Выбрать главу

— A jeżeli Grayson zostanie zdobyty przed przybyciem posiłków? — sądząc z tonu, Lacy znał odpowiedź. Yu prychnął pogardliwie.

— To niczego nie zmieni, a poza tym wątpię, by mieszkańcy Graysona poddali się, wiedząc, że pomoc jest w drodze. A wtedy ten idiota Simonds zarządzi „demonstracyjne uderzenie jądrowe”. Sam by się, kutas, jądrami rąbnął… przepraszam, panie ambasadorze. Jeżeli wyda taki rozkaz, odmówię jego wykonania.

— To oczywiste! Nie ma moralnego usprawiedliwienia dla masakrowania cywilów bronią masowego rażenia. Rzeź taka wywołałaby katastrofalne reperkusje dyplomatyczne.

— Co w takim razie mam robić? — spytał cicho Yu.

— Nie wiem — wyznał Lacy, trąc skronie.

Następnie utkwił wzrok w suficie i przez naprawdę długą chwilę milczał. W końcu westchnął ciężko i oświadczył:

— Tę operację należy spisać na straty i to nie z pańskiej winy, kapitanie.

Yu przytaknął, choć bez większego przekonania, że dowództwo podzieli punkt widzenia ambasadora Lacy’ego.

— Władze Graysona dostaną teraz zadyszki z pośpiechu, by podpisać traktat z Królestwem Manticore, bo ostatnie wydarzenia nie tylko potwierdziły realność zagrożenia ze strony Masady, ale i fakt naszej pomocy tym fanatykom. Można powiedzieć, że wepchnęliśmy Graysona w objęcia Królestwa. Wdzięczność, rozsądek i instynkt samozachowawczy połączą ich — nie ma cienia wątpliwości. I nie widzę sposobu, by temu zapobiec. Gdyby nasi szurnięci gospodarze działali energiczniej albo zgodzili się na pobyt w systemie Endicott eskadry czy dwóch jako wsparcia, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale tak się nie stało i mamy, co mamy… Na dobrą sprawę korci mnie, żeby umyć ręce, problem w tym, że po podpisaniu tego traktatu będziemy bardziej niż kiedykolwiek potrzebować bazy w tym systemie. I choć najchętniej obserwowałbym z boku, jak ktoś wreszcie robi porządek z tą bandą zboczeńców religijnych, prawda jest taka, że będziemy ich potrzebować. A oni nas, i to bardziej niż dotąd, bo nowi sojusznicy będą mieli ochotę wyrównać rachunki. Problem polega głównie na tym, by rządzący Masadą pożyli wystarczająco długo, by to zrozumieć.

— Fakt. I jak mamy tego dokonać?

— Grając na zwłokę. To wszystko, co możemy zrobić. Wyślę kuriera z prośbą o wizytę kurtuazyjną eskadry liniowej, ale dolecą tu najwcześniej za standardowy miesiąc. W jakiś sposób musimy przez ten czas powstrzymać tych furiatów przed zrobieniem czegoś głupiego, a raczej głupszego niż zwykle. A równocześnie będziemy musieli odeprzeć atak Królewskiej Marynarki na ten system.

— Jeżeli nam się uda, będzie to rzeczywiście niezły numer, jeśli można tak to ująć.

— Nie wiem, czy mi się uda, ale nie mamy innego wyjścia — odparł Lacy spokojnie. — Jeżeli zdoła ich pan powstrzymać od wszczynania awantur w systemie Yeltsin, pański okręt będzie w pogotowiu, gdy przybędą posiłki z Manticore. Chciałbym, żeby powiedział mi pan teraz naprawdę szczerze jedną rzecz. Czy jeśli komandor Theisman lub któryś z jego ludzi przeżyli i dostali się do niewoli, będą się trzymali oficjalnej wersji?

— Będą — odparł Yu bez chwili wahania. — Nikt w nią oczywiście nie uwierzy, ale oni mają pełen komplet oficjalnych dokumentów na jej potwierdzenie i na pewno wykonają rozkazy.

— Dobrze. W takim razie zrobimy tak: pan będzie opóźniał poczynania młodszego Simondsa, a ja popracuję nad starszym i resztą Rady. Jeśli zdołamy zapobiec ofensywie przeciwko Graysonowi i zachować pański krążownik w pełnej sprawności bojowej, spróbuję przeszkodzić Królestwu w ukaraniu Masady. Kiedy w systemie Endicott pojawią się okręty Królewskiej Marynarki, Thunder of God stanie się na powrót Saladinem, okrętem Ludowej Marynarki, broniącym sojusznika Ludowej Republiki Haven.

— Przecież oni tego nie kupią!

— Prawdopodobnie nie, ale zmusi ich to do zastanowienia się nad skutkami wszczęcia otwartej wojny z nami. To stworzy okazję do rozmów i jeżeli będę mówił wystarczająco szybko, a władze Masady zgodzą się na stosownie wysokie odszkodowanie, może uda się zapobiec natychmiastowej inwazji i zdobyciu całego systemu przez RMN do chwili pojawienia się naszych posiłków.

— Przecież Masada nie ma środków, by mogłaby zapłacić jakiekolwiek odszkodowania, i obaj o tym doskonale wiemy. Wydatki na zbrojenia doprowadziły gospodarkę do bankructwa!

— Wiem. Oznacza to, że będziemy musieli im pożyczyć, a więc w rzeczy samej kupimy ich.

— Wiem, że ma pan niewiele możliwości, ale to jest naprawdę nieprawdopodobna kombinacja. — Yu potrząsnął głową. — I gwarantuję, że ci pomyleńcy się na to nie zgodzą. Przynajmniej nie dobrowolnie. Wydaje mi się, że oni mają większego fioła, niż sądziliśmy, a jedno wiem na pewno: Simonds, a raczej obaj Simondsowie są zdecydowani nie dopuścić do tego, by Masada stała się częścią Republiki.

— Nawet jeśli alternatywą będzie zniszczenie wszystkiego, w co wierzą, i kolonizacja Masady przez Graysona i Królestwo Manticore?

— Nawet wtedy. Poza tym oni muszą dojrzeć do tego, żeby przyznać, że jest to jedyna alternatywa. Wie pan jak to jest z fanatykami religijnymi, a przesądy tych tutaj są bardziej powikłane od większości.

— Wiem — westchnął Lacy. — I dlatego nie możemy im wyjawić, co planujemy, dopóki nie będzie za późno, żeby mogli coś zepsuć. Pozostaje nam liczyć na to, że gdy się już dowiedzą, o co nam chodzi, przyznają nam rację.

— To byłby cud! — stwierdził z przekonaniem Yu. — Nie jest pan przypadkiem zbytnim optymistą, panie ambasadorze?

— Kapitanie, nikt nie wie lepiej niż ja, jaki worek żmij daję panu w prezencie. — Lacy uśmiechnął się smętnie. — Ale to jest jedyne, co mogę panu dać. Poradzi pan sobie z nimi?

— Wątpię — odparł uczciwie Yu. — Ale muszę spróbować. Nie widzę innej możliwości!

— …Nie widzę innej możliwości! — powiedział glos kapitana Yu i Diakon Sands wyłączył magnetofon.

W sali Rady zapadła dzwoniąca w uszach cisza. Sands spojrzał na najstarszego Simondsa, ale ten przyglądał się pałającymi oczyma nieruchomej twarzy brata.

— I to byłoby tyle, jeśli chodzi o twoich drogocennych sojuszników, Matthew, żeby ich piekło pochłonęło! — prychnął z uczuciem Thomas Simonds. — Zresztą twoi ludzie spisali się niewiele lepiej!

Matthew przygryzł wargę — przerażona wrogość Rady była prawie aż nazbyt wyczuwalna; czego by nie powiedział i tak nic by to nie dało. Toteż milczał, czując spływający po czole pot. Zdziwił się więc solidnie, gdy usłyszał rzeczowy głos Hugginsa:

— Z całym szacunkiem, ale nie sądzę, by winą można było obarczyć wyłącznie Miecz Wiernych. To my poleciliśmy mu opóźnić całą operację militarną jak długo się tylko da.

Thomas spojrzał na Hugginsa pełnym niedowierzania wzrokiem, nie wierząc w to, co słyszy. Nienawiść i zazdrość, jakie Huggins żywił wobec Matthewa, były legendarne. Tymczasem Huggins kontynuował spokojnie:

— Kazaliśmy mu robić to, co uznaliśmy za najlepsze, ale nie wzięliśmy poprawki na siły szatana, bracie. Nasze okręty i baza zostały zniszczone przez jego nierządnicę. — W głosie Hugginsa pojawiła się czysta nienawiść. — To ona sprofanowała to, co dla nas najświętsze. Przeciwstawiła się Woli Bożej i Jego Dziełu i trudno mieć o to pretensje do Miecza Simondsa, bo to my wystawiliśmy go na działanie diabelskiego pomiotu.

Zebrani zastygli w oczekiwaniu i Huggins uśmiechnął się zimno.

— Co się natomiast tyczy naszych „sojuszników”… Przecież to niewierni bezbożnicy i od samego początku wiedzieliśmy, że ich cele różnią się od naszych. Czyż to nie strach przed staniem się częścią Haven doprowadził nas do uznania „Machabeusza” za rozwiązanie lepsze od inwazji? — Wzruszył ramionami. — Myliliśmy się. Machabeusz zawiódł, jeżeli w ogóle dotrzymał słowa. Bowiem albo jego próba się nie powiodła, albo też nigdy jej nie podjął. A po wspólnych walkach ladacznica rządząca Królestwem Manticore i Heretycy staną się sobie bliżsi niż bracia. To nieuniknione, jeśli pozwolimy diabłu zatryumfować.