Выбрать главу

Ra Mahleine zawołała, że dzwoni telefon. Poszedł odebrać – parasol ochronny jego obecności nie był obecnie niezbędny.

– Wygrałeś, Throzz – powiedział Medvedec. – Oni zgodzą się na twoje żądania.

– Dlaczego nie atakują następne eskadry?

– Bo nie ma innych eskadr – głos Medvedca drżał z rozbawienia. – Ktoś przez nieuwagę zaprószył ogień i wyleciały w powietrze zbiorniki paliwa, a razem z nimi dwadzieścia cztery śmigłowce załadowane po brzegi bombami. Cała flota powietrzna generała Thompa. Prawie całe lotnictwo wojskowe Davabel. Zostały trzy maszyny, połowa pierwszej eskadry, której nie zestrzeliłeś. Mało ci?

– Bawi cię to, Medvedec?

– Od początku mówiłem im, że tak się musi skończyć.

– A Thomp, jak to przyjął?

– Mało mnie to obchodzi. Siedzi w areszcie. Zamknąłem go na rozkaz prezydenta. Prowadzę śledztwo w sprawie tych morderstw. To byli komandosi Thompa. Działali na jego polecenie nie uzgodnione z pozostałymi członkami komitetu. Stary osioł bardzo się na ciebie zawziął.

Przerwał, jakby ciekaw wrażenia wywartego na Gaveinie. Ten jednak milczał.

– Jedyny szkopuł, że ten oddział był dzisiaj w akcji i nie wiadomo, czy jeszcze żyją – dodał.

– Słuchaj Medvedec: Pozostały trzy godziny do zmroku. W tym czasie mają tu przybyć twoje ekipy. Wywieźć ciała, wysprzątać dom, pomalować ściany, potem umyć podłogi i wnieść nowe meble, także przywieźć żarcie. Moja żona jest zbyt słaba, żeby spać na ulicy, więc musicie zdążyć przed zmrokiem. Tyle chcę od Davabel. Ponadto macie ogłosić w telewizji całą prawdę o Komitecie Obrony i planie Thompa, o bombardowaniu ruin Urzędu Naukowego też. Jutro mamy dostać lekarstwa dla Ra Mahleine. Nott ma przyjechać z wizytą. Tylko bez żadnych sztuczek. Wiesz przecież, czym się skończą…

– Nie jestem idiotą, Throzz. Z mojej strony nie musisz się obawiać podstępu… Badam to zjawisko od początku, a obecnie nie mam nad sobą żadnego utytułowanego i poobwieszanego orderami głupka. Śledztwo prowadzi naczelny prokurator Davabel.

– Chciałbym w to wierzyć – mruknął Gavein. Mógł sobie wyobrazić zbyt wiele scenariuszy, kiedy sprawy znów przybrałyby taki bieg jak poprzednio.

– Jest dodatkowy problem: Jedna z lokatorek ocalała przed siepaczami Thompa. Nazywa się Lorraine Patrie.

Zostanie przy nas, aby opiekować się Ra Mahleine, a także dlatego, że ci, którzy oddalili się ode mnie, umierają zastraszająco szybko. Chcę ją ocalić. Urządzicie jej sypialnię na parterze i osobny telewizor, żeby się nie narzucała. Dla nas urządzicie apartament od frontu.

– W porządku, Throzz. To wszystko? Ludzi już wysłałem, będą dwie kontenerowe ciężarówki z meblami i ekipą. Kordon przekroczą na 5665 Alei od zachodu. Białe kontenery.

– Dobrze. Czekam. – Gavein odłożył słuchawkę. Pozostało wierzyć w rozsądek rządzących Davabel.

67.

Wkrótce dotarły zapowiedziane ciężarówki. Obydwa wozy zatrzymały się przed bramą. Najpierw przeprowadzono rutynową procedurę policyjną. Błyski fleszy widać było przez okna. Potem kolejno wyniesiono na noszach pięć ciał w plastikowych pokrowcach i załadowano do karetek. Do akcji wkroczyły ekipy porządkowe. Jedni wynosili meble, inni wstawiali szyby, myli ściany i podłogi. Następnie zrywali wykładziny i automatycznymi rozpylaczami malowali ściany. Gavein naliczył przynajmniej dwudziestu robotników. Ponieważ farba miała schnąć godzinę, przerwali pracę. Niektórzy palili papierosy. Wszyscy byli zamaskowani.

Jeden z nich podszedł ku Gaveinowi i kobietom. Przez szparki nałożonej, czarnej maski widać było błyszczące oczy.

– Pan jest David Śmierć?