— A jeśli natkniemy się na kogoś innego?
— Chodzi ci o zwykłego pirata, nie o zboczeńców Warnecke’a?
MacMurtree skinęła głową. Caslet zaś wzruszył ramionami.
— Wyciągnęliśmy z ich komputerów dość, by rozpoznać ich jednostki z daleka. Powinniśmy być w stanie je zidentyfikować, kiedy tylko je ujrzymy… — przerwał i potarł skroń, a MacMurtree pokiwała głową.
Sierżant Simons wydostała z banków pamięci pirackiego okrętu więcej niż oczekiwali, co było miłą niespodzianką, bo z załogi udało się wycisnąć mniej, niż mieli nadzieję. Co w sumie wyszło im na dobre, bo nikomu nie musieli niczego obiecywać. Wszystkim piratom urządzili więc sprawiedliwy proces, a potem wyrzucili ich bez skafandrów w przestrzeń. Ponieważ Ludowa Marynarka nie jest bandą zboczeńców, Marines najpierw wszystkich wyrzuconych zastrzelili.
Wśród fragmentów uratowanych przez Simons było dość danych, by potwierdzić wszystko, co mówił kapitan Sukowski, oraz sporo nowin, o których nie wiedział. Te ostatnie dotyczyły zwłaszcza pozostałych okrętów wchodzących w skład dawnej eskadry korsarskiej i nie należały do przyjemnych. Większość była zbliżona wielkością i uzbrojeniem do zniszczonego, ale były także cztery lepiej uzbrojone od ciężkich krążowników Ludowej Marynarki. Dobrą nowiną były różnice, które ujawniły się przy okazji dokładnego sprawdzenia uzbrojenia zdobytego okrętu.
Ponieważ „rewolucyjny rząd” Chalice zbudował swą flotę do zwalczania statków handlowych, które nie odpowiadają ogniem, bo nie mają z czego, i okrętów Marynarki Konfederacji, które pozostają daleko w tyle za nowoczesnymi konstrukcjami okrętowymi, popełnił błąd typowy dla słabych i nowych flot. Wyposażono okręty w maksymalną możliwą siłę ognia, ale poskąpiono miejsca na równie solidną obronę antyrakietową czy generatory osłon burtowych, uznając je za zbędne.
Nie oznaczało to naturalnie, że okręty nie były groźne, ale miały słabą stronę, którą trudno byłoby szybko wykorzystać jedynie wtedy, gdyby były dobrze dowodzone. No i nie znaleziono informacji ani o jednym okręcie, który miałby szansę dotrzymać pola krążownikowi liniowemu. Co nie zmieniało faktu, że krążownik taki, zaskoczony samotnie przez dwa czy trzy większe okręty pirackie, znalazłby się w opałach. A Vaubon był jedynie lekkim krążownikiem…
Drugą miłą wiadomością było to, iż wszystkie okręty budowała i wyposażała ta sama stocznia, dzięki czemu posiadały tę samą odmianę sensorów i środków do prowadzenia wojny radioelektronicznej co standardowa jednostka Marynarki Konfederacji. Za to ich radary miały unikalną sygnaturę, co odkryła Shannon, i jedyne czego potrzebowali, by mieć pewność, że spotkali kolejną grupę tych zboczeńców, to odczyt emisji ich radarów pokładowych.
— Wtedy pewnie będziemy zmuszeni ich przestraszyć — westchnął w końcu.
Piraci stanowili naturalnych wrogów każdego oficera marynarki i Caslet wściekał się na myśl o konieczności puszczenia któregoś wolno, ale wiedział, że nie będzie miał wyjścia. Jourdain nie zgodzi się na likwidację bandy piratów, która może okazać się pomocna w zwiększaniu strat floty handlowej przeciwnika.
— Tak nie powinno być — powiedziała cicho MacMurtree.
Caslet roześmiał się gorzko i stwierdził:
— Tak między nami, Allison, to w ciągu ostatnich trzech lat często dochodziłem do tego wniosku.
W pierwszej chwili spojrzała na niego zaskoczona, a potem uśmiechnęła się szeroko — niewielu oficerów Ludowej Marynarki odważyłoby się na podobną szczerość w stosunku do kogokolwiek. Otworzyła usta, by mu odpowiedzieć, gdy winda zatrzymała się — byli na mostku. Zamknęła usta w chwili, w której otworzyły się drzwi — wszystko, co zostało powiedziane na mostku, było nagrywane na użytek bezpieki, a nikt nie wiedział, jak czułe są mikrofony. Dlatego tylko uśmiechnęła się porozumiewawczo, puszczając Casleta przodem.
— Wszystko w porządku, towarzyszko pierwszy oficer? — powitał ich Jourdain.
— W zupełnym, towarzyszu komisarzu. Towarzyszka Haines wysłała już swą jednostkę kurierską z naszym meldunkiem.
— Doskonale! — Jourdain aż zatarł ręce z zadowolenia. — W takim razie, towarzyszu komandorze, sądzę, że czas wrócić do poszukiwań.
— Też tak sądzę, towarzyszu komisarzu — zgodził się z uśmiechem Caslet.
Kiedy Jourdain zjawił się na okręcie, Caslet gotów był założyć się o pięcioletnią pensję, że nigdy nie będzie z niego większego pożytku niż z wrzodu na dupie. Teraz wiedział, że los sprzyjał jego załodze. I dlatego uśmiechnął się szczerze do komisarza, nim polecił oficerowi astronawigacyjnemu:
— No dobra, Simon: ruszamy!
Harold Sukowski opadł na krzesło stojące przy łóżku Chris Hurlman i uśmiechnął się do leżącej. Było to znacznie łatwiejsze niż jeszcze niedawno, bowiem Chris już nie przypominała rozwścieczonego zwierzęcia. Doktor Jankowska opiekowała się nią starannie, ale jak dotąd ograniczyła się do leczenia fizycznych urazów i wycieńczenia. To, że była kobietą z doświadczeniem w podobnych wypadkach, z pewnością okazywało się pomocne, ale Sukowski podejrzewał, że jeszcze ważniejsze było poczucie bezpieczeństwa, które Chris miała pierwszy raz od ataku na Bonaventure. Co więcej, ludzie, wśród których przebywała, szczerze życzyli jej i jej kapitanowi jak najlepiej.
Pierwsze dwa dni upłynęły na czekaniu — spędzał przy jej łóżku każdą wolną chwilę, ale ona tylko leżała bez ruchu, wpatrując się w sufit. Histeria zaczęła się trzeciego dnia i na szczęście nie trwała długo. Teraz miała dobre i złe dni, ale tych pierwszych było już więcej. Dziś też miała dobry dzień, bo zdołała odpowiedzieć mu cieniem uśmiechu. Pogładził ją zachęcająco po dłoni, świadom wysiłku, jakiego musiała dokonać.
— Wygląda na to, że ktoś tu wykonał kawał dobrej roboty — zauważył, siląc się na beztroski ton.
— Tak — odparła chrapliwie i cicho, a Sukowski nie wierzył własnym uszom: było to jej pierwsze słowo od chwili znalezienia się w niewoli piratów. — Może powinnam była posłuchać rozkazu.
I po jej policzku spłynęła łza.
— Pewnie że powinnaś — powiedział miękko i delikatnie wytarł tę łzę — ale gdybyś to zrobiła, byłbym martwy. Więc postanowiłem nic nikomu nie mówić o buncie.
— Jejku, ale łaska — oceniła i roześmiała się w sposób świadczący, że łzy są zaledwie o krok.
Uspokoiła się jednak szybko, oblizała wargi i zapytała spokojniej:
— Skończymy w obozie jenieckim?
— Nie. Obiecali, że odstawią nas do ambasady, gdy tylko będą mogli.
Chris obróciła głowę na poduszce i wytrzeszczyła z niedowierzaniem oczy. Sukowski wzruszył ramionami i wyjaśnił niechętnie:
— Nikt tego głośno nie powiedział, ale są tu, by zwalczać nasze statki, a dzięki temu, więźniów będą mieli naprawdę dużo i w końcu będą musieli się do tego przyznać. Zasady wymiany więźniów cywilnych są proste i obie strony podpisały i ratyfikowały stosowne akta.
— O ile będą brać załogi do niewoli — powiedziała cicho.
— Nie lubiłem i nie lubię Ludowej Republiki, ale ci tutaj wydają się uczciwi. Zaopiekowali się nami, a teraz polują na resztę tej bandy bydlaków, jak zrobiłby każdy szanujący się okręt wojenny. Widziałem nagranie z innego frachtowca, który ci nasi zdobyli, i chyba wiem, dlaczego nawet Ludowa Marynarka zdecydowała się ich dorwać… Ich postępowanie sugeruje, że mają zamiar trzymać się cywilizowanych zasad prowadzenia wojny. Przynajmniej w stosunku do cywilów.