Zginął niejaki Hans Hartnung, S, nigdzie nie pracujący, który spał na ławce.
Postanowiono przesunąć o jeden dzień pogrzeb Solobiny, aby wspólnie pochować obie zasłużone artystki. Po dzienniku zostanie nadany program poświęcony dorobkowi twórczemu obu aktorek.
– Ale miała niską kategorię – zauważył Haigh. – Pewnie dlatego goliła się na gruchę.
– Musiała dostać specjalne pozwolenie, żeby zgolić obowiązkowy ślad klasyfikacyjny.
– W jej zawodzie to jest możliwe.
– Nie wzniosła samolotu do góry, żeby zdążyć na pogrzeb – zauważył Gavein.
– Zdąży – powiedziała Ra Mahleine.
– Ten Hans był z naszej paczki. Trochę ćpun, ale był w porządku – mruknął Haigh.
W związku z wypadkami pobicia dwóch mężczyzn o imieniu Dave, którzy ostatnio przybyli z Lavath, Urząd Hierarchii i Klasyfikacji stanowczo dementuje artykuł z „Kuriera”. Nie stwierdzono korelacji pomiędzy zgonami mającymi miejsce w Davabel, a jakimś jednym człowiekiem - kontynuował spiker.
Po dzienniku był godzinny program wspominkowy. Pokazywano fragmenty z filmów, w których występowały razem, bądź z innymi aktorami: Clintonem Prado, P, Miriam Ohindez, S, Edem Tayleyem, C, czy Lopezem de Gabrielem, S.
Haigh zauważył, że nie pokazano scen, w których Solobina i Maslynnaja występowały na golasa.
– Z pewnością, w tym programie zmieściły się wszystkie inne sceny ze wszystkich ich filmów – mruknął Gavein.
Gdy kładli się już spać, Gavein stwierdził:
– Z tymi białymi zębami to przesada. Pozostały mi tylko z przodu. Trzonowych mam niewiele.
– Dla mnie wystarczy – odpowiedziała, czesząc się przed lustrem. Niby obojętna, starała się siedzieć bardzo prosto i wypinać piersi. Nie mógł oderwać od niej wzroku.
– Co byś powiedziała na służącą, Anabel? Taki mały rewanż. Po co my mamy zdzierać ręce szorując kibel, skoro może to robić ta suka?
– I tak byłabym dla niej lepsza, niż ona była dla mnie, Jak chcesz, możesz jej zrobić dziecko, bo ja ci i tak nie zdołam dać. Tak może mnie zastąpić.
Przez chwilę milczał, zdumiony. Coś podobnego nie przyszłoby mu na myśl.
– Zwariowałaś? Ja nienawidziłbym takiego dziecka, jak brzydzę się nią samą. Ty też byś nienawidziła.
– Nie wiem, czy zdążyłabym go znienawidzić.
40.
Następnego dnia zmarł Walden Ravitzer; liczba ofiar wybuchu na lotnisku sięgnęła piętnastu. Wieczorem Lailla dostała gorączki, drapała się po całym ciele.
Gavein wypytywał Haigha o zawiłości fizyki. Dziś dowiedział się niewiele, za to zarobił tytuł „fizyka honoris causa, który wali mózgiem lepiej niż wielu debili z roku”.
– Ty jesteś cholernie nudny, Dave – wtrąciła się Lorraine.
Gavein odwrócił głowę. Rzadko zjawiała się w jadalni, znów pracowała na zmiany.
– Bo tylko żona i żona. A potem praca i znowu żona.
I to nudne hobby, gadanie z tym punkiem.
– Nie gadaj, że nie chciałabyś się zamienić z Magdaleną – wtrącił Haigh. – A tu biała ci dokosiła.
– Najbardziej wpieprzają mnie takie zarozumiałe czerwone szczeniaki. Z oczkami jak guziczki i ząbkami jak u wiewiórki.
– Wydaje mi się, że wcale nie jestem nudny, tylko bardzo interesujący – powiedział Gavein. – Zęby już mam białe i ostre. A jak mi do końca wylezie na wierzch czerep, to potem reszta czaszki też wyłoni się spod skóry. Wtedy będę jeszcze bardziej interesujący.
– Nie powtarzaj dwa razy tych samych dowcipów, Dave.
– Starzeję się.
Rozmowę przerwał telefon od Medvedca.
– Zmarł Ravitzer – poinformował.
– Wiem, że zmarł Ravitzer. Niepotrzebnie go tak dokładnie pokazali na ekranie. Jeszcze ktoś umarł? – Rozmowa wprawiła Gaveina w wisielczy humor, oczekiwał potwierdzenia swojej śmiercionośności.