– Rozwalę was, cholerni skurwiele! – wrzasnął Gary. – Oddać tekst! Oddać artykuł! – wycelował w Staca.
– Jaki tekst? Co ty, Gary? – Stać zzieleniał jak jego kaftan. Był na muszce. Gary’emu chyba zsunął się palec po cynglu, bo huknął strzał. A za nim cała ich seria. Stac złapał się za pierś i upadł na kolana. Potem na twarz.
Wbiegła Margot z kuchni. Kula trafiła ją w pół kroku. Świsnęło jeszcze kilka kuclass="underline" Jutta nie zdążyła wczołgać się za fotel. Ostatni z Kaftanów dostał trzy kule: w głowę, w szyję i w rękę.
Zdumiony Gary patrzył na pistolet. Poszło za łatwo. Kiedy naciskał spust? Kiedy mierzył? Odrzut broni był tylko częściowo kompensowany – czułby przecież, że strzela! Pamiętał jeden strzał: na schodach do Eby’ego. Nic więcej! Stał ogłupiały, gapiąc się na broń. Na ulicy rozległy się sygnały policyjne. Ktoś go obezwładnił. Ktoś odebrał mu broń. Ktoś inny założył kajdanki.
117.
Gary czekał w areszcie do wieczora. Przesłuchanie przeprowadził Cukurca. Znów nie uwierzył w zeznanie Gary’ego.
Gary znowu oberwał fachowo, bez śladów. Wszystkie materiały do artykułu przepadły. Sam tekst spłonął od papierosa. Wypaliła się nawet dziura w wykładzinie.
Cukurca wprawdzie wątpił w to, że Gary mógł tak sprawnie wystrzelać sąsiadów, ale wstrzymał się z opinią do czasu ekspertyzy balistycznej. Z drugiej strony, zeznanie Gary’ego brzmiało niezbyt prawdopodobnie. Na szczęście znaleziono większość wystrzelonych kul. Gary twierdził, że strzelił do Eby’ego raz, tymczasem odkryto trzy postrzały: w brzuch, w środek czoła i w klatkę piersiową. W sumie padło jedenaście strzałów. Magazynek policyjnego pistoletu Lupar Attac mieści piętnaście kul, w magazynku pistoletu Gary’ego pozostały jeszcze cztery.
Gary chciał skontaktować się z Daphne, ale okazało się to niemożliwe. Podobno po jego aresztowaniu, Sabine zadzwoniła do Daphne, nie wiedząc, co go z nią łączy. Romans ujawnił się i Daphne nie chciała znać Gary’ego.
118.
Przyznaję, nie mogłem spać przez wzór Bonacciego jr. Autor Gniazda światów korzystał z niego, zatem mógł wymagać sensowności Superświata Zero oraz Superświata „-1”. O ile z Superświatem Zero nie było kłopotów, o tyle Superświat „-1” (wymagany pierwszą jedynką ciągu Bonacciego) wydaje się pozbawiony sensu. Ze wzorów – wychodzą dziwactwa: liczba Krain w Superświecie „-1” wynosi zero. Liczba Imion Ważnych w Superświecie „-1” będzie 12-1 = 1/12. Też bzdura! Wynika z tego prosty wniosek: autor Gniazda światów tak ustalił reguły, aby Superświat „-1” był błędem logicznym!
Gavein odgiął drugą część notatki.
Haigh dokleił taśmą drugą kartkę napisaną później, może tego samego dnia, a może po prostu dlatego, że tworzyły ciąg logiczny.
Babcock załatwił mi dostęp do wydziałowego komputera. To znaczy do biblioteki procedur, dostępnych tylko dla rekinów. Mnie, płotce, nawet bez tytułu bakałarza…!
Po niespełna trzech kwadransach miałem wzór na długość pobytu w Krainie.
Liczba lat pobytu w Krainie = 140/(N + 1)2.
Z dobrą dokładnością zgadza się z długościami pobytów w kolejnych Krainach dla każdego stopnia zagnieżdżenia; normalnie, pobyt wychodzi trzydzieści pięć lat. Jak należy!
A dla Superświatów?
Dla Superświata Zero wychodzi sto czterdzieści lat, co nie jest głupie, bo jeśli spędza się całe życie w jednej Krainie, to liczba lat pobytu musi być równa całemu życiu. A kto słyszał, żeby ktoś przeżył aż tak wiele lat?
Dla Superświata „-1” liczba lat pobytu jest nieskończonością.
Jednakże, we wzorze Bonacciego jr. siedzą na początku aż dwie jedynki – by idąca po nich dwójka spełniła przepis. Nie mogę tego zignorować!