– Crystal, nie możesz pozwolić, by uszło mu to na sucho – odezwał się Boyd, tym razem zupełnie spokojnie, choć w środku nadal wrzał gniewem. – Odwiozę cię do domu. – Wczoraj wieczorem nie zawiadomili jej matki. Całą uwagę skupili na Crystal. Zostawiła konia przed ich domem i wsiadła razem z Boydem do samochodu. Przez całą drogę milczała, zastanawiając się, co powinna teraz zrobić. Hiroko została w domu z Jane, ale na pożegnanie uścisnęła mocno swoją przyjaciółkę. Lecz Crystal nie była w stanie rozmawiać nawet z nią. Wstyd, strach i cierpienie odebrały jej mowę.
Boyd wszedł do domu razem z Crystal. Babka była w kuchni. Rzuciła jedno spojrzenie na swą wnuczkę, stojącą w dżinsach, pożyczonych od Boyda, na jej podrapaną twarz i włosy, których nie doprowadziła jeszcze do porządku po wypadkach ostatniej nocy, po czym pobiegła po córkę. Crystal wprawdzie się umyła, ale włosy nadal miała w nieładzie. Po chwili do pokoju wpadła matka, okręcając się w biegu szlafrokiem.
– Gdzieś się, do diabła, podziewała? O, mój Boże… – Spojrzała na Boyda i spytała: – A co ty tu robisz? – Od chwili, gdy poślubił Hiroko, tylko dwa razy gościł w tym domu: na ślubie Becky i chrzcinach jej dziecka. Od tamtej pory nie zapraszano go.
– Przywiozłem Crystal. Ostatnią noc spędziła u nas. – Nie spodobał mu się wyraz oczu Olivii Wyatt, nie było w nich współczucia, tylko oskarżenie. Nie podeszła do córki, spoglądającej na nią szklanym wzrokiem. Boyd pomógł Crystal usiąść na krześle, podczas gdy matka obserwowała ich bacznie.
– Jak mogłaś dopuścić do tego, by spotkało cię coś podobnego?
Boyd odwrócił się w stronę Olivii Wyatt i patrząc na nią gniewnie powiedział jej to, czego Crystal nie była w stanie z siebie wydusić:
– Została zgwałcona przez pani zięcia.
– To kłamstwo! – Podbiegła do nich, po czym zwróciła się do Boyda: – Wynoś się stąd. Sama się nią zajmę. – Swą córkę spytała zaś: – Jak śmiałaś powiedzieć mu coś takiego o mężu swej siostry?
Crystal spojrzała na matkę oniemiała ze zdumienia. Olivii było całkowicie obojętne, co spotkało jej młodszą córkę. Crystal nie mogła dłużej oszukiwać samej siebie. Ta kobieta jej nienawidziła. Może od samego dnia jej narodzin?! W tej chwili w Crystal coś pękło. W ciągu jednej nocy stała się dorosłą kobietą i zerwana została ostatnia nić wiążąca ją z rodziną. Boyd patrzył na Olivię, nie starając się nawet ukryć gniewu.
– Proszę na nią spojrzeć! Powinna być teraz w szpitalu, ale bała się tam jechać wczoraj wieczorem. – A on nie odważył się zmusić jej do tego.
– Wiecznie się gdzieś włóczy. Z kim wczoraj byłaś? Nie wróciłaś wieczorem do domu.
– Wróciłam… w stajni natknęłam się na Toma… nie chciał mnie wypuścić. Był pijany. – Głos miała martwy, podobnie jak wzrok. Ostatniej nocy coś w niej umarło. Coś, co na przekór wszystkiemu kazało jej kochać matkę. Teraz wszystko się skończyło. Zdradzili ją.
– Powinnam cię wypędzić z domu. Marsz do swojego pokoju!
Boyd nie wierzył własnym uszom. Odwrócił się do Crystal i spojrzał na nią współczująco.
– Crystal, wracaj do nas. Nie zostawaj tutaj.
Ale Crystal potrząsnęła jedynie głową. Musiała skończyć z tym wszystkim raz na zawsze i póki tego nie uczyni, nie może opuścić tego domu. Zrobi, co trzeba, i na dobre się stąd wyniesie. Odnosiła wrażenie, że matka wie o jej postanowieniu i pragnie, by Crystal opuściła ranczo. A więc wyjedzie stąd. Kiedy przyjdzie pora. Kiedy będzie gotowa.
Boyd przyglądał się jej.
– Crystal, proszę… nie zostawaj tu. – Ale ona nawet się nie poruszyła. Patrzyła na niego nic nie widzącymi oczami, zastanawiając się nad tym, co powinna teraz zrobić. Olivia podeszła do drzwi i otworzyła je na całą szerokość.
– Webster, powiedziałam ci, żebyś się stąd wynosił. Nie słyszałeś?
Naprężył wszystkie mięśnie, jakby zamierzał się na nią rzucić.
– Nigdzie nie pójdę.
– Czy mam wezwać szeryfa?
– Niczego bardziej nie pragnę, pani Wyatt.
– Daj spokój, Boyd… – odezwała się w końcu Crystal. – Nic mi nie będzie. Wracaj do domu… – Nie chciał dziewczyny zostawiać samej. Ale wyczytał zjej oczu, że Crystal chce, by sobie poszedł. – Nic mi nie będzie… wracaj do domu… – powiedziała zdecydowanym głosem, ale spoglądała na niego smutno i poważnie.
Wahał się przez dłuższą chwilę, nim ruszył w stronę drzwi, ani na moment nie spuszczając wzroku z Crystal.
– Jeszcze tu wrócę. – Zatrzasnął drzwi za sobą, a po chwili usłyszały warkot odjeżdżającej furgonetki.
Olivia zbliżyła się do Crystal i chciała ją spoliczkować, ale Crystal chwyciła matkę za ramię i mocno zacisnęła na nim palce, aż starsza kobieta skrzywiła się z bólu. Olivia cofnęła się, ogarnięta panicznym strachem.
– Nie zbliżaj się do mnie, słyszysz? Dosyć już od ciebie zniosłam, mamo… od ciebie i od Toma, i od wszystkich wkoło! – Głos jej drżał, oczy błyszczały. Nienawidziła ich za to, co zrobili, za to, że nigdy nie odwzajemniali jej miłości, za ból, który jej wiecznie zadawali. Przerażający czyn, jakiego Tom dopuścił się ostatniej nocy, sprawił, że przebrała się miarka. Pomyślała, czy Tom odważyłby się kiedykolwiek na to, gdyby po śmierci Tada matka traktowała ją inaczej. Ale wiedział, że nikt się za Crystal nie ujmie… więc co mu szkodziło? Minęła matkę i podeszła do szafy, w której ojciec przechowywał broń. Brakowało tylko jednej strzelby, tej, której używał Jared. Matka zaczęła krzyczeć. W drzwiach pokoju stanął Jared i przyglądał się całej scenie, nie rozumiejąc, o co chodzi.
– Co tu, u diabła… Crys… na litość boską, siostrzyczko, co ty robisz? – Dostrzegł wyraz oczu dziewczyny i w pierwszej chwili pomyślał, że zamierza zabić matkę. Olivia wykrzykiwała coś nieskładnie, a babka przyglądała się wszystkiemu, oniemiała z przerażenia.
– Nie wtrącaj się, Jar! – Wycelowała w niego karabin, a kiedy spojrzał jej w oczy, przemknęło mu przez głowę, czy przypadkiem nie zwariowała.
– Oddaj mi to! – Wyciągnął rękę po karabin, ale Crystal uderzyła go kolbą na tyle mocno, by dać mu do zrozumienia, że nie żartuje.
– Chce zabić Toma! – wykrzyknęła matka, a Crystal odwróciła się do Olivii, pałając takim gniewem, jakiego żadna z nich nigdy nie widziała. Ten gniew narastał w niej od miesięcy, zrodzony z bezradności i rozpaczy, z żalu po śmierci ojca, z głębokiej frustracji na widok tego, jak Tom niszczy wszystko, co z takim trudem tworzył Tad. Ale żadne z nich tego nie rozumiało.
– Masz całkowitą słuszność! – Spojrzała prosto w oczy Jaredowi. Nawet w napadzie furii, z rozwianymi włosami pomimo sińców na twarzy, wyglądała prześlicznie. – A jeśli chcesz wiedzieć dlaczego, idź zobacz do stajni.
– Co on takiego znów, u diabła, zrobił? – zapytał Jared zaniepokojony. Pomyślał, że Torn się upił i zastrzelił jakiegoś konia. Ale bardziej był przerażony tym, co zamierzała uczynić w odwecie jego siostra.
– Sam go spytaj. – Spoglądała lodowato to na matkę, to na brata.
– Nie wierz jej! Ona kłamie! – znów wydarła się Olivia.
– Dlaczego tak uważasz mamo? – spytała Crystal dziwnie spokojnym głosem. Teraz, kiedy w ręku ściskała karabin, odzyskiwała panowanie nad sobą. Nie była już bezbronną ofiarą gwałtu, zamierzała zabić Toma za to, co jej zrobił, i myśl ta sprawiła, że poczuła się znacznie lepiej. – Dlaczego sądzisz, że nie mógł tego zrobić? Dlaczego ja nigdy nie mam racji? – ze złości i rozgoryczenia rozpłakała się. Uświadomiła sobie bowiem, że matka jej nie kocha, a to sprawiło jej przejmujący ból. – Pamiętasz… – Ręce jej się trzęsły, kiedy mierzyła z karabinu ojca to do matki, to do Jareda, ale bez względu na to, co uczynią, nie zamierzała dać im się powstrzymać. – Pamiętasz… kiedy byłam małą dziewczynką… kochałaś mnie wtedy, prawda?…mówiłaś, że nigdy cię nie okłamywałam, w przeciwieństwie do Jara i Becky… i rzeczywiście tak było… nigdy cię nie oszukałam… ja ciebie też wtedy kochałam… – Zająknęła się. – Czemu mnie teraz tak nienawidzisz? Od śmierci ojca zachowujesz się tak jakbym ci coś zrobiła… a przecież nigdy cię nie skrzywdziłam… nigdy… prawda? – Przez moment w pokoju panowała cisza. W końcu matka przemówiła głosem pełnym nienawiści.