Książkę czytywał wieczorami przed snem lub nastawiał budzik na wpół do piątej i zaczynał od bladego świtu. Przedstawiała świat tak odmienny od rzeczywistości zakładu, że niosła wytchnienie. Losy dwóch staruszek, których życie upływało na nieskrępowanym wędrowaniu, były niezwykłe jak sen.
Dwukrotnie przez to spóźnił się do pracy. Strażnicy potraktowali jego spóźnienia pobłażliwie, ponieważ radził sobie z obliczeniami produkcji bieżącej zakładu i wyznaczaniem współczynników statystycznych. Mało kto umiał liczyć tak akuratnie.
Lepco nie zniósł trudów pracy fizycznej: zmarł na zawał serca. Jaspers bardzo go żałował.
Krivyj stał się spokojniejszy, ostrożny, w baraku nie znęcał się nad innymi. Bił ich na terenie zakładu, ofiary wracały już opatrzone. Jaspers pozbawił go zwykłej, cowieczornej przyjemności, za którą przepadał, jak inni za spacerem. Znienawidził za to Jaspersa jeszcze bardziej.
Po dwóch tygodniach nadeszły wyniki testów Jaspersa. Lasaille wyciągnął go wczesnym rankiem z sali. Oderwał od lektury. Na korytarzu serdecznie poklepał go po plecach i uścisnął dłoń, ściągnąwszy skórzaną rękawiczkę.
– Gratuluję – powiedział ciepło. Jaspers napęczniał z dumy, pomimo że ręka Lasaille była zbyt miękka, nieprzyjemna w dotyku.
Udali się do samego komendanta. Hullic niknął za masywnym biurkiem z surowych płyt paździerzowych. Na apelach produkcyjnych wydawał się zwalisty, masywny i stary; w rzeczywistości był drobny i znacznie młodszy. Na powitanie uścisnął im obu dłonie i wskazał fotele.
Jaspersowi wydawało się, że pofrunie. Przecież rozmawiał z komendantem.
– Więc to jest największe odkrycie roku – zagaił Hullic, życzliwie przyglądając się Jaspersowi. – Uzyskał pan znakomity wynik, Jaspers. Winszuję – powiedział. Fakt, że zwrócił się do Jaspersa przez pan, oznaczał awans. – Bardzo się cieszę z nowego kolegi, brakuje nam strażników… Rozumie pan… Stałe, wysokie wymagania. Mało kto może im podołać. – To było wyjaśnienie obecnej pozycji Jaspersa.
– Pan, Lasaille, też awansuje za to trafienie – Hullic uśmiechnął się. – Proszę zaopiekować się wprowadzanym kolegą. Rozumie pan… Wyfasować mundur. Kurs strażników. Zapoznać ze wszystkim. Zapoznać z załogą – Hullic wykonał gest, który miał wyjaśnić, że Lasaille wie, co ma zrobić, a także, że temat został już wyczerpany i on, Hullic, ma dużo roboty, więc najlepiej będzie, jeśli Jaspers i Lasaille dadzą mu święty spokój.
92.
Jaspersa przeniesiono do pokoju strażników, czteroosobowego. Oprócz niego pokój zajmowali: Lasaille, chudy i mrukliwy Dub oraz Tyang, gadatliwy staruszek, od którego nieraz oberwał pałką po plecach.
Mundur wyfasowano na miarę. Najpierw Jaspersa w formierni wysmarowano syntetycznym tłuszczem, a modelarz nałożył nań bryły pianki tężejącej na powietrzu i uformował ją w sploty muskułów i szerokie ramiona, następnie tak otrzymane elastyczne poduszki umiejętnie wszyto do munduru, by sprawiały wrażenie normalnej sylwetki.
Po założeniu munduru Jaspers wyglądał jak masywny osiłek, kopia Krivyja. Twarz skryto za siatkową, przezroczystą maską, by utwardzić rysy oblicza. W czasie pracy munduru nawet rozpinać nie było wolno.
To dlatego strażnicy wydawali się nieprzeciętnie muskularni, a ich zacięte, zdecydowane twarze budziły respekt. Przetworzenie postaci było niezbędne dla zachowania posłuchu u pracowników. By uniknąć przypadkowego rozpoznania przez dawnych kolegów, każdy nowo mianowany pełnił służbę w odległych wydziałach fabryki.