Wziął od Crystal gazetę i znalazł jakiś pokój do wynajęcia w dzielnicy włoskiej, w pobliżu Telegraph Hill, gdzieś w North Beach.
– Może zacznijmy od tego. Wydaje mi się, że ta część miasta jest przyjemniejsza od tej, gdzie znajdują się pokoje wybrane przez panią, a poza tym nie powinno tam być zbyt drogo. – Spostrzegł, że dziewczyna nie zauważyła, iż nie włączył licznika. Stać go było, by zawieźć taką miłą dziewczynę za darmo. Nie policzy jej ani centa, była taka młoda i piękna, że postanowił w miarę swoich możliwości pomóc jej. – Przyjechała pani w odwiedziny do znajomych? – W pewnej chwili przez głowę przemknęła mu myśl, czy przypadkiem jego pasażerka nie uciekła z domu, ale nie sprawiała wrażenia osoby ukrywającej się przed kimś. Wyglądała po prostu jak młoda dziewczyna, która po raz pierwszy znalazła się w wielkim mieście. Znów zerknął na jej odbicie w lusterku.
– Nie przyjechałam tu z wizytą – odparła, obrzucając go uważnym spojrzeniem. Starała się być pewna siebie, nie chciała, by się domyślił, jaka jest zielona.
– Skąd pani przychodzi?
– Z Doliny Alexander. To na północ od Napa. – Wymawiając te słowa posmutniała. Wydawało jej się, że minęły wieki, a nie godziny, odkąd ją opuściła.
– Zamierza się tu pani zatrzymać na kilka dni?
– Nie – powiedziała cicho, wyglądając przez okno. – Chcę tu zamieszkać. – Przez jakiś czas. A potem kto wie? Świat stał przed nią otworem, tak jak zapewniał ją kiedyś ojciec. A mimo to zmierzając w kierunku North Beach, odczuwała dotkliwy ból na myśl o tym, że opuściła rodzinne strony.
Dojechali do Market Street i skręcili na wschód. Jadąc wzdłuż Embarcadero minęli przystanie, potem dzielnicę chińską i w końcu dotarli do North Beach. Zatrzymali się przed małym, skromnym budynkiem z czystymi firankami w oknach. Na jego stopniach siedziały dwie starsze kobiety, pogrążone w ożywionej rozmowie. Obie miały gładko upięte włosy i czarne sukienki przewiązane białymi fartuchami. W pierwszej chwili ich widok przywiódł Crystal na myśl babcię Minervę. Siłą zmusiła się do wymazania tego porównania. Jej dni w dolinie należały już do przeszłości, podobnie jak wspomnienia przeżytych tam chwil i tamtejsi mieszkańcy. Podziękowała taksówkarzowi i spytała, ile jest mu winna za kurs.
– Nic… To drobiazg… – powiedział, wyraźnie speszony. Postanowił nie wziąć od niej ani centa i sprawić prezent temu dziecku. Była taka śliczna i młoda, że aż przyjemnie na nią patrzeć. Podziękowała mu i wysiadła. Popatrzył, jak podchodzi do dwóch starszych pań, niosąc w ręku walizkę, po czym odjechał, pogwizdując sobie cicho. Miał nadzieję, że dziewczyna sobie poradzi. Była młoda, bardzo piękna i sprawiała wrażenie osoby zaradnej. Kobiety też to zauważyły. Spytała je o pokój do wynajęcia. Zanim odpowiedziały, przyglądały się dziewczynie przez dłuższą chwilę, a później wymieniły między sobą kilka słów po włosku.
– Słucham? – Kiedy postawiła walizkę na chodniku, wydała im się jeszcze młodsza. Twarz okalała jej aureola jasnych włosów. Kobiety gapiły się w milczeniu. Crystal ciekawa była, co sobie myślą. – Pokój… czy wiedzą panie coś o pokoju do wynajęcia?
– Czemu nie jesteś w szkole? – Starsza z kobiet przyglądała jej się podejrzliwie, mnąc w rękach fartuch. Miała duże, czarne oczy i twarz pooraną zmarszczkami.
– Skończyłam szkołę w zeszłym roku – skłamała, podczas gdy kobiety nadal spoglądały na nią uważnie. – Czy mogę zobaczyć pokój? – Postanowiła, że nie da im się zbić z tropu.
– Być może. Masz pracę? – Kobieta ponownie usiadła na schodkach.
Crystal uśmiechnęła się do niej. Czuła się niepewnie, ale nadrabiała miną. Co zrobi, jeśli się okaże, że aby wynająć pokój, musi najpierw zdobyć jakąś pracę? Poczuła ogarniającą ją panikę, ale postanowiła powiedzieć prawdę, a przynajmniej część prawdy. Zresztą nie miała innego wyjścia.
– Jeszcze nie. Przyjechałam dziś po południu. Zamierzam rozejrzeć się za pracą, jak tylko znajdę sobie pokój.
– Skąd jesteś?
– Z doliny leżącej kilka godzin drogi stąd na północ.
– Twoi rodzice wiedzą, że tu przyjechałaś? – Podobnie jak taksówkarz pomyślała sobie, czy dziewczyna przypadkiem nie uciekła z domu, ale Crystal potrząsnęła głową. Jej oczy nie powiedziały starszej kobiecie nic.
– Moi rodzice nie żyją – oświadczyła z mocą.
Kobieta milczała przez dłuższą chwilę, a potem wolno wstała, nie odrywając oczu od Crystal. Jeszcze nigdy nie widziała dziewczyny o takiej urodzie, z takimi jasnymi włosami, długimi nogami, o tak delikatnych rysach twarzy.
– Wygląda jak gwiazda filmowa – powiedziała w dialekcie sycylijskim do swej przyjaciółki. – Pokażę ci pokój. Przekonaj się, czy ci odpowiada.
– Dziękuję. – Crystal wzięła walizkę. Sprawiała wrażenie spokojnej i opanowanej.
Pokój okazał się malutki i duszny. Kiedyś na piętrze było czteroizbowe mieszkanie. Po przebudowie uzyskano sześć pokoi, które starsza pani wynajmowała lokatorom. Mieli do swej dyspozycji jedną wspólną łazienkę. Kobieta zajmowała jedyny pokój z własną łazienką. Mieścił się na parterze, tuż obok kuchni, z której lokatorzy mogli korzystać za dodatkową opłatą pięciu dolarów miesięcznie. Wynajęcie samego pokoju kosztowało czterdzieści pięć dolarów na miesiąc. Stały w nim tylko podstawowe sprzęty, okno wychodziło na oficynę, ale Crystal oceniła, że wart jest tych pieniędzy. Nie wiedziała, gdzie mogłaby znaleźć coś lepszego. Zresztą pokój okazał się czysty, w drzwiach zaś tkwił solidny zamek. Pomyślała, że będzie tu bezpieczna z tą starszą kobietą, bacznie obserwującą, co robią jej lokatorzy.
– Musisz zapłacić gotówką za cały miesiąc z góry. Gdybyś się chciała wyprowadzić, musisz powiadomić mnie na dwa tygodnie naprzód. – Nigdy się jeszcze nie zdarzyło, by ją ktoś uprzedził, że się wyprowadza. Lokatorzy pojawiali się i znikali, ale kobieta utrzymywała dom w czystości i wynajmowała pokoje jedynie porządnym ludziom. Nie tolerowała pijaków, prostytutek ani mężczyzn sprowadzających sobie kobiety. Akceptowała tylko schludne, spokojne osoby, takie jak Crystal. W tej chwili na drugim piętrze mieszkali dwaj starsi panowie i młoda dziewczyna, a na piętrze, na którym znajdował się pokój Crystal – trzy dziewczyny i młodzieniec sprzedający polisy ubezpieczeniowe. – Jeśli nie zdobędziesz pracy, nie będziesz mogła zatrzymać pokoju, chyba że masz tyle pieniędzy, że nie musisz pracować.
– Postaram się jak najszybciej znaleźć jakieś zajęcie – powiedziała Crystal, patrząc kobiecie prosto w oczy. Wysupłała z portmonetki cztery banknoty dziesięciodolarowe i pięć jedynek. Były to pieniądze zarobione w przydrożnej gospodzie. Cieszyła się, że udało jej się nieco oszczędzić. Jej rówieśniczki trwoniły pieniądze na nylony, kino i napoje gazowane, tymczasem Crystal odkładała prawie każdy zarobiony grosz, kryjąc się z tym przed matką. – Czy są tu w pobliżu jakieś restauracje, poszukujące ludzi do pracy?
Starsza kobieta roześmiała się. Było mnóstwo takich lokali, ale wiedziała, że w żadnym z nich nie zatrudnią Crystal.
– Mówisz po włosku?
Crystal potrząsnęła głową, uśmiechając się.
– Nie.
– To musisz sobie poszukać pracy gdzie indziej. W tych okolicach nie zatrudniają takich dziewczyn jak ty. – Była za piękna i za młoda, w restauracjach w North Beach pracowali jako kelnerzy tylko młodzi Włosi. – Spróbuj w centrum.