Выбрать главу

— W takim razie to nie jest miejsce dla nas — oświadczyła Patience. — Wszyscy Mądrzy opuścili moją ziemię, zanim się urodziłam.

— Wiem — powiedziała gospodyni ze smutkiem. — Ale muszę się zadowolić tym, co mogę zdobyć i dziś. Czy nikt z was nie jest przypadkiem astronomem?

Patience potrząsnęła głową.

— Pilnie ci on potrzebny? — zapytała Reck.

— Nie aż tak bardzo. Astronomia wydaje się całkiem zapomnianą sztuką, co powinno was zdziwić, jako że my wszyscy pochodzimy z gwiazd.

— Ona tak, i ten wielki, który stoi przy drzwiach — wtrącił Ruin. — Reszta pochodzi z tej planety.

Kobieta-dwelf uśmiechnęła się lekko.

— Och — szepnęła — naprawdę myślisz, że geblingi są miejscowym gatunkiem?

Dopiero w tej chwili Patience zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna zacząć traktować dwelfa poważnie, nie tylko jako ciekawostkę, ale ponieważ mogła stanowić jakąś wartość. Z pewnością jej uwaga, że geblingi również pochodzą z gwiazd, sugerowała, że to, co ma jeszcze do powiedzenia, może okazać się przynajmniej interesujące. Na tyle, że powinien jej posłuchać Angel. Patience mogła czuć do niego niechęć, mogła mu nie ufać, ale nie była na tyle głupia, by odrzucać korzyści płynące z prawdy, którą mógł jej wyjaśnić. Odwróciła się do Reck.

— Jak myślisz, czy Will mógłby zejść na brzeg i przynieść tu Angela?

Reck wyglądała na niezadowoloną.

— Will nie jest moją własnością — powiedziała.

Ponieważ Will zachowywał się, jakby był jej niewolnikiem, postawa Reck wydała się Patience po prostu śmieszna. Will nie zrobi nic bez zgody Reck. Jednak nie zamierzała o tym dyskutować, więc zapytała wprost mężczyznę, czy mógłby przynieść do nich Angela. Will bez słowa podniósł się i wyszedł.

— Dlaczego posyłasz po resztę waszego towarzystwa — zapytała kobieta-dwelf — przecież jeszcze nie powiedziałam, że możecie zostać?

— Angel jest najmądrzejszy z nas. To matematyk.

— Dla mnie jest nikim. Liczby i znowu liczby. Jeśli nawet na tyle się je zrozumie, by zadać pytanie, odpowiedzi nie mają znaczenia.

Patience była wprost zachwycona, ponieważ powtarzała to samo Angelowi, i to nie jeden raz. Potrafiłaby także wyrecytować odpowiedź Angela, gdyż słyszała ją tak wiele razy, że nauczyła się jej na pamięć. Wolała jednak nie odchodzić od zasadniczego tematu. Jeśli kobieta-dwelf zaproponowała odpowiedzi, to czemu nie zadać pytań, które liczyłyby się najbardziej.

— Pozwól, że ja zadam ci pytanie. Kim i czym jest Nieglizdawiec oraz jakie są jego zamiary?

Kobieta-dwelf uśmiechnęła się uszczęśliwiona, skoczyła na równe nogi i wybiegła z pokoju.

— Jeśli umie odpowiedzieć na to pytanie — powiedziała Reck — to znaczy, że wie więcej niż jakakolwiek inna żyjąca istota.

Wkrótce ich gospodyni wróciła podskakując z ukontentowania.

— „Nieglizdawiec jest bratem geblingów, gauntów i dwelfów, i synem Kapitana Statku — wyrecytowała wprost pękając z dumy. — Jego matka władała niegdyś całym tym światem i on…”

— Każdy może połączyć skrawki prawdy i domysłów i… — wtrącił zniecierpliwiony Ruin.

— Ciii — nakazała Patience. A potem znowu zwróciła się do kobiety-dwelfa. — Przepraszam, nie usłyszałam tego, co powiedziałaś.

Zanim zdążyła skończyć, stworzenie deklamowało znowu:

— „Nieglizdawiec jest bratem geblingów, gauntów i dwelfów, i synem Kapitana Statku. Jego matka władała niegdyś całym tym światem i on chce go odzyskać z powrotem.” — I znowu identycznie jak poprzednio kobieta-dwelf rozpromieniła się w uśmiechu. Było to tak, jakby dwa razy oglądali to samo. Stworzenie powtarzało coś, czego nauczyło się na pamięć. Ruin spojrzał na Reck.

— No dobrze — powiedział — pozwól, że teraz ja ci zadam pytanie. Gdzie znajduje się kamień z mózgu, należący do królów geblingów?

Patience znała doskonale odpowiedź, której poszukiwał gebling, ale udała zdziwienie.

— Co to jest kamień z mózgu? — zapytała.

Tymczasem dwelf wybiegła już z pokoju. Podczas jej nieobecności Reck i Ruin dotykali nawzajem swoich twarzy jakby sprawdzając swoje podobieństwo. Patience zrozumiała, że pytanie nie miało na celu jedynie wypróbowanie kobiety-dwelfa. Kiedy wróciła do pokoju, na twarzach geblingów malowała się wyraźna ciekawość. Patience nigdy by nie podejrzewała, że zdolne są do takiej ekspresji.

— „Kamień z mózgu władców geblingów, który stał się symbolem władzy heptarchów, został wszyty w ramię lorda Peace, prawowitego heptarchy, tuż ponad obojczykiem, blisko karku. Przed śmiercią Peace odda go swojej córce.” — Dwelf kiwnęła głową. Na jej twarzy malował się wyraz powagi.

Reck i Ruin spojrzeli na Patience, która nie odezwała się, usiłując nadać swej twarzy wyraz uprzejmego zdziwienia. To było przecież niemożliwe, by dwelf poznała sekret jej ojca.

Przyglądając się zamarłym w bezruchu jak w żywym obrazie geblingom, wpatrzonym w dziewczynę, kobieta-dwelf zaczęła się niepohamowanie śmiać.

— A jakie jest twoje pytanie? — zapytała grzecznie Patience.

— Moje pytanie do ciebie brzmi, kim jesteś i dlaczego geblingi podróżują razem z ludźmi?

— Czy znasz także odpowiedź na nasze pytanie? — zdziwiona zapytała Reck.

— Odpowiedź na wasze pytanie brzmi następująco: wy dwoje jesteście parą królewską geblingów, a ty, istoto ludzka, córką lorda Peace, heptarchy, a ponieważ on nie żyje, w twoim posiadaniu jest kamień i władza. I ty i one zmierzacie ku bitwie, ale nie jesteście pewni, czy stoicie po tej samej stronie.

Na pewno nie była zwyczajnym dwelfem.

Patience niepostrzeżenie przygotowała cienką szklaną rurkę, z której mogła strzelać śmiertelnymi rzutkami. Sięgnęła również do włosów po pętlę. Odezwała się spokojnie do Ruina i Reck, a w jej głosie brzmiało zdecydowanie:

— Jeśli tylko ruszycie się ze swoich miejsc, zginiecie, nim zdążycie zrobić jeden krok.

— Ojoj! — powiedziała dwelf. — Nie powinniście pytać o odpowiedzi, których nie chcecie usłyszeć. Nie życzę tu sobie żadnego zabijania. W tym miejscu frymarczy się prawdą. Dajcie mi słowo, każde z was, że poczekacie z zabijaniem do czasu, aż znajdziecie się z powrotem na rzece.

Nikt nie spieszył się z przysięgą.

— Co ja narobiłam? Kłopoty, kłopoty, tylko to daje prawda. Ależ z was głupcy! Myśleliście, że dwelf nic nie wie, i dlatego zadaliście mi pytania, na które nikt nie powinien znać odpowiedzi. Ale ja znam odpowiedź na każde pytanie.

— Naprawdę? — zapytała Reck. — W takim razie powiedz nam, jak rozwiązać nasz problem? Wiesz, że Patience posiada przedmiot, który dla królów geblingów ma ogromne znaczenie. Właśnie teraz jest nam potrzebny bardziej niż kiedykolwiek w naszej historii, ponieważ musimy poznać naszą przeszłość. Z rozkoszą zamordujemy ją, żeby zdobyć kryształ, a ona równie chętnie pozbawi nas życia, ponieważ chce zatrzymać go dla siebie. Kiedy wróci Will, zabije ją bez trudu, a więc ona musi wykonać pierwszy ruch.

— Mówiłam już, złóżcie przysięgę — powiedziała dwelf.

— W sprawie kryształu nigdy nie dotrzymamy przysięgi — powiedział Ruin — ani też nie uwierzymy, że ona dotrzyma swojej.

— Nawet nie jestem pewna, czy to jest ten kamień — odezwała się Patience. — Wiem tylko, że ojciec kazał mi go strzec jak oka w głowie i że, zgodnie z radą Angela, miałam cię poprosić o zaimplantowanie go do mego mózgu.

Ruin roześmiał się.

— I on myślał, że gdy wreszcie dostanę go w swoje ręce, to zwrócę go tobie?