak najbardziej. Sytuacja faktycznie wyglądała niebezpiecznie. Rano, gdy wyjdziemy z kanału, skontaktuję się z kierownictwem kompanii.
– Z panem Li Zyngiem?
Klon skrzywił się.
– Nie. Nie ma zwyczaju niepokojenia prezesa drobnymi incydentami. Skontaktuję się ze swoją podstawą, Daniłą Szustowem. On zrozumie.
– Dużo was jest? – zapytał Alex.
– Klonów? Czterech. Ale Daniła Ka-pierwszy Szustow zginął rok temu.
– Moje kondolencje.
Klon skinął głową.
– Wszyscy pracujemy w biznesie turystycznym, kapitanie. Ka-pierwszy był w jakimś stopniu moim przeciwieństwem… towarzyszył ludziom w sektorach obcych ras. I właśnie tam doszło do przykrego incydentu. Podczas pobytu u Fenhuan zorganizowano wycieczkę na plażę inkubatorów. Mała dziewczynka odeszła od mamy i zaczęła oglądać jajo. Wie pan, są takie piękne, tęczowe i śpiewają… A potem dziewczynka pośliniła paluszek i potarła jajo… chciała obejrzeć zarodek. – Alex skrzywił się. – Mój brat nie miał innego wyjścia – w głosie Ka-trzeciego zadźwięczała gorycz. – Wziął winę na siebie. Fenhuanie dokonali rytualnego oczyszczenia, a następnie odesłali jego szczątki na Ziemię. Ze wszystkimi możliwymi przeprosinami. Od tamtej pory w czasie podróży organizowanych przez naszą kompanię na planety Obcych dzieci można prowadzić jedynie na smyczy i w kagańcu.
– Słusznie – skinął głową Alex. – A nie mogliście zastosować tych środków ostrożności wcześniej?
– Niektórzy rodzice protestowali. Teraz też protestują, ale wszechświat to niezbyt przytulne miejsce.
Klon wstał i wyciągnął rękę. Alex uścisnął ją bez wahania.
– Dziękuję, że znalazł pan wyjście z sytuacji. Poproszę kompanię o premię dla załogi, w szczególności dla pana i Janet Ruello.
– Jeszcze raz przepraszam, że pana obudziłem.
Gdy Ka-trzeci wyszedł, Alex po chwili zastanowienia nalał sobie jeszcze brandy. To, co się stało… to, co się omal nie stało – poprawił się – znalazło wyjaśnienie.
Więc takie namiętności szaleją w cichym i spokojnym biznesie turystycznym! Zresztą gdzie ich nie ma? Pewnie środowisko dozorców i asenizatorów też ma własne, nieznane światu emocje…
Alex wyobraził sobie, jak głęboką nocą specdozorca, barczysty, przysadzisty, długoręki, wychodzi na obcy odcinek, wyjmuje z kieszeni brzusznej i rozsypuje zebrane w ciągu dnia śmieci. A potem śmieje się cicho, wytężając swoje genetycznie osłabione struny głosowe, i z poczuciem spełnionego obowiązku wraca do domu. No nie, co za bzdury! Specdozorca nie jest w stanie śmiecić. Co innego natural…
Drzwi znowu pisnęły.
– Otworzyć.
Z jakiegoś powodu spodziewał się po Kim drobnej prowokacji. Na przykład, że przyjdzie w samej piżamie albo wręcz nago. Albo włoży coś z rzeczy kupionych na Rtęciowym Dnie – czarny, podkreślający figurę kostium albo półprzezroczystą suknię wieczorową…
Nie docenił jej.
Kim miała na sobie zwykłą białą sukienkę i sandałki. Na szyi zawiązała szaliczek z czarnego szyfonu.
Znacznie bardziej wyszukana prowokacja. Pilna uczennica, która uciekła z balu. Element fantazji erotycznych każdego dorosłego mężczyzny.
– Kim… – powiedział łagodnie Alex.
– Ja wszystko rozumiem. – Kim przysiadła u jego nóg i uśmiechnęła się żałośnie, prosząco. – Wiem, że jesteś zmęczony… Alex, nie wyganiaj mnie, dobrze? Po prostu nie wyganiaj… Posiedzę trochę z tobą, mogę?
– Kim… – Alex podniósł ją z podłogi i posadził sobie na kolanach. – Dziewczynko, popełniasz błąd…
– Jaki?
– Niepotrzebnie się we mnie zakochałaś.
Kim skrzywiła się.
– Skąd ten pomysł? Po prostu jestem ci bardzo wdzięczna.
– Nie ma za co.
– Poza tym jesteśmy mężem i żoną… na całe osiem godzin.
Alex pocałował ją w miękkie, łapczywe usta i szepnął:
– Kim, będzie tylko gorzej, wierz mi…
– Jako twoja żona mam prawo żądać od ciebie spełniania obowiązków małżeńskich. – Popatrzyła na niego surowo i poważnie. – I właśnie tego żądam!
Jej oczy były żarłoczne, wymagające. Oczy spechetery. Zakochanej hetery.
– Nie odmawiam spełnienia obowiązków – powiedział Alex, a jego pocałunek nie pozwolił Kim odpowiedzieć. Pilot podniósł dziewczynę, nie przestając jej całować, i położył na łóżku. Potem położył się obok i nie odrywając warg, zaczął ściągać z niej sukienkę. Ręce Kim przesunęły się po jego ciele, rozpięły mu spodnie. Na chwilę oderwała usta od warg Aleksa, by wyszeptać gorąco i szczerze, jakby składała przysięgę:
– Jeśli ktoś nam przeszkodzi, zabiję go.
Alex obrzucił spojrzeniem jej ciało: delikatną, idealnie zgrabną sylwetkę, rozczochrane włosy, palce zaciskające się jakby w przedsmaku ekstazy…
– Zgoda… razem go zabijemy.
W końcu nie uprawiał normalnego seksu od stu pięćdziesięciu dni, a wirtualny sekssymulator szpitala zawierał programy, które znudziły mu się jeszcze w okresie dojrzewania.
– Alex…
Zdaje się, że nie powinien wypowiadać słowa „zabijemy”. Kim była hybrydą bojownika i hetery i najwidoczniej przemoc podniecała ją nie mniej niż seks. Dziewczyna przywarła do niego z taką namiętnością, jakiej Alex nie spotykał nawet u doświadczonych profesjonalistek.
– Zrobię dla ciebie wszystko, wszystko – szeptała Kim, pomagając mu się rozebrać. – Wszystko, tylko mnie kochaj, zobaczysz, nikt nie będzie cię tak kochać, nikt, tylko mnie kochaj…
Alex znowu ją pocałował, unikając odpowiedzi.
…Seks z Kim był czymś niesamowitym. Alex nie przepadał za heterami o specjalizacji nimfetki, ale to było coś innego. Miał przeczucie, że Kim będzie równie czarująca i wspaniała w pełnym rozkwicie kobiecości, w wieku bardziej dojrzałym, a nawet na starość. Możliwe, że podobnie jak niektórzy spece została zaprogramowana na skokowe starzenie się, dające jej niemal stulecie młodości; niewykluczone jednak, że będzie dojrzewać i zmieniać się jak normalna kobieta. Tak czy inaczej, jej ładunek seksualny wydawał się niewyczerpany. Alex wziął ją cztery razy z rzędu, za każdym razem doprowadzając dziewczynę do orgazmu, ale seks nie znudziłby się Kim nawet po upływie doby.
Odpoczywała tylko kilka minut, zanim Alex poczuł na ciele szybkie pocałunki, gorące wargi, delikatne szczupłe palce. Otworzył oczy i wyszeptał:
– Kim, maleńka, ja pasuję…
Zaśmiała się cicho, przytulając się do niego z nieustającą gotowością i namiętnością.
– Było ci dobrze?
– Tak, Kim. Bardzo. Dziękuję ci… – Leciutko pocałował ją w koniuszek nosa. – Jesteś cudowna. Nigdy nie spotkałem takiej kobiety.
Kim uśmiechnęła się z dumą, ale jej uśmiech szybko zgasł.
– Alex…
– Słucham?
– Wiesz… coś tu jest nie tak.
Usiadła na łóżku, otuliła się cienką kołdrą i popatrzyła podejrzliwie na Aleksa.
– Powiedz, czy ja naprawdę cię pociągam?
– A nie poczułaś?
Tym razem uśmiech trwał jeszcze krócej.