Выбрать главу

Możliwe, że chciał się z kimś spotkać na tyłach tego opuszczonego domu wśród zarośli, gdzie nikt go nie zobaczy. Brazil zastanawiał się, czy sekcja zwłok wykryła ślady narkotyków. Czy senator miał jakąś mroczną tajemnicę, która kosztowała go życie? Andy pojechał dalej South College Street, przyglądając się prostytutkom, wciąż nie będąc pewnym, które z nich to faceci, a które przebrane policjantki. Jedna z dziwek, którą widział już kilka razy wcześniej, najwyraźniej rozpoznała jego BMW, bo podeszła bliżej i wyzywająco się nań gapiła.

Rano czuł się wyjątkowo zmęczony. Z trudem przebiegł szósty kilometr i nie miał ochoty grać w tenisa.

Ostatnio rzadko widywał się z matką, a ona karała go za to, nie odzywając się ani słowem w owych wyjątkowych momentach, gdy była trzeźwa i przytomna. Zostawiała mu listę spraw, które miał dla niej załatwić, i zachowywała się bardziej nieporadnie niż zwykle. Kaszlała, wzdychała, robiła wszystko, co tylko mogła, aby poczuł się winny. Andy coraz częściej myślał o tym, co powiedziała mu Virginia West o toksycznych relacjach między ludźmi. Jej słowa wciąż brzmiały mu w uszach. Słyszał je na każdym kroku, podczas porannego biegu i w nocy, gdy usiłował zasnąć.

Od kilku dni nie widział się ani nie rozmawiał ze swą mentorką. Zastanawiał się, co u niej słychać, czemu nie zatelefonowała, aby zaproponować wspólne pójście na strzelnicę, jazdę w patrolu lub chociaż powiedzieć „cześć, co słychać?”. Brazil miał zły humor, czuł się źle, drążył go jakiś wewnętrzny niepokój, ale nie miał już sił, aby pomyśleć, co się z nim dzieje. Nie rozumiał też, dlaczego Judy Hammer nie skontaktowała się z nim, aby podziękować za artykuł. Może coś ją rozgniewało? Może źle zinterpretował jakiś fakt z jej życia. Naprawdę, włożył w ten tekst całe serce i porządnie się przy nim napracował. Panesa też go chyba ignorował. Brazil wiedział, że gdyby był tak ważny i potężny, jak tamci ludzie, z pewnością byłby bardziej wrażliwy. Starałby się pomyśleć o uczuciach maluczkich i robiłby im drobne przyjemności, telefonując, wysyłając listy, a może nawet kwiaty.

Jedyne kwiaty, jakie miała w tym momencie porucznik West, były rozwłóczone przez Nilesa po całym stole w salonie. Przedtem, gdy pani brała prysznic, wywrócił swoją kuwetę w łazience i Virginia omal nie stanęła bosymi stopami na rozsypany piasek i to, co było w nim zagrzebane. Nie poprawiło jej to nastroju. Była wściekła z powodu burzy, jaka się rozpętała wokół jej ukochanej szefowej, i bała się, że to wszystko może się źle skończyć. Dzień, w którym Goode zajęłaby miejsce Judy Hammer, byłby dniem powrotu Virginii na farmę. Dowiedziała się także, że Brazil był w domu komendantki, gdzie nawet jej zastępczyni nigdy nie została zaproszona.

Jakie to wszystko typowe, pomyślała, wymyślając Nilesowi, myjąc ponownie nogi i sprzątając posadzkę w łazience. Brazil wykorzystał ją, aby zdobyć zaufanie Judy. Zachowywał się jak przyjaciel, a w momencie gdy miał szansę wkraść się w łaski kogoś potężniejszego, przestał się z nią kontaktować. Czyż nie tak sprawy mają się zawsze? Skurczybyk nie zadzwonił do niej, aby zaproponować wspólne pójście na strzelnicę, jazdę w patrolu lub po prostu sprawdzić, czy ona jeszcze żyje. Gdy Niles rzucił się pod kanapę, Virginia zobaczyła, co zostało z jej lilii ogrodowych.

Lilie Zmartwychwstania, które Judy Hammer wniosła o dziesiątej rano do separatki Setha, były purpurowe i nazywały się adekwatnie do okoliczności. Wstawiła je do wazonu na stole i przysunęła sobie krzesło. Łóżko było podniesione, co pozwalało jej spoczywającemu na boku mężowi jeść, czytać, przyjmować wizyty i oglądać telewizję. Seth miał otępiałe spojrzenie z powodu infekcji wywołanej paciorkowcem z nieznanej kolonii. Gotowe do walki płyny i antybiotyki nieustannie spływały wąskimi rurkami do obu jego rąk. Judy zaczynała się niepokoić – jej mąż spędził już w szpitalu trzy noce.

– Jak się czujesz, kochanie? – zapytała, gładząc go po ramieniu.

– Gównianie – odrzekł i ponownie zaczął patrzeć w telewizor, gdzie wyświetlano serial o Leezie.

Oglądał telewizję i czytał ostatnie wiadomości. Wiedział więc, że zrobił sobie coś strasznego. A przede wszystkim wiedział, co zrobił żonie i rodzinie. Prawdę powiedziawszy, nigdy niczego podobnego nie planował. Wolałby raczej umrzeć, niż skrzywdzić kogokolwiek. Kochał swoją żonę i nie umiałby bez niej żyć. A co będzie, jeśli zrujnuje jej karierę w tym mieście? Mogłaby się przenieść gdziekolwiek i byłoby jej nawet łatwiej go zostawić, jak ostrzegała wcześniej.

– A jak twoje sprawy? – wymamrotał, gdy Leeza zaczęła się kłócić z hydraulikiem.

– Nie martw się o mnie – uspokoiła go żona, ponownie dotykając jego ramienia. – Teraz najważniejsze jest tylko to, aby twój stan się poprawił. Myśl pozytywnie, kochanie. Umysł wpływa na wszystko. Żadnego pesymizmu.

To tak jakby prosiła ciemną stronę Księżyca, aby zaczęła choć trochę świecić. Seth patrzył na nią ze zdziwieniem. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz powiedziała do niego: „kochanie”. Może nigdy.

– Nie wiem, co powiedzieć – przyznał się cicho.

Doskonale rozumiała, o co mu chodzi. Zatruwały go wyrzuty sumienia, poczucie winy i wstyd. Zrobił coś, co mogło zrujnować jej życie i życie ich dzieci i całkiem dobrze mu to wyszło. Powinien się czuć jak kupa gówna.

– Nie musisz nic mówić – zapewniła go łagodnie. – Co się stało, to się nie odstanie. Teraz musimy działać dalej. Jeśli zostaniesz tu dłużej, będziemy starali się ci pomóc. Tylko to jest ważne.

Seth zamknął oczy, a pod powiekami pojawiły się łzy. Zobaczył młodego mężczyznę w białych, szerokich spodniach, krawacie i modnym kapeluszu, uśmiechniętego i radosnego, zbiegającego w słoneczny poranek po granitowych stopniach budynku, który był siedzibą władz stolicy stanu Arkansas. Był kiedyś czarującym i pewnym siebie człowiekiem. Wiedział, jak się zabawić z przyjaciółmi, jak zorganizować przyjęcie, potrafił opowiadać zabawne historyjki. Psychiatrzy przepisywali mu prozac, zoloft, nortriptylene i lit. Seth stosował też różne diety, kiedyś nawet przestał pić. Próbował hipnozy i poszedł na trzy spotkania z anonimowymi obżartuchami. A później zaniechał wszystkiego.

– Nie ma nadziei – wyszeptał do żony. – Nie pozostało mi nic innego, tylko umrzeć.

– Nie wolno ci tak mówić – odparła załamującym się głosem. – Słyszysz mnie, Seth? Nie wolno ci tak mówić!

– Czemu nie wystarcza ci moja miłość? – zapłakał.

– Jaka miłość? – Judy wstała, wściekłość zaczynała górować nad jej opanowaniem. – Według ciebie miłość to czekanie, aż uczynię cię szczęśliwym, podczas gdy ty sam nie robisz dla siebie niczego. Nie jestem twoim stróżem, nie jestem twoim dozorcą, nie jestem twoim kucharzem. Nie jestem twoją opiekunką, kropka. – Chodziła rozgniewana tam i z powrotem po maleńkim pokoju. – Miałam nadzieję, że będę dla ciebie partnerką, Seth, twoją przyjaciółką, twoją kochanką. Ale wiesz, co? Jeśli nasze życie byłoby grą w tenisa, ja grałabym w pojedynkę w cholernego debla po obydwu stronach siatki, podczas gdy ty siedziałbyś w cieniu ze wszystkimi piłkami i liczyłbyś wyniki po swojemu!