Выбрать главу

– Sądzę, że korzyść jest obopólna. – Wciąż intrygowało go, czyje dziecko urodziła Crystal. – Czy razem z wami mieszka na ranczo ojciec dziecka? – Przypuszczał, że właśnie dlatego bezpośrednio po ukończeniu prac nad filmem wracała na ranczo. Nie tylko do syna, ale również do jego ojca.

Potrząsnęła głową. Już się pogodziła ze swym losem. Uważała, że postąpiła słusznie, pozwalając Spencerowi odejść. Zawsze sprawiało jej przyjemność, gdy czytała w gazetach o jego sukcesach. Odszedł z jej życia, ale miała Zeba. Był to prawdziwy dar… dar od Boga.

– Nie, wyjechał, zanim Zeb przyszedł na świat. Nawet nie wie o tym, że został ojcem.

– Musiało ci być bardzo ciężko. – Brian spojrzał na nią pełen podziwu.

Uśmiechnęła się. Były w jej życiu rzeczy, których żałowała, ale nigdy nie wyrzucała sobie, że zdecydowała się na urodzenie dziecka. Zaczęli rozmawiać o następnym filmie, Brian miał już gotowy plan kolejnego obrazu. Kiedy płacił rachunek, rzucił z uśmiechem:

– Zobaczysz, jeszcze trochę, a dostaniesz Oscara.

Niespecjalnie jej zależało na tym wyróżnieniu. Znów była gwiazdą, i to wielką. Wszędzie ją poznawano, często proszono o autografy. Kiedy udawała się na ranczo, starała się jak najmniej rzucać w oczy. Nie chciała, by ktokolwiek dowiedział się o Zebie i żeby informacja o tym przedostała się do prasy.

Po tej rozmowie Brian jeszcze kilka razy zaprosił ją na kolację, a po ukończeniu prac nad filmem wydał wielkie przyjęcie. Poprosił kilku przyjaciół, by zostali dłużej, i Crystal znalazła się wśród nich. O świcie obserwowali wschód słońca, potem podano im na tarasie śniadanie. Brian opowiedział Crystal o swych synach. Obaj zginęli na wojnie, jego małżeństwo nie wytrzymało tej próby. W końcu rozwiódł się, a żona wróciła do Nowego Jorku. Wyznał Crystal, że wywołało to radykalne zmiany w jego życiu. Nie miał ochoty na ponowny ożenek. Zrozumiała teraz, czemu odmówił, gdy zaprosiła go kiedyś na ranczo. Wiedział o Zebie, niczego przed nim nie ukrywała, nic ich nie łączyło poza pracą. Zapraszając go chciała mu okazać sympatię, jaką do niego czuła. Ale widok Zeba byłby dla Briana zbyt bolesny. Wyjaśnił Crystal, że nie lubi teraz przebywać w pobliżu dzieci, bo wtedy zaraz przypominają mu się jego synowie. Oboje ciężko doświadczeni przez życie, dojrzalej spoglądali na świat. Było to widoczne w filmach, które kręcił Brian, oraz w sposobie gry Crystal.

Rozmawiali przez cztery godziny i kiedy już wszyscy goście wyszli, odwiózł ją do domu. Za kilka dni znów wybierała się na ranczo. Zamierzała tam zostać przez letnie miesiące, a na planie filmowym pojawić się jesienią. Po raz pierwszy miała współpracować z innym reżyserem. Brian twierdził, że taka zmiana dobrze jej zrobi. Po tym filmie miał już dla niej następną propozycję. Wyglądało na to, że będzie miała pracę przez kilka najbliższych lat. Kiedy znaleźli się na miejscu, zaprosiła go na górę, ale oświadczył, że jest zbyt zmęczony całonocnym przyjęciem. Po południu zadzwonił jednak, pytając, czy nie miałaby ochoty przed wyjazdem zjeść z nim kolacji. Była wzruszona, że zatelefonował.

Poszli do restauracji w Glendale. Usiedli przy stoliku w głębi sali. Crystal odniosła wrażenie, że Brian jest dziwnie smutny. Ciekawa była, co jest tego przyczyną i zdumiała się, gdy ujął jej rękę w swoje potężne dłonie.

– Nie wiem, jak ci to powiedzieć. Długo nad tym myślałem, ale teraz wydaje mi się, że to strasznie głupi pomysł. – Zastanawiała się, co go trapi. Uśmiechnęła się do niego serdecznie. Darzyła Briana ogromną sympatią. Była wzruszona, że Ford tak bardzo ceni sobie jej przyjaźń. – Kiedy wrócisz, chciałbym spędzić z tobą kilka dni. Będzie mi ciebie brakowało, kiedy zaczniesz pracować z kimś innym.

– Z największą chęcią spędzę z tobą kilka dni. – Roześmiała się cicho. – A praca przy nowym filmie nie potrwa długo. Poza tym w styczniu zaczniemy kręcić nasz kolejny obraz. – Zorientował się, że go nie zrozumiała.

– Crystal, chciałbym gdzieś z tobą wyjechać na kilka dni. – Spojrzała spłoszona. Pierwszy raz zaproponował jej coś takiego. – Już dawno z nikim nie czułem się tak dobrze, jak z tobą. – Dziwił się sobie, że powiedział Crystal o swych synach. Od lat z nikim o nich nie rozmawiał. Większość czasu wolnego spędzał samotnie. Zajmował się ogrodem, czytał, chodził na długie spacery, pracował nad nowymi pomysłami i zapoznawał się ze scenariuszami kolejnych filmów. Był chyba jedynym takim statecznym, spokojnym, mądrym, dystyngowanym i szacownym mieszkańcem w całym zwariowanym Hollywood.

– Czy chciałbyś przyjechać na ranczo? – Ponowiła swoje zaproszenie, ciekawa, jak tym razem Brian je przyjmie. Uśmiechnął się i potrząsnął głową.

– Nie chcę zabierać ci twego prywatnego czasu. Moglibyśmy pojechać gdzieś, kiedy stamtąd wrócisz. – A co potem? Czy nadal będą przyjaciółmi?

Trochę ją to niepokoiło, ale w drodze do domu Brian rozwiał wszystkie obawy Crystal. – Nie myśl, że się w tobie zakochałem. Wydaje mi się, że już nikogo nie potrafię pokochać. Mam to za sobą. Prowadzę teraz spokojne życie. – Uśmiechnął się. – Nie chcę dzieci, małżeństwa, obowiązków, kłamstw. Chcę mieć przyjaciela, z którym dobrze mi się rozmawia, kogoś, kto byłby ze mną od czasu do czasu, wcale nie zawsze. Naprawdę nie pragnę niczego więcej i wydaje mi się, że choć jesteś jeszcze taka młoda, tęsknisz za tym samym co ja. Lubisz ciężko pracować, osiągać sukcesy, a potem wracać na swoje ranczo. Mam rację? – Skinęła głową. Dobrze ją znał.

– Tak. Miałam już w życiu wszystko, czego pragnęłam. Mężczyznę, którego kochałam całą duszą i sercem, sukces… a teraz Zeba. Chyba wystarczy.

– Nie, nie wystarczy. Pewnego dnia chciałbym cię zobaczyć z kimś, na kim ci będzie zależało. Ale teraz zachowam się jak egoista – uśmiechnął się – i będzie mi miło usłyszeć, że zgadzasz się poświęcić nieco swego czasu takiemu starcowi jak ja.

Słysząc to wybuchnęła śmiechem. Wyglądał na dwadzieścia lat młodszego, niż był w rzeczywistości, a już przynajmniej na dziesięć. Dbał o siebie. Grał w tenisa, dużo pływał, rzadko zarywał noce i nigdy nie hulał. Nie słyszała, by kiedykolwiek związał się z jakąś gwiazdką, a nawet z uznaną sławą kina. Był taki, na jakiego wyglądał – pracowity i cholernie sympatyczny.

– Kiedy wracasz?

– Zaraz po Święcie Pracy. – Wkrótce potem przystępowała do kręcenia nowego filmu. Sprawiał wrażenie całkowicie zadowolonego. Mógł czekać nawet tak długo i nie zamierzał odwiedzać jej na ranczo w dolinie.

W ciągu lata dzwonił do Crystal kilka razy, wysłał parę książek, które sądził, że powinny się jej spodobać, a na urodziny – wspaniały kapelusz kowbojski. W tym roku skończyła dwadzieścia osiem lat. Czasami myślała o Brianie. Wydawał się inny niż mężczyźni, których poznała wcześniej. Kiedy wróciła do Los Angeles, Brian czekał na nią, tak jak obiecał. Wyjechali na kilka dni do Puerto Vallarta. Brian nie znikał tak jak Ernie, nie prowadził żadnych tajemniczych interesów ze swymi "przyjaciółmi", którzy prawdopodobnie później go zamordowali i pozwolili, by winą za jego śmierć obarczono Crystal.

Nowy film okazał się dobry. Wyglądało na to, że nikt nie zauważył zmiany, jaka zaszła w życiu prywatnym Crystal. Jej związek z Brianem Fordem cechowała dyskrecja, jak zresztą całe życie Forda. Okazało się, że Ford miał powiązania ze światem polityki i przekazywał olbrzymie kwoty na rzecz Demokratów. Szczególną sympatią darzył młodego Jacka Kennedy'ego, który ubiegał się właśnie o stanowisko prezydenta. W końcu ludzie zaczęli się domyślać, że Crystal coś łączy z Brianem. Zawsze pokazywała się tylko z nim. Ale w Hollywood Brian Ford był świętością. Nie plotkowano o nim, nie wścibiano nosa w jego sprawy. Z czasem w podobny sposób zaczęto też traktować Crystal, co jej bardzo odpowiadało. Uważała, że prasa i tak za dużo o niej pisze. Znajdowała się u szczytu sławy, i była teraz szanowaną aktorką. W kwietniu spełniło się marzenie Briana. Nominacja zaskoczyła Crystal. Na uroczystości ogłoszenia laureatów nagród Akademii Filmowej siedziała z zapartym tchem, obserwując, jak otwierają koperty z nazwiskami wyróżnionych osób. Nagle usłyszała swoje imię. Nie wierzyła własnym uszom. Uznano, że jest najlepszą aktorką. Było to tym cenniejsze, że nagrodę otrzymała za rolę w jednym z filmów Briana. Ścisnął rękę Crystal, gdy wyczytano jej nazwisko. Przez chwilę siedziała oniemiała, bojąc się poruszyć, myślała, że się przesłyszała. Potem wstała i poszła w stronę estrady. Zerwały się oklaski, kamery zwróciły się w jej stronę. Wciąż nie wierzyła, że dzieje się to naprawdę. Widziała wszystko zamazane. Drżącymi dłońmi odebrała statuetkę i spojrzała tam, gdzie wiedziała, że siedzi Brian.