Wśród graysońskich oficerów dało się zauważyć poruszenie, a Alice Truman wyraźnie nie była szczęśliwa, jako że to, o czym Honor zamierzała poinformować gospodarzy, nadal znajdowało się na czele wykazu supertajnych technologii wojskowych. Truman była przeciwna temu, co Honor chciała zrobić, choć zdawała sobie sprawę, że nie mają innego wyjścia niż użycie nowego wynalazku, a to pociągało za sobą konieczność poinformowania o tym gospodarzy.
— Przewagę techniczną, kapitan Harrington? — odezwał się pytająco Garret.
— Owszem, sir. Specjalistą w dziedzinie tego systemu jest komandor McKeon, lepiej więc będzie, gdy on wyjaśni, o co chodzi. Proszę, komandorze.
— Panowie, to, o czym wspomniała kapitan Harrington, to nowy typ sondy zwiadowczej. Sondy takie zawsze odgrywały istotną rolę w naszej doktrynie obronnej, ale ich podstawowym mankamentem, podobnie jak innych systemów dalekiego rozpoznania i zwiadu, była szybkość transmisji danych ograniczona do prędkości światła.
Ograniczało to zasięg i możliwość reakcji, ponieważ sondy były w stanie poinformować nas o tym, że ktoś nadlatuje, ale jeśli okręty znajdowały się zbyt daleko, nie mogliśmy zareagować na czas, to znaczy przechwycić lub inaczej zneutralizować zagrożenie. Z tym problemem borykała się zresztą od lat nie tylko Manticoran Navy, ale wszystkie marynarki w znanej galaktyce. Nasi naukowcy i inżynierowie wypracowali jednakże zupełnie nowe podejście do zagadnienia i dysponujemy obecnie sondami zwiadowczymi o ograniczonej możliwości przesyłania danych z prędkością większą od prędkości światła.
— Że jak? — wykrztusił Calgary, nie będąc zresztą jedynym zaszokowanym tą rewelacją: od prawie dwóch tysięcy lat rasa ludzka poszukiwała sposobu przesyłania wiadomości z prędkością większą od prędkości światła.
— Mają co prawda ograniczony zasięg — do około czterech godzin świetlnych — co powoduje, że nadają się jedynie do taktycznego zastosowania, ale powinno nam to zapewnić znaczną przewagę — kontynuował McKeon, ignorując średnio gramatyczne pytanie.
— Przepraszam, komandorze McKeon — wtrącił admirał Matthews. — Ale jak one działają? Jeżeli naturalnie może nam pan odpowiedzieć na to pytanie, nie narażając względów bezpieczeństwa.
Pytanie zadał McKeonowi, ale spoglądał na Honor, toteż ona odpowiedziała:
— Wolelibyśmy nie wdawać się w szczegóły, i to nie tyle z uwagi na bezpieczeństwo, ile stopień skomplikowania kwestii technicznych. Wyjaśnienia zabrałyby sporo czasu, sir.
— A ponadto urządzenie jest zbyt skomplikowane, byśmy zdołali je skopiować, nawet gdybyśmy zrozumieli, jak działa — dodał spokojnie Matthews, zaskakując ją zupełnie, podobnie jak śmiech, którym skwitowali jego uwagę pozostali.
Matthews miał całkowitą rację, a ona nie chciała za bardzo podkreślać przewag technicznych swoich okrętów — okazało się, że źle ocenia gospodarzy, a Matthews znalazł oryginalny, ale i skuteczny sposób, by jej uzmysłowić, że przesadna delikatność nie zawsze jest najwłaściwszą metodą.
— Sądzę, że to prawda, sir — uśmiechnęła się w odpowiedzi prawą stroną twarzy. — Przynajmniej dopóki nie opanujecie technologii komputerów molikirycznych i supergęstych butli fuzyjnych. Naturalnie po podpisaniu traktatu autorytet waszej floty w okolicy znacznie wzrośnie.
Odpowiedział jej głośniejszy wybuch śmiechu silnie zabarwionego ulgą. Miała nadzieję, że nie spodziewają się po niej jakiejś cudownej broni, ale w tej sytuacji istotny był każdy wzrost morale, toteż dała znak Alistairowi, by kontynuował.
— Mówiąc najogólniej, jest to nowe zastosowanie starego kodu Morse’a, panie admirale. Sondy wyposażone są w dodatkowy generator grawitacyjny, wytwarzający nadzwyczaj silne impulsy kierunkowe. Ponieważ sensory grawitacyjne są szybsze od światła, otrzymujemy informacje w czasie rzeczywistym, w granicach zasięgu, który podałem.
— Genialne — mruknął kapitan ze znaczkiem stoczni na mundurze. — I trudne, jak sądzę.
— Trudne — przyznał McKeon. — Potrzebne są do tego olbrzymie ilości energii — musieliśmy opracować nową generację reaktorów fuzyjnych, by je uzyskać, a to był dopiero pierwszy problem. Opracowanie generatora na tyle małego, by zmieścił się w sondzie, było następnym, ponieważ ma on znacznie większą masę niż napęd. No i cały system ma pewne, niejako fundamentalne, ograniczenia; najważniejsze jest to, że generator musi mieć przerwy między impulsami albo się spali, a to znacznie ogranicza przesyłanie danych. W tej chwili jesteśmy w stanie generować impuls co dziewięć i pół sekundy, co powoduje, iż przesłanie długich czy skomplikowanych wiadomości trwa dość długo.
— Chcemy jednak tak zaprogramować komputery sond, by reagowały na najbardziej prawdopodobne parametry wroga i informowały o jego wykryciu trzy-, cztero impulsowymi kodami — dodała Honor. — Skład napastników i ich kurs sondy są w stanie zidentyfikować w mniej niż minutę, a gdy odpowiemy na sygnał, mogą zacząć przekazywać dokładniejsze informacje.
— Rozumiem — odezwał się Matthews. — Przy tak wczesnym ostrzeżeniu zawsze zdążymy ich przechwycić, zanim osiągną optymalną pozycję do ostrzału planety.
— Zgadza się, sir — przytaknęła i dodała, spoglądając na Garreta: — Co więcej, zdołamy osiągnąć odpowiednią prędkość, która pozwoli nam dotrzymać kroku napastnikom, a nie tylko da nam prędkość bazową pozwalającą jedynie na ograniczone starcie, nim nam uciekną.
— Rozumiem, pani kapitan… — Garret podrapał się po brodzie i dodał bez urazy: — Gdybym wcześniej wiedział, że macie takie możliwości, podszedłbym do całego zagadnienia inaczej… naturalnie, gdybym zadał sobie trud, by panią spytać, wiedziałbym wcześniej, prawda?
Słowom towarzyszył złośliwy autoironiczny uśmiech i pełne zaskoczenia spojrzenia większości podkomendnych, nie całkiem wierzących w to, co właśnie usłyszeli. Zanim Honor zdążyła się zastanowić, jak zareagować, Garret wzruszył ramionami i dodał z normalniejszym uśmiechem:
— Cóż, mówię, że nie ma większego durnia od starego durnia. Znacie to powiedzenie w Królestwie?
— Tak, ale nie używamy go w odniesieniu do starszych rangą oficerów, sir — przyznała z żalem Honor.
I Garret zaskoczył ją ponownie, wybuchając śmiechem. Co prawda przypominał on rżenie konia, ale nie dało się zaprzeczyć jego szczerości. Przez dłuższą chwilę Garret nie był w stanie wykrztusić słowa, wskazał na nią tylko palcem, więc też się uśmiechnęła, choć krzywo.
— Trafiony i uśmiercony — wychrypiał w końcu, czemu towarzyszyły uśmiechy podkomendnych. — W rzeczy samej, zrozumiałem. Ma pani jeszcze jakieś pomysły, kapitan Harrington?
— Cóż, sir, jak pan wie, ewakuowaliśmy cywilnych obywateli Królestwa na pokładach frachtowców. — Garret przytaknął, dodała więc: — Raport komandor Truman zawiera prośbę o natychmiastowe posiłki i jestem pewna, że Admiralicja wyśle je natychmiast, ale frachtowce są raczej powolne. Wolałabym posłać któryś z okrętów, ale Apollo jest tu niezbędny, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z dwoma krążownikami, a Troubadour nie może wejść w nadprzestrzeń. Może gdyby wysłać jeden z waszych okrętów z hipernapędem…