Później dowiedział się, że wszystko wydarzyło się naprawdę. Leroy został śmiertelnie porażony impulsowym napięciem wielkiej mocy. Nie zauważył pęknięcia plastikowej obudowy sondy. Jego palce zacisnęły się na niej i przez kilka minut był pod napięciem. Kilkanaście razy na sekundę w nieregularnych odstępach uderzenie prądu. Serce nie miało szans.
53.
Słabe wstrząsy sejsmiczne powtórzyły się w ciągu dwóch następnych dni. Szczelina poszerzyła się. Przerzucono przez nią prowizoryczny aluminiowy most. Wznowiono prace nad efektem Dave’a Throzza, jak ochrzczono zjawisko skorelowanego umierania. Nikt nie taił, że dotychczasowe próby wyjaśnienia były bezskuteczne. Jedynie wydział pułkownika Medvedca wykazywał się wynikami: Dla każdego zgonu w Davabel znajdowano bezsporne lub bardzo uzasadnione związki z osobą Gaveina. Codzienne zestawienie zawierało nadal zera w innych pozycjach; sumaryczna liczba przypadków rosła z dnia na dzień.
Gaveinowi nie pozwolono zadzwonić do Ra Mahleine. Umowa z UN-em przewidywała jedną rozmowę – miało przecież nie być opóźnienia. Saalstein, Ezzir, a nawet Barth zapewniali go, że codziennie kontaktują się telefonicznie z jego żoną i wszystko jest w porządku. Nadal toczyło się śledztwo w sprawie zamordowania Haigha i Lailli, więc treść rozmów z Ra Mahleine utajniono. Gavein nie wierzył tym wyjaśnieniom, ale musiał ich słuchać Czekał. Kończył się już trzeci tydzień jego pobytu w Urzędzie.
Pokroją mnie jak wieprza dla dobra ludzkości – myślał. Nie wierzył, że zabieg cokolwiek wykaże.
Syskin obiecał, że rany pooperacyjne wygoją się w dwa tygodnie, perspektywa powrotu nie była odległa. Z tomografii zrezygnowano, obecnie nie miał kto jej przeprowadzić.
Gavein zjadł w towarzystwie Saalsteina i Bartha pożywne i smaczne śniadanie. Barth osobiście badał ciśnienie, pytał o samopoczucie. Wszyscy trzej wiedzieli, że cały zespół UN-u drepce w miejscu. Gavein zdziwił się, że pozwolono mu jeść przed operacją. Barth wyjaśnił, że nie będą otwierać ani jelit, ani żołądka, więc nie ma przeciwwskazań. Potem nie będzie miał apetytu, więc lepiej napchać się na zapas. Gavein nalegał, żeby Ra Mahleine zawiadomić dopiero po operacji. Saalstein zgodził się.
W południe Aurelia zaprowadziła go do szpitalnej łazienki. Pieszo i boso, bo chodziło o symulację lekkiego wysiłku. Gavein dość nasłuchał się o szpitalnych zakażeniach. Niestety, Aurelia nie przyniosła pantofli. W przebieralni zostawił niebieski kombinezon szpitalny i poszedł i do sali przedoperacyjnej. Mieli go otwierać w kilku różnych miejscach. Namiastka wiwisekcji, którą powinien] przeżyć. Gdy leżał na wózku przykryty prześcieradłem wróciła Aurelia i zrobiła mu zastrzyk.
Znowu ogłupiony chemikaliami i bezbronny – pomyślał z goryczą. – Upokarzający rytuał.
– Znowu „matołek”?
– „Matołka” rąbie się do tyłka, domięśniowo – uśmiechnęła się – a to był dożylny. Doktor Barth zaordynował.
Zaraz przyszedł Barth, Syskin i kilku nieznanych lekarzy, Saalstein, Ezzir, a także sam generał Thomp.
Cóż oni chcą we mnie znaleźć, skurwiele? Śmierć trzyma swoją kosę w ręku, a nie w brzuchu.
– Dostał środki tonizujące? – rzucił Barth. Aurelia potwierdziła gestem.
– Doskonale. Zaczynamy procedurę.
Nylund wjechała na salę z wózkiem, na którym stał szereg ampułek i słoiczków.
– Gdzie jest Botta? – zapytał Thomp. – Też chciał być przy tym.
– Zawiadomiłem jego sekretarkę – odparł Barth. – Lada chwila się zjawi.
Ktoś zamocował na głowie Gaveina koszyk przewodów encefalografu, ktoś inny przykleił elektrody ekg. Barth przygotował zastrzyk.
– Zostawiła pani igłę w żyle? – upewnił się. Potwierdziła.