Выбрать главу

– Jak ją nazwiecie?

– Jane Keiko Webster. Chciałem, by miała na imię Keiko, ale Hiroko pragnęła by dać dziecku amerykańskie imię. Może ma rację. – Mówiąc to posmutniał. Spojrzał na dolinę, w której oboje wzrastali. – Keiko to imię jej siostry, która zginęła w Hiroszimie.

Crystal skinęła głową, wiedziała o tym od Hiroko.

– Boyd, to prześliczna dziewczynka. Bądź dla niej dobry. – Słowa te zabrzmiały w jej ustach dosyć dziwnie. Miał dwadzieścia cztery lata i znali się od dziecka. Becky kiedyś próbowała go podrywać, ale bez skutku. Crystal żałowała, że nic z tego nie wyszło. To dobry, przyzwoity chłopak, zupełnie inny niż Tom Parker. Spojrzała rozmarzonym wzrokiem na wzgórza. Owego pięknego, wiosennego dnia słońce świeciło jasno na bezchmurnym niebie. – Mój tatuś był dla mnie zawsze taki dobry, to najlepszy człowiek, jakiego znałam. – Spojrzała na Boyda oczami pełnymi łez. Otarła je rogiem koszuli.

– Bardzo ci go brak.

– Tak. Poza tym… wszystko się teraz zmieniło. Nigdy nie byłam zbytnio związana z matką. Zawsze wolała Becky. – Powiedziała to rzeczowym tonem, wzdychając lekko. Leżała na wznak na ciepłej murawie. W pewnej chwili uśmiechnęła, się na wspomnienie czegoś. – Sądzę, że zawsze uważała, iż tatuś mnie rozpieszcza. I miała rację. Ale nie mogę powiedzieć, by mnie to martwiło. – Roześmiała się i przez moment znów sprawiała wrażenie dziecka. Zrobiło mu się jej żal.

– Sądzę, że powinienem do nich wrócić. Czy mam Hiroko coś przygotować do jedzenia? – Zupełnie nie wiedział, co dalej robić. Crystal uśmiechnęła się do niego.

– Jeśli będzie głodna. Mama mówiła, że Becky jadła po tym jak wilk, ale Willie urodził się bez komplikacji. Powiedz jej, by się nie przemęczała. – Podniosła się. – Przyjdę dziś po południu lub jutro, jeśli uda mi się wyrwać z domu. – Matka wiecznie znajdywała dla niej jakieś zajęcia. Teraz, kiedy Becky spodziewała się drugiego dziecka, kazała Crystal sprzątać dom siostry albo pomagać jej przy praniu. Czasami Crystal czuła się jak niewolnica szorując podłogę w pokoju Becky, podczas gdy siostra z matką siedziały w kuchni i piły kawę.

– Uważaj na siebie. – Stał zakłopotany, patrząc, jak Crystal odwiązuje konia, a potem rumieniąc się pocałował ją w policzek. – Dziękuję ci, Crystal. – Głos mu zachrypł ze wzruszenia. – Nigdy tego nie zapomnę.

– Ani ja. – Spojrzała mu prosto w oczy, przytrzymując wodze. – Ucałuj w moim imieniu Jane. – Wskoczyła na siodło i spojrzała na niego jeszcze raz.

Przez chwilę pomyślała o Spencerze. Teraz Boyd stał się jej jeszcze bliższy i w pewnej chwili zapragnęła mu powiedzieć o sobie i Spencerze. Ale co właściwie mogła mu powiedzieć? Że zakochała się w mężczyźnie, który najprawdopodobniej dawno już o niej zapomniał? Widzieli się przecież zaledwie dwa razy. Ale kiedy jechała do domu, uśmiechając się na myśl o dziecku, śpiącym w ramionach Hiroko, w pewnej chwili uświadomiła sobie, że marzy o Spencerze. To jedyne, co jej zostało – marzenia o nim, wspomnienia o ojcu i fotosy gwiazdorów filmowych, przyczepione do ścian jej sypialni.

Rozdział ósmy

Gdzie byłaś cały dzień? Wszędzie cię szukałam.

Kiedy Crystal wróciła do domu, matka czekała na nią w kuchni. Przez moment ogarnęła ją przemożna chęć, by opowiedzieć jej o wszystkim. Zdarzyło się coś tak pięknego, podniosłego, wzbudzającego nabożny lęk. Nagle, mimo że nie skończyła jeszcze siedemnastu lat, zrozumiała prawdziwą kobiecość.

– Wybrałam się na przejażdżkę konną.Nie sądziłam, że będę potrzebna.

– Twoja siostra nie najlepiej się czuje. Chcę, żebyś poszła do niej. – Crystal skinęła głową. Becky wiecznie coś dolegało, a przynajmniej nigdy się nie przyznawała, że nic jej nie jest. – Prosiła, żebyś zajęła się Williem.

– Dobrze – odparła Crystal.

Zawsze to samo, pomyślała.

W zlewie były nie pozmywane naczynia, Olivia zostawiła je specjalnie dla niej, Po zmyciu statków Crystal powędrowała przez pola do domku Parkerów. Tom słuchał radia. W pokoju unosił się odór piwa. Mały Willie raczkował na podłodze. W domu panował bałagan, a Becky leżała w łóżku, czytając czasopismo i paląc papierosa. Crystal zaproponowała, że przygotuje jej coś do jedzenia. Nie unosząc wzroku znad gazety skinęła głową. Crystal poszła do kuchni, by przyrządzić jej kanapkę.

– Zrób i dla mnie, dobrze, skarbie?! – zawołał Tom przepitym głosem. – I przynieś mi z lodówki jeszcze jedno piwo.

Weszła do pokoju i podała mu piwo. Wzięła Williego na ręce. Mieszał w popielniczce popiół z mlekiem ze swojej butelki. Kiedy Crystal przytuliła go, zaczął wesoło gaworzyć. Poczuła niemiły zapach i domyśliła się, że od rana nikt nie zmienił mu pieluszki.

– Gdzie byłaś? Słyszałem, że mama wszędzie cię szukała – zapytał Tom.

Miał na sobie przepocony podkoszulek. Crystal wszystko wydawało się w nim obleśne. Spojrzał na nią pożądliwie. Bardzo mu się podobała. Nudziła go gruba, wiecznie zmęczona i wściekła żona tak niepodobna do siostry, jakby nie łączyło ich żadne pokrewieństwo.

– Byłam z wizytą u znajomych – odpowiedziała wymijająco, trzymając dziecko na ręku.

– Masz nowego chłopaka?

– Nie – powiedziała oschle, kierując się do kuchni. Nogi, Crystal zdawały się nie mieć końca. Patrzył łakomie na jej pośladki w obcisłych dżinsach.

Do domu wróciła dopiero na kolację, kiedy już posprzątała u Parkerów zrobiła im lunch i wykąpała małego Williego. Ogarniały ją mdłości, kiedy widziała, jak zaniedbują chłopca, Becky spodziewała się drugiego dziecką i nic sobie nie robiła z tego, że Willie chodzi brudny i bez opieki, że płacze pół dnia z głodu, bo matce nie chce się przygotować obiadu. Tom wyszedł z domu wcześniej niż Crystal i dziewczyna odetchnęła z ulgą. Nie lubiła sposobu, w jaki na nią patrzył, i pytań o jej "chłopców". Nigdy z nikim nie chodziła. Miała jedynie swoje niewinne marzenia o Spencerze. Wszyscy odczuwali przed nią lęk, co było jej nawet na rękę. Nie miała z nimi nic wspólnego. Ich życie ograniczało się do doliny. Przecież istniał jeszcze jakiś inny świat, a oni nie pragnęli go nawet poznać. W przeciwieństwie do Crystal, która wciąż tęskniła za czymś więcej, niż miała jej do zaoferowania Dolina Alexander.

Becky nawet jej nie podziękowała za pomoc, a kiedy Crystal wróciła do domu, matka kazała jej obrać ziemniaki na kolację. Zrobiła, co jej polecono, ale zaraz potem poszła do swojego pokoju, zbyt zmęczona, by cokolwiek zjeść. Zanim usnęła, pomyślała chwilkę o Hiroko, obiecując sobie, że jutro rano, po kościele, odwiedzi ją. Musiała wymyślić jakiś sposób, by wymknąć się matce i siostrze. Wiecznie wynajdywały dla niej jakąś robotę. Za życia ojca było zupełnie inaczej. W ciągu tych dwóch miesięcy stała się jeszcze jedną parą rąk do pomocy w gospodarstwie, kimś do roboty i sprzątania po nich, kimś, na kogo można było nakrzyczeć i kogo można traktować z lekceważeniem. Widziała nienawiść w oczach swej matki, kiedy Olivia myślała, że córka na nią nie patrzy. Nie znosiła jej. Crystal zastanawiała się dlaczego, przecież nie zrobiła im nic złego.

Zajęcia w szkole skończyły się w czerwcu. Został jej jeszcze jeden rok nauki. A co potem? W jej życiu nic się nie zmieni. Nadal będzie pracowała na ranczo, patrząc, jak Tom niszczy wszystko, co stworzyli dziadek i ojciec, jak trwoni to, co Tad tak bardzo kochał. Tom zamierzał przyorać winogrona, bo po raz pierwszy od wielu lat nie udało się ich sprzedać. Pozbył się też większości bydła, twierdząc, że za dużo z nim kłopotu. Dzięki temu przybyło mu na koncie trochę pieniędzy, ale obniżyła się znacznie dochodowość ranczo, co wszyscy boleśnie odczuli.