Выбрать главу

Zebrani zaczęli wstawać, gdy w drzwiach pojawił się admirał Matthews, ale gestem dał im znak, żeby usiedli, zawstydzony ich szacunkiem, po tym jak wygrali bitwę praktycznie za niego. Skinął głową komandorowi Brenthworthowi, zauważając, że obecni są także oficerowie Royal Manticoran Marine Corps.

— Dziękuję za szybkie przybycie, panie admirale — powitała go Honor. — Wiem, jak musi być pan zajęty.

— Tym wszystkim mogą zająć się szef sztabu i kapitan mojego okrętu — zapewnił ją Matthews. — Jakie uszkodzenia odniosły pani okręty, kapitan Harrington?

— Poważne, choć mogło być gorzej. Napęd Apolla jest nienaruszony, ale na lewej burcie sprawne pozostało tylko jedno działo laserowe, a osłona prawoburtowa jest nie do naprawienia bez generalnego remontu. Straty w zabitych i rannych sięgają prawie dwustu osób.

Matthews nic nie powiedział, ale widać było, że lista zrobiła na nim wrażenie. Co prawda wśród jego załóg było znacznie więcej zabitych i rannych, a cała flota Graysona została zredukowana do jedenastu dozorowców i dwóch krążowników, z których Glory był poważnie uszkodzony, ale tak naprawdę liczyły się wyłącznie okręty Królewskiej Marynarki i wszyscy obecni o tym doskonale wiedzieli.

— Fearless miał więcej szczęścia — kontynuowała Honor. — Straty w ludziach są niewielkie, a zniszczone zostały w zasadzie wyłącznie sensory dalekiego zasięgu. Kontrola ognia, napęd i uzbrojenie są na dobrą sprawę całe. Troubadour stracił dwudziestu ludzi, dwie wyrzutnie rakiet i działo laserowe, jak też anteny łączności dalekiego zasięgu, natomiast sensory pozostały nienaruszone. Obawiam się, że Apollo nie nadaje się do dalszej walki, ale Fearless i Troubadour — jak najbardziej.

— To dobrze. Bardzo mi przykro z powodu strat i zniszczeń, zwłaszcza na okręcie komandor Truman, ale przyznaję, że inne nowiny sprawiły mi ulgę. Jestem też ogromnie wdzięczny za wszystko, co pani i pani podkomendni zrobiliście dla nas. Przekaże im pani moje podziękowania?

— Dzięki, sir. Przekażę. Wiem, że ponieśliście większe straty, ale zniszczyliście wszystkie okręty zbudowane przez Masadę. Proszę przekazać swoim ludziom wyrazy uznania i gratulacje.

— Zrobię to. — Matthews uśmiechnął się złośliwie. — A teraz, skoro skończyliśmy z uprzejmościami, może przejdziemy do rzeczy i powie mi pani, o co chodzi.

Honor posłała mu swój dziwaczny uśmiech, który ponownie go zszokował, mimo że powinien się już przyzwyczaić do rażącego kontrastu pomiędzy obiema połowami jej twarzy. Starał się to ukryć, podobnie jak od chwili pierwszego spotkania z nią starannie ukrywał swe przekonanie, iż jej obrażenia stanowią argument przeciwko udziałom kobiet w walce. Wiedział, że nie wszyscy tak uważają, że jego przekonanie opiera się bardziej na uwarunkowaniach kulturowych niż na logice, ale przez dwa dni nawet nie próbował przekonać samego siebie, że nie ma racji — miał zbyt wiele spraw do załatwienia, a jeszcze więcej do przemyślenia.

— Rozważaliśmy właśnie kwestię bazy — odparła. — Jak rozumiem, sytuacja nie uległa zmianie?

— Zgadza się — przytaknął Matthews posępnie. Oboje zgodzili się wcześniej, że żądanie kapitulacji powinien wygłosić Matthews, gdyż widok kobiety-oficera na ekranie jedynie utwierdzi fanatyków na dole w samobójczym uporze. Niewiele do tego było trzeba jako że rozsądek i tak był im z założenia obcy.

— Odmawiają poddania się, jak podejrzewam w nadziei, że zdołają nas tu przetrzymać do powrotu drugiego okrętu; są przekonani, że ich uratuje.

— Albo liczą na to, że zatrzymają nas na tyle długo by zdążył on dotrzeć do pozbawionego ochrony Graysona. — Honor spojrzała najpierw na Venizelosa, potem na Matthewsa. — Żaden z jeńców nie wie lub nie chce powiedzieć, jakiej klasy to okręt. Sądzę, że pochodzący z Masady nie wiedzą, a oryginalna załoga niszczyciela otrzymała stosowne rozkazy. Wszyscy są jednak niepokojąco pewni, że poradzi sobie z nami wszystkimi.

— Wiem. I dlatego obawiam się, że nie mamy wyboru. Wiem, że potrzebujemy informacji, ale nie mamy ani czasu, ani — w przypadku moich sił — środków do przeprowadzenia desantu i zdobycia bazy w walce naziemnej, albo raczej podziemnej, bo tam znajduje się jej większa część. Jeżeli się nie poddadzą, pozostaje albo ją zostawić i wrócić z wojskami lądowymi, co nie bardzo mi odpowiada, bo znów trzeba będzie się tu przebić silą, albo ją zbombardować i przekonać już posiadanych jeńców, by stali się bardziej komunikatywni.

— I tu właśnie mamy problem — powiedziała ostrożnie Honor. — Dlatego zaprosiłam pana na pokład, sir. Według zeznań kapitana tego niszczyciela, w bazie znajdują się jeńcy z HMS Madrigal.

— Mówi pani poważnie?!… Głupio pytam, oczywiście, że tak. — Matthews przygryzł wargę. — To zmienia postać rzeczy, kapitan Harrington. W takim układzie zbombardowanie bazy nie wchodzi w grę.

— Dziękuję, sir — powiedziała cicho. — Doceniam to.

— Madrigal uratował mój okręt. Jedynie straty, jakie zadał napastnikom, powstrzymały ich przed natychmiastowym zbombardowaniem lub lądowaniem na Graysonie. Jeżeli ktoś z jego załogi nadal żyje, Grayson zrobi wszystko, co tylko będzie mógł, by ich uwolnić. — Matthews przerwał i zmarszczył brwi. — A biorąc pod uwagę, z jaką bandą sadystów mamy do czynienia, lepiej będzie się pospieszyć.

Honor przytaknęła — co prawda Brenthworth był pewien, że Matthews zareaguje w ten właśnie sposób, mimo to z ulgą przyjęła jego słowa.

— Główny problem polega na tym, sir, że ich tam w dole jest znacznie więcej niż nas tu na górze.

— Właśnie — zgodził się Matthews. — A co gorsza, żaden z moich okrętów nie ma na pokładzie marines czy ciężkiego uzbrojenia piechoty. Posiadamy broń ręczną w dość dużych ilościach, ale to wszystko.

— Wiem, sir. My jednakże mamy marines. Właśnie dyskutowałam z majorem Ramirezem nad najwłaściwszym sposobem ich wykorzystania. Jeżeli nie ma pan nic przeciwko, poproszę, by przedstawił wnioski, do których doszliśmy.

— Oczywiście. — Matthews spojrzał wyczekująco na Ramireza.

Ten odchrząknął i rozpoczął:

— Mamy do dyspozycji trzy kompanie zaokrętowane na HMS Fearless i kolejną z HMS Apollo, choć ma ona dwudziestu zabitych i rannych w ostatnim starciu. Daje to prawie batalion, z czego ponad kompanię w zasilanych zbrojach. Z tego, co wiemy, załoga bazy liczy ponad siedem tysięcy ludzi. Ilu z nich jest wyszkolonych do walki w terenie zamkniętym i jakim uzbrojeniem dysponują — nie wiadomo. Stosunek sił jest jednak zdecydowanie korzystny dla nich, bo ja dysponuję zaledwie pięcioma setkami marines. — Ramirez mówił zadziwiająco śpiewnie jak na kogoś tak masywnie zbudowanego. — Gdyby Haven nie maczało paluchów w tej całej sprawie, przewaga liczebna nie byłaby tak istotna, ale skoro dali im ciężkie rakiety, mogli również dać nowoczesną broń piechoty. Poza tym nie znamy planu bazy, jedyne, co zdołaliśmy w miarę dokładnie ustalić, to bezpośrednia okolica wejść i rozmieszczenie hermetycznych drzwi pancernych. Wnioskując z tego, co powiedziała mi kapitan Harrington, nie możemy sobie pozwolić na metodyczne zdobywanie bazy i oczyszczanie terenu, przed kolejnym atakiem nie mamy na to czasu — nie możemy zostawić Graysona bez obrony to raz, dwa — fanatycy mogą zabić jeńców. Brak czasu wyklucza więc także taktyczny zwiad walką i opracowanie skutecznego planu na podstawie uzyskanych tą drogą informacji. Dlatego zmuszony byłem opracować plan, za który instruktorzy taktyki natychmiast wysłaliby mnie do cywila. Wizualne i radarowe rozpoznanie wykryło trzy wejścia do bazy, w tym jedno prowadzące z hangaru patrolowców czy innych drobnych pojazdów terenowych. Zamierzam przez to właśnie wejście dostać się do bazy, używając wyłącznie siły, a potem iść do przodu, rozwalając wszystko i wszystkich, którzy staną mi na drodze, tak długo, aż znajdziemy naszych ludzi albo reaktor czy centralę dowodzenia. Znalezienie jeńców byłoby najlepsze, gdyż pozwoliłoby na natychmiastowe wycofanie się. Konieczność opanowania dwóch pozostałych celów przedłuży walkę, ale w efekcie zmusi garnizon do kapitulacji, ponieważ będziemy mogli bądź to ich zniszczyć, bądź wyłączyć system podtrzymujący życie na terenie całej bazy. A przynajmniej mam taką nadzieję.