Выбрать главу

21

Judy Hammer i Virginia West podpisały się w biurze przepustek sądu i odbiły swoje karty zegarowe. Weszły na drugie piętro, gdzie na długim korytarzu tłoczyli się ludzie, szukający płatnych telefonów lub toalet. Niektórzy przysypiali na ławkach z klonowego drewna, inni przeglądali „Observera”, aby sprawdzić, czy jest jakaś wzmianka o ich sprawie. Gdy Virginia otworzyła drzwi do sali rozpraw numer 2107, jej rozdrażnienie jeszcze wzrosło. Sala była pełna czekających na wyroki oskarżonych i policjantów, którzy ich zatrzymali. Judy Hammer skierowała się do pierwszego rzędu i usiadła po stronie prawników i policji. Zastępca prokuratora okręgowego, Melvin Pond, natychmiast spostrzegł dwie najwyższej rangi policjantki i poczuł dreszcz podniecenia. Czekał na nie. To była jego szansa.

Sędzina Tyler Bovine z okręgu dwudziestego piątego także czekała na tę chwilę, podobnie jak przedstawiciele lokalnych i krajowych mediów. Batman i Robin, pomyślała z wyraźną satysfakcją sędzina, wychodząc z gabinetu. Przyjrzy się tej sprawie, gdy już zasiądzie na sali w majestacie prawa, odziana w długą, czarną togę, która kryła jej masywne ciało. Virginia West czuła narastający niepokój, wywołany porannym telefonem Panesy. Martwiła się o Brazila i przeczuwała, że nie będzie mogła szybko stąd wyjść i sprawdzić, co się z nim dzieje. Tyler Bovine, podobnie jak większość jej kolegów, pracowała na wyjeździe. Rezydowała po drugiej stronie rzeki Catawba i lekceważyła sobie Charlotte, a także jej obywateli. Była przekonana, że to tylko kwestia czasu, zanim Charlotte wchłonie jej rodzinne miasto Gastonię i resztę terenów, których nie udało się zdobyć generałowi Cornwallisowi.

– Proszę wstać, sąd idzie.

Wszyscy wstali i sędzina Bovine, uśmiechając się do siebie, wkroczyła na salę rozpraw, gdzie natychmiast zauważyła obie policjantki. Wiedziała, że dziennikarze dostali cynk, aby nie tracili dzisiaj swojego cennego czasu, gdyż Batman i Robin wrócą tu w poniedziałek. O tak, wrócą. Sędzina usiadła i włożyła okulary, co dodało jej powagi i majestatu. Zastępca prokuratora okręgowego Pond wpatrywał się w rejestr spraw przewidzianych na ten dzień, jakby po raz pierwszy w życiu widział taki dokument na oczy. Przewidywał, że czeka go walka, ale miał zamiar zwyciężyć.

– Wnoszę o rozpatrzenie sprawy Stan Karoliny Północnej versus Johnny Martino – odezwał się z przekonaniem, którego wcale nie czuł.

– Sąd nie jest gotów, aby wysłuchać jej teraz. – Sędzina Bovine powiedziała to znudzonym głosem.

Virginia West trąciła łokciem szefową, która myślała o Secie i o tym, że nie wyobraża sobie, co zrobi, gdy jej mąż umrze. Nie miało znaczenia, jak bardzo ze sobą walczyli, ile razy doprowadzali się nawzajem do szaleństwa, udowadniając ponad wszelką wątpliwość, że mężczyzna i kobieta nie mogą być bratnimi duszami ani przyjaciółmi. Na twarzy Judy Hammer malowało się cierpienie i zastępca prokuratora okręgowego przeczuwał, że będzie to miało wpływ na jego przyszłość zawodową. Zawiódł tę wspaniałą, dzielną kobietę, której mąż leżał ranny w szpitalu. Komendant Hammer nie powinna tu siedzieć razem z tymi wszystkimi kretynami. Sędzina również zwróciła uwagę na jej wyraz twarzy i także opacznie go zinterpretowała. Szefowa policji nie poparła pani Bovine w ostatnich wyborach. Teraz się okaże, jak wielka i potężna jest Judy Hammer.

– Proszę wstać, gdy wywołam nazwisko. Maury Anthony – odezwał się Pond.

Rozejrzał się po sali pełnej ludzi. Jedni byli załamani, inni olewali wszystko, jeszcze inni drzemali. Maury Anthony i jego obrońca z urzędu wstali i podeszli do stolika zastępcy prokuratora okręgowego.

– Panie Anthony, czy przyznaje się pan do posiadania kokainy, z zamiarem jej sprzedania? – zapytał zastępca prokuratora.

– Tak – odpowiedział Anthony.

Sędzina Bovine przyglądała się oskarżonemu, który niczym nie różnił się od innych.

– Panie Anthony. Zdaje pan sobie sprawę, że przyznając się do winy, pozbawia się pan prawa do apelacji – stwierdziła raczej, niż zapytała.

Oskarżony spojrzał na swojego obrońcę z urzędu, który skinął głową. Anthony skierował swoją uwagę z powrotem na sędzinę.

– Tak, proszę pana – powiedział.

Ci, którzy nie spali i śledzili przebieg wydarzeń na sali rozpraw, wybuchnęli gromkim śmiechem. Anthony natychmiast pojął, że palnął straszną gafę, i uśmiechnął się nieśmiało.

– Przepraszam panią. Moje oczy nie są już tak dobre jak kiedyś.

Znowu dał się słyszeć śmiech.

Wielka twarz sędziny Bovine wyglądała jak wykuta z kamienia.

– Stanowisko stanu? – zapytała, popijając wodę Evian z dwulitrowej butelki.

Pond zajrzał do notatek. Rzucił okiem na policjantki, mając nadzieję, że słuchały uważnie. Miał szansę wykazać się elokwencją, niezależnie od tego, jak durna była to sprawa.

– Wysoki Sądzie – zaczął mówić – w nocy dwudziestego drugiego lipca, około jedenastej trzydzieści Maury Anthony popijał w towarzystwie na Fourth Street, niedaleko Graham…

– Sąd oczekuje dokładnego adresu – przerwała mu sędzina Bovine.

– Oczywiście, Wysoki Sądzie, ale problem polega na tym, że tam nie ma żadnego adresu.

– Jakiś musi być – upierała się sędzina.

– Stojący w tym miejscu budynek zburzono w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym piątym roku, Wysoki Sądzie. Oskarżony i jego koledzy siedzieli w zaroślach…

– Jaki był adres zburzonego budynku?

– Nie wiem – przyznał się Pond po chwili zastanowienia.

Anthony uśmiechnął się, jego obrońca z urzędu także wyglądał na zadowolonego. Virginia czuła, że zaczyna boleć ją głowa. Judy Hammer była zatopiona w swoich myślach. Sędzina znowu napiła się wody.

– Proszę podać sądowi adres – poleciła sędzina, zamykając butelkę.

– Tak, Wysoki Sądzie. Jednak ta transakcja nie odbywała się dokładnie pod starym adresem, raczej jakieś dwadzieścia pięć metrów za i jakieś piętnaście metrów, tak sądzę, pod kątem sześćdziesięciu stopni na północ od budynku Independence Welfare, który tam właśnie się znajdował i został zburzony, w zaroślach, gdzie pan Anthony stworzył coś w rodzaju obozowiska dla włóczęgów, gdzie kupowano, sprzedawano i zażywano kokainę crack tamtej nocy i jedzono kraby. Dwudziestego drugiego lipca.

Pondowi udało się, na krótko, zwrócić na siebie uwagę komendant Hammer, porucznik West, matki Johnny’ego Martino i śledzącej rozprawę części publiczności na sali sądowej, a także dwóch pomocników szeryfa i opiekuna sądowego młodocianych przestępców. Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem i niewiele rozumieli.

– Sąd domaga się podania adresu – powtórzyła sędzina.

Wypiła kolejny łyk wody i poczuła pogardę dla swojego psychiatry oraz dla wszystkich ludzi cierpiących na psychozę maniakalno-depresyjną. W wyniku kuracji litem nie tylko musiała wypijać dziennie wannę wody, ale także często oddawać mocz, co było źródłem dodatkowych problemów. Jej pęcherz i nerki zmieniały się w przelewową zaparzarkę do kawy, co czuła i doświadczała tego każdego dnia, jeżdżąc tam i z powrotem po hrabstwie Gaston, siedząc za stołem sędziowskim w sali rozpraw, idąc do kina czy lecąc zatłoczonym samolotem.

Ponieważ pracowała w sądzie wyższej instancji, mogła zarządzać przerwę co piętnaście, dwadzieścia lub trzydzieści minut, a nawet dłuższą, do lunchu, jeśli tylko tego potrzebowała. Jednak nigdy dotąd nie zrobiła jednej rzeczy i nigdy tego nie zrobi. Nigdy nie przerwała toczącej się rozprawy, ponieważ bez względu na wszystko sędzina była dobrze wychowaną damą, która dorastała w rodzinie z tradycjami i skończyła Queens College. Sędzina Bovine była ostra, ale zachowywała się z klasą. Nie tolerowała głupców i ludzi pozbawionych klasy i nikt nie mógłby jej oskarżyć o brak dobrych manier. Tak naprawdę najważniejsze były maniery.