Выбрать главу

– Kochany nerwusie, Haifan żartuje.

– Ja nie żartuję. Oni nie przyjdą. Zjedzcie spokojnie obiad.

– Zajrzę do Hanningów, zobaczyć co z nimi – powiedział Gavein.

– Po co tam teraz chodzić? – Haifan pokiwał głową. – Nie zjesz potem obiadu. Myślę, że wreszcie rozwiązałem problem. Oni cierpieli w złych wcieleniach, a teraz wrócą w nowych, lepszych. Nie ma sensu zastanawiać się, kim byli poprzednio.

– Haifan, czy oni nie żyją? – Gavein zadawał ryzykowne pytania, ale wyczuwał, że Haifan nie zaatakuje.

– Nie można umrzeć. Oni nadal trwają w kręgu nieustannych narodzin. Ich ciała obrócą się w inne istoty żywe. Włączyły się w obieg biomasy, choć przecież stale w tym obiegu brały udział. Należało tak zrobić, aby im pomóc. Oni nie potrafili zdziałać nic dobrego w obecnych wcieleniach. Skrzywdzili Magdę, Fatimę i innych białych. Duch Czarny i Duch Czerwony kazali mi to zrobić. Powiedzieli mi, że Hanningowie wyczerpali już swój poziom energii w tym wcieleniu, więc powinni powrócić w innym, może już jako Czarni. Duch Biały został urażony i musiałem go przebłagać, żeby nie zapanował nad Davabel.

Pogląd, że człowiek wciela się wiele razy, za każdym razem w inne ciało, wynikał z obserwacji, że na ogół ludzie nie byli w stanie poznać wszystkich czterech Krain, bo ich życie było zbyt krótkie. Powszechnie sądzono, że człowiek rodzi się cztery razy, za każdym razem w innej Krainie. W ten sposób każdy mógł zaznać dobrego i złego w sprawiedliwej proporcji. Nie było jasności, ile pamięta z poprzednich wcieleń oraz w jakiej kolejności rodzi się w poszczególnych Krainach. Na ogół uważano, że najwyższe stanowiska zajmują wcieleni trzeci albo czwarty raz jako najdoskonalsi, którzy zgromadzili najwięcej doświadczenia i mądrości. Po czwartym wcieleniu człowiek powinien, dla symetrii świata, rozpłynąć się w nieistnieniu, bo z nieistnienia się kiedyś wyłonił.

Dodatkowo, davabelska reguła wcieleń mówiła, że można rozpoznać numer wcielenia. Otóż kategoria obywatelska w dowodzie osobistym zawsze wzrasta po przybyciu do nowej Krainy, a osiągnąwszy trójkę, w następnej Krainie zostaje wymazana. Im później następuje wyzerowanie kategorii, tym doskonalszym jest się człowiekiem. (Nie wszyscy dożywają sędziwego wieku, więc doskonalszym statystycznie rzadziej wymazywano kategorię).

Gavein nigdy nie zastanawiał się, ile razy wcielił się on sam, a ile razy Ra Mahleine.

– Nie ma kogoś takiego jak Duch Biały czy Duch Czerwony, Haifan – powiedział Gavein.

– Mylisz się, Dave. Jest ich wielu. Każda ulica, każda aleja, każde zjawisko ma swojego Ducha. Dzięki temu wszystko może się dziać. Duchy popychają samochody, uruchamiają telewizor, wyciągają słońce zza horyzontu. Któż inny potrafiłby robić coś takiego? To mnie duchy wybrały na powiernika. Mówią mi o swojej pracy, o swoich kłopotach, o tym, jak niektórzy ludzie utrudniają im pracę. Przychodzą do mnie co noc. W Davabel obraża się Ducha Białego. Dlatego jest zagniewany. Powiedział mi, że planuje opanowanie Davabel, by utrzeć nosa czarnym. Po co się wyrywać z tym, kto lepszy, nie? Wystarczy zajrzeć do paszportu, żeby było wiadomo, czyje wcielenie jest bardziej, a czyje mniej wartościowe. To nieszczęście, że ktoś wcielił się w białego, po co go jeszcze poniżać?

Zwykle pewna siebie i władcza Ra Mahleine była przerażona. Jej dłonie były zimne i wilgotne, drżały.

– Powiedz Gavein, czy ja wyglądam jak paranoik? – Haifan stale się do niego zwracał. Może dlatego, że odezwał się na początku i tym ściągnął na siebie jego uwagę.

– Nie wyglądasz. Nie masz mętnego wzroku. Mówisz wyraźnie, zrozumiale, całymi zdaniami. – Gavein nie musiał kłamać.

– No, jedzcie, jedzcie… Nie chcę, żeby obiad wyglądał tak jak wczorajszy.

– Haifan, wyjaśnij nam wszystko, bo jesteśmy trochę przerażeni – powiedział Gavein. Inni milczeli.

– Dobrze, ale jedzcie. Potem zadzwonię na policję, bo chociaż prawo nie ma sensu, uszanuję je. Ludzie muszą przecież w coś wierzyć, dlatego jest potrzebne. Prawda, Gavein?