W pewnej chwili Crystal położyła palec na ustach i szepnęła: – Szykują się do kręcenia następnego ujęcia. Chodź do mojej garderoby. – Poszedł za nią na palcach do pokoju, w którym przebierała się, jadła i godzinami studiowała rolę. Było to małe pomieszczenie, ale czyste i posprzątane. Jakaś kobieta przygotowywała kostium Crystal do następnej sceny. Crystal uśmiechnęła się do niej i poprosiła, by zostawiła ich samych, po czym zwróciła się do Spencera: – Jestem wolna przez najbliższą godzinę. – Przyjrzała mu się uważnie, chcąc wyczytać z jego twarzy, czemu przyjechał, gdzie był, kiedy wrócił do kraju, czy nadal jest żonaty. – Czy to nie sen? Czy to naprawdę ty? – Spojrzała na niego z lękiem i przypomniała sobie długie miesiące jego milczenia. Usiedli. Trzymając Crystal za ręce próbował jej wszystko wytłumaczyć – samotność, ból, wewnętrzne rozdarcie, rozpacz, uczucie, że już nic się nie liczy poza tymi nie kończącymi się cierpieniami i zniszczeniami, których był świadkiem.
– Wydawało mi się, że to, co zostawiłem w kraju, stało się nierealne… przez jakiś czas nawet ty przestałaś dla mnie istnieć naprawdę. Bałem się, że już nigdy tu nie wrócę. Nie umiałem z nikim o tym rozmawiać. A listy, jakie otrzymywałem, tylko potęgowały nastrój beznadziei. Wszyscy pisali do mnie o normalnym, beztroskim życiu, co jeszcze pogłębiało kontrast między ich położeniem a moim. Wydaje mi się, że nie ja jeden cierpiałem na podobne załamanie. Podczas lotu do kraju rozmawialiśmy na ten temat. Wcześniej nikt nie chciał mówić o swoich uczuciach. Wszyscy ukrywali stan depresji, w przeciwnym razie nie wiadomo, czy wytrzymalibyśmy w Korei. Nigdy nie byłem taki zobojętniały, zdesperowany i nieszczęśliwy. Myślę, że to już historia… tyle że trudno zapomnieć, co tam przeszliśmy. – Mówiąc to, patrzył na nią poważnie.
– Doszłam do wniosku, że postanowiłeś skończyć naszą znajomość – powiedziała cicho. To przekonanie doprowadziło do wielkich zmian w jej życiu. Sprowadziło ją do Hollywood i popchnęło w ramiona Erniego. Uważała, że nie ma nic do stracenia, a Salvatore był dla niej taki dobry. Tyle dla niej zrobił, czuła się wobec niego zobowiązana. Przy nim wszystko stawało się proste.
– Nie zerwałbym z tobą tak bez słowa wyjaśnienia. Zupełnie wtedy nie wiedziałem, co robić… listy, które otrzymywałem od Elizabeth, wywoływały we mnie poczucie winy. Spodziewała się, że wrócę do niej, że wszystko będzie tak jak dawniej. A ja zdawałem sobie sprawę z tego, że nie potrafię tak żyć. Spotkaliśmy się parę razy w Tokio, ale po powrocie do Korei czułem się jeszcze gorzej. Zupełnie, jakbym spędził weekend z nieznajomą. Teraz jest tak samo. Wróciłem dwa tygodnie temu i czuję, że jeszcze trochę, a zwariuję. – Spojrzał na Crystal, ale odwróciła wzrok. Teraz ona czuła się winna. Miała wobec Erniego dług wdzięczności.
– Po powrocie próbowałem cię odszukać – ciągnął Spencer. – Poszedłem do domu pani Castagna, ale powiedziano mi, że się wyprowadziłaś. Udałem się więc do klubu Harry'ego, ale był już nieczynny… – Składając jej tę relację, poczuł na nowo rozpacz, która go wtedy ogarnęła.
Crystal nie zdziwiła się, że domem pani Castagna zarządza teraz ktoś inny. Na swój ostatni list do staruszki, wysłany kilka miesięcy temu, otrzymała w odpowiedzi pocztówkę od jej syna. Informował w niej, że jego matka umarła. Crystal z żalem przyjęła tę wiadomość. Lubiła panią Castagna.
– W końcu Pearl dała mi numer do ciebie. Zadzwoniłem natychmiast po przylocie do Los Angeles. Twoja gospodyni powiedziała mi, gdzie cię szukać. I oto jestem. – Uśmiechnął się. Crystal nie powiedziała mu, że telefon odebrała nie jej gospodyni, tylko pokojówka, a dokładnie rzecz biorąc – pokojówka Erniego.
– Jakie są twoje zamiary względem Elizabeth? – Serce waliło jej jak młotem, gdy zadawała to pytanie. Częścią swego "ja" modliła się, by Spencer postanowił się nie rozwodzić. Ułatwiłby jej tym zadanie, przynajmniej na jakiś czas. Nie mogła tak po prostu rozstać się z Erniem, nie po tym, co dla niej zrobił. Choć podobnie jak między Spencerem i Elizabeth, między Crystal i Erniem. nie było miłości.
Spencer przygotował sobie odpowiedź na to pytanie podczas lotu. Zamierzał powiadomić Elizabeth o swojej decyzji zaraz po przyjeździe do Waszyngtonu. Potem chciał spakować swoje rzeczy – a przynajmniej to, co mu zostało – i pierwszym samolotem wrócić do Kalifornii. Zresztą i tak nie miał pracy. Równie dobrze jak w Waszyngtonie czy Nowym Jorku, mógł spróbować poszukać jakiegoś zajęcia w Los Angeles. Dla prawnika wszędzie znajdzie się praca. Kiedy tylko gdzieś się zaczepi i otrzyma rozwód, zamierzał poślubić Crystal, jeśli oczywiście go zechce. Było to takie proste.
Uśmiechnął się do niej. Był zbyt szczęśliwy, by odczuwać wyrzuty sumienia.
– Chcę rozwieść się z Elizabeth. Myślę, że już dawno powinienem to zrobić. Wydaje mi się, że wiedziałem, iż to nieuniknione, już trzy lata temu, jeszcze przed wyjazdem do Korei. Ale wtedy wydawało mi się to czymś okrutnym wobec niej. Przecież dopiero co się pobraliśmy. Sam nie wiem. Lecz byłem skończonym głupcem, że nie rozwiodłem się z nią od razu wtedy. Nie jestem w stanie dłużej znosić tej szopki. Wiem, że zachowam się jak skończony łobuz, tak długo przecież na mnie czekała… – Przypomniał sobie, co mu powiedział ojciec na motorówce. – Choć nawet nie wiem, czy jej na mnie zależy. Jedyne, co się dla niej liczy, to praca i te cholerne przyjęcia. – Oczywiście upraszczał nieco, ale niewiele, sądząc po tym, co zobaczył po powrocie z Korei. – Jest teraz nad jeziorem, za kilka dni lecimy do Waszyngtonu. – Spojrzał Crystal prosto w oczy. – Nasze małżeństwo prawie się skończyło. Mogę tu być za tydzień lub dwa. Jak tylko znajdę pracę, wystąpię o rozwód… i zaraz potem możemy się pobrać. – Był pewien, że Elizabeth nie będzie stawiała specjalnych przeszkód.
Nagle spojrzał zaniepokojony na Crystal. A jeśli ona zmieniła zdanie? Choć sądząc po tym, jak go powitała, nie podejrzewał, by się rozmyśliła. Na wszelki wypadek dodał jednak: – Jeśli oczywiście nadal chcesz ze mną być. – No i jeżeli Elizabeth da mu rozwód. Ale nie wątpił, że Elizabeth wyrazi zgodę, gdy jej powie, co sądzi o ich związku.
Crystal patrzyła na niego przez dłuższą chwilę w milczeniu. Do oczu napłynęły jej łzy. Czekała na ten moment, marzyła o nim podczas nieobecności Spencera, wreszcie zwątpiła, czy kiedykolwiek nastąpi. Doszła do wniosku, że Spencer wybrał Elizabeth i nawet nie pokwapił się, by ją o tym powiadomić.
– No więc…? – spytał, patrząc na jej zapłakaną twarz. Nie wiedział, czy są to łzy radości, czy goryczy. Wziął ją w ramiona i przytulił mocno. Uśmiechnął się i powiedział: -Nie płacz, najdroższa. Nie będzie tak źle. Obiecuję. Zaopiekuję się tobą… Przysięgam. – Zawsze pragnął tylko jej. Delikatnie wyswobodziła się z jego objęć i potrząsnęła głową. Tyle mu jeszcze miała do powiedzenia…
– Może to ty mnie nie zechcesz. – Musiała mu powiedzieć o Erniem.
– Trudno mi sobie wyobrazić, co mogłoby stać się tego powodem. Chyba że podczas mojej nieobecności poślubiłaś innego – dodał z uśmiechem, pewny, że tego nie zrobiła. – Ale nawet tę przeszkodę da się pokonać. Możemy razem pojechać na sześć tygodni do Reno i tam wszystko załatwić, łącznie z naszym ślubem – zakończył żartobliwie.
Patrzyła na niego z taką miną, jakby za chwilę miało jej pęknąć serce. A więc stało się najgorzej, jak tylko mogło. Spencer będzie w końcu wolny, a tymczasem ona związała się z Erniem. Gdyby do niej pisał… gdyby utrzymywał z nią kontakt… gdyby jej wszystko wytłumaczył… nagle przypomniała sobie list, na który nie odpowiedziała. Pomyślała wtedy, że jest już za późno, nie chciała się dłużej zadręczać ani niczego udawać. Trwało to już tyle czasu, a kiedy jej napisał, że podczas urlopu spotkał się w Tokio z Elizabeth, pomyślała, że postanowił zostać ze swoją żoną.