Выбрать главу

Wymyślam coraz bardziej skomplikowane figury geometryczne. Pięciokąt. Sześciokąt. Sześcian. Piramida. Czworościan. Dziesięciościan. Jaka struktura geometryczna jest najbardziej złożona? Katedra. Kupuję książkę o katedrach, z której dowiaduję się, że ich kształty odpowiadają strukturom związanym z ułożeniem gwiazd w przestrzeni kosmicznej. Doskonale. Napiszę powieść w kształcie katedry. Jako model posłuży mi katedra w Chartres, istne cacko z trzynastego wieku, wprost nabrzmiałe symboliką i ukrytymi znaczeniami.

Przerysowuję dokładnie plan katedry na dużą kartkę papieru rysunkowego i dążę do tego, by rozwój mojej powieści odpowiadał jej tysiącletnim punktom odniesienia. Przecięcia wątków mojej intrygi będą nawiązywały do krzyżowania się naw, zwroty akcji – do kluczy sklepienia. Metoda ta bawi mnie i zachęca do mnożenia równoległych wątków. Tekst staje się coraz bardziej płynny, moi bohaterowie naturalnie wpisują się w tę doskonałą strukturę.

Słucham Bacha. Jan Sebastian Bach tworzył swoje kompozycje na planie katedry. Od czasu do czasu dwie linie melodyczne krzyżują się, sprawiając wrażenie, że słyszymy trzecią melodię, choć nie gra jej żaden instrument. Próbuję powtórzyć ten sam efekt, wymyślając dwie intrygi, które przeplatają się i tworzą trzecią, fikcyjną.

Katedra w Chartres i Jan Sebastian Bach stanowią moje sekretne rusztowanie. Stojące na tym stelażu postacie wypływają na szerokie wody, a powieść nabiera tempa. Piszę dziennie dwadzieścia gotowych stron zamiast pięciu do poprawki, jak poprzednio. Moja powieść nabiera kształtów. 500, 600, 1 000, 1 534 strony… Więcej niż zwykły kryminał, to niemal Wojna i pokój wśród szczurów.

Wreszcie czuję, że powieść jest już wystarczająco solidna, by dać ją innym do przeczytania. Pozostaje mi znaleźć wydawcę. Wysyłam manuskrypt pocztą do dziesięciu najważniejszych paryskich domów wydawniczych.

120. VENUS

Sędziowie głosują. Obgryzam złamany paznokieć. Oddałabym w tej chwili życie za papierosa, ale regulamin zabrania palenia. Teraz właśnie decyduje się moja przyszłość.

121. IGOR

Celuję. Strzelam. Drugi mężczyzna pada na ziemię. Potem trzeci. I czwarty. Jak miło pracuje się przy muzyce! Dziękuję dekadenckiemu Zachodowi za wynalezienie walkmana. Przed moimi oczami pojawia się wizerunek mamy. Zamiast celować w serce, szukam głowy. Za każdym razem, gdy myślę o mamie, mam ochotę położyć palec na spuście.

122. JACQUES

Odpowiedzi od wydawców spływają do mojej skrzynki na listy jedne po drugich. Pierwszy uznał mój pomysł za zbyt ekscentryczny. Drugi radzi, bym dopracował jeszcze moje dzieło, oddając główne role kotom, „o wiele bardziej lubianym przez szeroką publiczność".

Spoglądam na Mona Lisę II.

Czy można napisać jakąkolwiek powieść o Mona Lisie II, najbardziej dekadenckim kocie na całym Zachodzie?

Trzeci wydawca zgadza się wydać dzieło na mój koszt, a conto honorarium autorskiego. Gotów jest dać całkiem niezłą cenę.

123. VENUS

Padają oceny. Są dość surowe. Najlepsza średnia, jak do tej pory, oscyluje wokół 5,4 na 10. Nadeszła moja kolej. Sędziowie ogłaszają jeden po drugim swój werdykt: 4,5, 6,5… Mam uśmiech przylepiony do twarzy, lecz jestem załamana. Jeśli rzeczywiście nikt nie ocenia mnie powyżej tych nędznych liczb, to już po mnie. Co za niesprawiedliwość! Nienawidzę tych ludzi o minach hipokrytów. Poza tym dziewczyna, która w tej chwili ma najlepsze oceny, to jeden wielki cellulitis. Czy oni tego nie widzą?

124. ENCYKLOPEDIA

IDEOSFERA: Myśli są niczym żywe istoty. Rodzą się, rosną, rozprzestrzeniają, są konfrontowane z innymi myślami, aż wreszcie umierają.

A gdyby tak myśli, podobnie jak żywe istoty, ewoluowały? Gdyby tak wybierały i eliminowały najsłabsze spośród siebie, a mnożyły najsilniejsze, zgodnie z teorią darwinowską? W Przypadku i konieczności z 1970 roku Jacques Monod wysunął hipotezę, że myśli mogłyby posiadać swoistą autonomię i, jak organizmy żywe, być zdolne do reprodukowania się i mnożenia.

W 1976 roku, w Samolubnym genie, Richard Dawkins przywołuje koncepcję ideosfery.

Ideosfera byłaby tym dla świata myśli, czym biosfera jest dla świata organizmów żywych.

Dawkins pisał: „Jeśli w moim umyśle zakiełkuje jakaś myśl, do mózgu dostaje się swego rodzaju pasożyt, który wykorzystuje mnie do propagowania owej myśli". Autor podaje na poparcie swojej teorii koncepcję Boga, myśli zrodzonej dawno temu, która nigdy nie przestała się rozprzestrzeniać, rozwijała się poprzez mowę i pismo, następnie przez muzykę, sztukę oraz księży, którzy interpretowali ją w sposób najlepiej dopasowany do danej epoki.

Myśli mutują znacznie szybciej niż istoty żywe. Na przykład idea komunizmu, zrodzona w umyśle Karola Marksa, rozprzestrzeniła się w bardzo szybkim czasie, opanowując niemal połowę planety. Myśl ta ewoluowała, mutowała, by wreszcie powoli wygasnąć niemal całkowicie, zupełnie jak wymierający gatunek zwierząt.

Jednocześnie koncepcja ta sprawiła, że rozwinęła się koncepcja kapitalizmu.

Owocem starć idei w ideosferze jest nasza cywilizacja.

Dziś komputery są na dobrej drodze do tego, by przyspieszyć mutację idei. Dzięki internetowi myśl może rozprzestrzeniać się znacznie szybciej w przestrzeni i w czasie, a także być szybciej konfrontowana ze swoimi przeciwnościami lub myślami drapieżnikami.

Jest to doskonały sposób na to, by propagować dobre, ale i złe myśli, gdyż pojęcie moralności nie istnieje w ideosferze – w biologii zresztą też nie. Ewolucja nie zna moralności. Dlatego warto się dwa razy zastanowić, nim zacznie się szerzyć dany koncept. Myśli są bowiem o wiele potężniejsze niż ludzie, którzy je tworzą i przekazują.

Tak sobie w każdym razie myślę…

Edmund Wells,

Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej, tom IV

125. JACQUES

Czwarty wydawca kontaktuje się ze mną telefonicznie i prosi, bym się nie poddawał. „Pisarstwo wymaga wielkiego bagażu doświadczeń. Nie jest rzeczą możliwą, by w wieku lat siedemnastu i pół pański bagaż był już dostatecznie duży" – powiedział.

Piąty wydawca krytykuje sceny batalistyczne, niezbyt lubiane przez żeńską część publiczności. Przypomina mi, że czytelnikami są głównie kobiety, a te zdecydowanie wolą wątki romantyczne. Czemu by nie pomyśleć o „love story wśród szczurów"?

Spoglądam na moje szczury: jeden z samców właśnie kopuluje z samicą. Wgryza się jej w szyję aż do krwi, zgniata jej głowę i unieruchamia zad. Biedaczka aż piszczy z bólu, lecz samca zdaje się to tylko bardziej podniecać.

Romantyczne love story wśród szczurów? To niezbyt realistyczna wizja…

126. IGOR

Pięć. Sześć. Siedem. I dziesięć. Zabiłem wszystkich wrogich żołnierzy, którzy zapuścili się w tę uliczkę. Jest południe. Niebo przybrało biały kolor. Nad wioską unosi się dym, a muchy pastwią się nad wciąż jeszcze ciepłymi ciałami poległych.

Nieprzyjaciele nie żyją, przyjaciele również. Nie widzę już ani jednego z naszych. Wyję jak wilk. Nikt nie odpowiada na mój apel. Chyba miałem szczęście. Być może tam w górze, jest ktoś, kto mnie chroni. To prawda, jestem szybki, lecz kilkakrotnie udało mi się cudownym trafem uniknąć nastąpienia na minę albo uchylić przed zabłąkaną kulą.