– To ta dziewczyna z nocnego klubu, prawda? – Pamiętała ją. Na tym polegał urok Crystal. Kto raz ją ujrzał, nigdy nie mógł zapomnieć. Wolno skinął głową. A więc prawda wyszła na jaw. Dawno temu okłamał Elizabeth Barclay. Ale wmawiał sobie, że jest w niej zakochany. Skinął wolno głową, nie spuszczając z niej oczu. Ogarnęły go żal i wyrzuty sumienia. Lecz ich małżeństwo od samego początku było omyłką i oboje o tym wiedzieli. – Zabawne – zamyśliła się Elizabeth. – Zawsze mi się wydawało, że to o nią chodzi. Wciąż pamiętam wyraz twojej twarzy owej nocy. Wyglądałeś jak rażony piorunem. – Uśmiechnął się. Dokładnie takich słów użył dawno temu, tłumacząc jej, czego pragnie. Myślał o Crystal nawet wtedy, kiedy w Palm Beach mówił Elizabeth, że czeka na błyskawicę i trzask pioruna.
– Jedziesz? – spytała, patrząc na niego.
– Tak.
Pokiwała głową i zgasiła światło. Leżał w łóżku obok niej, a głowę zaprzątały mu wyłącznie myśli o Crystal, spędzającej tę noc w kalifornijskim więzieniu.
Rozdział trzydziesty trzeci
Brama otworzyła się ze złowieszczym szczękiem. Zaprowadzono go do małego pomieszczenia z wielkim oknem. W pokoju stał zniszczony drewniany stół i dwa krzesła. Strażnik wyszedł i zamknął za sobą drzwi na klucz. Samo przebywanie tutaj przejmowało człowieka dreszczem. Kiedy wprowadzono Crystal w niebieskim, więziennym ubraniu, Spencerowi na chwilę odjęło mowę. Ręce miała skute kajdankami. Spojrzała na niego oczami rozszerzonymi z przerażenia. Na ten widok o mało nie pękło mu serce. Oswobodzili jej ręce, a potem zostawili ich samych. Jako adwokat nie śmiał nawet pocałować Crystal. Patrzył na nią i czuł jak ogarnia go fala miłości. Kiedy spojrzeli na siebie, wiedział, że jest kochany. Mieli wrażenie, jakby w ogóle nie było tych ostatnich dwunastu miesięcy. W Spencera wstąpiła jakaś nowa energia. Obawiał się, że w pokoju jest zainstalowany podsłuch, więc mówił przyciszonym głosem, nie odrywając od niej oczu. Ujął rękę Crystal, nie mając odwagi przyznać się do tego, co czuje. Uchwyciła się go kurczowo, a do oczu napłynęły jej łzy. Tak bardzo za nim tęskniła, a ostatni rok przypominał jakiś zły sen.
– Dobrze się czujesz?
Skinęła głową i. usiadła, nie puszczając dłoni Spencera. Milczał przez kilka minut, nim zaczął jej zadawać pytania. Wyznała mu wszystko. Był wstrząśnięty opowieścią Crystal. Salvatore traktował ją jak niewolnicę; dobrze pilnował swoje dziewczyny, trzymał w przysłowiowej złotej klatce. Przez kilka ostatnich miesięcy stała się właściwie jego więźniem i mogła robić tylko to, na co jej zezwolił. Występowała w filmach, chodziła na przyjęcia, resztę czasu spędzała w domu, pilnie strzeżona. Często dochodziło między nimi do gwałtownych scen. Ernie wiedział, że nic mu nie grozi ze strony Crystal. Jedynym mężczyzną w jej życiu pozostał Spencer.
– Czy ktoś był świadkiem waszych kłótni?
– Pokojówki i kierowca.
– A jacyś jego znajomi?
– Niektórzy. Na ogół zabierał ich do Malibu. Nie wtajemniczał mnie w swoje interesy. – Podejrzewała, że spotykał się też z innymi kobietami. W ciągu ostatnich miesięcy kilka razy wykorzystał Crystal seksualnie, raz podbił jej oko i przez dwa tygodnie nie mogła się pokazać na planie filmowym. Wiadomość o tym dotarła do dziennikarzy. Wyjaśniono im, że miała wypadek i dlatego nie pojawiała się w studio. W tym czasie nagrywała ścieżkę dźwiękową filmu, bo zaczęto jej powierzać role śpiewane.
– Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie? – Spencer ze ściśniętym sercem słuchał opowieści Crystal.
– Powiedział, że cię zabije, jeśli kiedykolwiek do ciebie zadzwonię. Zorientował się, kim dla mnie jesteś, jak cię tylko zobaczył. Właśnie dlatego… zawahała się -… zadzwoniłam do ciebie rok temu i powiedziałam, że między nami wszystko skończone. Bałam się o ciebie. – Spojrzała na niego smutno, zdając sobie sprawę z bólu, jaki mu wtedy sprawiła. Ale Spencerowi serce zabiło mocniej. A więc kochała go i zerwała z nim, by go chronić. Spojrzał na nią i uśmiechnął się ciepło. Crystal powiedziała, że Ernie kilka razy groził, że i ją zabije, szczególnie ostatnio, kiedy ciągle dochodziło między nimi do awantur o kontrakt. – Zgarniał wszystko co do grosza. Mnie dawał pieniądze tylko na zakup strojów.
Traktował ją jak alfons prostytutkę, pomyślał Spencer, ale nic nie powiedział. Siedział i słuchał, czasami robił notatki, gdy uznał, że Crystal powiedziała coś szczególnie ważnego. Wypytywał ją o daty, wydarzenia, ludzi i miejsca. W ciągu ostatnich miesięcy przeżyła prawdziwy koszmar.
– Wydawało mi się, że wszystko zawdzięczam Erniemu. Nie rozumiałam, jaką w rzeczywistości pełni rolę. – Spojrzała Spencerowi prosto w oczy. Słuchał, a serce topniało w nim jak wosk. Wreszcie dowiedział się, czemu zabroniła mu wrócić do Kalifornii. – Sądzę, że zawsze uważał, iż jestem jego własnością. Byłam dla niego tylko przedmiotem. Czymś, co tanio kupił, a na czym dużo zarabiał, korzystną inwestycją. Początkowo pozwalał mi wierzyć, że wszystko robi tylko dla mnie. – Spojrzała na Spencera. – Wydawało mi się, że winna mu jestem wdzięczność – powiedziała z goryczą. W końcu zabrał mi wszystko, co miałam, nawet ciebie. – Spencer doskonale to pamiętał.
– A co działo się potem?
– Często się kłóciliśmy, dochodziło nawet do rękoczynów.
– Przy świadkach?
– Czasami. – Była z nim szczerą. – Kiedyś zwierzyłam się Heddzie, że zamierzam zerwać kontrakt z Erniem i znaleźć sobie nowego agenta. Kiedy się o tym dowiedział, o mało mnie nie zabił. Sądzę, że może miał układy z jakimiś ludźmi, których reakcji się obawiał. Ale nigdy się tego nie dowiem, bo widziałam swój kontrakt tylko raz, w dniu, kiedy go bez czytania podpisałam. – Urwały się nawet jej kontakty z Harrym i Pearl. Stopniowo Salvatore odizolował Crystal od wszystkich. Mogła tylko pracować. Obsadzano ją w coraz większych rolach, w coraz lepszych filmach. Jego inwestycja okazała się dochodowa. Była niczym koń wyścigowy, zgarniający wszystkie nagrody…
– Czy tego wieczoru, kiedy zabito Erniego, też doszło między wami do bójki?
– Tak, na plaży. Mówiłam ci o niej. Tym razem oddałam mu, i to nieźle. Zdaje się, że zaczęła mu nawet lecieć krew, ale nie obchodziło mnie to. Nienawidziłam go, Spencerze. Był złym człowiekiem i sądzę, że naprawdę mógłby mnie zabić.
– Czy ktokolwiek widział go wtedy, takiego zakrwawionego? Albo kiedy go uderzyłaś?
– Chyba sąsiad. Wyszedł na spacer z psem. Powiedział policji, że widział, jak rzuciłam się na Erniego z kijem. To nieprawda. W jednej dłoni trzymałam kawałek drewna, wyrzuconego przez fale na brzeg. Uderzyłam go drugą ręką – Spencer pokiwał głową i zapisał sobie coś. Słuchał jej, a za oknem przechadzał się strażnik.
– Co było potem?
– Wróciłam do domu, wkrótce zjawił się też Ernie. Znów mnie uderzył.
– Czy został ci jakiś ślad?
– Nie. Na ogół starał się mnie tak bić, by nie zostawiać śladów. Nie chciał, bym miała opóźnienie w pracy. Każdy mój dzień nieobecności na planie oznaczał dla Erniego i jego przyjaciół stratę pieniędzy.