– Wiesz, kim są ci ludzie? – Crystal potrząsnęła jedynie głową – Co zaszło później? – Stopniowo tworzył sobie obraz sytuacji. Chciał poznać wszystkie szczegóły, zanim zwróci się do jakiegoś adwokata, by wystąpił jako jej obrońca. Pragnął wynająć najlepszego specjalistę, jaki tylko istnieje. Żałował, że nigdy dotąd nie zajmował się sprawami karnymi. Crystal potrzebny był ktoś naprawdę dobry i Spencer zamierzał pozyskać kogoś takiego.
Westchnęła i wytarła nos w białą, czystą chusteczkę, którą jej podał. Spojrzała na niego z wdzięcznością. Zamknęła oczy i spróbowała zebrać myśli.
– Nie wiem… Kręciłam się po domu… jeszcze długo się sprzeczaliśmy. Stłukłam lampę.
– W jaki sposób?
– Rzuciłam nią w Erniego.
– Trafiłaś?
– Niestety nie. – Uśmiechnęła się przez łzy. Po chwili uśmiech zniknął z jej twarzy. – Potem oświadczył, że oczekuje kogoś i kazał mi wrócić do Beverly Hills.
– Czy powiedział, kogo się spodziewa?
– Nigdy mi tego nie mówił.
– Czy ktoś widział, jak odjeżdżałaś… sąsiad? Służący?
– Byliśmy sami.
– O której godzinie się rozstaliście?
– Około ósmej. Nazajutrz musiałam stawić się na planie, choć chętnie wzięłabym wolny dzień. Wcześnie położyłam się do łóżka. Ernie powiedział, że zostanie na noc w Malibu. Rozmawiałam z nim wtedy po raz ostatni. Nigdy go już nie zobaczyłam. O piątej rano kierowca jak zwykle zawiózł mnie do studia. – Zająknęła się, wypowiadając następne słowa. – O dziewiątej na planie pojawiła się policja… powiedzieli… powiedzieli, że Ernie nie żyje. Znaleziono go z pięcioma kulami w głowie. Przypuszczają, że umarł koło północy.
– Znaleźli broń?
Skinęła głową wyraźnie przestraszona.
– Tak… fale wyrzuciły ją na brzeg. Ktoś chciał się pozbyć kompromitującego dowodu, ale widocznie za blisko rzucił… na piasku znaleziono ślady stóp kobiety… Spencerze… – Zaczęła szlochać. – Przysięgam, że go nie zabiłam.
– Czy kiedykolwiek widziałaś ten pistolet? – Ścisnął jej dłonie.
– Należał do Erniego. Widziałam go kilka razy w biurku. Może bał się, żebym go nie użyła, bo jakiś czas temu broń zniknęła z szuflady… ponownie zobaczyłam pistolet dopiero wczoraj rano, na policji.
– Czy znasz kogoś, kto mógłby pragnąć jego śmierci?
– Nie wiem… nie wiem…
W ciągu ostatniego roku z pewnością zebrałoby się dosyć faktów, mogących świadczyć o tym, że Crystal miała powód, by zabić Erniego. Ale Spencer wiedział, że to jeszcze niczego nie dowodzi. A przy znajomościach, o które podejrzewał Salvatore, mógł to zrobić każdy. Ktoś, kogo okantował w interesach, jakaś porzucona kobieta, facet, którego oszukał w grze w karty, nienawidzący go podwładny, a nawet któryś z jego szefów. Ale Spencer zdawał sobie również sprawę z tego, że ktokolwiek to był, jeśli należał do świata przestępczego, wszystkie ślady zostaną dokładnie zatarte i policja nigdy nie złapie prawdziwego zabójcy. Całą winę przypiszą Crystal. Idealnie pasowała na morderczynię.
– Jak myślisz, co się ze mną stanie? – spytała szeptem.
Najchętniej nie odpowiedziałby na to pytanie. Jeśli nie uda się jej wybronić, Crystal groziło dożywotnie więzienie albo coś jeszcze gorszego. Nie chciał nawet o tym myśleć. Wiedział jedynie, że nie może dopuścić do wyroku skazującego.
– Nie chcę cię okłamywać. To trudna sprawa. Miałaś motyw i okazję, brakuje ci alibi. To sytuacja najgorsza z możliwych. Zbyt wiele osób wie o istniejącym między wami konflikcie. Każdy na twoim miejscu znienawidziłby tego człowieka. Wielka szkoda, że nie masz świadków na to, że tamtego wieczoru opuściłaś Malibu i pojechałaś do Beverly Hills. Jesteś pewna, że nikt cię nie widział?
– Chyba nikt. No bo któż mógłby to być?
– Spróbuj sobie wszystko przypomnieć. Będziemy potrzebowali dobrego detektywa. – Już postanowił, że sam pokryje wszystkie koszty. Wiedział, że Crystal nie ma ani grosza. Całą forsę zgarniał Salvatore.
– Co zamierzasz teraz zrobić? – Spojrzała na niego oczami pełnymi lęku. Musiała wrócić do celi, co ją napawało przerażeniem. Strażnicy gapili się na nią, a kilka współtowarzyszek z celi okazywało duże zainteresowanie swojej "gwiazdce filmowej". Pobyt Crystal Wyatt w areszcie w Los Angeles stanowił wielkie wydarzenie. Spencer chciał jak najszybciej ją stąd wydostać. Ale wszystkie próby uwolnienia Crystal za kaucją okazały się tego dnia bezowocne. Próbował uzyskać zmianę wysuniętego przeciwko niej oskarżenia na nieumyślne zabójstwo, ale upierali się, że to morderstwo z premedytacją, więc Crystal pozostanie w areszcie do samego procesu. Musi jakoś wytrwać. Kiedy wrócił do hotelu, zadzwonił do dwóch kolegów ze studiów. Dali mu nazwiska najlepszych adwokatów od spraw karnych, praktykujących w Los Angeles. Jednak większość z nich nie paliła się, by zająć się tą sprawą, wina Crystal wydawała im się zbyt oczywista, kilku dało mu wprost do zrozumienia, że sprawa pięknej i bestii jest poniżej ich godności. Wściekły odłożył słuchawkę i stał, rozglądając się po pokoju. A więc decyzja została podjęta za niego. Żadnemu z nich nie powierzyłby obrony Crystal. Sam zajmie się tą sprawą. Modlił się tylko, by podołał. Ryzykowali wszystko. Jej życie i wspólną przyszłość.
Tego wieczoru zadzwonił do Elizabeth i do swej pracy z informacją, że podjął się obrony w procesie Crystal. Szefa niezbyt ucieszyła ta wiadomość, a Elizabeth była wprost wściekła. Świetnie pamiętał jej wcześniejsze pogróżki, ale nie miały one teraz dla niego żadnego znaczenia. W grę wchodziło życie Crystal i postanowił go bronić.
– Jak długo to wszystko będzie trwało, Spencerze? – spytała, kiedy oświadczył, że wystąpi jako oficjalny adwokat Crystal.
– Jeszcze nie wiem. Mamy prawo domagać się, by rozprawa rozpoczęła się w ciągu trzydziestu dni, ale proces może trwać tygodnie. Sądzę, że zostanę tutaj dwa miesiące, może nawet dłużej. – Westchnął i wyciągnął się na kanapie. To był bardzo męczący dzień i poza tym, że udało mu się wydobyć z Crystal wszystkie szczegóły wydarzenia, nie osiągnął nic.
Elizabeth nie ukrywała swej wściekłości, kiedy dowiedziała się, jak długo Spencer zamierza pozostać w Kalifornii.
– Widzę, że nie nosisz się z zamiarem powrotu do domu na Gwiazdkę. – Do świąt Bożego Narodzenia pozostał zaledwie miesiąc. Mieli jak zwykle spędzić je wspólnie z Barclayami w Palm Beach.
– Sądziłem, że nie będę mile widzianym gościem.
– I nie myliłeś się. Ale co, u diabła, mam powiedzieć swoim rodzicom? – No właśnie. Zachowanie pozorów nadal wydawało jej się ważniejsze, niż ratowanie ich małżeństwa. Choć właściwie nie mieli już czego ratować. W końcu się dowiedział, czym rok temu kierowała się Crystal, nie chcąc się z nim więcej spotykać.
– Myślę, że jakiekolwiek tłumaczenia okażą się zbędne. O tym procesie będą się rozpisywały wszystkie gazety. – Kiedy opuszczał budynek aresztu, kilku reporterów zrobiło mu zdjęcia. Następnego ranka spodziewał się ujrzeć swoją fotografię w prasie.
– Wspaniale. A co z twoją pracą? Odnoszę wrażenie, że nie pomyślałeś o tym. – Zawdzięczał swoją posadę teściowi. Wyglądało na to, że wszystko ma dzięki niemu, nie wyłączając żony.
– Powiedziałem, że muszę wziąć urlop. Myślę, że rząd da sobie radę i beze mnie. Jeśli mnie zwolnią, to trudno, będę sobie musiał poszukać innego zajęcia. – Jeśli w ogóle wróci. Ale jeszcze nie pora, by sobie tym zaprzątać głowę.
– Sądząc z twoich słów, wszystko jest dziecinnie proste.
– Cóż, wcale tak nie jest. Ale próbuję zrobić, co w mojej mocy. Elizabeth, zagrożone jest życie tej dziewczyny. I nie zamierzam odwrócić się teraz do niej plecami.