– Wiesz, co teraz robię? – Alex odchylił trzy cienkie łapki uchwytów. Każda obracała się na własnej osi i dawała się zamocować w dwóch pozycjach.
– Nie.
– To obwód odzyskiwania danych z kryształu.
– Po co?
– Niewykluczone, że są w nim jakieś programy. Kryształ otrzyma zasilanie oraz informacje z sieci, ale nie zdoła włączyć się do sterowania statkiem. To zalecana procedura przy ładowaniu żelowych kryształów, nie mających certyfikatów.
Alex włożył kryształ w zagłębienie. Uchwyty drgnęły i zsunęły się, obejmując przezroczysty stożek. Tylko trzy łapki wisiały w powietrzu, nie dosięgając kryształu.
– Można również przerwać wprowadzanie danych i zostawić samo zasilanie – dodał w zadumie Alex. – Zresztą na naszym statku nie ma żadnych tajemnic.
– Nie przerywaj! – powiedziała szybko Kim. – Będzie mu nudno!
– Komu?
– To już lepiej opowiem wszystko po kolei.
Alex popatrzył na kryształ, wzruszył ramionami i zamknął panel.
– Opowiadaj, mała.
Kim westchnęła i wygłosiła z determinacją:
– W środku jest mój przyjaciel. Mój najlepszy przyjaciel.
– Sztuczny intelekt?
– Nie. Jest człowiekiem tak jak my.
– Niezły początek. A raczej dobry koniec. Kim, pozwolisz, że wezmę prysznic i się ubiorę? A potem wysłucham twojej historii.
Pod prysznic poszli razem, ale nie było w tym żadnej erotyki – po prostu Kim chciała jak najszybciej zacząć swoją opowieść. Pewnie od dawna pragnęła podzielić się z kimś tą tajemnicą.
Alex włożył lekki kombinezon i usiadł na łóżku. Kim nie poszła po ubranie do swojej kajuty, tylko zawinęła się w ręcznik. Alex się nie sprzeciwiał – ten „strój” tylko dodawał jej uroku.
– Miałam wtedy dziewięć lat – zaczęła Kim, siadając w fotelu i podwijając nogi. – Ja… zupełnie nie miałam wtedy przyjaciół. Tak się złożyło. Kumpli ile chcieć i ani jednego przyjaciela.
Alex skinął głową.
– Wreszcie znalazłam przyjaciela w wirtualności. – Kim uśmiechnęła się, widać te wspomnienia były bardzo przyjemne. – Na imię miał Edgar i był w moim wieku. Zaprzyjaźniliśmy się… wiesz, jak to się dzieje w wirtualności?
– Wiem. Gdy miałem dziewięć lat, też lubiłem rzeczywistość wirtualną. Szczególnie loty kosmiczne.
– No… to nie był loty. Rozumiesz… on nie miał prawdziwego ciała.
– Co takiego? – Alex uniósł brew.
– Edgar opowiedział mi, że w wieku trzech lat miał wypadek. Nie zdołali go uratować i przenieśli świadomość do żelowego kryształu.
– Kim! – Alex podniósł rękę. – Zaczekaj! Toż to brednie! Żelowy kryształ tej wielkości jest wart tyle co duży szpital. Rekonstrukcja ciała, nawet startego na proszek, jest znacznie tańsza… i bardziej humanitarna.
– Nie zdążyliby go dowieźć do szpitala. Mogli jedynie przenieść świadomość do kryształu.
– Stop. Załóżmy, że rodzice chłopca mogli sobie na to pozwolić… choć z trudem przychodzi mi wyobrazić sobie takich rodziców. Dlaczego nie dokonali odwrotnego procesu? Wyhodowanie nowego ciała, sklonowanie starego czy też utworzenie nowego z komórek rodziców, a potem przepisanie pamięci do czystego mózgu… Słyszałem o dwóch czy trzech takich próbach, tyle że tam chodziło nie o małego chłopca, lecz o uczonych i polityków.
– Masz rację. Wszystko, co do tej pory powiedziałam, to kłamstwo. – Kim się uśmiechnęła. – Ale nie moje kłamstwo, tylko to, którym naszpikowali Edgara. Nie zapominaj, że mieliśmy po dziewięć lat.
Alex skinął głową.
– Dobrze, mów dalej.
– Edgar dorastał w krysztale, w wirtualności. Jego towarzysze zabaw przychodzili i odchodzili do prawdziwego świata, a on zostawał sam. Początkowo rodzice często go odwiedzali w ciałach wirtualnych, ale potem przestali. Edgar pomyślał, że o nim zapomnieli, że mieli inne dzieci i było mu bardzo smutno.
– A co się stało tak naprawdę?
– Specjalnie umieścili go w tym krysztale! – Kim pokiwała głową. – Wyobrażasz sobie? Nie było katastrofy! Pamięć umieścili w krysztale, a ciało… nie wiemy. Może wyrzucili. Może podtrzymują jego funkcje życiowe, a może skopiowali pamięć, nie niszcząc oryginału, i po świecie chodzi jeszcze jeden Edgar, cały i zdrowy.
– Po co? – Alex wzruszył ramionami. – Kim, dziecko, to jakaś obłąkana historia. W jakim celu ktoś miałby niszczyć dziecku życie? Kryształ zdolny podtrzymać istnienie ludzkiego umysłu… i jeszcze pewnie otoczenie… To są straszne pieniądze!
– Mówisz tylko o pieniądzach – obraziła się Kim. – Alex, chodzi o to, że Edgar jest bardzo rzadkim specem. To była mutacja eksperymentalna… on jest twórcą speców.
– Konstruktor genetyczny?
– Tak. Do tego zawodu nie trzeba modyfikować ciała, oczy i tak nie dorównają mikroskopowi elektronicznemu. Zmiany są zakodowane w sposobie myślenia. To był projekt rządu Edenu… Uznali, że Edgar w ogóle nie potrzebuje ciała. I że lepiej będzie, jak zacznie dorastać w krysztale.
Alex patrzył uważnie na dziewczynkę. Kłamie? Nie… wygląda na to, że wierzy w to, co mówi. Prezentując pierwszą legendę, mówiła drwiącym tonem, jakby chciała podkreślić: ale byłam głupia, że w to uwierzyłam! A teraz w jej głosie dźwięczał autentyczny ból. Kim wierzyła. I bardzo chciała, żeby Alex również uwierzył.
– Po co takie komplikacje? Zgoda, wierzę, że w rządzie Edenu siedzą łajdaki, bo ci są wszędzie. Ale nie głupcy! Wszyscy od dawna wiedzą, że z przeniesieniem świadomości do świata wirtualnego wiąże się mnóstwo problemów. Umysł człowieka wyczuwa iluzoryczność otoczenia, więc stopniowo człowiek… to znaczy jego umysł… wariuje. Gdy w XXI wieku skopiowano do komputera pierwszego człowieka, geniusza komputerowego Dawida Crossa, zdołał przeżyć trzydzieści lat, a potem…
– Wiem. – Kim skinęła głową. – Czytałam wiele opracowań na ten temat. Rozumiesz, ci idioci… chcieli, by Edgar absolutnie i bez reszty poświęcił się pracy. Żeby nic nie odrywało go od niej, żeby nie miał nic prócz niej. Poza tym planowali rozmnożyć jego świadomość w razie powodzenia.
– W takim razie nie należało umożliwiać mu wejścia do ogólnego świata wirtualnego.
– Wcale nie umożliwiali, sam je sobie przebił. To geniusz, Alex.
– W porządku. Jakim cudem kryształ znalazł się u ciebie?
Kim uśmiechnęła się.
– To było rok temu. Edgar zorganizował porwanie samego siebie. Przeprogramował jednego z cyborgów bojowych ochraniających laboratorium z kryształem. Robot wziął kryształ, wysłał pod mój adres, a potem zniszczył pomieszczenie i siebie samego. Byliśmy przekonani, że wszystkie ślady się urwały, że kryształ uznano za spalony w czasie pożaru. A ja… opiekowałam się Edgarem. Miałam bardzo dobry komputer, udało mi się do niego podłączyć kryształ. Nadal przyjaźniliśmy się w świecie wirtualnym, tylko że teraz Edgar był wolny. Myślałam, że gdy zacznę pracować, zdołam szybko uzbierać na nowe ciało dla niego… na jakiekolwiek ciało. Ed mówił tak: „Może być niemowlę, może być starzec, byle nie dziewczyna”. Chociaż tak naprawdę był chyba gotów na wszystko… Wtedy przepisalibyśmy jego świadomość i znowu stałby się prawdziwym człowiekiem.
– Skoro piękną tyś dziewicą, bądżże wierną nam siostrzycą… – mruknął Alex. – Dobrze. I co poszło nie tak?
– Miesiąc temu – Kim zacisnęła zęby – zrobiłam straszne głupstwo. Powiedziałam mamie o Edgarze. Byłam pewna, że ona zrozumie! A ona powiadomiła laboratorium. I dlatego nie mogę wracać na Eden. Udało nam się uciec, ale nas szukają.