Выбрать главу

Nagle budynek zadrżał w posadach. Wstrząs był tak silny, że tynk posypał się z sufitu. Winslow straciła równowagę i oparła się o szklany stolik na kółkach. Stolik przytłoczony jej dużym ciałem nie odjechał, lecz przechylił się głęboko. Ze szklanego blatu sypnęły się flaszeczki, bagietki, tubki, igły, szpatułki i strzykawki. Winslow, nie kontrolując upadku, niechcący wbiła sobie strzykawkę, na dodatek przyciskając tłok.

– Teraz pani mogą zrobić teer – skwitował Gavein, pomagając jej zebrać się z podłogi.

Drugi wstrząs był silniejszy niż pierwszy. Znów sypnęło tynkiem. Gavein upadł obok siostry Winslow.

– To też z mojego powodu – mrugnął do niej łobuzersko.

Winslow wzruszyła ramionami. Niechęć była obustronna i jeszcze nie nadszedł moment, by to uległo zmianie.

Trzęsienie ziemi zrobiło na Winslow mniejsze wrażenie niż fakt, że się pokłuła. Wpatrywała się w pokłute miejsce.

– Całe to świństwo… Wbiłam sobie całe to świństwo – powtarzała.

– Dostał się pęcherzyk powietrza? Nie znam się na tym, ale chyba by to pani poczuła.

– Właśnie. Jasna cholera! Niech pan tutaj zaczeka. Doktorze Barth! – zawołała już z korytarza.

Gavein nie znał tego nazwiska. Przez okno oglądał gorączkową krzątaninę pracowników UN-u, usuwających skutki wstrząsu sejsmicznego. Niektórzy w białych kitlach, inni w zielonych wojskowych mundurach, jeszcze inni w szarych roboczych kombinezonach. Zgodnie uwijali się wokół małego bunkra na dziedzińcu. W oddali jaśniała kopuła elektrowni zasilającej centrum UN-u, na horyzoncie szarzały dzielnice Davabel.

50.

Ostatnie wstrząsy otworzyły szczelinę głęboką na kilka i szeroką na dwa metry, idącą w poprzek całego kompleksu zabudowań UN-u. Runął leżący na jej drodze budyneczek centrali telefonicznej. Wysokość brzegów szczeliny różniła się o metr. Inne budynki nie ucierpiały, jednakże zerwana została podziemna sieć wodociągowa i energetyczna. Wkrótce uruchomiono awaryjną siłownię i na wieczór było światło. Eksperymenty przerwano, zamiast posiłków wydano suchy prowiant i soki w kartonach.

W serwisie telewizyjnym poinformowano, że epicentrum leżało tuż pod UN-em. Nadmorski teren obniżył się o metr, chociaż ktoś inny twierdził, że to Davabel wypiętrzyło się w górę. Jak ze śmiechem relacjonował Ezzir, wszyscy koledzy uważają, że Urząd zostanie wkrótce pochłonięty przez rozszalałe fale oceanu za sprawą straszliwego Davida Śmierci. W telewizji jakiś ekspert twierdził, że właśnie tędy może przechodzić granica pomiędzy płytą Davabel i taflą Ayrrah. Były to tylko domysły, gdyż nikt nie znał budowy geologicznej terenu wystarczająco dobrze. Wyłącznie w Ayrrah prowadzono systematyczne badania sejsmologiczne. Zamierzano zasięgnąć opinii ekspertów stamtąd, ale musiało to potrwać, bo wprawdzie pytania przesłano bezpośrednio do Ayrrah pocztą lotniczą, lecz odpowiedź mogła nadejść dopiero przez Llanaig i Lavath.

Gavein otrzymał kolejne nagranie rozmowy telefonicznej z Ra Mahleine. Słuchał, gdy relacjonowała codzienne troski i tęsknoty, ale coś przestało mu się podobać. Starał się nie reagować emocjonalnie na jej głos, tylko śledzić treść. Oczywiście: te zdania słyszał już wcześniej, zostały zmontowane z poprzednich taśm. Zauważał różnice w brzmieniu jej głosu z różnych nagrań.

Zadrżał z niepokoju. Chwilę zastanawiał się, co zrobić, wreszcie zdecydował. Wcisnął dzwonek alarmowy i zablokował zapałką. Rozsiadł się wygodnie na łóżku, przygotowując batalię.

Pierwsza przybiegła dyżurująca siostra Aurelia. Młoda, chuda jak patyk, o cienkich wargach.

– Proszę stanąć pod oknem i zaczekać – powiedział takim tonem, że usłuchała. Nie chciał, żeby zdążyli się skonsultować przed rozmową z nim.

W chwilę później wbiegł Saalstein w rozpiętym kitlu.

– Zaraz panu wyjaśnię – pospieszył Gavein. – Na razie proszę tu zaczekać – wskazał miejsce. – I niech się pan pozapina.