Выбрать главу

Bank został założony w 1874 roku przez jego przodków. To Mauney powinien mieć swoją siedzibę na wierzchołku wewnątrz korony i to jego czarnobiałe zdjęcie powinno być regularnie zamieszczane w „Wall Street Journal”. Blair szczerze nienawidził prezesa i kiedy tylko mógł, obrzucał dyrektora zatrutymi kulami, rozsiewał złośliwe plotki o jego ekscentrycznych skłonnościach, niekorzystnych dla firmy decyzjach, głupocie i podejrzanych motywacjach, jakie stały za pozytywnymi działaniami Cahoona. Mauney poprosił o zapakowanie resztek posiłku na wynos, co zwykle robił, ponieważ nigdy nie wiadomo, czy nie poczuje się nagle głodny w swoim apartamencie w luksusowym Park Hotel, niedaleko Southpark Mail.

Zapłacił za kolację siedemdziesiąt trzy dolary i siedemdziesiąt centów, zostawiając trzynaście procent napiwku zamiast zwyczajowych piętnastu. Wyliczył wszystko co do centa na kalkulatorze, który zawsze nosił w portfelu. Kelnerka zbyt opieszale przynosiła mu czwartego drinka, a potem nie przeprosiła za to. Mauney wyszedł na chodnik przed restauracją na West Trade Street i natychmiast ktoś z obsługi podjechał wynajętym przez niego czarnym lincolnem Continental. Blair uznał, że nie jest w nastroju, aby już wracać do pokoju hotelowego.

Przez chwilę pomyślał o swojej żonie i jej niekończących się operacjach plastycznych, jak również innych medycznych kaprysach. Wydał na nią w ciągu roku majątek, ale prawdę powiedziawszy, ani jeden szew nie zmienił niczego na lepsze. Była jak manekin, który gotuje i chodzi na przyjęcia. W głębi korporacyjnego umysłu Mauneya tkwiły wspomnienia o Polly ze Sweetbriar, gdzie przyjechał pewnej sobotniej, majowej nocy z kolegami na tańce. Wyglądała prześlicznie w błękitnej sukni i nie chciała się z nim zadawać.

Zaklęcie zostało wypowiedziane, Blair postanowił, że dziewczyna musi być jego. Polly jednak okazała się bardzo zajęta, trudno ją było zastać, a ona sama kompletnie się nim nie interesowała. Zaczął wydzwaniać dwa razy dziennie, a także przychodził na kampus beznadziejnie zakochany. Polly oczywiście dobrze wiedziała, co robi, uczono ją tego w domu, szkole oraz znakomitym, żeńskim college’u, do którego uczęszczała. Wiedziała, jacy bywają mężczyźni, gdy dziewczyna odwzajemni ich zainteresowanie. Polly potrafiła poprowadzić tę grę. Mauney miał to wszystko, co obiecywano jej od dzieciństwa i co było jej przeznaczeniem: pochodził ze znakomitej rodziny i był bogaty. Pobrali się czternaście miesięcy po pierwszym spotkaniu, a dokładnie w dwa tygodnie po otrzymaniu przez Polly dyplomu z wyróżnieniem z filologii angielskiej, co zdaniem jej dumnego młodego małżonka, czyniło żonę niezwykle użyteczną przy wypisywaniu zaproszeń i układaniu listów z podziękowaniami.

Nie mógł sobie dokładnie przypomnieć, kiedy zaczęły się kłopoty zdrowotne jego żony. Mniej więcej do urodzenia drugiego dziecka Polly grywała w tenisa, była w świetnej formie i pełna wigoru, słowem cieszyła się szczęściem, jakie potrafił jej stworzyć. Kobiety. Blair nigdy ich nie rozumiał. Znalazł Fifth Street i jechał po niej wolno, co zdarzało mu się wtedy, gdy był głęboko zatopiony w myślach. W miarę jednak jak obserwował nocne życie miasta, stawał się coraz bardziej ożywiony i zastanawiał się nad podróżą, którą planował następnego dnia po południu. Jego żona myślała, że spędzi w Charlotte trzy dni. Cahoon i koledzy sądzili zaś, że Mauney wróci po śniadaniu do Asheville. Wszyscy byli w błędzie.

Podczas gdy z odległych miast, takich jak Los Angeles i Nowy Jork, zjeżdżała do Charlotte rodzina, pogrążona w żalu Judy i jej synowie przeglądali szafy i szuflady, spełniając bolesny obowiązek przejrzenia i spakowania garderoby oraz rzeczy osobistych Setha. Nie mogła patrzeć na łóżko swojego zmarłego męża, gdzie zaczął się ten koszmar, kiedy Seth się upił i snuł fantazje o tym, co mógłby zrobić, aby naprawdę ją zranić. Tak, Seth, zrobiłeś to. Wymyśliłeś to wreszcie. Składała wielkie koszule, spodnie, bieliznę, skarpetki i wrzucała wszystko do papierowych toreb z przeznaczeniem dla Armii Zbawienia.

Nie podjęli żadnych decyzji w sprawie wartościowych rzeczy Setha, takich jak jego cztery zegarki marki Rolex, ślubna obrączka, która wchodziła mu na palec tylko przez pierwszych dziesięć lat, kolekcja złotych zegarków kieszonkowych, która należała do jego dziadka, oraz jaguar, nie mówiąc już o akcjach i gotówce. Judy na niczym nie zależało i prawdę powiedziawszy, miała nadzieję, że mąż ukarał ją także w swoim testamencie. Nigdy nie przywiązywała wagi do pieniędzy i już taka zostanie.

– Nic nie wiem o jego sprawach – wyznała synom, którzy także się tym nie interesowali.

– Wyobrażam sobie – powiedział Jude, zdejmując z wieszaka kolejny garnitur i składając go w kostkę. – Pewnie przypuszczałaś, że przedyskutuje z tobą zapis w testamencie, mamo.

– To częściowo moja wina. – Zamknęła szufladę, zastanawiając się, czy dałaby radę zrobić to wszystko sama. – Nigdy go nie pytałam.

– Nie musiałaś pytać – oświadczył stanowczo Jude. – To oczywiste, że ludzie, którzy są razem, mówią sobie o wszystkich ważnych sprawach, prawda? Tak było w waszym przypadku, więc może powinniście zaplanować przyszłość na wypadek, gdyby ojcu coś się stało. Co trzeba było przewidzieć, biorąc pod uwagę jego nadszarpnięte zdrowie.

– Ja zaplanowałam swoją własną przyszłość. – Judy rozejrzała się po pokoju z mocnym postanowieniem, że wszystko tu musi ulec zmianie. – A nie czuję się jeszcze tak źle.

Randy był młodszy i bardziej krytyczny. Zawsze uważał ojca za egoistę i neurotyka, który był zepsuty do szpiku kości i nigdy nie myślał o ludziach inaczej niż tylko pod kątem tego, jak mógłby ich wykorzystać w swojej samolubnej, zachłannej egzystencji. Randy bardziej niż inni ubolewał nad tym, jak Seth traktował matkę. Zasługiwała na kogoś, kto by ją podziwiał i kochał za dobroć i odwagę. Podszedł i objął ją, gdy składała koszulę firmy Key West, którą Seth kupił podczas jednych z ich nielicznych wspólnych wakacji.

– Nie.

Delikatnie odsunęła syna od siebie, czując, jak do oczu napływają jej łzy.

– Czemu nie chcesz zamieszkać przez jakiś czas z nami w Los Angeles? – zapytał Randy.

Pokręciła głową, wracając do pracy, zdecydowana jak najszybciej pozbyć się z domu wszystkiego, co przypominało jej Setha, i wrócić do normalnego życia.

– Najlepiej zrobi mi praca – powiedziała. – A tam czeka na mnie wiele problemów, które powinnam rozwiązać.

– Problemy są zawsze i wszędzie, mamo – zauważył Jude. – Chcielibyśmy, abyś przyjechała do Nowego Jorku.

– Wiesz coś o tym kluczu z Phi Beta Kappa? – zapytał Randy, trzymając go za łańcuszek. – Znalazłem go w Biblii, w głębi szuflady.

Judy ze zdumieniem przyglądała się wisiorkowi. Był pamiątką jeszcze z czasów uniwersytetu w Bostonie, gdzie spędziła cztery bardzo owocne lata i zdobyła dyplom, jako jedna z najlepszych studentek na roku, uzyskując podwójną specjalizację z prawa karnego i historii. Dorastała w przekonaniu, że nie powinna liczyć na zbyt wiele. Miała czterech braci, a w ich rodzinie nigdy się nie przelewało. Dla Judy Hammer klucz Phi Beta Kappa był symbolem zwycięstwa. Podarowała go Sethowi, gdy się zaręczyli. Nie rozstawał się z nim przez długie lata, aż do czasu, gdy utył i znienawidził wszystkich dookoła.