Przez długie tygodnie nalegała na Spencera, by powiedział, że nie zabiła Erniego, że nawet jej nie było w chwili, gdy ktoś do niego strzelał. Ale Spencer wiedział, że wtedy nie mieliby żadnych szans. Jedyne, co mógł zrobić, to jako ofiarę przedstawić Crystal, a nie Erniego:
– Panie przewodniczący, jaki jest werdykt ławy przysięgłych? Czy oskarżona jest winna morderstwa z premedytacją, czy też nie? – spytał sędzia. Nastąpiła przerwa, która zdawała się nie mieć końca.
Przewodniczący odchrząknął i spojrzał na Crystal. Spencer próbował wyczytać coś z jego twarzy. Czy odczuwał zadowolenie? Czy też przykro mu było, że sędziowie wydali właśnie taki werdykt, a nie inny?
– Niewinna, Wysoki Sądzie. – Znów spojrzał na Crystal, uśmiechając się nieśmiało.
Sędzia stuknął swym młotkiem, a Crystal padła w ramiona Spencera. Mało nie zemdlała. Ława przysięgłych doszła do wniosku, że to oczywisty przypadek działania w obronie własnej. Crystal była wolna. Nieważne, że do końca swych dni musi żyć z piętnem morderczyni. Była wolna. Spencer objął ją i przytulił. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie śmiał jej dotknąć. Teraz trzymał w ramionach zapłakaną Crystal, a wokół nich tłoczyli się ludzie. Wpuszczono reporterów, zewsząd błyskały flesze. Spencer pośpiesznie wyprowadził Crystal z sali rozpraw. Przed budynkiem czekał na nich samochód z kierowcą. Musieli sobie torować drogę przez tłum. Sprawie nadano duży rozgłos, ale kimkolwiek był prawdziwy zabójca, mógł teraz spać spokojnie. Morderstwo przypisano Crystal, lecz uniewinniono ją. I to wyłącznie dzięki Spencerowi.
Jeszcze w samochodzie płakała, nie mogąc uwierzyć, że już po wszystkim. Nie chciała wracać po tych kilka rzeczy, które zostały w areszcie. Nie chciała oglądać Hollywood ani tego, co dostała od Erniego. Pragnęła stąd wyjechać.
Zatrzymali się na chwilę w hotelu, w którym mieszkał Spencer. Spakował się i godzinę później już byli w drodze do San Francisco.
– Nie mogę w to uwierzyć – szepnęła, kiedy jechali na północ. – Jestem wolna. – Nigdy jeszcze to słowo nie wydawało jej się bardziej słodkie. I tak oto w lutowe popołudnie Crystal u boku Spencera opuściła Hollywood, do którego przybyła dwa lata wcześniej.
Rozdział trzydziesty czwarty
Przejechawszy trzydzieści kilometrów Spencer skręcił na pobocze i zatrzymał wóz. Siedział i przyglądał się Crystal. Uśmiechnęła się do niego. Było już po wszystkim, skończył się cały ten koszmar i to Spencer uratował jej życie. Uśmiechnął się i tak mocno przytulił Crystal, że na chwilę aż zaparło jej dech.
– Mój Boże, udało się nam.
Płakała i śmiała się jednocześnie. Spojrzała na niego, a później znów wtuliła się w jego ramiona, pragnąc nigdy już nie rozstawać się ze swym ukochanym.
– To ty wygrałeś. Ja siedziałam zdjęta śmiertelnym strachem.
– Ja też się bałem – szepnął, tuląc ją. Po chwili usiadł prosto i spojrzał na nią tak, jak nie śmiał patrzeć od chwili przyjazdu do Kalifornii. Ale teraz nikt ich nie obserwował. W końcu byli sami. Przez całą drogę sprawdzał w lusterku, czy nie jadą za nimi jacyś dziennikarze. – Jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałem. – Nawet nie chciał myśleć, co by się stało, gdyby uznano Crystal za winną. Ale wydano wyrok uniewinniający. Teraz oboje musieli odzyskać równowagę. Chciał zostać z nią jakiś czas i porozmawiać o wspólnej przyszłości. Nagle wybuchnął śmiechem. W takim pośpiechu opuścili miasto, że nawet nie wiedział, dokąd jadą. – Dokąd chcesz jechać? – Odruchowo skierował się w stronę San Francisco.
– Nie wiem. – Nadal znajdowała się w szoku. Jeszcze kilka godzin temu było zagrożone jej życie, teraz świat stał przed nią otworem. Wystawiła twarz na promienie zimowego słońca. Miała na sobie prostą sukienkę, którą kupił dla niej Spencer. – Chcę przez chwilę posiedzieć tu, rozkoszując się świeżym powietrzem. Myślałam, że już nigdy nie wyjdę na wolność. – Nie powiedział jej, że chwilami on też tak myślał. Z hotelu zadzwonił do ojca i pochwalił się, że wygrał sprawę. Ojciec pogratulował mu i spytał, kiedy wraca. Spencer jeszcze nie wiedział. Chciał odpocząć gdzieś z dala od dziennikarzy i policji. Podczas całego procesu reporterzy doprowadzali go do szaleństwa. Spytał Crystal, czy brakuje jej Hollywood.
– Hollywood? – Zamyśliła się, a po chwili pokręciła głową. – Właściwie nie. Brak mi pracy… śpiewania… grania w filmie. Bardzo to lubiłam. Reszta nie miała znaczenia. – O mało nie przypłaciła tego życiem. Ernie nawet po śmierci okazał się groźny. – Zresztą i tak nigdy nie będę mogła tam wrócić.
– Dlaczego? Jeśli zechcesz, zawsze możesz wrócić. – Ale zrozumiałby ją, gdyby nie miała na to ochoty.
– Nie, nie mogę. Przepisy o moralności nie zezwalają wytwórniom filmowym zatrudniać morderczyń – odparła ze śmiechem. Spencer uruchomił silnik. Crystal wyjrzała przez okno. Świat jeszcze nigdy nie wydał jej się piękniejszy. Wyraźniej niż zwykle dostrzegała kolory. Wszystko było takie zielone i niebieskie. Spojrzała na Spencera. – Zawdzięczam ci życie. Ale myślę, że wiesz o tym. – Dotknęła jego ręki i przysunęła się do niego bliżej. Odmłodniała. Napięcie minęło, tylko z oczu można było wyczytać, jakie przeżyła piekło. Spencer delikatnie musnął policzek Crystal, po czym pochylił się i pocałował ją.
– Tak cię kocham. Chyba bym umarł, gdyby coś ci się stało. – Przywarła do niego, niczym zagubione dziecko, a on otoczył ją ramieniem i przytulił do siebie.
– Nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś… – Nie mogła dokończyć. Spencer obejmował ją, obserwując szosę.
– Nie myśl już o tym, Crystal. Już po wszystkim. – Jadąc w kierunku San Francisco rozważali, gdzie powinna zatrzymać się Crystal. Jeszcze nie zdecydowała. Teraz pragnęła jedynie jak najszybciej opuścić Los Angeles i uciec jak najdalej. Chciała spotkać się z Harrym oraz Pearl i być ze Spencerem. Mieli sobie dużo do powiedzenia teraz, kiedy wiedział, że rok temu zerwała z nim z powodu pogróżek Erniego.
Do San Francisco dotarli o dziesiątej wieczorem i udali się prosto do Harry'ego. Wiedział już o wszystkim z radia. Uściskali się z Crystal, płacząc ze wzruszenia, potem Harry postawił im drinka. Od Harry'ego pojechali do hotelu "Fairmont". Spencer wynajął dwa pokoje na wypadek, gdyby ktoś z obsługi hotelu powiadomił o ich przyjeździe dziennikarzy. Ucieszył się, kiedy się okazało, że pokoje sąsiadują ze sobą. Crystal stała w drzwiach i patrzyła na niego. W pewnej chwili poczuła, że nogi uginają się pod nią. Spencer chwycił ją w ramiona i położył na łóżku. Tulili się przez długie godziny, odkrywając na nowo to, co obydwoje tak dobrze pamiętali z dawnych lat. Kiedy w końcu Crystal usnęła, zgasił światło. Obudziła się dopiero rano. Czekał już na nią z kawą i rogalikami. Uśmiechnął się patrząc, jak się przeciąga, a po chwili wślizgnął się pod koc.