Выбрать главу

— Czytaj — uciął Thom. — Zobaczysz sam.

Mat wziął głęboki oddech. List od nieżyjącej Aes Sedai, która była postacią nadzwyczaj zagadkową i o której do pewnego stopnia nigdy nie przestał myśleć? Zdecydowanie nie miał ochoty go czytać. Ale zaczął. A to, co wyłaniało się z listu, sprawiło, że włosy stanęły mu dęba na głowie.

Najdroższy Thomie!

O tylu rzeczach chciałabym Ci napisać, tyle słów mam w sercu, ale wstrzymam się, ponieważ nie mogą, a poza tym zostało naprawdę niewiele czasu. O wielu rzeczach napisać Ci nie mam prawa, gdyż ściągnęłyby na nas niechybną katastrofę, napiszę więc tylko o tym, co konieczne. Rozważ dokładnie me słowa. Niedługo przyjdzie mi udać się do doków, by tam stawić czoła Lanfear. Skąd wiem? Nie mogę powiedzieć, ta tajemnica należy nie tylko do mnie. Wystarczy, że wiem, i wiedza ta niech służy jako dowód prawdziwości tego, co przeczytasz poniżej.

Kiedy otrzymasz ten list, powiedzą Ci, że nie żyję. Wszyscy w to uwierzą. Ale nie jest to prawda: żyję i być może przeżyję wszystkie przeznaczone mi lata. Może się też tak zdarzyć, że Ty, Mat Cauthon i jeszcze jeden człowiek, mężczyzna, którego imienia nie znam, spróbujecie mnie uratować. Powiadam, może się zdarzyć, ponieważ może się też okazać, że nie będziesz mógł lub chciał, jak też że Mat odmówi. W przeciwieństwie do Ciebie nie darzy mnie szczególnie ciepłymi uczuciami, ku czemu ma swoje powody, w których słuszność nie powątpiewa. Jeżeli jednak podejmiecie próbę ratowania mnie, musi być was trzech: Ty, Mat i tamten trzeci. Większa liczba osób to dla wszystkich niechybna śmierć. Mniejsza, to również śmierć. A nawet, gdy pojawisz się, jak przewidziane, tylko z Matem i tamtym, też możecie zginąć. Widziałam, jak próbujecie i giniecie — Ty, dwóch z was, wszyscy trzej. Widziałam, jak podczas próby ratowania mnie ginę sama. Widziałam także, jak wszyscy ocalamy życie, lecz trafiamy do niewoli.

Jeżeli wszak postanowisz podjąć próbę ratowania mnie, młody Mat wie, jak mnie znaleźć, niemniej pokazać mu ten list możesz dopiero wówczas, gdy o niego zapyta. Ta kwestia jest sprawą najwyższej wagi. Nie może dowiedzieć się o niczym, co zawarte jest w tym liście, póki o niego nie zapyta. Wydarzenia muszą toczyć się okręślonym torem, niezależnie, jakie będą tego koszty.

Jeżeli spotkasz kiedyś Lana, powiedz mu, że to najlepsze wyjście. Jego los toczyć się będzie odtąd inną koleją niż mój. Życzę mu wszelkiego szczęścia z Nynaeve. Ostatnia kwestia. Przypomnij sobie, co wiesz o grze w węże i lisy. Przypomnij sobie i zastanów się nad tym. Już czas, a ja muszę zrobić to, co zrobić trzeba.

Niech Światłość Cię oświeca i ześle Ci wiele radości najdroższy Thomie, niezależnie czy przyjdzie nam się jeszcze kiedyś spotkać. Moiraine

Kiedy czytał ostanie słowa, nad głowami przetoczył się grzmot. Bardzo stosowne. Kręcąc głową, oddał list.

— Thom — powiedział łagodnie. — Więź zobowiązań Lana została naruszona. Tylko śmierć może tego dokonać. Lan powiedział, że ona nie żyje.

— A list twierdzi, że wszyscy w to uwierzą. Ona wiedziała, Mat. Wiedziała z góry.

— Może i tak, ale Moiraine i Lanfear przeszły przez ten ter’angreal w kształcie drzwi, a on rozpłynął się w powietrzu. Był zrobiony z jakiegoś czerwonego kamienia, przynajmniej wyglądał jak kamień, Thom, a przecież stopił się niczym wosk. Widziałem na własne oczy. Poszła tam, gdzie żyją Eelfinn, a nawet jeśli żyje, nie mamy sposobu, by ją odnaleźć.

— Wieża Ghenjei — wtrącił Olver i trzy głowy zwróciły się w jego stronę. — Birgitte mi powiedziała. — Lekko wystraszony, zaczął się tłumaczyć: — Wieża Ghenjei jest drogą do krainy Aelfinn i Eelfinn. — Wykonał gest, który zaczynał grę w węże i lisy: trójkąt wykreślony w powietrzu i falista linia na wskroś niego. — Ona zna nawet więcej opowieści od ciebie, panie Charin.

— Chodzi o Birgitte Srebrny Łuk, czy tak? — ironicznie zapytał Noal.

Chłopak spojrzał na niego z ukosa.

— Nie jestem dzieckiem, panie Charin. Ale ona faktycznie niesamowicie strzela z łuku, to może i chodzi o tę samą osobę. To znaczy o Birgitte odrodzoną na powrót.

- Nie wydaje mi się, aby tak mogło być — wtrącił Mat. — Też z nią rozmawiałem, rozumiesz, i ostatnią rzeczą, na jakiej jej zależy, to bycie heroiną w dowolnym sensie słowa. — Dotrzymywał obietnicy, sekrety Birgitte były u niego bezpieczne. — W każdym razie, ta wiedza na nic się nam nie przyda, o ile nie powiedziała ci, gdzie znaleźć wieżę. — Olver pokręcił głową ze smutkiem, a Mat pochylił się, by wzburzyć mu włosy. — To nie twoja wina, chłopcze. Bez ciebie nie wiedzielibyśmy nawet, że wieża istnieje. — Nie na wiele się to zdało. Olver wbił zrozpaczone spojrzenie w czerwone płótno planszy.

— Wieża Ghenjei... — zawiesił głos Noal, siedząc na skrzyżowanych nogach i obciągając kaftan. — Niewielu dziś pamięta jeszcze tę opowieść. Jain zawsze się zaklinał, że pewnego dnia ją odnajdzie. Twierdził, że znajduje się gdzieś na Cienistym Wybrzeżu.

— To wciąż daje ogromny teren do przeszukania. — Mat zamknął wieko jednej ze szkatułek. — To może zabrać całe lata. — Lat nie mieli, jeżeli Tuon się nie myliła, a pewien był, że się nie myli.

Thom pokręcił głową.

— Ona pisze, że będziesz wiedział, Mat. „Mat wie, jak mnie znaleźć”. Bardzo wątpię, by pisała, co jej ślina na język przyniosła.

— Cóż, nie odpowiadam za to, co napisała, prawda? O Wieży Ghenjei pierwszy raz usłyszałem dziś wieczorem.

— Szkoda — westchnął Noal. — Chętnie bym ją zobaczył... Pomyślcie... Coś, czego nie widział nawet przeklęty Jain Długi Krok. Równie dobrze możecie od razu o tym zapomnieć — dodał, widząc, że Thom już otwiera usta. — Przecież nigdy by nie zapomniał, że ją widział, nawet gdyby nie wiedział, jak się nazywa; pomyślałby o niej, wiedząc, że chodzi o dziwną wieżę, dzięki której ludzie mogą przenikać na inne światy. Powiadano mi, że ta wieża lśni niczym wypolerowana stal, ma grubość dwustu stóp i średnicę czterdziestu i nie ma w niej żadnego otworu wejściowego. Któż mógłby zapomnieć o czymś takim?

W tym momencie Mat zamarł. Czarna chustka, którą skrywał bliznę wisielczą, nagle zdała mu się strasznie ciasna. Blizna zaś świeża i rozpalona. Nie potrafił zaczerpnąć oddechu.

— Jeżeli nie ma do niej wejścia, w jaki sposób wejdziemy do środka? — dopytywał się Thom.

Noal wzruszył ramionami. I znowu odezwał się Olver:

— Birgitte mówiła, że należy w ścianie wieży wyryć znak nożem z brązu. — Znowu wykonał gest rozpoczynający grę. — Mówiła, że nóż musi koniecznie być z brązu. Trzeba zrobić znak i drzwi się otworzą.

— Co jeszcze ci powiedziała o... — zaczął Thom, a potem urwał i zmarszczył czoło. — Co ci dolega, Mat? Wyglądasz, jakbyś był chory.