Выбрать главу

– Ja też szanuję prawo, chociaż czasem wymaga to poświęceń.

– No, właśnie. Zgrabnie to powiedziałeś – skinął głową. – Opowiem wam wszystko, ale jedzcie. Muszę się tym podzielić z wami, muszę opisać swoją misję.

Już nikt nie sprzeciwił się jego żądaniu, chociaż nitki spaghetti sztywniały w gardle jak druty.

– Było już po trzeciej, wtedy noc jest najciemniejsza. Leżałem na łóżku i patrzyłem w sufit. Od kilku nocy nie udało mi się zasnąć. W sąsiednim pokoju spał ten pomiot, morderca swego brata.

– Jego też? – Edda ze świstem wypuściła powietrze z ust.

– Tak. Dobrze mu zrobi, jak wcieli się w gorszego człowieka, w białego. Za spalenie Aladara. – Odchrząknął i ciągnął dalej: – Wtedy przyszedł Duch Biały. On zawsze wychodzi z szafy. Był promienisty, miał niebieskie oczy i żółte włosy. Powiedział: „Dlaczego Hanningowie mi to zrobili? Źle się dzieje w Davabel i będę musiał coś z tym zrobić”. Pomyślałem, że i ja nie mogę pozostać obojętny. Wtedy zza firanki wyszedł Duch Czerwony. Miał włosy płomieniste i oczy gorejące zielenią, powiedział: „Tak właśnie zrób”. Zapytałem go, jak mam to zrobić, a on odpowiedział: „Duch Czarny ci powie”. Dołączył do nich Duch Czarny i rzekł: „Masz ich uciszyć, aby nie gniewali innych duchów. W przeciwnym razie odbiorą mi Davabel, a czarni będą mieli kreskę zamiast trójki w paszporcie. Dlatego weź młotek Eddy, którym miałeś powbijać gwoździe do powieszenia obrazów, weź też poduszkę”. Potem przyszły do mnie duchy młotka i poduszki i wyjaśniły mi szczegóły. Poszedłem do Hanningów. Drzwi były otwarte, Ian przeczuwał, że wypełniają się jego dni plugawe i nie próbował się ukryć. Spał na boku i miał otwarte usta. Hanningowa spała na wznak i chrapała jak zarzynana. Z koszuli wysunęła się jej blada długa pierś i zwisała na bok. Pomyślałem, że Hanningowa będzie się rzucać i może obudzić Hanninga, więc zacząłem od niego.

Wszyscy słuchali chłodnej relacji Haifana. Widelce zamarły w różnych punktach drogi między ustami a talerzem. Pasta ostygła.

– Przyniosłem garść długich gwoździ. To dla pewności, ponieważ on miał na Imię Myzzt. Pierwszy wszedł od jednego uderzenia.

Rozległo się westchnienie Eddy.

– Zanim zdążył się obudzić, wbiłem szybko drugi, trzeci, czwarty i piąty. Pryskało mózgiem, ale nie za bardzo. Gwoździe wchodziły do końca i jak wbijałem następny, to z poprzednich dziur trochę się wylewało. Następne wbijałem tylko do połowy i ruszałem nimi za wystające końce, żeby porozrywały mu mózg do reszty. Wtedy zaczął wykonywać kurczowe, szarpiące ruchy rękami i nogami. Przestraszyłem się, że Phylliya może się zbudzić. Zabrałem się więc za nią, nie czekając, aż będzie w porządku z Ianem. Położyłem poduszkę na twarz i ukląkłem lewą nogą na jej szyi. Potem przygniotłem głowę udami, a rękami przyciskałem poduszkę do twarzy. Zaczęła bardzo gwałtownie wyrywać się i drapać mnie w lewe udo. Bolało jak cholera, ale trzymałem z całej siły. Ta jej blada pierś podskakiwała we wszystkie strony. W końcu Phylliya osłabła: zaczęły się drgawki. W tym czasie Hanning spadł z łóżka i usiłował się czołgać, ale takimi nieskoordynowanymi, przypadkowymi szarpnięciami. Trochę hałasował. Dopiero jak Phylliya znieruchomiała do reszty, znowu mogłem się nim zająć. Resztę gwoździ wbiłem w miejsce, gdzie szyja wyrasta z potylicy. Poskutkowało. Przestał się szarpać, tylko drgał przechodzącymi falami. Potem usiadłem na krześle przy nich i ponad godzinę czekałem, żeby sprawdzić, czy zaczną stygnąć. Ale stygli – kiwnął głową. – Wsadziłem Hanningowej pierś z powrotem pod koszulę, żeby wyglądała schludnie. Potem u nich w łazience umyłem ręce i młotek. Z początku chciałem ułożyć Hanninga na łóżku obok żony, ale był bardzo ciężki i pochlapany mózgiem, a ja nie chciałem brudzić się bardziej, niż musiałem.

– On miał na Imię Yacrod, a nie Myzzt – Edda przerwała przeciągające się milczenie.