Выбрать главу

Lecz mimo wszystko lubił patrzeć na nieistniejącą przestrzeń hipertunelu, jakby naprawdę liczył, że zobaczy rufę własnego statku…

Morrison wszedł w system sterowania dokładnie w wyznaczonym czasie. Alex wymienił się z nim krótkim sygnałem emocjonalnym, zawierającym bezgłośne życzenie powodzenia i wyrazy sympatii. Reszta załogi odpoczywała.

Alex czuł zmęczenie, ale mimo wszystko poszedł do mesy, teraz zupełnie pustej. W samotności nalał sobie szklankę wytrawnego wina. Statek jakby drzemał, spokojnie i beztrosko. Cicho mruczał klimatyzator, wyczuwając w pomieszczeniu obecność człowieka, w kącie kręcił się robot – sprzątacz, wylizując wilgotnym językiem i tak czystą podłogę.

Alex nie przestawał myśleć o Heraldyce. O dziewczynie, która z takim spokojem oddalała się od swoich gwałcicieli. Bez słowa sprzeciwu, może nawet ze świadomością dobrze spełnionego obowiązku…

Wyjął z kieszeni probówkę, popatrzył na mętny płyn. Co by się stało, gdyby ofiara zażyła blokator? Pewnie nic dobrego. Skoczyłaby arystokratom do oczu, zaczęłaby stawiać opór… ku niepomiernemu zdumieniu świty i samych gwałcicieli.

Alex otworzył probówkę i ostrożnie powąchał płyn. Ostry, chemiczny zapach, niezbyt przyjemny, ale nie odrażający. Wystarczy jedna kropla. No, dla całkowitej gwarancji dwie. Przedawkowanie nie jest groźne…

Przechylił probówkę nad kieliszkiem z resztką wina. Spojrzał na Biesa. Rękaw koszuli podciągnął się i diablik był widoczny. Bies zamknął oczy, jakby przerażony.

– Boję się – przyznał Alex. – I to bardzo.

Zapewne nie był pierwszym specem, który postanowił poeksperymentować z podobną substancją. Zapewne nic dobrego z tego eksperymentu nie wyniknie – w przeciwnym razie recepta na blokator przeleciałaby przez Imperium niczym pożar, niszcząc utarty porządek rzeczy.

Jedna kropla.

Druga.

Trzecia.

Alex troskliwie zamknął probówkę, schował ją do kieszeni, poruszył kieliszkiem. Płyn nie chciał się rozpuścić w winie, zebrał się na powierzchni jak kropla oliwy.

Alex podniósł kieliszek do ust i wypił jednym haustem. Potem dolał sobie wina i popił. W ustach pozostał nieprzyjemny posmak.

Oczywiście, substancja nie mogła zadziałać od razu. Edgar mówił o kilku godzinach – dopiero wtedy występujące w organizmie modyfikatory zachowania zostaną wypłukane z komórek nerwowych. Ale mimo to Alex stał bez ruchu, wsłuchując się we własne odczucia.

Spać mu się chciało, i nic więcej.

– Pójdziemy się zdrzemnąć – powiedział Alex. Bies nie protestował.

* * *

Miał sen. Dziwny, chaotyczny, złożony z fragmentów tego wszystkiego, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Jakby był władcą jakieś planety, może Heraldyki, może Ziemi, a może Ebenu? Miłej, spokojnej planety… Alex stał u podnóża tronu, dziesięciu strażników z obnażonymi mieczami otaczało go pierścieniem. A przed Aleksem klęczał chłopiec o imieniu Edgar, ściskając w ręku potłuczone, pogięte okulary.

– Czemu to zrobiłeś? – Własny głos wydał się Aleksowi obcy. Zrozumiał, że śpi, i już miał się obudzić, co się zdarza, gdy człowiek zaczyna mówić we śnie, ale sen trwał dalej.

Edgar podniósł głowę, popatrzył ślepo na Aleksa i wzruszył ramionami.

– Chciałem się uratować…

– Dodaj: Władco – rzekł Alex, a strażnicy spięli się, gotowi zaatakować Edgara i posiekać na kawałki jego chude ciało.

– Chciałem się uratować, Władco. – Edgar w końcu wyprostował oprawkę i założył okulary na nos.

– Ale dlaczego właśnie tak?

Chłopak, który z uporem nosił dawno zapomniane przez ludzi okulary, zmrużył oczy.

– Tylko to mogłem zrobić, Władco.

– Jesteś okrutny… – Alex popatrzył ponad głowami strażników i pochwycił spojrzenie Kim, obejmującej Janet. Kim skinęła głową i krzyknęła:

– Zabij go, Władco! Nie chciałam być taka, Władco!

Janet zakryła jej usta dłonią, pokręciła głową i wyszeptała:

– Nasi żołnierze nie umieli strzelać do ludzi… Alex…

Alex skinął głową im obu – aprobująco do Kim i uspokajająco do Janet. Ale był Władcą i to go niewoliło niczym niewidoczne pęta, znacznie mocniej niż zmienione operony speca…

– Jesteś okrutny – powiedział AIex, patrząc na chłopca, który czekał na jego decyzję. – Straż!

I dziesięć błyszczących mieczy jednocześnie wzniosło się w powietrze…

* * *

Alex otworzył oczy i przez jakiś czas leżał nieruchomo. Skrzywił się, przypominając sobie sen – wyraźny, barwny, jakby odciśnięty w pamięci.

Jego znajomość psychoanalizy ograniczała się do standardowego kursu w szkole i nielicznych wypraw do psychoterapeuty ze związków zawodowych. Ale wytłumaczenie tego snu nie nastręczało zbyt wielkich trudności.

Skrzywił się, przypominając sobie okrzyk Kim. „Zabij go!”

Ale przecież najstraszniejsze jest to, że ona ma rację i że te słowa mogą zabrzmieć naprawdę.

Nie spał zbyt długo, do wyjścia z kanału pozostawało jeszcze dwie i pół godziny. Mógł pójść do mesy i posiedzieć tam nad szklaneczką whisky. Mógł wstąpić do Janet albo do Kim i oddać się radościom seksu. Przez chwilę zastanawiał się, do której kobiety bardziej go ciągnie. Obie były na swój sposób atrakcyjne…

Westchnął i postanowił nikomu nie przeszkadzać.

Neuroterminal nadal leżał w szufladzie biurka. Alex nałożył opaskę i zaczął przeglądać ubogą zawartość pudełka z kryształami rozrywkowymi. Kilka Zdumiewających podróży, pozwalających na wędrówkę po wirtualnych kopiach planet galaktyki. Cztery kryminały z serii o Garbatym – specagencie bezpieczeństwa imperialnego. Ten „kolega” Kim, jeśli wierzyć autorom, rzeczy – wiście miał jednorazowe działko plazmowe… oczywiście nie w tej części ciała, którą wymienił Edgar, lecz w zatokach Highmore’a… Alex zawahał się – kryształy pod tytułem Garbaty i Prawda Garbatego już kiedyś przeglądał. Wciągnęła go akcja, w której można stanąć albo po stronie specagenta, albo jego licznych acz pechowych przeciwników. Kryształ A teraz Garbaty! już mu ktoś polecał, za to Mogiła dla Garbatego wróżyła albo koniec przygód popularnego bohatera, albo, co bardziej prawdopodobne, absolutnie niewiarygodne przygody. Ale dobry wirtualny kryminał, w którym można odegrać rolę kilku postaci po kolei, zajmował co najmniej dobę. Alex odłożył Mogiłą dla Garbatego na widoczne miejsce i postanowił obejrzeć inne kryształy.

Bonus – kryształ umieszczony przez troskliwych biznesmenów przemysłu rozrywkowego odłożył od razu. „Sto tysięcy najlepszych reklam od XX wieku do naszych dni” – polecali. Wielkie dzięki…

Pozostawały jeszcze trzy kryształy: z literaturą klasyczną, muzyką i dramaturgią. Pewnie, że miło jest siedzieć na werandzie nad brzegiem oceanu, popijać zimnego drinka, słuchać krzyku mew i czytać dobrą książkę. Równie przyjemnie jest oddawać się temu samemu zajęciu w zimny jesienny wieczór w fotelu przed kominkiem, słuchając, jak o szyby dzwoni drobny deszcz…

Był również „seksualny kalejdoskop”, zaaprobowany przez komitet zdrowia i Kościół, kryształ rozrywkowy dla załóg statków kosmicznych dalekich rejsów.

Alex w zadumie obrócił kryształ w ręku. Chciał przecież sprawdzić, czym jest miłość, a kalejdoskop świetnie się do tego nadawał. Nie mówiąc już a tym, że nawet bez żadnej tam miłości ten nieskomplikowany podręcznik form aktywności seksualnej dawał mnóstwo przyjemnych emocji.