Выбрать главу

Belle i Perry ze swą drużyną naturalnie wygrali zgadywanki zeszłego wieczora. To niesprawiedliwe, że oboje znaleźli się po jednej stronie. Belle była tak radosna, jakby nic nie zaszło w pokoju muzycznym. Więc on też był wesół.

– Co wy robicie, na Boga? – zapytał Claude. – Wyglądacie, jakbyście stali przed plutonem egzekucyjnym.

W odpowiedzi dały się słyszeć niepewne śmiechy i wszyscy postąpili parę kroków do przodu. Wszyscy poza Jackiem, który nieco się odwrócił i oparł plecami o ścianę. Skrzyżował ręce na piersiach.

Kiedyś nienawidził tego, że Belle jest aktorką. Po prostu nienawidził. I chociaż wiele razy widział ją na scenie, nie chciał przyznać, że jest utalentowana. Była piękna. To jej uroda zwracała uwagę widzów. Mężczyzn przyciągała do teatru możliwość oglądania jej, spotkania się z nią za kulisami i kupienia jej względów. I nic ponadto. Albo usiłował to sobie wmówić. Nie rozumiał wtedy złożoności całej sprawy.

Nie powinien był zabrać jej do pokoju w gospodzie, kiedy dowiedział się, że jest aktorką. Mógłby to zrobić, gdyby jej tylko pożądał. Ale beznadziejnie się w niej zakochał. Gdy zobaczył ją na scenie, powinien był wyjść z teatru i tej wiosny omijać z daleka Hyde Park. Może wówczas oszczędziłby sobie goryczy.

Z zamyślenia wyrwał go jej śmiech.

– Obiecuję, że was nie zjem – powiedziała. Zgromadzeni zaśmiali się już trochę pewniej.

– Przykro mi, że zajmuję wam wolny czas i zmuszam was do pracy. Ale jak powiedziałam księżnej, nie musicie uczyć się na pamięć swoich kwestii ani nawet jakoś szczególnie odgrywać ról. Jeśli tylko będziecie czytać odpowiednie partie, przyrzekam, że ja wezmę na siebie cały ciężar przedstawienia.

Wielki Boże – pomyślał Jack mrużąc oczy – ona jest równie sprytna jak babka. Jego krewni natomiast pospieszyli z jedyną możliwą odpowiedzią.

– Ależ, hrabino – odezwał się Perry – grać z panią to dla nas ogromna przyjemność. Wbrew temu, co mogłoby się pani wydawać. Nie moglibyśmy spojrzeć sobie potem w oczy, gdybyśmy nie postarali się zagrać najlepiej, jak potrafimy, i nie nauczyli się tekstu na pamięć. Byłby wstyd, gdyby ktoś musiał nam go podpowiadać.

– Jeśli człowiek poważnie się do tego zabierze, łatwo jest się nauczyć roli na pamięć – powiedziała Annę. -I nietrudno wcielić się w graną postać, jeżeli myśli się o niej, a nie o sobie.

– Niech mnie kule biją! – Freddie włączył się do rozmowy. – Ostatnim razem nauczyłem się swojej kwestii i nawet ją zapamiętałem. Jeśli mnie się udało, i wy dacie sobie radę. Bo ja nie jestem zbyt inteligentny, hrabino.

– Ależ, Freddie – rzekła Annę ze słodyczą, która zwykle bawiła, a jednocześnie wzruszała Jacka. – To nieprawda. Po prostu jesteś rozważniejszy niż większość ludzi i zastanawiasz się nad tym, co masz powiedzieć.

– W żadnym razie nie chcielibyśmy zepsuć ci przedstawienia, Isabello, nie przygotowawszy się do niego -dodał Alex. – A odrobina pracy nikomu nie zaszkodzi, jak sądzę.

I powiedział to Alex, ten, który gotów był dopuścić się brutalnego morderstwa – pomyślał Jack z niesmakiem.

– Bez wątpienia uzna nas pani, hrabino, za zwykłych amatorów – rzekł Claude. – Ale przed Bożym Narodzeniem każdy będzie już znał swą rolę i zagra ją tak, jak powinna być zagrana. W przeciwnym razie będzie się tłumaczyć przede mną.

– Cudownie. – Isabella splotła dłonie i uśmiechnęła się uroczo do wszystkich. – Doskonale.

Jej wzrok napotkał spojrzenie Jacka stojącego po drugiej stronie sali balowej.

Claude postanowił, że aktorzy przeczytają role wszystkich postaci występujących w wybranych fragmentach sztuk, tak by jako reżyser mógł się zorientować, co może osiągnąć z takimi amatorami. Potem wyznaczy się plan prób dla każdej sceny.

Zaczęto od sceny z „Kupca weneckiego", potem był fragment „Poskromienia złośnicy". Jack obserwował to z daleka. Nadal stał z założonymi rękami, opierając się o ścianę.

Ona właściwie nie gra – zauważył – tylko po prostu czyta rolę. A jednak przy niej wszyscy, nawet Perry, zachowywali się i mówili, jakby nigdy jeszcze niczego nie grali, a nawet nie czytali wcześniej swoich kwestii na głos.

I chociaż Belle mówiła cicho, za każdym razem stawała się inną osobą, zupełnie różną od siebie samej. W jednej scenie była pewną siebie, inteligentną, sprytną Porcją, w następnej – nieznośną, ponurą, uszczypliwą Kasią. Ale ona i Alex mieli odegrać dwie sceny z „Poskromienia złośnicy". W tej drugiej Kasia staje się spokojną, uległą żoną. I Belle nią była.

Ciekawe – pomyślał Jack z niechętnym podziwem -jak wypadną te sceny w Boże Narodzenie, kiedy Belle zagra naprawdę.

Potem spojrzenia wszystkich skierowały się na niego -towarzyszyły temu żarty i uśmieszki. Chyba przyszła jego kolej. Boże! Perry miał rację. Chociaż krewniacy szemrali, że zabiera im się wolny czas, tak naprawdę lubili te rodzinne przedstawienia. Lecz jak miał wziąć udział w obecnym? Jak mógł zagrać z Belle?

Odepchnął się od ściany, opuścił ręce i przeszedł przez środek sali nonszalanckim krokiem – w każdym razie miał nadzieję, że tak to wyglądało. Claude podał mu książkę.

– Jesteś moją ostatnią nadzieją, Jack – rzekł ponuro. -Zobaczmy, czy potrafisz to przeczytać nie dukając. Pomyślałby kto, wczoraj dopiero nauczyliście się alfabetu. Zapowiada się rozkoszny tydzień, jak widzę.

Claude zawsze narzekał i denerwował się na próbach, by na koniec oznajmić wszem i wobec, że nabawił się przez nich choroby żołądka.

– Wszystko będzie dobrze, Claude, tak jak ostatnio -rzekła Annę uspokajającym tonem. Ona też grała w tej scenie. Była Emilią, służką Desdemony i żoną Jagona. -Wtedy grałam główną rolę, mimo że nigdy nie widziałam tamtej sztuki na scenie.

Zerknąwszy do tekstu, Jack zorientował się, że ma rozkazać Desdemonie, by położyła się do łóżka, odprawiła służkę i czekała na niego. Potem miał chwilę przerwy, podczas gdy Desdemona przygotowuje się do snu i smutno rozprawia z Emilią o wierności i śmierci. Następnie znowu on wchodzi na scenę i morduje Desdemonę z miłości i nienawiści, gdyż uwierzył w kłamstwa, które opowiedział mu o niej Jagon. Scena kończy się śmiercią Desdemony.

Jack zawsze pogardzał Otellem. Jak mężczyzna, który twierdził, że tak bardzo kocha żonę, mógł uwierzyć w te wszystkie kłamstwa, nawet ich nie sprawdziwszy? A jednak to niezwykle smutna opowieść. Historia człowieka, który jest tak zakochany, że zabija z miłości, a potem -zaraz potem – odkrywa, że żona nie zasłużyła na śmierć. Jakby w ogóle ktoś zasługiwał na śmierć.

– Jack? – Claude się niecierpliwił.

Jack kaszlnął i zaczął czytać pierwsze linijki. Surowy mąż wydaje dyspozycje i oczekuje, że zostaną wypełnione.

A wtedy ona wcieliła się w postać Desdemony -słodkiej, niewinnej, uległej, lecz wcale nie słabej. I przeczuwającej śmierć. Mówi o tym głosem zdławionym od łez. Czuje, że mąż się na nią gniewa, ale nie wie dlaczego. A jednak mężnie i z godnością wypełnia jego rozkaz, odsyłając Emilię i oczekując na to, co ma nastąpić.

On musi ją zabić. Nie ma innego wyjścia. Została zbrukana. Desdemona nie jest już tą słodką, niewinną istotą, którą pojął za żonę. Honor nie pozwala mu pozostawić jej przy życiu, kiedy już się dowiedział, że została zhańbiona. A jednak wzdraga się przed zabiciem jej. Wie, że jeśli pozbawi ją światła życia -jak mówi – to nie zdoła go potem zapalić na nowo. Zwleka więc, pozwalając jej odmówić modlitwę i wyspowiadać się, zanim zabierze ją Stwórca. Nie chce z nią rozmawiać. Nie chce słuchać jej kłamstw. Ale zwleka zbyt długo. Desdemonie udaje się wydobyć z niego niektóre oskarżenia. Zaprzecza im, lecz on ją już morduje w szale zazdrości.