– Nie wiem, co powiedzieć – rozległ się jej śpiewny, gardłowy głos. – Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się na tym miejscu… od czego mam zacząć? Co powiedzieć? Winna jestem podziękowania tylu osobom, które we mnie uwierzyły. Najważniejszą z nich jest oczywiście Brian Ford. Gdyby nie on, zbierałabym teraz winogrona i uprawiała kukurydzę gdzieś daleko stąd. Ale dziękuję również innym… wszystkim, którzy kiedyś we mnie uwierzyli… dziękuję Harry'emu, który zatrudnił mnie jako piosenkarkę, kiedy miałam siedemnaście lat. – Słysząc to Harry aż się popłakał ze wzruszenia. W jego restauracji w San Francisco wszyscy z uwagą oglądali transmisję telewizyjną z wręczenia Oscarów. -… i pewnej wyjątkowej kobiecie imieniem Pearl, która nauczyła mnie tańczyć i przyjechała ze mną do Hollywood… i memu ojcu, który powiedział, bym wyruszyła w świat, zrealizować swoje marzenia… i wszystkim reżyserom, z którymi współpracowałam, a którzy nauczyli mnie tego, co umiem… aktorom i aktorkom, grającym ze mną w tym filmie… i Lauisowi Brownowi, który przedstawił mnie Brianowi Fordowi… wszystko zawdzięczam wam. – Uniosła w górę statuetkę Oscara. W oczach miała łzy. – To wasza zasługa. A także moich przyjaciół, Boyda i Hiroko, którzy opiekują się moim najukochańszym skarbem. – Urwała i uśmiechnęła się. Po policzkach płynęły jej łzy. – Osobne podziękowania składam osobie, która jest dla mnie wszystkim… mojemu najdroższemu Zebowi. – Posłała mu specjalny uśmiech, wiedząc, że prawdopodobnie też ją ogląda w telewizji. – Dziękuję wam wszystkim. – Pozdrowiła zebranych i z Oscarem w ręku wróciła na swoje miejsce. Sala aż trzęsła się od braw. Wiedzieli o procesie, ale wybaczyli jej – zaakceptowali i uhonorowali najwyższym wyróżnieniem.
Kiedy usiadła przy stoliku, Brian otoczył ją ramieniem. Po policzkach Crystal wciąż płynęły łzy. Uścisnęli się serdecznie, a ona uśmiechnęła się do niego zwycięsko.
– Wyjątkowy szczęściarz z tego malca – szepnął.
Kamery pokazywały to Crystal, to bijącą brawo publiczność. Jej wielbiciele cieszyli się, a ludzie, których imiona wymieniła Crystal, świętowali jej zwycięstwo w swoich domach. Lou Brown oglądał transmisję z przyjaciółmi i był głęboko wzruszony. Boyd i Hiroko wznieśli na cześć Crystal toast prawdziwą sake. Pearl rozpłakała się, kiedy tylko usłyszała imię swojej podopiecznej, i nie mogła się opanować, a Harry postawił wszystkim szampana z doliny Napa. Akurat tego dnia Spencer – mocno przeziębiony – nie poszedł na przyjęcie.
Siedział wpatrując się w ekran telewizora, myśląc jak daleko zaszła Crystal i jak bardzo chciałby teraz być przy niej i dzielić jej radość. Cóż za skończony głupiec z niego, że sam wrócił do Waszyngtonu. Czasami zastanawiał się, czy przypadkiem rozmyślnie nie kazała mu wyjechać z ranczo. Może wysyłając go do Elizabeth do Waszyngtonu miała na względzie przede wszystkim jego dalszą karierę? Było to bardzo do niej podobne, ale teraz już za późno, by cokolwiek zmieniać. Zbyt głęboko się zaangażował, zbyt mocno pochłonęła go polityka. Zresztą w życiu Crystal też pojawili się nowi ludzie. Widział, jak uścisnęła mężczyznę, z którym siedziała przy jednym stoliku. Oczywiście doszedł do wniosku, że to ów ukochany Zeb, o którym wspomniała. Miał nadzieję, że jest dobry dla Crystal. Na ekranie wyglądała prześlicznie. Ale znał też drugą Crystal, tę, która pomogła mu zrealizować jego marzenia, tę, która dzieliła z nim wszystkie sekrety… podlotka, którego spotkał dawno temu… kobietę, z którą wrócił do doliny. Dziewczynę, którą kochał nad życie i nadal, po tylu latach, darzył tym samym uczuciem. Myślał, żeby wysłać jej telegram, ale nie wiedział, na jaki adres. Kiedy sobie to uświadomił, jeszcze bardziej posmutniał. Stracił ją, odeszła z jego życia, a była najjaśniejszym jego promykiem. Wyłączył telewizor i leżał, myśląc o Crystal.
Mały Zeb też o niej myślał tej nocy, kiedy położył się do łóżeczka. Miał już cztery i pół roku i kiedy Crystal wymieniła jego imię, roześmiał się radośnie.
– To moja mamusia! – oświadczył z dumą i wręczył Jane swoją colę, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora. Ciekawiło go, co tam robiła. Hiroko zapewniła Zeba, że Crystal wkrótce wróci do domu.
Wszyscy pękali z dumy, a najbardziej – Brian Ford. Istniała między nimi szczególna więź. Gdyby był młodszy i gdyby inaczej potoczyło się kiedyś jego życie, pozwoliłby, by ich związek się zacieśnił. Choć właściwie obojgu odpowiadały istniejące między nimi stosunki: proste, uczciwe i czyste. Niczego sobie nie obiecywali, nie mieli wobec siebie zobowiązań, nie oszukiwali się wzajemnie. Byli po prostu przyjaciółmi i bardzo lubili swoje towarzystwo. Uparła się, by tego wieczoru zaprosić go na kolację, potem Brian zabrał ją na dancing. Nadal czuła się oszołomiona, ale Brian wcale się nie dziwił, że wygrała. Zasłużyła sobie na nagrodę. Był szczęśliwy, bo jego film też zdobył wyróżnienie. Oboje mieli swój wielki dzień. Kiedy w końcu Crystal została sama w swoim mieszkaniu, postawiła Oscara na stoliku, po czym usiadła i przyglądała się w milczeniu temu niezwykłemu wyrazowi uznania dla jej osiągnięć. Był to niezapomniany wieczór. Otrzymała nagrodę za to, że odważyła się wrócić do Hollywood. Znów pomyślała o ojcu… i o Spencerze… i o Zebie… o tych, których kochała najwięcej. Dwaj z nich już odeszli z jej życia. Ale miała Zeba i pewnego dnia nauczy go wszystkiego, czego nauczyli ją tamci. Żeby był uczciwy, skromny, pracowity, by kochał z całego serca, nie oglądając się na nic, i nigdy się nie bał realizować swych marzeń, choćby nie wiedzieć jak śmiałych.
Rozdział czterdziesty pierwszy
Wybory tamtego roku były szczególnie emocjonujące i Crystal razem z Brianem entuzjazmowała się ich przebiegem, Brian raz czy dwa pojechał na wschód, by wziąć udział w spotkaniach przedwyborczych. Crystal w tym czasie kręciła kolejny film. Po powrocie opisywał jej atmosferę panującą w Waszyngtonie. Był tam również, kiedy ogłoszono zwycięstwo Jacka Kennedy'ego. Wydawało się, że nadeszła nowa epoka, prawdziwa sielanka, której głównymi bohaterami stali się młody prezydent, jego piękna żona, słodka córeczka i dopiero co narodzony syn. Crystal spędziła piąte urodziny Zeba na ranczo. Po powrocie do Hollywood zdziwiła się, kiedy otrzymała zaproszenie na uroczysty bal, wydawany z okazji objęcia stanowiska prezydenta przez Kennedy'ego. Choć film, w którym teraz grała, miał być już wówczas ukończony, mimo wszystko wahała się, czy pojechać do Waszyngtonu. Bała się przypadkowego spotkania ze Spencerem.