Выбрать главу

– Tak, nazywa się pan Richard Cuningham. I co z tego? Produkuje pan jeden film raz na sześć miesięcy, on natomiast pojawia się w telewizji co wieczór, a oglądają go dwa miliardy osób na całym świecie!

Nic już z tego nie rozumiem. Cały mój świat wartości właśnie się zawalił. A więc w naszych czasach są ludzie, którzy nie podlegają wymiarowi sprawiedliwości! Policjant próbuje mi przemówić do rozsądku:

– Z początku władza należała do najbardziej umięśnionych, do tych, którzy najsilniej uderzali swoją maczugą czy też mieczem. To pozwalało im na życie poza prawem. Następnie rządy sprawowali „dobrze urodzeni", czyli arystokracja. Mieli prawo decydować o życiu lub śmierci swoich poddanych i niewolników. Wreszcie władzę przejęli bogaci oraz politycy. Sprawiedliwość nie miała dla nich żadnego znaczenia. Obecnie zaś władza jest w rękach prezenterów telewizyjnych. Mogą mordować, kraść, oszukiwać, ale nikt nie ośmieli się wnieść protestu, bo są kochani przez widzów. Chris Petters jest osobą, która najczęściej pojawia się w telewizji. Nikt go nie oskarży. A już na pewno nie ja. Moja żona za bardzo go uwielbia.

– Jeśli nie możemy już liczyć na policję, poprosimy dziennikarzy, żeby nagłośnili ten skandal. To nie do pomyślenia, żeby ten niebezpieczny szaleniec pozostawał na wolności! – wybuchnął Richard.

– Zrobi pan, co uzna za stosowne – odarł spokojnie inspektor. – Mogę się jednak założyć, że jeśli poda go pan do sądu, przegra pan, gdyż on może sobie pozwolić na lepszego adwokata. W naszych czasach wygrywa nie ten, kto ma rację, lecz ten, kto ma lepszego prawnika.

Policjant filozof patrzy na nas niemal z litością.

– Żeby porwać się na taki bastion, musiałaby pani być o wiele sławniejsza – mówi szczerze. – Poza tym… naprawdę chce pani ryzykować własną karierę z powodu tego nic nieznaczącego incydentu? Na pani miejscu wysłałbym do Chrisa Pettersa bilecik z wiadomością, że nie żywi już pani do niego urazy. Może dzięki temu zechce jeszcze kiedyś zaprosić panią do swojego programu…

Mimo to zwierzamy się kilku dziennikarzom, znanym ze swej śmiałości i talentu szpiegowskiego. Każdy z nich nie marzy o niczym innym, jak tylko o współpracy z Chrisem Pettersem. Niektórzy powołują się na „solidarność zawodową". Innych powstrzymuje „komiczność" całej sytuacji. Oskarżać kogoś o gwałt, który nawet nie miał miejsca?…

– Ależ on przecież weźmie się za kolejne dziewczyny! To chory człowiek! Powinien siedzieć w więzieniu!

– Tak, wszyscy o tym wiedzą, ale to nie najlepszy moment, by mówić o tym na głos.

Jestem zdruzgotana. Dociera do mnie, że nigdy już nie będę mogła czuć się bezpiecznie. Moja uroda, pieniądze, Richard, tłumy wielbicieli – nic nie chroni mnie przed nietykalnymi drapieżnikami, takimi jak Chris Petters.

Nie oglądam już całodobowej stacji informacyjnej i wieczornego dziennika. Słaba to jednak zemsta.

W uszach dźwięczą mi ciągle słowa policjanta: „Żeby porwać się na taki bastion, musiałaby pani być o wiele sławniejsza". Doskonale, to będzie mój kolejny cel.

149. IGOR. LAT 22,5

Musiałem rozwiązać spółkę ze Stanisławem. Stał się piromanem. Gdy ktoś mu się nie spodobał, zaczynał od podpalenia jego skrzynki na listy, a następnie zabierał się za samochód. Jakby tego jeszcze było mało, rzucił koktajlem Mołotowa w siedzibę przedstawicieli Czeczenii w Moskwie.

Psychiatra poradził mu, żeby trzymał się z dala od zapałek, zapalniczek, a nawet od krzemienia. On jednak dopiero co wydobył miotacz ognia z magazynu wojskowego i zaczynam obawiać się najgorszego. Biedny Stanisław. Jeszcze jedna ofiara pokoju…

Poker stał się moim regularnym zajęciem. Kasyno jest moim biurem, restauracją, nie płacę jednak składki emerytalnej ani na ubezpieczenie społeczne i nie mam sztywnych godzin pracy. Przy moim stole pojawia się tym razem brodacz z długimi włosami, raczej średnio ubrany. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu on także nie spogląda w karty przed licytacją. Czyżbym zapoczątkował nową modę? Czy odtąd będę siadał do stołu z graczami stosującymi tę samą taktykę co i ja? Facet wycofał się jednak, zanim stawka naprawdę urosła.

– Jestem zaszczycony, że mogłem z panem zagrać – mówi.

Następnie mruga do mnie okiem.

Jego głos jest mi niewątpliwie znany. Pamiętam ten głos. Dźwięczy mi w uszach, jak gdyby należał do kogoś z rodziny…

– Wasyl!

Przez ten cały zarost nie rozpoznałem go od razu. Nadal jest spokojny i łagodny. Wstajemy od stołu i kierujemy nasze kroki do restauracji. Siadamy przy dwuosobowym stoliku i pogrążamy się w rozmowie.

Wasyl został inżynierem informatykiem. Pracuje nad programem sztucznej inteligencji, który ma na celu wyposażyć komputery w świadomość. Długo szukał sposobu na to, żeby program zechciał zrobić więcej, niż ma w sobie zakodowane. W końcu znalazł – motywuje je, grożąc śmiercią.

– Komputer wie, że jeśli zaprogramowana misja się nie powiedzie, zostanie oddany na złom. Strach przed tym zachęca go do przejścia samego siebie.

Strach przed śmiercią… A więc można przekazać maszynom nasze obawy…

Wasyl zaprasza mnie do siebie na partię pokera ze swoim programem informatycznym stymulowanym lękiem przed śmiercią. O ile zwykłe programy do gry w szachy obdarzone sztuczną inteligencją są niezwykle przewidywalne, ten program do gry w pokera jest wyjątkowo sprytny. Potrafi nawet blefować. Moim przeciwnikiem jest program o nazwie „Subtility". Trudno go pokonać, bo jemu jest oczywiście wszystko jedno, czy patrzę w swoje karty czy też nie. Ponadto z każdą rozgrywką zdobywa doświadczenie, zapamiętując moje zagrania i rozpracowując moją strategię.

W końcu jednak udaje mi się z nim wygrać, stawiając na zupełnie przypadkowy ruch.

– Tutaj widać ograniczenie twojego systemu, Wasylu. Komputer cały czas zachowuje się logicznie, tymczasem ja potrafię zmienić taktykę na najbardziej irracjonalną.

Wasyl zgadza się ze mną, ma jednak zamiar poprawić tę słabość swojego programu, zwiększając jego obawę przed śmiercią.

– Gdy maszyna będzie naprawdę przestraszona wizją końca swoich dni, wymyśli metody, które pozwolą jej wygrać, a o których żaden człowiek nawet nie pomyślał. Nauczy się pokonywać graczy irracjonalnych, a nawet szaleńców.

Wasyl pyta mnie, co się wydarzyło po „incydencie w sierocińcu". Opowiadam mu o moich wojennych wyczynach, spotkaniu z Wanią i z ojcem.

– Teraz – mówię – pozostaje mi tylko odnaleźć moją matkę i ostatecznie przeciąć pępowinę. Wtedy będę naprawdę wolny.

– Kochanie, przygotowałam małe co nieco dla ciebie i twojego przyjaciela! – dobiega nas głos z kuchni.

– Idziemy.

Wasylowi się udało. Ma żonę, dzieci, rodzinę, stałą profesję, która go pasjonuje. Sierota z Sankt Petersburga nieźle sobie poradził. Zdaję sobie sprawę, że ja również chciałbym mieć kochającą żonę i że mam już dość otaczających mnie call girls i tancerek w kasynie.

Wybieram się na prowincję, do nowego kasyna, gdzie zamierzam zaskoczyć swoją grą nowych przeciwników. Zgarniam niemałą sumkę, lecz wychodząc z lokalu, zauważam, że jestem śledzony. W tym zawodzie to się zdarza. Przegrywający próbują czasami odzyskać swoje pieniądze. Zaciskam pięści, gotów do walki. Niepotrzebnie, gdyż to, co czuję na plecach, jest ostrzem noża. Odwracam się. Widzę właściciela kasyna wraz z sześcioosobową obstawą.

– Dość długo cię obserwowałem. Nie mogłem uwierzyć, że to naprawdę ty. Rosja jest taka duża, a ty i tak wybrałeś moje nowiutkie kasyno, żeby oskubać moją klientelę! Od razu cię rozpoznałem, wiesz? Są twarze, których się nie zapomina.