Może to konsekwencja globalnej ewolucji tego gatunku. W moich kotkach nie drzemie już dziki drapieżnik. To tylko otyłe stworzenia, które nie są przystosowane do dżungli, lecz do telewizora i salonów z podłogą wymoszczoną wykładziną, nieakceptujące surowego mięsa, jedzące tylko suchą karmę.
Dostrzegam jednak małą różnicę między moimi dwiema Mona Lisami: pierwsza lubiła teleturnieje, druga zaś drży z rozkoszy, oglądając wiadomości. Nie rozumiem, co ten kot widzi w wojnach, kryzysach gospodarczych i trzęsieniach ziemi. Perwersyjne zwierzę.
Muszę z czegoś opłacać czynsz i raty za telewizor. Sprzedaż praw do opowiadań nie pokrywa wszystkich wydatków. Szukam pracy. Rozdaję ulotki. Dostarczam pizzę. Robię za kelnera w piwiarni.
Pracuję od trzynastej do północy. Życie pomocnika w restauracji to naprawdę nic przyjemnego. Kucharze łatwo wpadają w gniew, a klienci są niecierpliwi i kapryśni. Szef popędza. Jeden z kolegów wyjaśnia mi, że żeby jakoś to wytrzymać, trzeba się mścić. Pokazuje mi, jak się do tego zabrać. Nieuprzejmy klient? Plujemy mu do talerza.
– Niby nic wielkiego, ale dzięki temu unikam wrzodów.
Bieganie z sali do kuchni i z powrotem przyprawia mnie o ból nóg. Napiwki są nędzne. Wieczorem wracam do siebie wykończony i oglądam wiadomości.
Wojna w Czeczenii.
Panika w Europie z powodu choroby wściekłych krów. (Jedzenie ich mięsa powoduje degenerację komórek mózgowych i objawy jak przy chorobie Parkinsona). Hodowcy manifestują przeciwko nakazowi wybicia zakażonych zwierząt, wydanemu przez komisję w Brukseli.
Maniak wybierający swoje ofiary spośród najładniejszych gwiazd Hollywood morduje sławną aktorkę. Dusi ją sznurówką.
Hossa na giełdzie. Kolejna reforma systemu finansowego powoduje wzrost podatków. Strajk pracowników komunikacji publicznej. Wybory Miss Universe. Wybór nowego papieża w Watykanie.
Papież… Przez chwilę mam ochotę znów sięgnąć po moje dawne opowiadanie i przerobić je na powieść, ale biorąc pod uwagę prędkość, z jaką ewoluuje świat, mogłoby się okazać, że rzeczywistość wyprzedziła fikcję. Kto wie, czy naprawdę papieżem nie zostanie komputer. Wracam więc do książki o szczurach.
Narzucam sobie pewien rytm pracy. Postanawiam pisać codziennie od ósmej rano do wpół do pierwszej po południu, cokolwiek by się działo, gdziekolwiek bym był i z kim. Kupuję na kredyt laptopa z ekranem LCD i zapisuję się na kurs, żeby nauczyć się szybciej pisać.
87. IGOR. LAT 17,5
Walę gościa w brzuch, żeby go zmusić do zeznań. W końcu wyjawia nam, że bateria przeciwpancerna kryje się w szopach, w górach. Koledzy gratulują mi.
A potem idą go rozstrzelać. Zostaliśmy wysłani na front południowy po krótkim i intensywnym trzytygodniowym szkoleniu.
Szybko nauczyłem się tego fachu. Prze się naprzód, zabija, bierze więźniów, torturuje ich, oni mówią i tym sposobem poznajemy nasz cel na dzień następny.
Nie muszę tu dodawać, że po pobycie w izolatce wojna w Czeczenii to dla mnie istny raj.
Nasze komando zostało ochrzczone Wilkami przez pułkownika Dukuskoffa. Wszyscy mamy na mundurach naszywki z głową wilka. Dobrze czuję się w wilczej skórze. Las, walka, braterstwo z innymi wilkami – wszystko to zdaje się wpisane w moją osobowość od zawsze. Ja tylko pozwoliłem obudzić się zwierzęciu przyczajonemu we mnie.
Rozbiliśmy obozowisko i jemy kolację zgromadzeni wokół ogniska w lesie. Nie jestem tu jedynym sierotą, ani jedynym byłym wychowankiem poprawczaka dla nieletnich w Nowosybirsku, ani jedynym byłym więźniem szpitala dla psychicznie chorych w Brześciu.
Nie musimy ze sobą o tym rozmawiać. W dzieciństwie zostaliśmy straszliwe zranieni, a dziś jesteśmy tutaj po to, by zadawać ból innym.
Nie mamy już nic do stracenia.
Nasz starszy sierżant wpoił nam jedno: „Siła nie ma żadnego znaczenia, liczy się prędkość". Przypominał nam o dewizie naszego komanda Wilków: „Bądź szybki albo martwy".
Powiedział nam też: „Chwilę, gdy przeciwnik szykuje się do natarcia, od tej, w której zostanie wam zadany cios, dzieli wieczność".
Od tamtego czasu udało mi się dokonać wielu rzeczy pomiędzy momentem, gdy w spojrzeniu wroga pojawia się błysk, a tym, w którym pada cios.
Sierżant zmusza nas do mnóstwa ćwiczeń, by rozwijać naszą umiejętność panowania nad czasem. Nauczył nas żonglować. Kiedy się żongluje, podrzuca się jedną piłkę, potem drugą, zanim jeszcze pierwsza spadnie i tak dalej. Pojęcie sekundy staje się szerokie. O ile w ciągu jednej sekundy większość ludzi potrafi policzyć do dwóch, to ja potrafię do siedmiu. Oznacza to, że mam większe szanse pozostania przy życiu niż większość ludzi.
Wkrótce dołączą do nas dwa inne komanda, wspólnie stworzymy grupę trzydziestu pięciu mężczyzn, których celem będzie zdobycie pozycji na szczycie góry, gdzie stacjonuje pięćdziesięciu czeczeńskich wojowników, wspieranych przez miejscowych wieśniaków.
Po raz kolejny stratedzy w krawatach z kwatery głównej nie interweniują i zostawiają nam wolną rękę. Tym lepiej! Obserwuję cel przez lornetkę. Nie będzie łatwo. W pobliżu znajduje się las, w którym mogą kryć się posiłki.
Podajemy sobie z rąk do rąk pojemnik z pastą do kamuflażu i pokrywamy sobie twarze barwami wojennymi.
88. VENUS
Maluję się. Podkreślam powieki eyelinerem. Wargi pokrywam lekko błyszczącą, czerwoną szminką, a kontury zaznaczam brązową kredką. Jeszcze nie wypolerowałam całej swojej broni. Żeby wyglądać jeszcze bardziej seksownie, kupiłam sobie – choć zabrania tego regulamin konkursu – biustonosz Wonderbra, by dodać objętości moim piersiom.
Wszystkie sposoby są dobre, by wygrać bitwę.
89. ENCYKLOPEDIA
ZWYCIĘSTWO: Większość systemów edukacyjnych dąży do nauczenia, jak radzić sobie z porażką. W szkołach przestrzega się dzieci, że w przyszłości mogą mieć trudności ze znalezieniem pracy, nawet jeśli zdadzą maturę. Rodzina stara się nas przygotować do pogodzenia z faktem, że większość małżeństw kończy się rozwodem i że zawiedziemy się na większości naszych towarzyszy życia.
Firmy ubezpieczeniowe podtrzymują tę pesymistyczną atmosferę. Ich credo brzmi: szansa na to, że dotknie was pożar, powódź albo że ulegniecie wypadkowi, jest ogromna. Uważajcie, wykupcie sobie polisę.
Optymistom wiadomości przypominają rano, w południe i wieczorem, że nigdzie na świecie ludzie nie mogą czuć się bezpiecznie. Słuchajcie kaznodziejów: wszyscy zapowiadają Apokalipsę albo wojnę.
Porażka na skalę światową, lokalną i indywidualną. Słucha się tylko tych, którzy mówią o przygnębiającej wizji jutra. Jaki prorok ośmieliłby się zapowiedzieć, że w przyszłości będzie coraz lepiej? Na poziomie jednostki, kto zdecyduje się powiedzieć w szkole: co zrobicie, jeśli otrzymacie Oscara za najlepszą rolę? Jak zareagować, jeśli zwyciężycie w turnieju Wielkiego Szlema?
Co zrobić, jeśli wasza firma rozwinie się w międzynarodowe przedsiębiorstwo?
Rezultat: gdy mamy do czynienia ze zwycięstwem, dany osobnik nie posiada żadnych punktów odniesienia, a często jest do tego stopnia zdezorientowany, że szybko zmierza do porażki, by odnaleźć swoją „normalność".
Edmund Wells,
Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej, tom IV
90. JACQUES
Wsuwam stopy w ciepłe kapcie, moszczę się w fotelu, odłączam telefon, zamykam drzwi na zasuwkę, kładę sobie kota na kolanach i zamykam na chwilę oczy, by się skoncentrować i przygotować do pisania. Postacie w moim umyśle ożywają.
91. IGOR