Oprócz tej dziwnej obawy, nowy nabytek wzbudzał jej ogromny zachwyt. Nieustannie poiła go mlekiem albo podsuwała motek włóczki, chociaż nie miał ochoty na dziecinne zabawy. Teraz zwinął się w kłębek; głęboko ziewnął, pokazując cieniutki języczek; zamknął ogromne, zielone oczy i zasnął.
– Myślisz, że będzie chciał z nami zostać? Koty są zwierzętami terytorialnymi – powiedziała Hobeth.
– Tu może być jego terytorium.
– Ale ma głupie brwi – uśmiechnęła się Hobeth. – Po siedem włosów w każdej… i do tego całkiem siwe…
– Dziecinniejesz, stara – zauważyła Ozza, jednak zerknęła zza kierownicy na kota.
– Jak go nazwiemy? – Nic nie mogło popsuć humoru Hobeth.
Na chwilę zapanowało milczenie.
– Roan – powiedziała Ozza.
– Fajnie, znowu Roan jest żywy. Chyba nie będziesz miał nam tego za złe? – dodała, spoglądając na fotografię zatkniętą za blachę karoserii.
– Nawet jest podobny. – uśmiechnęła się Ozza. – Poszedł spać, a my mamy przygotować jedzenie.
– Od wczoraj nie zaglądałaś do Gniazda światów – zauważyła Hobeth.
– Linda uciekła z Zekhem, zanim Jack zrealizował swój plan – Ozza wzruszyła ramionami.
– Jak to uciekła? Zabił ich oboje.
– Jack przegapił zdjęcia Lindy, przeglądając film pierwszy raz, a oni zorientowali się, czym grozi sytuacja i odjechali, zanim film wysechł. Gail może im sprowadzić Jacka na głowę. Przecież muszą dać się zewidencjonować w nowym miejscu. Nie zaglądam do książki, żeby Zekhe zdążył coś wymyślić.
– Zekhe dostał za swoje. Linda nie przestanie uwodzić obcych facetów.
– Myślisz? Polubiłam ją.
89.
Czy Ra Mahleine przypadkiem znalazła rozwiązanie? Czy powinienem czytać, by zatrzymała się epidemia zgonów? Czytając, wyłączam się z otoczenia, nie myślę o innych sprawach. Może wtedy śmiertelna korelacja zanika, a życie wraca we właściwe koleiny?
Uśmiechnął się do siebie: Medvedec nie dzwonił od dawna. Może nie miał powodu dzwonić? Może rzeczywiście choroba Ra Mahleine się zatrzymuje?
A Haigh, co on zauważył?
Gavein wyłuskał spomiędzy stronic książki pierwszą notatkę Haigha. Była pokryta drobnym maczkiem. Literki wyraźne, pochylone. Jakieś liczby, wzory.
Wprowadzę hierarchię światów – im głębiej zagnieżdżona książka, tym stopień zagnieżdżenia wyższy. Trywialne, ale jakoś trzeba zacząć. Gdy stopień zagnieżdżenia wzrasta, wzrasta liczba Krain; maleje czas przebywania w jednej Krainie; wzrasta liczba Imion Ważnych oraz liczba wersji Gniazd światów. Struktura wersji przypomina gałęzie drzewa: kolejny stopień zagnieżdżenia, to nowe rozgałęzienie. Dokładnie jak dwa drzewa – na dwóch wersjach Gniazda światów.
Wraz ze stopniem zagnieżdżenia zmienia się fizyka świata zagnieżdżonego: Krainy w Świecie Gary’ego i Bolyów otacza pustynia, o wyodrębnionych niciach wspólnego czasu – dla każdej trasy spowolnienie czasu jest inne; w świecie Jaspersa czy światach głębiej zagnieżdżonych niejednorodności są tak silne, że nie da się uzgodnić wspólnego czasu dla różnych Krain.
To rozważania jakościowe, a teraz ubierzmy te spostrzeżenia w liczby.
Wprowadzę skalę: niech świat Gary’ego, Daphne i Bolyów ma numer 1; świat Jaspersa numer 2; świat Ozzy i Hobeth numer 3; zaś świat Lindy i Jacka numer 4.
Potrafię zestawić liczby Krain: w świecie numer 1 jest ich dziewięć, w świecie numer 2 – szesnaście, w numer 3 – dwadzieścia pięć oraz w numer 4 – trzydzieści sześć. Widzisz, Dave, jak prosta formuła je wiąże? (Haigh często zwracał się w swoich notatkach do Gaveina). Liczba Krain = (n+2)2, gdzie n to jest numer świata. Ładna, elegancka formuła.
Gavein z niechęcią przyjrzał się wzorowi. Nie lubił zapisu symbolicznego. Z trudem radził sobie z takim sposobem myślenia, chociaż rozumiał go.