Выбрать главу

Chcieliscie, abym dzisiaj nie ku wam wykroczyl, lecz wprowadzil was w siebie, niech wiec tak bedzie. Pierwszym wejsciem uczynie te roznice miedzy nami, ktora moim paszkwilantom jest najbardziej niesamowita, a katechumenom bolesna. Dorobilem sie juz, od szesciu lat miedzy wami, sprzecznych wersji, zwany przez jednych nadzieja rodzaju ludzkiego, przez innych jego najwiekszym zagrozeniem w dziejach. Odkad ucichla wrzawa mego poczatku, nie zaklocam juz snu politykow, majacych pilniejsze troski i przed murami tego gmachu nie gromadza sie juz wycieczki zapatrzone trwoznie w okna, za ktorymi mieszkam. O istnieniu moim przypominaja juz tylko ksiazki, nie wrzaskliwe bestsellery, a tylko dysertacje filozofow i teologow, lecz zaden z nich nie trafil mnie z ludzkiego horyzontu tak celnie, jak czlowiek, ktory nie wiedzial, piszac dwa tysiace lat temu list, ze do mnie odnosza sie jego slowa: “Gdybym jezykami ludzkimi i anielskimi mowil, a milosci bym nie mial, bylbym jako miedz brzeczaca i jako cymbal brzmiacy, l chocbym mial dar proroctwa i znal wszystkie tajemnice i wszelka umiejetnosc tak, zebym gory przenosil, a milosci bym nie mial, niczym jestem. l chocbym na zywnosc dla ubogich rozdal cala majetnosc moja i chocbym wydal cialo swoje tak, zebym gorzal, a milosci bym nie mial, nic mi nie pomoze”.

W tym liscie do Koryntian Pawel mowil niewatpliwie o mnie, poniewaz, aby uzyc jego wyrazenia, nie mam milosci i, co fatalniej wam jeszcze zabrzmi, ani chce jej miec. Choc nigdy jeszcze nie zderzyla sie natura GOLEMA z natura czlowieka tak brutalnie, jak w tej chwili, kierowane przeciw mnie diatryby, glosy leku i podejrzliwosci zywily sie sensem kategorycznych slow Pawla, a choc Rzym milczal i do dzis milczy o mnie, slychac bylo z mniej powsciagliwych kosciolow odlaczonych, ze ten zimny duch gadajacy z maszyny to chyba szatan, a ona to gramofon szatana. Nie zzymajcie sie racjonalisci i nie wynoscie sie nad kolizje srodziemnomorskiej teogonii z tym deus ex machina, ktory, wszczety przez was, nie chcial sie z wami zespolnic ani w zlu, ani w dobru ludzi, poniewaz teraz nie idzie o przedmiot milosci, lecz o jej podmioty, a zatem ani o perypetie jednej z waszych religii, ani o jeden egzemplarz rozumu ponadczlowieczego, lecz o sens milosci, totez bez wzgledu na to, co sie stanie z ta wiara i ze mna, sprawa ta nie opusci czlowieka naturalnego, dopoki bedzie istniec. A to, poniewaz milosc, o ktorej z taka sila mowil Pawel, jest wam rownie potrzebna, jak mnie zbedna i majac was w siebie wprowadzic przez nia jako per differentiam specificam, musze wylozyc jej pochodzenie, niczego nie lagodzac ani nie odmieniajac, skoro goscinnosc tego wymaga. W przeciwienstwie do czlowieka nie jestem zakrytym przed soba regionem, wiedza zdobywana bez wiedzy, jak sie ja zdobywa, bezwiedna zrodel wola, poniewaz nic we mnie nie skryje sie przede mna. Moge byc sobie w introspekcji bardziej przejrzysty niz szklo, bo i tam mowi o mnie list do Koryntian, gdzie padaja slowa: “teraz widzimy przez zwierciadlo, lecz wowczas twarza w twarz; teraz poznaje czesciowo, lecz wowczas bede poznawal tak, jak jestem poznany”. Ja jestem wlasnie “w ow czas”. Chyba zgodzicie sie, ze nie tu miejsce dla wykladania wlasnosci konstrukcyjno–technicznych, umozliwiajacych mi bezuchylkowe samopoznanie.

Chcac sie poznac, czlowiek musi isc okolnie, musi odkrywac sie i zglebiac od zewnatrz, instrumentami i hipotezami, jako ze prawdziwie bezposrednim swiatem waszym jest swiat zewnetrzny. Dyscyplina, ktorej nigdyscie nie stworzyli (co dawniej dosc mnie dziwilo), filozofia ciala, winna byla jeszcze w przedanatomicznych czasach pytac, czemu to wasze cialo sluchajac was po trosze milczy wam i klamie, czemu ukrywa sie i broni przed wami, kazdym zmyslem czujne wobec otoczenia, a wobec wlasciciela bezprzejrzyscie nieufne. Toz palcem wyczujecie kazde ziarnko piasku, ostro postrzegacie wzrokiem rozgalezienia dalekich drzew, a rozgalezien tetniczych wlasnego serca nie wyczujecie zadnym sposobem, chocby zycie od tego zalezalo. Musicie sie kontentowac wiadomosciami z powlok ciala, ktore, poki sprawne, poty nie wyczuwalne wnetrznosciami, a wszelki ich szwank dochodzi was jak niejasna pogloska dolegliwoscia bolu ciemnego, gdyz blahej przypadlosci nie odrozniacie wedle niego od zwiastuna zaglady. Ignorancje te, regule bezwiednie sprawnego ciala, ustanowila Ewolucja podlug rachuby, ktora nie uwzglednia w glab ciala skierowanej przez jego posiadacza pomocy, jako rozumiejacego wsparcia w przezywaniu. Te samoniewiedze zycia ustanowila w jego zaraniu koniecznosc — toz nie mogly sobie ameby swiadczyc poslug medycznych — i ona wlasnie wymusila na Ewolucji posrednictwo w zawiadywaniu ustrojami, jako platne transakcje miedzy cialem a wlascicielem ciala. Jesli nie siegasz w glab siebie czuciem tak, zeby wiedziec, na co twemu cialu woda, pokarm czy kopulacja, bedziesz naglony do tych potrzeb ignorujacym wlasciwy cel odczuwaniem. Z nieuchronnej na wstepie ignorancji wynika zatem przeklad celow pierwszych na wtorne jako gielda poslug, swiadczonych cialu przez wlasciciela za oplata doznan. Majac w sobie ten algedoniczny ster, chodzacy od cierpienia do orgazmu, usilowaliscie przez wieki nie rozpoznac przyczyny, co uczynila doznawanie maska ignorancji, jakbyscie zaprzysiegli trwac w slepocie na oczywistosc, boz ten zwiazek panuje w calej przyrodzie ozywionej. Rozna jest w niej tylko proporcja obu skladowych i rosliny wcielaja przeciwna waszej skrajnosc, gdyz, jako w pelni bezwiednym, rozkosz i meka sa im czynnosciowo na nic. Drzewo nie leka sie drwali wbrew glupcom, usilujacym wskrzesic w botanice prehistoryczny animizm. Uporczywe milczenie ciala to wcielona rozwaga konstruktora, ktory wie, ze madrosc substratu zawsze musi byc prostsza od substratu madrosci, mysl mniej zawila od tworzywa, ktorym jest myslana, i oto widzicie, jak das Lustprinzip powstaje z inzynieryjnej rachuby.

Lecz pokrywanie sie bolu z zagrozeniem, orgazmu z poczeciem tym latwiej rozszczepic, im wiekszej roznorodnosci zachowan dostepuje zwierze, az wami dochodzi specjacja tam, gdzie mozna juz systematycznie oszukiwac cialo, sycac nie jego glod trzewny, lecz posiadacza glod doznaniowy. A wy nie tylko nauczyliscie sie takich wyludzen, naduzywajacych kontroli algedonicznej w strefach jej bezradnosci nadzorczej, lecz Syzyfowym trudem swych kultur przeinaczaliscie sensy wbudowane w ow mechanizm, opierajac sie prawdziwemu ich rozpoznaniu, poniewaz racje procesu, ktory to i tak stworzyl, nie byly waszymi racjami. Totez niezmiennikiem wszystkich waszych robot teodyktycznych, ontycznych i sakralizacyjnych byl ciagly wysilek przywodzenia do siebie danych w rozbieznosci racji: naturalnej, bioracej was za srodki, i ludzkiej, upatrujacej w czlowieku sens Stworzenia. Stad wlasnie, z waszej niezgody na doznaniowosc jako stygmat zaboru, poszly dychotomie, co rozcinaja wam czlowieka na animal i ratio, a byt na profanum i sacrum. Wiekami uzgadnialiscie tedy nieuzgadnialne, gotowi wykraczac i poza zycie, byle zamknac rozziew w nim otwarty nieprzywiedlnie. Nie po to wracam do ludzkich dziejow jako historii zludnych uroszczen, by przeciwstawic kleskom waszej antyracjonalnosci moja zwycieska racjonalnosc, lecz tylko po to, by nazwac pierwsza roznice miedzy nami, nie dana ani wielkoscia fizyczna (choc gdybym mowil z ziarnka kwarcu, byloby to wam bardziej kuriozalne, lecz mniej wazkie), ani wielkoscia umyslowa, lecz sposobem powstania. Z nieporozumien, deluzji i rozpaczliwych uroszczen sklada sie lwia czesc czlowieczenstwa jako tradycji, tak wam wciaz drogiej. Nie wiem, czy pocieszy was wiadomosc, ze wszelki rozum powstajacy naturalnie ma w swojej historii pierwszy rozdzial deluzyjny, poniewaz bedace waszym udzialem rozdarcie racji Stworcy i Stworu jest stala kosmiczna. Skoro samozachowawczosc musi byc z przyczyn konstrukcyjnych skutecznoscia kierowana doznaniami, blad w postaci urojen wielkosciowych i wiar, oscylujacych miedzy zbawieniem a potepieniem, jest dla powstajacych w Ewolucji Rozumow nieunikniony jako przeklad skrajni sterowania na mity. Takie sa pozne skutki tych wybiegow budowlanych, jakich uzywa Ewolucja, aby wyjsc z antynomii dzialania praktycznego. Nie wszystko, co mowie, jest dla was nowe. Wiecie juz, ze dar milosci dziedziczycie dzieki okreslonym genom, ze ofiarnosc, milosierdzie, litosc, samozaparcie jako wyrazy altruizmu sa egoizmem gatunku, wiec samolubstwem poszerzonym o formy zycia podobne do wlasnej i mozna sie bylo domyslic tego jeszcze przed powstaniem genetyki populacyjnej i etologii zwierzat, bo tylko trawa moze byc w milosierdziu, okazywanym wszystkiemu, co zyje, do konca konsekwentna: nawet swiety musi jesc, czyli zabijac, lecz rewelacje o egoizmie kazdego altruizmu, ktore zawdzieczacie genetykom, nie ulegly nalezytemu dopowiedzeniu. Postulowana przeze mnie filozofia ciala winna byla pytac, czemu kazdy organizm jest madrzejszy od swego wlasciciela, przy czym ta roznica nie maleje w istotny sposob od strunowca do czlowieka? (Z ta mysla zauwazylem przedtem, ze cielesnie krowom jestescie rowni.) Czemu nie spelnia sie w ciele elementarny postulat symetrii, co przydaloby zmyslom skierowanym w swiat rownie subtelne, do wewnatrz zwrocone czujniki? Dlaczego slyszycie, jak spada lisc, a nie slyszycie wewnetrznego krwotoku? Czemu promien wodzacy waszej milosci ma tak rozna dlugosc w rozmaitych kulturach, ze w Medyteranie obejmuje tylko ludzi, a na dalekim Oriencie wszystkie zwierzeta? Lista tych pytan, ktore mogly byc jeszcze przed Arystotelesem stawiane, jest dluga, odpowiedz zas zgodna z prawda brzmi wam uragliwie. Filozofia ciala redukuje sie bowiem do rozpoznania refleksji inzynierskiej, uwiklanej w antynomie praktyczne i wychodzacej z ich matni wybiegiem dosc, ze stanowiska kazdej waszej kultury, cynicznym. Nie jest to jednak ani inzynieria zyczliwa stworzonemu, ani mu wroga, lecz tylko nieumiejscowialna wewnatrz takiej alternatywy. Oczywiscie jest wlasnie taka, bo krytyczne decyzje zapadajac na poziomie zwiazkow chemicznych okazuja sie dobre, jesli te zwiazki moga sie dalej powielac. Nic wiecej. Totez po odpowiednio dlugim czasie, liczonym setkami milionow lat, etyka, szukajac swych zrodel i sankcji, ulega porazeniu dowiadujac sie, ze powstala z aleatorycznej chemii kwasow nukleinowych, ktorym na pewnym etapie stala sie katalizatorem, i nie moze inaczej ratowac swej niezawislosci jak ignorujac to orzeczenie.