Выбрать главу

— Nieźle — mruknęła, nadal nie mogąc wyjść z podziwu, że ktoś tak stuknięty może przemawiać tak przekonywująco: Warnecke zrobiłby karierę, handlując używanymi frachtowcami.

Sprawdziła ekran taktyczny — odległość spadła do dziesięciu minut świetlnych, ale i tak pozostawali poza zasięgiem sensorów Sternenlichta, a do zajęcia wybranej pozycji pozostało już niewiele…

* * *

— …orbitę. Bez odbioru.

Honor spojrzała na Cardonesa, unosząc brwi.

— Doskonały jest, no nie? — Rafe uśmiechnął się szeroko. — Przynajmniej wiemy, że dobrze trafiliśmy: jeśli to są krążowniki Konfederacji w pasie asteroidów, to zjem swój beret.

— Zgadzam się całkowicie, milady — poparła go Hughes. — Carol porównała ich sygnatury napędów i inne dane z pasywnych sensorów: pasują idealnie do parametrów z komputerów tego niszczyciela. Nie wspominając naturalnie o tym, że nie są i nie byli w pobliżu żadnego pasa asteroidów.

— Doskonale — Honor uśmiechnęła się z satysfakcją: ani przez chwilę nie miała wątpliwości, ale w takich przypadkach lepiej było mieć pewność, że zabija się tych, których chciało się zabić.

Spojrzała na ekran — Wayfarer czołgał się w stronę planety, a krążowniki oblatywały go szerokim łukiem, pozostając cały czas w ciasnej formacji, co było naprawdę miłe z ich strony — wszystkie równocześnie znajdą się w jego zasięgu.

— Fred, podziękuj im proszę za pomoc i potwierdź utrzymanie kursu. I pamiętaj, by przekazać diagnozy rannych wykonane przez doktor Ryder na użytek ich „chirurgów”.

* * *

Sherman czuła się naprawdę winna, obserwując frachtowiec wlatujący w zastawioną pułapkę. Naprawa tych węzłów będzie nie lada problemem, bo będą musieli odbudować je od podstaw, jako że żaden z ich okrętów nie miał tak potężnych, więc nie posiadali zapasowych, ale to się da zrobić. A Warnecke będzie zachwycony zdobyciem go, a tym bardziej pojmaniem prawie całej wyszkolonej załogi. Znając jego metody, nie wątpiła, że szybko „przekona” biedaków, by pomagali w naprawach, przeglądach i innych aspektach technicznej obsługi okrętów. Do tego potrzebni byli fachowcy, a takich mieli zdecydowanie za mało.

Bardziej humanitarne byłoby co prawda rozstrzelanie ich wraz ze statkiem, ale gdyby to zrobiła, Warnecke zabijałby ją naprawdę powoli i boleśnie. Frachtowiec był o mniej niż dziesięć minut lotu od wyznaczonego miejsca spotkania i wiedziała, że jej bezczynność dobiegła końca. Z kamienną twarzą i bólem w oczach spojrzała ostatni raz na ekran taktyczny.

* * *

— Dziewięć minut trzydzieści sekund do przechwycenia, ma’am — zameldowała Jennifer Hughes. — Nadlatują z prawej burty z prędkością nieco poniżej dwóch tysięcy kilometrów na sekundę, którą ostro wytracają. Odległość do pierwszego celu — trzysta jedenaście tysięcy kilometrów, do czwartego — czterysta dziewięć tysięcy kilometrów. Żaden nawet nie oświetlił nas radarem: mamy ich tam, gdzie chcieliśmy, ma’am.

Honor skinęła głową. „Krążowniki Konfederacji” nawiązały kontakt kilka godzin temu i rozmówczyni, niejaka „admirał Sherman” nawet była ubrana w silesiański mundur. A przynajmniej taki obraz został przekazany Honor. Na obrazie przekazanym pani admirał, Honor ubrana była w mundur imperialnej marynarki handlowej. Było to możliwe dzięki stosownej obróbce komputerowej. W przeciwieństwie do „pani admirał” Honor wiedziała jednak, że ma do czynienia z oszustką, bo śledziła cały manewr krążowników od początku do końca. I to, co zobaczyła, nie zgadzało się z opowieścią pani „admirał Sherman”.

— No dobrze. — Honor spojrzała na Casleta i poleciła oficjalnie: — Komandor Hughes, proszę rozpocząć atak!

— Aye, aye, ma’am. Carol, odpalaj zasobniki.

* * *

— Zabawne — odezwał się nagle komandor Truitt.

— Co? — spytała Sherman.

— Coś się właśnie odłączyło od celu — wyjaśnił oficer taktyczny. — Pojęcia nie mam co. Wygląda jak śmieci, ale jest ich bardzo mało, bo echo radarowe jest ledwie rejestrowalne. Zostają za jego rufą… o, znowu coś wyrzucili…

— Co to za śmieci?

— Nie wiem. Wygląda, jakby pozbywali się kontrabandy… o, znowu coś poleciało…

— Może — mruknęła Sherman, sama nie bardzo w to wierząc.

Sternenlicht naturalnie mógł i najprawdopodobniej przewoził jakąś kontrabandę — wszyscy w Konfederacji tak robili, więc niby czemu ten kapitan miał postępować inaczej, ale powinien się jej pozbyć wcześniej, a nie mając na karku cztery krążowniki Konfederacji. Z drugiej strony po poważnej awarii napędu i mając tylu ciężko rannych, mógł po prostu o tym zapomnieć.

Czwarta porcja niezidentyfikowanych obiektów pojawiła się za rufą frachtowca, a Sherman nadal nie wiedziała, co o tym myśleć. Potem piąta… a zaraz potem frachtowiec obrócił się, ustawiając się dennym ekranem ku jej krążownikom, i Rayna Sherman dowiedziała się, czym naprawdę były te „śmieci”.

* * *

Ponieważ zasobniki holowane są niezwykle łatwe do zniszczenia przez każdą praktycznie broń, projektanci Królewskiej Marynarki nieustannie starają się wymyślić model, który w ogóle nie byłby zauważany przez radar. Do tej pory nie udało im się to, ale dzięki użyciu coraz mniej „widzialnych” dla radaru surowców osiągnęli etap, na którym ich echo radarowe jest znacznie słabsze, niż powinno być, biorąc pod uwagę ich wielkość. Nowa powłoka optyczna była także znacznie skuteczniejsza. Utrudniała zarówno wizualną, jak i laserową identyfikację. Dzięki temu radary, których większość flot używa do kontroli ognia na małą odległość, nie na wiele się przydawały. Ponieważ zasobniki nie wyglądały na swoją wielkość i kształtem nie kojarzyły się z zagrożeniem… i na tym właśnie Honor, Rafe i Jennifer oparli taktykę pierwszego ataku.

Pięć pełnych salw zasobników znalazło się za rufą okrętu, nie wzbudzając podejrzeń przeciwnika. Systemy odpalające każdego należącego do czterech pierwszych salw zostały zaprogramowane na taką zwłokę, by wystrzeliły rakiety dokładnie w momencie, w którym zrobią to zasobniki ostatniej salwy, nastawione na natychmiastowy ogień, gdy tylko znajdą się poza zasięgiem ekranu. I w ten sposób trzysta ciężkich rakiet pomknęło ku nie spodziewającym się niczego krążownikom.

Odległość od celu wynosiła mniej niż pół miliona kilometrów, a rakiety należące do najnowszej generacji mogły rozwijać przyspieszenie dziewięćdziesięciu dwóch tysięcy kilometrów na sekundę kwadrat. Czas lotu do najbliższego krążownika wynosił dwadzieścia cztery sekundy, do najdalszego dwadzieścia osiem. Trzy z nich: Hendrickson, Jarmon i Willis, nie miały żadnych szans. Każdy stanowił cel dla siedemdziesięciu pięciu rakiet, a żaden nie miał nawet uaktywnionej kontroli ognia, nie mówiąc już o uzbrojeniu antyrakietowym.