Выбрать главу

– Złapaliście coś?- spytała Elizabeth. Była we wspaniałym nastroju. Ubóstwiała pobyty nad jeziorem, bo miała okazję spotykać się ze swymi starymi znajomymi. Poza tym odpowiadał jej szum wokół osoby Spencera.

– Parę starych kaloszy. – Uśmiechnął się. Wyglądał lepiej niż przez ostatnie kilka dni. Rozmowa z ojcem zmniejszyła napięcie, które tak mu ciążyło. – Trzy minogi… – pochylił się nad nią, a ona udała, że się przed nim ogania -…i całus dla mej niebogi. – Pozwoliła mu się jednak pocałować. Poszli na górę. Podczas gdy Spencer brał prysznic, Elizabeth piłowała sobie paznokcie. Przypomniała mu o przyjęciu, na które mieli iść wieczorem. Spojrzał na nią błagalnie. – Zostańmy dziś w domu.

– Najdroższy, nie możemy. Spodziewają się nas. A są przyjaciółmi mego ojca.

– Powiedz im, że boli cię głowa, albo że odnowiły się moje rany, odniesione na wojnie. – Uśmiechnął się do niej. Chciał spędzić ten wieczór tylko z Elizabeth. Odkąd powrócił, ani chwili nie byli tylko we dwoje, ale jego żonie zdawało się to wcale nie przeszkadzać.

– Jutro. Obiecuję. – Ale nazajutrz przyjechał jej brat i Elizabeth doszła do wniosku, że zachowaliby się niegrzecznie, gdyby nie dotrzymali im towarzystwa. A następnego dnia znów poszli na jakieś wytworne przyjęcie. Czuł się tak, jakby znalazł się w więzieniu, tyle że zamiast wodą pojono go szampanem. Choć otoczony był tłumem ludzi, dokuczała mu samotność. Kiedy leżał z Elizabeth nad jeziorem, próbował jej to wytłumaczyć, ale odparła, że go nie rozumie. – Jak możesz się czuć samotny w towarzystwie takich wyjątkowych ludzi?

– Nie jestem jeszcze gotów do spotkań z nimi. Chcę być tylko z tobą, rozmawiać z tobą, od nowa cię poznawać. – Ale nie przyjmowała tego do wiadomości. W pewnej chwili zrozumiał, co musi zrobić. Postanowił podczas weekendu pojechać do Los Angeles. Wiedział już, co powie Crystal. Podjął decyzję. A po powrocie oświadczy Elizabeth, że chce się z nią rozwieść. Zamierzał jej o tym powiedzieć, kiedy wyjadą znad jeziora. Nie chciał, by doszło do nieprzyjemnej sceny w obecności ich rodziców.

– Ale przecież moi rodzice specjalnie z myślą o tobie zaprosili kilka osób. – Nie ukrywała swego gniewu. Zapraszali gości specjalnie dla niego prawie co wieczór.

– Przykro mi. Nic na to nie poradzę. Mam coś do załatwienia w Los Angeles – odparł chłodno. W końcu wiedział, co powinien zrobić.

– Cóż to za sprawa? – Spojrzała na niego podejrzliwie. Przecież jeszcze nawet nigdzie nie pracował.

– Dotyczy pewnej inwestycji jeszcze z czasów, kiedy studiowałem prawo.

– Czy nie może trochę zaczekać?

– Nie. Ani chwili. Elizabeth, to bardzo ważna sprawa. Muszę tam jechać. – Przed wyjazdem nie zadzwonił do Crystal. Zamierzał zrobić jej niespodziankę i zatelefonować tuż przed spotkaniem.

Kiedy wyjeżdżał, Elizabeth była wciąż nadąsana. W San Francisco zostawił samochód przed domem, a stamtąd taksówką wyruszył na lotnisko. W Los Angeles znalazł się po dwugodzinnym locie. Było parne, sierpniowe popołudnie. Taksówką dotarł do miasta i zatrzymał się w hotelu Beverly Hills. Za pokój zapłacił pieniędzmi pożyczonymi od ojca. Kiedy tylko przybył do hotelu, nakręcił numer, który otrzymał od Pearl. Odebrała pokojówka. W słuchawce padło imię jakiegoś "Salvatore". Spencer uśmiechnął się sam do siebie. Wyglądało na to, że Crystal zawsze wynajmuje pokoje od Włochów. Poprosił do aparatu Crystal Wyatt. Powiedziano, że jest w pracy. Pearl wspominała, że Crystal kręci następny film. Spencer spytał, gdzie może ją znaleźć. Nagle poczuł, że w jego życiu zapanował ład. Odzyskał spokój ducha i miał wrażenie, że jest znowu panem własnego losu. Wiedział, że podjął słuszną decyzję.

– W MGM – odpowiedziała kobieta i podała Spencerowi numer studia. Zapisał go sobie, po czym pośpiesznie opuścił hotel, wsiadł do taksówki i podał kierowcy adres znaleziony w książce telefonicznej. Okazało się, że jest tam spory kawałek drogi. Kiedy myślał o rychłym spotkaniu z Crystal, czuł, jak mu wali serce. Nigdy jeszcze nie był w takim stanie. Wiedział, że musi jej wiele rzeczy wytłumaczyć i przeprosić za swoje szalone zachowanie. Zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest winien, ale mieli przed sobą całe życie i zdąży jej to wszystko wynagrodzić. Siedział na tylnym siedzeniu i uśmiechał się do siebie, myśląc o Crystal oraz ich wspólnej przyszłości.

Brama do MGM była imponująca. Spencer rozglądał się wkoło niczym turysta. Strażnikowi, który ich zatrzymał, wyjaśnił, że chce się spotkać z Crystal Wyatt. Podał mu tytuł filmu, który kręcono z jej udziałem. Wartownik oświadczył, że wstęp na plan tego filmu jest dozwolony tylko za specjalnymi przepustkami. Ale kiedy Spencer powiedział mu, gdzie spędził ostatnie trzy lata, strażnik się zawahał. W Korei zginął jego syn i mężczyzna gotów był zrobić wszystko dla każdego powracającego stamtąd żołnierza.

– Proszę nikomu nie mówić, że pana wpuściłem – powiedział, po czym pozwolił im przejechać.

Spencer podziękował mu. Taksówkarz skierował się do studia, które wskazał im wartownik. Po drodze mijali ich aktorzy w barwnych kostiumach. Byli wśród nich kowboje, Indianie, gangsterzy oraz piękne dziewczyny w kostiumach kąpielowych i obcisłych sukniach. Był to zupełnie inny świat niż nocny klub Harry'ego w San Francisco. Spencer zapłacił taksówkarzowi, zatrzymał się na chwilę i rozejrzał wkoło, po czym ostrożnie skierował się w stronę studia. Mieściło się w olbrzymim budynku, wielkości niemal hangaru lotniczego. Już z daleka dostrzegł grupkę ludzi stojących w świetle reflektorów. Jakiś mężczyzna wykrzykiwał coś, a pozostali słuchali go w skupieniu. Spencer stał cichutko, a kiedy dziesięć minut później ogłoszono przerwę, podszedł bliżej. Wtem ujrzał Crystal. Stała tyłem do niego, ale nawet z tej odległości natychmiast ją poznał. Zapragnął podbiec i ją objąć. Nie chciał jednak nikomu przeszkadzać, więc zbliżał się ostrożnie. W pewnej chwili Crystal, jakby wyczuwając jego obecność, odwróciła się i oboje znieruchomieli. Była taka jak dawniej, tylko jeszcze piękniejsza niż trzy lata temu. Nie znalazł w niej już nic z dziecka, na jego miejscu pojawiła się niezwykła kobieta. Włosy miała zaczesane do tyłu i upięte w kok, ubrana była w białą suknię bez ramiączek i białe atłasowe pantofelki. Na sukni i na butach skrzyły się malutkie gwiazdeczki. Wyglądała jak postać z bajki. Do oczu napłynęły mu łzy. Wolno ruszyła w jego stronę. Nie powiedziała ani słowa, tylko stała i wpatrywała się w Spencera. Nagle poczuł ją w ramionach. Całowała go, a jemu omal serce nie wyskoczyło z piersi. Nigdy nie kochał Crystal bardziej niż w tej chwili. Przeżył wojnę, by wrócić i znów trzymać ją w ramionach. Tego właśnie szukał w San Francisco, lecz nie znalazł. Dopiero tu odnalazł szczęście, zresztą tak jak się tego spodziewał.

– O, mój Boże… nie masz nawet pojęcia, jak bardzo za tobą tęskniłem… – Tuląc ją przypomniał sobie wszystkie udręki, całe osamotnienie, wszelkie nieszczęścia. Po policzkach płynęły im łzy. Crystal uświadomiła sobie, co zrobiła, i serce pękało jej z bólu. Powiedziała sobie, ze Spencer nie wróci, tymczasem przyjechał, a ona mieszkała z Erniem Salvatore. Ale nie chciała teraz myśleć o Erniem. Nie chciała myśleć o nikim. Liczył się tylko Spencer. Tulił ją i obsypywał pocałunkami, a ona dotykała jego twarzy spragnionymi ustami. – Najdroższa, kocham tylko ciebie… – Oderwał się od niej i spojrzał.

– Jesteś taka piękna. – Uśmiechnął się do niej czule, niczym dumny ojciec. – Zostałaś gwiazdą filmową?

Speszyła się trochę. Znów go pocałowała.

– Jeszcze nie, ale pewnego dnia zostanę. Film, w którym teraz występuję, jest moją wielką szansą – Powiedziała Spencerowi, u boku jakich aktorów gra. Był pod wrażeniem. A więc podczas jego nieobecności zrealizowała swoje dziecięce marzenia. Wyjechała do Hollywood i zaczęła grać w filmach.